Muszę się przyznać do pewnej, być może, bardzo wstydliwej słabości. Otóż z dużym zainteresowaniem niekiedy oglądam w telewizji program prowadzony przez Grzegorza Miecugowa, a zatytułowany ‘Inny punkt widzenia’. Oczywiście nie oglądam go na pierwszym miejscu ze względu na osobę Miecugowa, lecz z powodu osób, które tam niekiedy występują. Są to mianowicie często ludzie, którzy zajmują się dziedzinami życia, na których ja się kompletnie nie znam, a przez to, że ja się na nich nie znam, w większości nie rozumiem nawet, co oni do mnie mówią, ale przez to, że mówią niezwykle ciekawie, słucham ich słów z zapartym tchem. Co to za ludzie? Różni. Najczęściej jacyś profesorowie od fizyki, czy medycyny, czy biotechnologii, czy choćby kultury antycznej. To co ich natomiast łączy, to to, że – jak już wspomniałem – opowiadają w sposób bardzo ciekawy, i w większości robią niezwykle sympatyczne wrażenie.
Dlaczego więc, mówiąc to wszystko, jednocześnie się wstydzę. Oczywiście przede wszystkim ze względu na samego Grzegorza Miecugowa, który, jak przynajmniej czytelnikom tego bloga wiadomo, jest osobą tak mało gustowną, że każdy szanujący się człowiek powinien go omijać szerokim lukiem. Poza tym, równie może często jak ci profesorowie, występują tam najróżniszego autoramentu artyści. A więc jacyś teatralni reżyserzy, ambitniejsze piosenkarki, czy jacyś modni literaci. No a wiadomo powszechnie, że – w odróżnieniu od naukowców – w swojej olbrzymiej większości artyści mają nałogową skłonność do mądrzenia się na wszystkie możliwe tematy, z pominięciem jednego. Tego, na którym się akurat znają. A więc, każdy normalny człowiek nie ma najmniejszego powodu, żeby nastawiać ucha w jakimkolwiek punkcie przemówienia wygłaszanego przez artystę.
Oglądam jednak niekiedy tę audycję i niemal od samego początku zastanawiam się nad jedną kwestią, dotyczącą już samego Miecugowa. Od razu muszę uprzedzić, że wcale nie chodzi mi o to, że on w czasie tych rozmowy robi bardzo dobre wrażenie. Jest grzeczny, spokojny, układny, elegancko uśmiechnięty, czasem bardzo sympatycznie refleksyjny. To akurat są wprawdzie umiejętności zaawansowane, ale, jeśli pamiętamy, że sam Grzegorz Miecugow jest osobnikiem równie wyjątkowo zaawansowanym pod niemal każdym względem, musimy też uznać, że dla niego udawanie uprzejmości i elegancji, to czynność równie prosta jak splunięcie. Nawet komuś prosto w twarz. A zatem, nie o to mi chodzi. Kiedy patrzę i słucham Miecugowa prowadzącego program ‘Inny punkt widzenia’, chciałbym bardzo wiedzieć, jak on to robi, że jest w stanie prowadzić swobodną rozmowę na wszelkie możliwe tematy. Nie wiem, kim on jest z wykształcenia, ale jest mi naprawdę trudno uwierzyć, żeby to wykształcenie dawało mu takie kompetencje, by mógł ze zrozumieniem dyskutować na temat fizyki, matematyki, energii jądrowej, teatru, kultury antycznej, czy jakiejś innej konkretnej, choć nie całkiem popularnej wiedzy.
Tymczasem Miecugow gada. Gada w równym, niezakłóconym tempie, bez śladu niepokoju, wszystko słyszy, wszystko rozumie, i nawet w jednym momencie nie zdradzi możliwości takiej oto, że on może nie wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dość niedawno, w programie występowała pani, która jest jakimś profesorem-biotechnologiem. Ponieważ, co niektórym jest wiadome, moja starsza córka studiuje ten kierunek, oglądaliśmy audycję wspólnie. No i ja, korzystając z okazji, poprosiłem ją, żeby mi powiedziała, czy pytania jakie Miecugow zadaje, robią wrażenie kompetentnych. No i ona mi powiedziała, że nie. Że kompetentnie mówi tylko ta kobieta, natomiast sam Miecugow robi tylko dobre i solidne wrażenie. Że z tego co on gada, nie wynika jakakolwiek wiedza. On tylko słucha jej odpowiedzi i z odpowiednią miną stara się gładko wejść w temat, tyle że na poziomie najbardziej niskich oczywistości.
