Moje zdanie na temat Moniki
Jaruzelskiej, córki TEGO Jaruzelskiego, pozostaje niezmienne od czasu, gdy przed
wielu już laty w którymś z programów telewizji TVN, pokazując widzom swoją
garderobę, wyciągnęła do kamery skórzaną kurtkę, którą „w 1956 tatuś przywiózł z Węgier”. Od tego czasu staram się też na Jaruzelską nie zwracać w ogóle
uwagi, natomiast wczoraj na Facebooku wpadłem na mem, gdzie jej zdjęcie
przyozdobione zostało rzekomym cytatem, gdzie ona zapewnia, że „nie przeszkadza
jej to, że Polacy śmierdzą”, i powiem szczerze, że te słowa rzeczywiście mnie
zaintrygowały. Pierwszym tego powodem było oczywiście to, że w ogole problem
„śmierdzących Polaków” gdziekolwiek istnieje. Oczywiście wiem, że w pewnych
kręgach, zwłaszcza od czasu gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził program
500+, słychać narzekania na to, że jesteśmy brudni, źle ubrani, wulgarni,
pijani, no i oczywiście srają na wydmach, natomiast temat smrodu mi jakoś
umknął. A tu nagle się okazuje, że, owszem, śmierdzimy.
Drugi powód był nie mniej
istotny. Otóż gdy chodzi akurat o Monikę Jaruzelską, to ja bym się raczej
spodziewał, że skoro my już faktycznie śmierdzimy, to jej to powinno raczej
przeszkadzać i to bardzo. A tu się nagle okazuje, że nie i to do tego stopnia
nie, że ona postanowiła to publicznie zadeklarować. W tej sytuacji postanowiłem
zrobić pierwszą sensowną rzecz, a więc wpisać w wyszukiwarkę powyższe słowa i
sprawdzić kontekst owej wypowiedzi. I proszę sobie wyobrazić, że, gdy chodzi
akurat o Jaruzelską, nie znalazłem nic tego rodzaju. Owszem, były tam odnośniki
do najróżniejszych tekstów na temat śmierdzących Polaków, natomiast żaden z
nich nie wskazywał na Monikę Jaruzelską, czy to zesmaczoną, czy też nie, owym
smrodem. Zawęziłem więc pole poszukiwań i okazało się, że jest! Oto w roku 2013
– a moim zdaniem ów czas jest wyjątkowo w tym kontekście ważny – w wywiadzie
udzielonym Rafałowi Ziemkiewiczowi w tygodniku „Do Rzeczy”, Jaruzelska
faktycznie komentuje problem wspomnianegpo polskiego smrodu, tyle że nie mówi
ona, że jej ów smród nie przeszkadza, ale że ona z tego typu zjawiskiem nie
spotyka się w Polsce częściej niż gdziekolwiek indziej na świecie.
Mówi Ziemkiewiczowi w roku 2013
Monika Jaruzelska:
„Jakaś pani Kasia opowiada, jak to codziennie cierpi w tramwaju,
bo wie, że zaraz znowu wsiądzie tam staruszek, któremu śmierdzą skarpetki, a
potem szereg komentujących jej traumę znawców orzeka, że niestety, Polacy się
nie myją i powinni się strasznie wstydzić przed światem.
Ja naprawdę dużo jeździłam po świecie i
z ręką na sercu mogę zapewnić, że w każdym metrze, w każdej wielkiej stolicy
tak samo można poczuć brzydkie zapachy. Zwłaszcza od ludzi, którzy cały dzień
ciężko pracują i nie mogą się przy tym nie spocić”.
W tym momencie, jak się mogę
domyślić, część Czytelników zawoła: „No dobra, znów ktoś postanowił rozbawić
internetowe towarzystwo i przy okazji pokazać, jak się robi prawdziwą politykę.
Nie pierwszy to raz i nie ostatni. Nie ma o czym gadać”. A ja na to powiem, że,
owszem, zdecydowanie jest o czym rozmawiać, bo mimo że Jaruzelska nie dość, że
jest tu bez winy, to jeszcze zasługuje na nasze dobre słowo, problem istnieje,
a o tym świadczy fakt, że jeszcze 5 lat temu – a więc w czasach kiedy nikomu,
no może z wyjątkiem Prezesa, w głowie nawet nie świtała myśl o 500+ – problem tego
smrodu najwyraźniej istniał i to do tego stopnia, że zarówno Jaruzelska, jak i
Ziemkiewicz dokładnie wiedzieli, o czym rozmawiają. A skoro tak, to oni nie
czytali o tym ani w „Newsweeku”, ani nie słyszeli w „Faktach” TVN, ale znali to
zjawisko z autopsji. W końcu nie dość że oboje mieszkają w Warszawie, to
jeszcze chodzili razem do tej samej szkoły.
Wróciłem więc do Internetu i
zajrzałem do tekstów, na które trafiłem na samym początku swoich poszukiwań i
oto, co tam znalazłem. Jest rok 2012, my znajdujemy się na stronie fakt.pl,
przed nami tekst zatytułowany „Obwąchano
facetów z Polski i z Zachodu. Gorzej śmierdzą…”, a dalej już same konkrety:
„Wiecznie przepocone koszulki,
niezmieniane przez kilka dni skarpety, zęby myte od przypadku, żadnej dbałości
o linię i brak higieny osobistej. I ten obrzydliwy zapach, by nie powiedzieć
smród... Tak w oczach kobiet rysuje się wizerunek statystycznego Polaka.
