Poprzednie wybory regionalne miały
miejsce 16 listopada 2014, czyli w
czarnych jeszcze bardzo czasach i, jak pamiętamy, Prawo i Sprawiedliwość
osiągnęło w nich wynik całkiem nienajgorszy. Jednak – co nam się dziś
przypomina aż nazbyt często i z odpowiednią satysfakcją – nawet jeśli mieliśmy
to tu to tam do czynienia ze zwycięstwem, to owe zwycięstwa najczęściej były
jak psu na budę, bo i tak niemal w całej Polsce władzę wciąż trzymała Platforma
Obywatelska z PSL-em. Napisałem tu
wówczas króciutki tekst, zatytułowany „Lawina”, w którym wyraziłem wiarę w to,
że nawet jeśli wciąż jeszcze tym szubrawcom władzy nie odbierzemy, to lawina
już ruszyła i oni przed nią już nie dadzą rady uskoczyć.
Ów listopad to był również czas, kiedy
Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło swojego kandydata w wyborach prezydenckich
w maju 2015 roku, mianowicie Andrzeja Dudę. Podobnie jak wielu z nas ze
smutkiem przyjmowało przejmowanie kolejnych sejmików w kraju przez koalicję
Platformy z PSL-em, a gdzieniegdzie i z SLD, tu również – i kto wie, czy nawet
nie więcej osób i z jeszcze większym smutkiem – przyjmowało tę pozornie tak
kurozalną propozycję, a ja wciąż wierzyłem, że to co słyszę to odgłos
wspomnianej lawiny, której już nic nie zatrzyma.
Wtedy również swoje refleksje
przedstawiłem na naszym blogu, pisząc między innymi tak:
„Oto
Prawo i Sprawiedliwość wystawia do tej walki Andrzeja Dudę i wszyscy wybuchają
perlistym śmiechem. Przepraszam bardzo, ale z jakiego to powodu? W czyją to
stronę ów śmiech jest skierowany? Czy naprawdę w stronę Dudy? A niby z jakiego
powodu? Powiedzieliśmy już sobie, że, obiektywnie rzecz biorąc, od
Komorowskiego lepszy jest każdy, a więc oczywiście też Duda. Tu jednak mamy coś
więcej: Duda, obiektywnie rzecz biorąc, jest lepszy od wielu, wielu innych
chętnych do tego, by kandydować w tych wyborach, a już na pewno od prof.
Nowaka, który tu i ówdzie był aż nazbyt poważnie proponowany do tej roboty. Z
tego co wiem, Duda wygląda nienajgorzej, jest bardzo elokwentny, inteligentny,
jak się zdaje stosunkowo uczciwy, politycznie bardzo kompetentny, krótko mówiąc
prezentuje się jako ktoś, przy kim wielu kandydatów w normalnej demokratycznej
walce nie miałoby szans. A my tu mówimy o Bronisławie Komorowskim? Przepraszam
bardzo, ale w jaki sposób Komorowski jest w stanie wygrać z Dudą, jeśli
przyjmiemy, że te wybory, podobnie jak poprzedzająca je kampania, będą uczciwe?
Ktoś powie, że nie będą. Ktoś powie, że propaganda Systemu Dudę rozbije w
proch. No i zgoda. Ja to bardzo poważnie biorę pod uwagę, tyle, że kogo nie
rozbije? Nowaka? A czemu niby Nowak byłby się jej w stanie oprzeć, skoro w
lipcu roku 2010 oni pokazali, co są w stanie zrobić z samym Jarosławem
Kaczyńskim?
Sprawa polega na tym, że przede wszystkim –
podkreślam, z tego co o nim wiem – Duda jest dobry. Po prostu. To nie jest
George Clooney, nie jest to też Ronald Reagan, czy Margaret Thatcher, ale jest
dobry. Przede wszystkim jednak, jak już wcześniej się umówiliśmy, na
Komorowskiego dobry jest każdy, tyle że nam nie jest potrzebny każdy, ale ktoś
przynajmniej na te smutne czasy – adekwatny. Jeśli System uzna, że dość już
tych oszustw, Duda wygra i to wygra w pierwszej turze. Jeśli nie, nie wygra ani
Jarosław Kaczyński, ani nikt, kogo sobie wymyślimy. Jedno powinniśmy pamiętać,
by nie dać się aż tak zaczarować. Trzymajmy się rzeczywistości. Spójrzmy na to
zdjęcie i pamiętajmy – to nie oni są naszym przeciwnikiem. To są eksponaty z
ruskiego gabinetu figur woskowych. Wystarczy, że temperatura wzrośnie choćby o
jedną kreskę, oni się roztopią i nie zostanie z nich nawet kupka kupy. I to
wcale nie dlatego, że wosk nie zamienia się w gówno”.