Z tą wiedzą przemęczyłem kilka kolejnych konfrontacji z Grzegorzem Miecugowem i oto wczoraj, już bliżej północnej godziny, wszedłem na wspomnianą audycję. Gościem tym razem był człowiek reprezentujący dziedzinę o nazwie bioinformatyka. Mówiąc bardzo krótko, praktycznym celem tej nauki jest to, by pomóc ludziom cierpiącym na wszelkiego typu choroby paraliżujące ich zdolność poruszania się. W pewnym momencie, by pokazać z jak bardzo dramatycznymi sytuacjami spotykają się lekarze, ów pan profesor opowiedział historię kobiety, cierpiącej na tzw. stwardnienie zanikowe boczne. Choroba ta ma to do siebie, że z jednej strony ona niszczy neurony odpowiadające za pracę wszystkich możliwych mięśni, a z drugiej pozostawia idealnie nietknięty mózg. Opowiadał więc ten pan profesor bardzo obrazowo o tym stwardnieniu i mówił mniej więcej tak: „Tu nie chodzi o to, że nie można grać w piłkę. Problem w tym, że nie można robić nic. Nie można nic powiedzieć, nie można mrugnąć okiem”.
I w tym momencie, w swoim firmowym zadumaniu, Grzegorz Miecugow dodał: „Nie można zrobić herbaty...”.
To nie jest tak, że nienawiść zalewa mi mózg i Miecugow powiedział inaczej, tylko ja mu chcę jak zwykle dokuczyć. On powiedział dokładnie w ten sposób: „Nie można zrobić herbaty”. Człowiek mu tłumaczy, że stwardnienie zanikowe boczne powoduje zanik wszystkich neuronów, które sterują mięśniami, a zatem osoba cierpiąca nie potrafi nawet mrugnąć okiem, i na to Miecugow – chcąc pokazać, jak wiele z tego zrozumiał, a może też przy okazji nadać większego dramatycznego napięcia temu obrazowi – uzupełnia go informacją, że nawet herbaty nie można zrobić.
A ja się zastanawiam, czy jest w ogóle możliwe, że tak naprawdę jedyne co różni takiego Miecugowa od – powiedzmy – kultowego w jego środowisku Huberta K., jest to, że gdyby TVN wysłał na rozmowę z tym profesorem owego menela, to on by nie wspomniał o herbacie, tylko o flaszce? Czy to możliwe, że jedyna różnica między Grzegorzem Miecugowem, a Hubertem K. jest taka, że K., słysząc o tych neuronach, powiedziałby: „To że nieby jak? Nawet flaszki nie poradzi otworzyć?” Ja wiem, jak ciężko w to uwierzyć. W końcu, mimo że poznaliśmy już wszystkie absurdy tego świata, pewne rzeczy wciąż robią wrażenie nieprzystępnych. No ale, ja tego nie wymyśliłem. Grzegorz Miecugow autentycznie pomyślał o tej herbacie. No i ją w tę rozmowę wrzucił.
Jak wiemy, w telewizji TVN występuje całe mnóstwo tak zwanych freaków. Są więc zezowaci spikerzy, są specjaliści od języków nie znający języków, są gitarzyści debatujący na tematy gospodarcze, są księża nie wierzący w Boga. Tam jest wszystko. Jest też tam człowiek nazwiskiem Krzysztof Daukszewicz, który, jak się zdawało, nad wszystkimi dotychczas górował całym okrążeniem, i to pod każdym możliwym względem – wyglądu, intelektu, dowcipu, elegancji. Pamiętam, stosunkowo niedawno, była jakaś rozmowa, w której ten Daukszewicz brał udział, i kiedy jego rozmówca powiedział coś w stylu, że za coś tam Pan Bóg kogoś „skaże na wieczne potępienie”, wtedy ów Daukszewicz dodał: „Albo na dożywocie”. Dotychczas ta odzywka stanowiła dla mnie pierwszy i najmocniejszy hit projektu o nazwie TVN, a jednocześnie główny dowód oskarżenia w sprawie ‘społeczeństwo przeciwko Krzysztofowi Daukszewiczowi’. Dziś wygląda na to, że za Daukszewiczem już pędzi Grzegorz Miecugow. Że już go dogania. Że może nawet już go przegonił.