Najgorsze, że przez lata nic się w tej kwestii nie zmienia. […] Polacy
nigdy nie byli królami czystości. Wielu facetom do pełni szczęścia
wystarcza woda z mydłem. Od czasu do czasu. Stereotyp mężczyzny, który dba o
czystość, w naszym społeczeństwie kojarzy się negatywnie. Dezodorant? Eee, tam!
Dla większości Polaków, zapach potu to świadectwo bycia prawdziwym mężczyzną, a skarpety nadają się do
noszenia przez kilka dni”.
Mało? Proszę bardzo. Oto portal natemat.pl i rok 2013:
„Zatkać nos, wysiąść, czy zacisnąć zęby i
jechać dalej – z takim dylematem zmaga się codziennie rzesza Polaków. 92
proc. badanych stwierdziło, że właśnie zapach współpasażerów najbardziej
denerwuje ich w komunikacji miejskiej. Im tak wali spod tych pacholców, tak
capi nieprzytomnie, jak z kibli w dawnej bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego”.
A więc
powtarzam: Ziemkiewicz i Monika Jaruzelska dokładnie wiedzieli, o czym
rozmawiają. A ponieważ od tamtego czasu minęło już wiele lat, wiele przez ten
czas się zmieniło, włącznie z tym, że niektórych z nas bardziej niż kiedyś stać
na to, by się wozić tam i z powrotem eleganckimi autobusami, a może nawet
przechadzać się w poblizu Warsaw Spire na Placu Europejskim, na zakończenie
tych refleksji przytoczę fragment z, proszę sobie wyobrazić, Orwella,
odnaleziony właśnie przy tej okazji również na wspomnianym Facebooku:
„W tym tkwi prawdziwa przyczyna podziałów
klasowych na Zachodzie – prawdziwy powód, dla którego Europejczykowi
wychowanemu w środowisku burżuazyjnym, nawet jeśli jest on komunistą, jedynie z
najwyższym trudem przychodzi uważać człowieka pracującego fizycznie za równego
sobie. Powód ten zawiera się w trzech straszliwych słowach, których dziś raczej
się nie wymawia przez wzgląd na ostrożność, ale którymi szermowano w moich
dziecięcych czasach. Oto i one:
niższa klasa śmierdzi.
W tym miejscu oczywiście wyrasta przed nami nieprzekraczalna bariera. Albowiem żadne uczucie sympatii czy też antypatii nie jest tak przemożne, jak uczucie odrazy fizycznej. Nienawiść na tle rasowym, religijnym, różnice w wychowaniu, w usposobieniu, różnice intelektualne, a nawet różnice moralne – wszystko to można przezwyciężyć, lecz odrazy fizycznej nigdy. Można darzyć sympatią mordercę czy sodomitę, lecz nigdy kogoś o nieświeżym oddechu”.
niższa klasa śmierdzi.
W tym miejscu oczywiście wyrasta przed nami nieprzekraczalna bariera. Albowiem żadne uczucie sympatii czy też antypatii nie jest tak przemożne, jak uczucie odrazy fizycznej. Nienawiść na tle rasowym, religijnym, różnice w wychowaniu, w usposobieniu, różnice intelektualne, a nawet różnice moralne – wszystko to można przezwyciężyć, lecz odrazy fizycznej nigdy. Można darzyć sympatią mordercę czy sodomitę, lecz nigdy kogoś o nieświeżym oddechu”.
Zachęcam wszystkich do kupowania moich książek. Wszystkie
dostępne są w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, a wybrane u mnie, ale za to z
osobista dedylkacją. Kontaktować się proszę mailowo: k.osiejuk@gmail.com.
92% stwierdziło, że 8% śmierdzi...
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
UsuńNa to wygląda.
>>> Wielu facetom do pełni szczęścia wystarcza woda z mydłem. <<<
OdpowiedzUsuńDla mnie to wygląda na nachalne i chamskie nagabywanie ze strony firm produkujących kosmetyki i środki piorące.
"Czemu to #@$%! tego nie używacie! (czytaj: kupujecie!) Bądźcie ludźmi, co są zadbani i z wielkich miast"
Przy okazji jeszcze utrzyma się niską samoocenę ze strony tubylców. To dodatkowy plus, który będzie nakręcał handel różnymi dezodorantami i innymi śmierdzidłami.
@Mniszysko
UsuńMnie juz nic nie zdziwi.
Jak czytam tego Orwella to mi się przypominają Niemcy w czystych mudurach od Hugo Bossa.
OdpowiedzUsuńhttps://www.wp.pl/?s=wiadomosci.wp.pl%2Fsgwpsgfirst-6310030384965761a
Ciekawe czy to jej światopogląd czy koniunkturalizm? W tandemie z Biedroniem i Ogórek mogą zrobić siwy dym po lewej stronie. A z tym śmierdzeniem to co kawałek ktoś wyskakuje.