Jeden z rozdziałów swojej książki „Rock’n’roll
czyli podwójny nokaut” – swoją drogą polecam, zapewniając jednocześnie wszystkich
tych, którzy muzykę, a już zwłaszcza rock’n’roll traktują z przymrużeniem oka,
że to nie jest książka o muzyce – poświęciłem artyście w gruncie rzeczy
kompletnie nieznanemu, a z mojego punktu widzenia, gdy chodzi o muzykę
popularną, stanowiącego gwiazdę pierwszej wielkości. Gdy chodzi o Tricky’ego,
bo jego mam tu na myśli, myślę, że nie ma drugiego takiego artysty, na którego
mogę zawsze liczyć w tym sensie, że gdy już naprawdę nie jestem w stanie
wymyślić, czego miałbym ochotę sobie posłuchać, to on zawsze będzie spełniał
wszelkie moje życzenia. Jak mówię, Tricky, pomijając dość ograniczone grono
fanów, którzy śledzą każdą jego nutkę, jest artystą praktycznie nieznanym, a
ponieważ dodatkowo jeszcze, rodzaj muzyki jaką on prezentuje stanowi coś już
kompletnie niszowego, dzisiejszy tekst w żadnym wypadku nie ma na celu
przedstawiania jego twórczości, a tym bardziej zachęcania do tego, by się z nią
zapoznać, natomiast dotyczy jak najbardziej naszych polskich, dla mnie szalenie
ważnych spraw. W jakiż to sposób, już pędzę tłumaczyć.
Zanim jednak przejdę do rzeczy, słowo
wstępu. Tak jak u znanego powszechnie – choć pewnie też nie aż tak powszechnie,
jak się to niektórym z nas wydaje –
Leonarda Cohena, bardzo ważną rolę – dla niektórych wręcz równorzędną z
samym Kierownikiem – odgrywały tak zwane Aniołki, czyli dziewczyny, które dla
jego piosenek tworzyły niepowtarzalne wręcz tło, tak samo w piosenkach
Tricky’ego niemal zawsze musiała być obecna jakaś dziewczyna, z głosem jak z
innej planety. Różnica była taka, że jeśli u Cohena one faktycznie stanowiły
tło, tu tu tłem był raczej Tricky. On oczywiście był liderem, pomysłodawcą
całego projektu, oraz oczywiście kompozytorem, jednak w tym wszystkim jego głos
był często schowany z tyłu, niekiedy wręcz w formie szeptu. A to sprawiało, że
dziewczyny Tricky’ego to było zawsze naprawdę coś. A dla mnie jeszcze jeden
powód, by Tricky’ego traktować jak lek na całe zło.
I oto, proszę sobie wyobrazić, że od
paru lat – a ja, choć oczywiście miałem na nią oko, dowiedziałem się o tym
dopiero teraz – dziewczyną Tricky’ego jest niejaka Marta Złakowska, dziewczyna
z Krakowa, którą on poznał podczas jednego z występów w Polsce i tak się nię
zachwycił, że ją wziął jak swoją i dziś wszystkie jego piosenki sygnowane są
jak najbardziej znakiem firmowym Tricky feat. Marta. A ja się zastanawiam,
czemu on się nią zainteresował? Czy poszło o to, że ona ma jakiś zupełnie
fantastyczny głos? Nie sądzę. Francesca Belmonte chociażby może spać zupełnie
spokojnie. Mimo to, Złakowska absolutnie mu nie szkodzi, natomiast przede wszystkim ona jest moim
zdaniem niezwykle śliczna w takim sensie, w jakim śliczna może być nie Włoszka,
Francuska, czy tym bardziej Murzynka skądkolwiek, ale właśnie dziewczyna z
Krakowa, Przemyśla, czy Torunia. Poza tym, kiedy na nią patrzę i jej słucham,
myślę sobie, że jest bardzo prawdopodobne, że kiedy Tricky ją wypatrzył, od
razu się w niej zakochał, nie w tym sensie, żeby ją ciągnąć do łóżka, ale
ponieważ uznał, że to jest naprawdę fajna dziewczyna. Występuje więc ta Marta
dziś z Trickym, nagrywa z nim kolejne piosenki, w przygotowaniu jest jego
kolejna płyta, na której ona będzie oczywiście występowała w głównej roli, a ja
mam przy tym naprawdę wielką satysfakcję. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna: bo
jest Polką.
Pamiętamy być może fantastyczny, jeden z
najważniejszych zespołów w historii muzyki popularnej, Blood Sweat & Tears
z cudownym wokalistą Davidem Clayton Thomasem. Otóż kiedy ów Clayton Thomas
postanowił odejść od zespołu i podjąć karierę solową, kierownictwo projektu,
jak głosi plotka, zaproponowało by został ich wokalistą Czesławowi Niemenowi,
jednak ten odmówił. Nie wiem czy to prawda, nawet jeśli potwierdził ją sam
Niemen. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że oni nie byli w stanie znaleźć do tej
roli kogoś, kto może nie miałby tak fantastycznego głosu jak on, ale za to umiał
śpiewać po angielsku, no i jednak pochodziłby z lokalnego środowiska. No ale owa plotka była tak często powtarzana,
że w końcu została uznana za fakt, a ja do dziś bardzo jako taki chcę ją
traktować, i jestem bardzo dumny z tego, że to nasz Czesław Niemen miał szansę
zastąpić Claytona Thomasa jako wokalistę zespołu Blood Sweat & Tears,
jednego z największych muzycznych projektów w historii muzyki popularnej.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że dziś
tego, że na najnowszej płycie Tricky’ego będzie śpiewała Marta Złakowska,
dziewczyna stąd, mogę być oczywiście pewien, ale przede wszystkim uważam to za
największy sukces polskiego przemysłu rozrywkowego w ogóle. I, powtarzam to raz
jeszcze, nie ma znaczenia, czy my akurat ten rodzaj sztuki uważamy za wart
uwagi, czy nie zasługujący nawet na splunięcie. Faktem bowiem jest, że Tricky,
to jest firma, dla wielu środowisk w branży wręcz kultowa, i dziś oni wszyscy
doskonale wiedzą, że owa Marta to Polka. A ja cierpię na ów wyszydzany przez
wielu kompleks, że kiedy okazuje się, że Polacy błyszczą w świecie, to czuję
autentyczną radość i dumę. I w owym zapętleniu myślę sobie, że to będzie dopiero
figiel jak ten Murzyn uzna, że dla niego nie ma lepszego miejsca na Ziemi jak
Polska i się tu przeprowadzi.
Dzieki, nie znalem. Piekny poczatek dnia.
OdpowiedzUsuń@Tobiasz11
UsuńBardzo się cieszę.
Znam Trickiego od dwudziestu lat, uwielbiam, w tym sensie, że faktycznie jest to muzyka do słuchania zawsze. Ale, że poznałam go w akademiku będąc, bez dostępu do tv i internetów i pierwsze spotkanie z nim to były kawałki Massive Attack z płyty "mezzanine" (na kasecie), nie interesowałam się kobietami, które z nim śpiewały. I do tej pory nie miałam pojęcia o tej Marcie, a to bardzo ciekawe. Dzięki.
OdpowiedzUsuń@bozenan
UsuńZawsze czułem, że jesteś wyjątkowa.
Polskie Panie to wielki fenomen. A spośród Pań krakowskich zobacz, proszę, Tą:
OdpowiedzUsuńyoutube.com/watch?v=xEPujmWufU
@Her Man
Usuń"Film niedostępny"
@Her Man
UsuńU mnie wszystko gra.