A więc oni są głupi. Owszem, źli – jak najbardziej. Ale i głupi. Powiedziała o tym niedawno bardzo ładnie Zyta Gilowska w wywiadzie dla Nowego Ekranu. Każdy dzień wydaje się idealnie potwierdzać tę jej diagnozę. Proszę, spróbujmy o tym nie zapominać. Jeśli to prawda – a wszystko wskazuje na to, że to prawda – musimy to wiedzieć i o tym pamiętać. Od rana do nocy. Codziennie.
"A więc oni są głupi. Owszem, źli – jak najbardziej. Ale i głupi. Powiedziała o tym niedawno bardzo ładnie Zyta Gilowska w wywiadzie dla Nowego Ekranu"
OdpowiedzUsuńOni są głupi i źli. Ale czasem zdarza się coś niezwykłego i oni przestają być głupi i źli. Stają się nawet całkiem, całkiem. Kiedy? Kiedy przyłączają się do nas. Jak Zyta.
"Proszę, spróbujmy o tym nie zapominać"
Prawda. Pamiętajmy. Od rana do nocy. Po to, żeby, kiedy po raz kolejny spuszczą nam baty, nieśmiało zapytać w duchu: czyżbyśmy byli jeszcze głupsi?
Dobry wieczór, Toyahu!
OdpowiedzUsuńAno, Zyta Gilowska zwerbalizowała znakomicie rzecz oczywistą. To jasne, że w tym wszystkim głupota, lenistwo, oportunizm itp. są nie do przecenienia. Za stary jednak jestem, żeby nie podejrzewać, że ktoś jednak pociąga za sznurki.
U coryllusa możemy znaleźć dziś wywiad z red. Ewą Świecińską. Aż pozwolę sobie wkleić fragment, bo myślę, że to całkiem w temacie:
C. W jaki sposób dziennikarze tłumaczą ten serwilizm wobec polityków?
E.S. Jeśli już uważają swoją postawę za serwilizm, bo wielu po prostu sądzi, że robi obiektywne dziennikarstwo najwyższej jakości. Jeśli więc już mają świadomość tego swojego serwilizmu, to tłumaczą, to kredytem w banku, to jest tak zwane pokolenie „franka”, od franka szwajcarskiego bardzo popularnej waluty do kredytowania zakupów na które nas nie stać.
Ci ludzie uwierzyli, że stać ich na wszystko co widzą. Jesli mają stałą pracę, to banki chętnie dają kredyty i tak powstało plemię niewolników, które musi pracować , bo inaczej nie zapłaci kolejnych rat kredytu i straci wszystko. Dla ludzi, którzy całą swoją nadzieję złożyli w dobrym, wygodnym życiu, z efektownym samochodem i najnowszym telewizorem LED w tle, strata czegokolwiek to fizyczny ból i kompromitacja publiczna , takimi ludzmi jest bardzo łatwo manipulować, są jak kiedyś chłopi pańszczyźniani przywiązani do ziemi i odrabiający co miesiąc pańszczyznę dla swojego pana.
To naprawdę jest takie prozaiczne, takie płaskie. Kultura konsumpcji - ot co.
Ale, powiadam, ktoś musi pociągać za sznurki.
Kogo "inny punkt widzenia"?....wg. mnie diametralnie, a nawet rażąco inny obu stron. Choć scenografia i reżyseria programu ma sugerować odbiorcom, że to nie jest wywiad, lecz między interlokutorami stan równowagi, partnerstwa, czy podobieństwa.
