Dzisiejszy tekst
dedykuję Izie z Melomanów, która w sobotnie popołudnie w Alejach Jerozolimskich
szczęśliwie nas wypatrzyła i swoim uprzejmym gestem podtrzymała mnie w wierze,
że wciąż warto.
Pierwszym powodem naszej wizyty
w Warszawie był oczywiście George Ezra i jego piosenki, tak się jednak
ostatecznie stało, że zupełnie niespodziewanie to zupełnie niezwykłe miasto w
pewnym sensie przysłoniło wrażenia, których nam w pierwszej kolejności
dostarczył ów występ.
W Warszawie bywam parę razy w roku, ostatni
raz miałem tę okazję w kwietniu z okazji Targów Wydawców Katolickich i muszę
stwierdzić, że tempo w jakim to miasto traci swoją duszę robi naprawdę
wrażenie. O ile podczas poprzedniego tam pobytu największe wrażenie robiło to
gówno obok Złotych Tarasów, gdzie, jak słyszę, piłkarz Lewandowski kupił sobie
mieszkanie, dziś tego typu punktów, czy to powstało, czy właśnie powstaje kilka
razy więcej. A to świadczy o tym, że ambicje Warszawiaków sięgają dziś estetyki
jakiegoś Singapuru, czy ukochanego miejsca na Ziemi posła Szejnfelda, czyli
Dubaiu.
Szliśmy sobie wczoraj przez
tereny dawnego Getta, podziwialiśmy to co jeszcze pozostało z tamtych czasów i
nagle przed nami pojawiła się para, gdzie pan podzielił się z panią uwagą, że
to bardzo dobrze, że są burzone stare kamienice, bo one tylko niepotrzebnie
zajmują miejsce przeznaczone pod owe piękne wieżowce.
Dzień wcześniej jechaliśmy
taksówką pod Torwar i kiedy żona moja powiedziała coś do kierowcy na temat pięknej
architektury mijanych kamienic, ten tylko coś mruknął a propos tego, że może i
tak, tyle że to wszystko jest już bardzo stare.
A ja w tym momencie pomyślałem
sobie, że – wbrew moim najszczerszym nadziejom – Patryk Jaki przegrałby bój o
Warszawę nawet gdyby owa Warszawa wystawiła przeciwko niemu nie tego durnia
Trzaskowskiego, ale zwykły drąg od mopa. Dlaczego? Dlatego, że większość
mieszkańców tego miasta nie jest w stanie sięgnąć swoimi marzeniami dalej niż
tak zwany Plac Europejski i rownie tak zwany Warsaw Spire. Szliśmy więc przez
to nieszczęsne miasto, mijaliśmy te szklane domy, czy to już gotowe, czy
dopiero w towarzystwie dźwigów, i doszliśmy do przekonania, że mijani przez nas
ludzie prędzej się uduszą, niż to swoje szczęście oddadzą komuś, kto im
wcześniej nie obieca, że im tego wszystkiego nie zabierze. A nawet jeśli owa
obietnica padnie, i zostanie dodatkowo poparta kolejną, że obok Torwaru i
Stodoły, również Sala Kongresowa, jak za dawnych lat, zapewni Warszawie status
europejskiej stolicy kultury, to wciąż będzie zbyt mało, bo strach przed tym,
że oni to wszystko nagle stracą, przybiera dziś już formę autentycznej psychozy.
Wczoraj wieczorem wstępne
sondaże pokazały, że kolejnym prezydentem Warszawy będzie Rafał Trzaskowski, a
więc człowiek, który w pewnym momencie kampanii stanowił dla Warszawy taki problem, że ona zupełnie na poważnie zastanawiała się, czy go nie zastąpić
wspomnianym wczesniej kijem od mopa. A ja sobie myślę, że to co się właśnie
stało, wskazuje dobitnie na to, że gdy chodzi o to szczególne miejsce, polityka
nie ma najmniejszego znaczenia. Nie chodzi o PiS, nie chodzi o faszyzm, nie
chodzi o sądy i Konstytucję, ani wreszcie o tak zwany Polexit. Ludzie dla
których Warszawa stała się źródłem wiary nadziei i miłości, całą tę politykę
mają głęboko w nosie. To co ich porusza to wyłącznie nadzieja na kolejną
zburzoną kamienicę i kolejny nowo postawiony szklany wieżowiec, najlepiej tak
wysoki, by go było widać z Piaseczna czy z Konstancina. I z każdym rokiem owa
obojętność staje się coraz bardziej obsesyjna. To co się dla tych biednych
durniów liczy, to tylko gwarancja, że nikt im nie zburzy Warsaw Spire i nie
poprzewraca tych dźwigów, które z każdej strony to coś oblepiają.