Oglądałem wczoraj fragment obrad Sejmu,
podczas których Agnieszka Dudzińska wreszcie została wybrana Rzecznikiem Praw
Obywatelskich, a jednocześnie posłowie opozycji urządzili wręcz obłąkany
harmider, by uczcić pojawienie się na sali nowego prezydenta Warszawy, Rafała
Trzaskowskiego i jestem pewien, że i tym razem wielu z nas zrobiło się smutno
tak jak kiedyś, widząc jak to kłamstwo ma się wciąż tak bardzo dobrze.
A ja wciąż powtarzam to, co powiedziałem
już wtedy. Ta lawina już pędzi i zabiera wszystko co stanie na jej drodze. A my
sobie stoimy nieco z boju i patrzymy z zachwytem. A to i tak wciąż jest dopiero
początek, a przed nami dwa kolejne wyborcze terminy i nie mamy żadnego powodu,
by się lękać.
Na koniec pewne, na szczęście stare już zdjęcie, pokazujące być
może ten dzień kiedy to się tak naprawdę zaczęło.
Pamietam to zdjecie i Twoja petycje: pozwolmy im sie wreszcie porzadnie wyspac!
OdpowiedzUsuńAgnieszka Dudzinska zostala Rzecznikiem Praw Dziecka.
Panie Krzysztofie, jestem stałą czytelniczką Pana bloga. Utożsamiam się z Pana zdaniem. Jak to dobrze, że dzisiejszy tekst jest tak optymistyczny. Nie chce się już patrzeć na "kijów od mopa", którzy już dawno powinni odejść tam, gdzie ich miejsce. Oby Pana
OdpowiedzUsuńsłowa były prorocze. Dużo zdrówka, Panie Krzysztofie
No Warszawa robi smutne wrażenie ale nie należy polegać na wrażeniach - góra stoi.
OdpowiedzUsuńCiekawy jestem czy to tzw. "liczenie głosów" to faktycznie nieudolność PKW i wady systemowe czy zarządzanie naszymi emocjami? To się powtarza praktycznie przy każdej bardzo ważnej sprawie. Opóźnienia, niepełne i zafałszowane dane, poprawki, wyjaśnienia składane półgębkiem i gdzieś na boku. Ciężko podchodzić do tego bez emocji i takim dystansem opóźniającym. Ty to potrafisz, mnie jeszcze telepie.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
UsuńPowiem Ci szczerze, że ja bym sie nie zdziwił, gdyby to faktycznie była wina tych komisji na samym dole. Wyobraź sobie, ile tam musi być zwykłych durniów, którzy z trudem potrafią liczyć. To wszystko trzeba sprawdzić, odesłać do poprawek, i kto wie, czy wystarczy tylko jeden raz.
W 2014 faktycznie doszło do fałszerstwa, no i pewnie oni faktycznie nie byli w stanie do tego dojść, ale dziś? Nie sądzę.
Przeczytaj to:
Usuńhttp://ruchkontroliwyborow.pl/metoda-na-staruszka-czyli-o-pracy-w-okw-ds-ustalania-wynikow-glosowania/
@raven59
UsuńDzięki. To właśnie miałem na myśli. Trzeba będzie ten tekst spopularyzować.
Katastrofa ludzka w komisjach to jest na sto procent. Tak się składa ze w tych wyborach byłem blisko i widziałem. Na trzy komisje jedna zawaliła sytuację i parę godzin dłużej pracowali. Ale wyniki nad ranem poszły. Mnie ciekawi samo epicentrum podliczania czyli PKW, komisje wysyłają wyniki po dwóch dniach? A co wybory mamy tak że się coś podaje, społeczeństwo się gotuje a później z każdym dniem sytuacja wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
UsuńMam wrażenie, że ta zmiana nastąpiła jakoś tak w 2007 roku. Pisałem o tym przy okazji wyborów 2010.