OdpowiedzUsuńPan Miecugow usiłuje z różnym skutkiem wypełniać swoją misję tj. nie tylko słuchać, lecz również włączać się, do rozmowy. Chętnie również pije kawę, pozoruje rozumienie rzeczy i wypowiada się w imieniu innych, dlatego używa formy "my ludzie". Stara się używać języka tych, których reprezentuje. Jednak popełnia gafy, o których napisał Toyah. Feruje również swoje mniemania np: "ludzie dawniej byli zwierzętami". Co często jest przyjmowane z zadziwiającą wyrozumiałością i wspaniałomyślnością, przez zaproszonych gości.
Jest tak chyba dlatego, że odbywa się swoista konfrontacja kultury osobistej, pasji i ogromu wiedzy z profesjonalnie ukrywanym prostactwem, rutyną, także chamstwem i głupotą.
Ciekawostka chyba z wypowiedzi prof. fizyki Meisnera: tylko 10% odsetek długu RP stanowi równowartość kwoty pieniędzy przeznaczanych na naukę w Polsce, a roczne odsetki obecnego długu stanowią równowartość najdroższej inwestycji naukowo-badawczej.
@Devil
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Przecież to jest zupełnie naturalne. Jeśli ktoś się przyłączył do nas, to tym samym udowodnił, że w ogóle nie był zły, a jeśli głupi, to minimalnie.
@Kozik
OdpowiedzUsuńCzytałem tę rozmowę. bardzo ciekawa. A fragment który czujesz zwłaszcza.
Grzegorz Miecugow w wywiadzie dla Gali (19.02.2010 r.)
OdpowiedzUsuń"...Ja wiem, że mam jedno życie. Nie wierzę, że moja dusza pójdzie do jakiegoś raju. Po śmierci rozpadnę się na atomy. A one może w przyszłości będą krzesłem? Atomy krążą. Może jest we mnie kilka atomów, dajmy na to, Kościuszki? Jestem częścią większej całości. Szukam sensu tego wszystkiego. I oczywiście nie znajdę go.
GALA: Nie męczy Pana pytanie, po co to wszystko?
GRZEGORZ MIECUGOW: Męczy. Ale za bardzo nie należy o tym myśleć, bo wtedy lepiej strzelić sobie w łeb. ..."
http://www.gala.pl/gwiazdy/wywiady/zobacz/artykul/grzegorz-miecugow-nie-pojde-do-raju.html
@Toyah
OdpowiedzUsuńCzłowiek orze jak może, a ty go punktujesz za to, że przysnął z nudów i mu się herbatka zamarzyła.
A on już od dawna nie musi się przygotowywać do wywiadów i zadawać mądrych pytań, bo jest Autorytetem. Nikt od niego już nie wymaga profesjonalizmu, tylko Ty się go czepiasz. No wiesz? Przecież jemu potrzebna była na gwałt jakaś chałturka, więc mu dali. A i profesorowie się ogrzeją w jego świetle, i aktorki czy piosenkarki będą mogły wreszcie powiadomić publiczność, że ich ulubiona książka to Biblia, ukochany autor to Proust, a muzyk, którego całymi dniami i nocami słuchają, to Lutosławski.
Poza tym, jak wynika z cytatu podanego przez Kozika, Miecugowa nic nie czeka w przyszłym życiu, tylko pustka. No to dajże się chłopinie nacieszyć póki żyje i może ruszać głową i mrugać.
Toyahu!
OdpowiedzUsuńPatrząc na cykl ostatnich wpisów widzę, że doszedłeś do momentu, w którym, gdy ja do niego doszedłem, to przestałem dobrze sypiać(nie przesadzam).
W rozważaniach na temat politycznych przeciwników, mizerii rządów tuska, upadku klasy politycznej, degeneracji mediów i wreszcie najważniejsze - marności polskiego społeczeństwa użyto wielu definicji, generalnie pejoratywnych określeń, których wspólnym mianownikiem było zło.
Jednakże, chyba teraz już zgadzasz się bez zastrzeżeń, że zło jest pochodną, a to co kształtuje nasz wspólczesny krajobraz Polski jest głupota.
Pisałem o tym tutaj wielokrotnie, ale jakoś zawsze przechodziło bez echa.
Potrzebne było Twoje olśnienie, by ten fakt nabrał odpowiedniego wymiaru.
cd.
Cd.
OdpowiedzUsuńRozważania o głupocie, choć nieustannie przewijające się w historii świata, są tak jakoś wstydliwe i pełne zażenowania.
Dlaczego? Bo kto dał ci prawo do oceny stanu mądrości innych?
Jeżeli głośnym tonem i z otwartą przyłbicą, na podstawie różnych tam badań nad inteligencją, różnych tam testów IQ, przynależności do jakiejś Mensy, krzyczysz dookoła, że ludzie są głupi, to najprawdopodobnie sam jesteś głupcem.
No więc, mówienie o głupocie to delikatna sprawa... Ale milczenie, z kolei, na jej temat jest jeszcze gorsze.
Fakty są niezaprzeczalne - ok. 80% ludności świata wykazuje się inteligencją poniżej umownie przyjętej średniej. Mówiąc prosto - 80% ludności jest głupia i nie da się tego zmienić.
Problem leży w tym jak tą globalną głupotą zarządzać. Jak trzymać ją w ryzach.
Tusk, wypowiadając swoje słynne "ważne jest tu i teraz", co samo w sobie jest szczytem głupoty, otworzył szeroko bramy do nieokiełznanych rządów głupoty w Polsce. Dał publiczne przyzwolenie do panowania głupoty.
A zestawienie tych tragicznych 80%, tej dominującej głupoty z demokracją, daje efekt tragiczny.
Szanse, że będziemy rządzeni przez głupców są jak pięć do jednego.
Historia ludzkości, to nieustająca walka rozumu, aby wszech-otaczającą głupotę trzymać w jako takich ryzach.
Cd.
OdpowiedzUsuńGłupota boi się rozumu i bardzo go nie lubi. To jakże prosto tłumaczy niepopularność, a nawet nienawiść do braci Kaczyńskich.
Głupota może uznać inną głupotę, ale rozumu - nigdy. Czasami tylko idzie na ustępstwa, jeżeli widzi w tym dla siebie korzyści.
Rozum i jego najważniejszy atrybut - mądrość, to przede wszystkim uczciwość i refleksja. W tym ta najważniejsza : "wiem, że nic nie wiem".
Tylko głupiec może powiedzieć: "wiem wszystko", albo chociażby nawet "wiem dużo".
Stąd prosty wniosek, że przemądrzałość to wyraz głupoty.
I zaraz widzimy, że wszystkie te Miecugowy, Lisy czy Olejnik, lub z innej kategorii - Tuski, Rostowscy,Niesiołowscy czy Bartoszewscy są bardzo i to bardzo przemądrzali.
Głupiec nie potrafi słuchać innych ludzi. On jest zasłuchany we własne myśli, a nie słucha, bo obawia się, że zgubi wątek.
Umysł głupca nie jest plastyczny. Ma natomiast wykształcone silne przekonania i równego rodzaju etykietki: Tusk = spoko, Kaczyński = irasiad, PiS = obciach, Platforma = impreza, grill, mecz.
Z młodym pokoleniem jest problem. Po prostu, cholera, gnoje myślą samodzielnie. Nie można już im tak łatwo, jak ojcom i starszym braciom wbudowywać te etykietki.
Trzeba coś będzie na nich wymyślić, bo inaczej gówniarze skierują się w stronę Rozumu.
@All
OdpowiedzUsuńPrzepraszam wszystkich za liczne błędy i pomyłki, ale dorwałem się do sieci na ponurym lotnisku, będąc w stanie skrajnego wyczerpania.
Okazało się, że jestem w Indiach persona non grata i po 30 godzinach podróży muszę wracać do Europy. Tylko, że teraz to będzie nawet 50 godzin, bo wszystko załatwia się na gorąco.
Pozdrowienia
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńNiestety młode pokolenie,ta część, która pracuje i walczy o przetrwanie, znajduje się pod takim ciśnieniem otaczającej głupoty, że jest właściwie bezbronna. Tylko ci najmłodsi, którzy nie czytają gazet i nie oglądają programów informacyjnych i publicystycznych, nie są materiałem do obróbki dla mediów. Oni siedzą w internecie, a tu mają możliwość wyboru. Nawet jeśli w 80 proc. są głupcami, to liczy się wrażliwość, a także moda i nowości (chyba poparcie dla Kaczyńskiego to w znacznym stopniu moda na oryginalność i temu przypisuję zmiany w statystykach). Z punktu widzenia wyborów to przynosi nadzieję, ale co dalej?
@Marylka
OdpowiedzUsuńMasz rację.
Głupota to nie czarno-biały obrazek.
Są różne stopnie i rózne odmiany.
Tak jak piszesz, rózna jest też wrażliwość na ataki medialne.
Wydaje mi się, że najmłodsze pokolenie dostało dosyć czasu, by wyrobić w sobie naturalną odporność na medialny kretynizm.
Oczywiście, pewna część, nawet niemała, ciągle będzie miała za idoli tych Wojewódzkich i Majewskich, bo dla takich będą oni zawsze reprezentować wielki świat, glamur i blichtr.
Jednakże, sądzę, że bardzo szybko, przez coraz większą grupę młodzieży, zostaną oni odrzuceni.
Wbrew aktualnym pozorom, ludzie są raczej dobrzy...
ps. ufff... żyję, nie siedzę w więzieniu i dotarłem do domu.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńMiecugow, gdy pracowal w radiowej Trojce, byl innym czlowiekiem, reprezentowal zupelnie inny poziom dziennikarstwa. Wiem to od osoby, ktora z nim tam pracowala. To TVN tak go zmienil. Przypuszczam, ze glownie TVN-owskie pieniadze.
@raven59
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawy cytat. Ja bym go chętnie zadedykował pewnemu maturzyście, który tu dość niedawno spierał się że ona sprawie ateizmu. Bo oto mamy takiego Miecugowa, który wierzy, że ro śmierci stanie się krzesłem. Czy zatem, przepraszam bardzo, można o nim powiedzieć, że no jest ateistą? No przecież nie. On wierzy. On widzi sens. Ale widzi też Tajemnicę.
@Kozik
OdpowiedzUsuńMasz rację znamiennym wydaje się to, że o tych najważniejszych, czy ważnych, co "pociągają za sznurki" zwykle nic albo bardzo mało wiemy. Choć wśród naszych wybrańców, czy reprezentantów, przedstawicieli zapewne są również tacy, co zdecydowanie lepiej są zorientowani, niż my - "kto jest kim" lub "kto - kogo...."
Kto lub co ich powstrzymuje, aby ujawniać i rozpowszechniać taką wiedzę?.....
@Marylka
OdpowiedzUsuńOtóż nie pustka. Krzesło. Na samym środku będzie stało krzesło.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjątkowo trafne i słuszne odniesienia, do myśli przewodniej autora i pozostałej treści tekstu wiodącego.
Krzepiącym i budującym może być to, że ewidentne zło, także ów "medialny kretynizm". Działa na młody i zdrowy organizm podobnie, jak szczepionka tzn. wyzwala pożądaną i "naturalną odporność."
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńTo nie olśnienie. To Zyta Gilowska. Powiedziała, że ich zna i że oni są głupi. A ja jej już tylko mogłem uwierzyć. Gdyby nie ona, pomyślałbym, że Miecugow wspomniał o tej herbacie specjalnie po to, żeby mnie wkurwić i zrobić ze mnie złego człowieka. A tak, ja wiem, że on nie ma złych intencji.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJakze mi przykro. A cóż ci Hindusi od Ciebie chcą?
@toyah
OdpowiedzUsuńcały wywiad wart przeczytania - to charakterystyczny fragment.
Wg Wiki ukończył Wydział Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego
@tadeusz1965
możliwe,że był innym człowiekiem - kontakt ze złem niszczy, szatan tak na nas działa, dlatego potrzebujemy ciągłego oczyszczania się
@Toyah
OdpowiedzUsuńDobrze, że zapytałeś, bo mam pretekst, aby powylewać trochę żali.
Oto teza przewodnia:
Indie to straszny kraj - kraj miliarda biednych, głupich ludzi, najpierw zmanipulowanych przez Anglików, a teraz manipulowanych przez paru miliarderów, krwiożerczą armię i polityków, wypisz, wymaluj, takich samych, jak u nas.
No i oczywiście karmionych przez to swoje Bollywood, utrzymującego indyjskie społeczeństwo w stanie permanentnego zdziecinnienia.
I tak jakoś mi się skojarzyło, że te straszne Indie, to właśnie jest cel, który tusek i jego ferajna szykują dla biednej Polski.
cd.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNo tak, zapomniałam o tym krześle. To złowrogi obraz. A jaki piekny nekrolog można będzie napisać! Mógłbyś to już zrobić, w dobrych redakcjach dawniej była taka specjalna szuflada z zawczasu napisanymi nekrologami. Będzie jak znalazł, bo on przecież straszył, że jak się nad tą swoją przyszłością zastanowi, to sobie może w łeb strzelić.
Cd.
OdpowiedzUsuńA mnie przydarzył się otóż taki epizod.
Moja norweska firma wysłała mnie do indyjskiego portu Sikka, tuż przy granicy z Pakistanem, abym popracował trochę nad statkiem, całkowitą "nówką", w swojej dziewiczej podróży do Europy.
I oto po 30 godzinach podróży, znalazłem się w biurze lokalnego agenta, gdzie stwierdzono, że nie mam wszystkich niezbędnych dokumentów, które by pozwalały, abym wszedł na statek i muszę natychmiast wracać do Europy.
Konsultacje z polską ambasadą potwierdziły, że są to działania międzynarodowo bezprawne, oparte na widzimisie lokalnego kacyka.
No więc po paru godzinach spędzonych w hotelu i wydaniu chyba miliona złotych na telefony, pierwszą klasą, a jakże, zostałem odesłany do Bombaju.
A tam oto okazało się, że:
- nie mam żadnego biletu do Europy,
- na lotnisko międzynarodowe nie można wejść jak się nie ma biletu.
- moja karta kredytowa jest w Indiach nieważna, na ulicy 35 oC, pić się chce jak cholera, ale to właśnie ta cholera grozi, gdyby się napić czegoś poza butelkowaną wodą,
- zaraz mi się skończy komórka i nie mam gdzie i jak podładować (inne gniazdka).
- łazi za mną horda Hindusów oferująca mi przeróżne usługi i co rusz jestem zatrzymywany i legitymowany przez facetów w mundurach, co najmniej tylko z Kałasznikowami.
I jak w takiej sytuacji nie znienawidzieć takiego kraju natychmiast i na zawsze?
No i znienawidzieć Tuska, że chce z Polski uczynić dosłownie taki sam kraj?
@Toyah
OdpowiedzUsuńCo do tego krzesła to Miecugow jak najbardziej pojechał ateistycznie, ponieważ siebie utożsamia jedynie z ciałem, z materią. Co prawda przez to, że po śmierci chowani jesteśmy w grobach, których raczej się nie rozkopuje a szczątek ciała nie rozrzuca po ziemi, to krzesła z niego nie będzie. Prawdopodobnie nic już z niego nie będzie. Przerażająca perspektywa i faktycznie jak się dłużej nad tym zastanawiać to nic tylko w łeb sobie strzelić. Jakie to smutne musi być uważać, że poza tym naszym ubrankiem zwanym ciałem nie ma już nic. No i jak można innych na to prać? Przecież to skurwysyństwo.
Swoją drogą to całkiem ciekawy temat. Też jestem ciekaw co atomy mojego ciała tworzyły wcześniej przez te miliardy lat.
@Obliveon
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy,ze atomy nie giną, tylko krążą? Nic o tym nie wiem. Ale to naprawdę byłoby bardzo ciekawe.
Taki najprostszy przykład: świnkę którą jemy i wchłaniamy jako nasz budulec, która z kolei jadła na swój budulec, załóżmy ziemniaki, które rosnąc odżywiały się między innymi wodą z deszczu, która jak wiemy stanowi duży procent żywych organizmów, a woda ta na Ziemi powstała być może też z bombardowania naszej planety lodowymi kometami z dalekich zakątków wszechświata.
OdpowiedzUsuń