Nawet za cenę utrzymania tego fantastycznego
daszka, który ich pewnego dnia spali na popiół.
Moje książki są
do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl,
a częściowo też tu u mnie na miejscu. Mój adres: k.osiejuk@gmail.com. Zachęcam
i zapraszam.
Bardzo dobry, przejmujący ten dzisiejszy tekst (jak większość Pana wpisów zresztą)
OdpowiedzUsuńNie byłam w Warszawie już ... chyba 9 lat (Bożę, jak ten czas leci), nie widziałam tych szklanych (chyba raczej plastikowych) wieżowców. Nie wiem czy chcę taką Warszawę zobaczyć (prawdę mówiąc Warszawa raczej nie poruszała mojego serca)
@Tereska
UsuńDziękuję za dobre słowo. Swoja droga to jest bardzo ciekawe, że pomijając mieszkańców Warszawy, większość uważa to miasto za wyjątkowo nieinteresujące.
Dziękuję, w końcu zrozumiałem posła Szejnfelda, tego dziwnego człowieka. Nie rozumiem tylko, dlaczego Lewandowski nie kupił od razu całego piętra, dziwne, przecież go stać, a jedno mieszkanie to każdy może.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to samo napisałem przed chwilą u Coryllusa, że z jednej strony w tych dużych miastach nie ma już prawie siły, która mogłaby tą potężną skalę ogłupienia i zdurnienia jakkolwiek odwrócić. Te ambicje i aspiracje są nie do pokonania. No i mowa miłości ciągle żyje w tych ludziach. Nie tylko w Warszawie, ale i w Łodzi, Poznaniu i niestety również Wrocławiu.
Niestety widzę i drugą stronę medalu, PiS świętuję jakieś tajemnicze zwycięstwo, podczas gdy przegrał i to z kretesem. Nie to, żeby te durnie z różnych lewicowych band osiągnęli dobre wyniki, ale jednak jak się zjednoczą w sejmikach i radach miast (a prawie na pewno to zrobią), to niestety wygrają i rządzenie na poziomie centralnych w żaden sposób nie przełoży się na samorządy. Widać wyraźnie, że czegoś brakuje. Albo czegoś jest za dużo.
'mowa miłości ciągle żyje w tych ludziach. Nie tylko w Warszawie, ale i w Łodzi, Poznaniu i niestety również Wrocławiu'
Usuńnie do konca wiem, czy to o to chodzi, ale z ta 'miloscia' cos sie ostatnio dzieje tez na prowincji: czutuje kilka blogow ludzi mieszkajacych na wsi i w ostatnim czasie zauwazylam, ze pojawia sie tam zdanie 'tylko milosc nas uratuje'. Nie wiem z czego sie to wzielo, nie sledze madiow mainstreamu. To ta 'mowa milosci'?
@marcin d.
UsuńBez przesady. Jeśli PiS przegrał to kto wygrał? Poza ordynacją rodem z III RP.
W Warszawie z pewnością wygrał Układ i ma się dobrze.Ogłupienie tłumu to tylko skutek uboczny.który oni perfekcyjnie wykorzystują.To prawda,że gdyby Jaki miał jako konkurenta trzonek od łopaty to i tak by nie miał szans,bo stawka jest za wysoka,aby ci za kurtyną pozwolili sobie na przypadkowość.
Usuń@Tereska
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałem taki tekst. Może on Cię zainspiruje. A propos tej "miłości".
https://toyah1.blogspot.com/2011/03/miosc-w-czasach-zarazy.html
Ok rozumiem te szklane wieżowce, to jakby przedłużenie tych marketów zalanych jasnym światłem, ale Kongresowa i Pekin? Szare brzydkie betony. Dalej nie wiem co miałeś na myśli pisząc o zmowie milczenia.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
UsuńByłem przekonany że kto jak kto ale Ty wpiszesz normalnie hasło "sala kongresowa" w googla i sobie sprawdzisz dlaczego tam od pięciu lat nie było jednego koncertu.
Nie wpisywałem bo pamiętam jaka jest sytuacja a nikt nie ogłaszał wielkiego otwarcia na nowo. Rozmawialiśmy o tym rok czy dwa temu na którymś blogu. Pytanie było czy Kongresowa jest szykowana pod rozwałkę a ten remont to ściema czy wręcz przeciwnie. Zmowa milczenia zakłada przynajmniej dwie strony spisku dlatego pytam co Twoim zdaniem jest planowane? Rozwałka pod nowe wieżowce czy jakaś inauguracja zupełnie nowej władzy w zupełnie nowych wnętrzach? A Patryk Jaki choć przegrał to odwalił kawał dobrej roboty na przyszłość, "warszawka" do końca siedziała jak na rozpalonej kuchni gryząc pazury i kopyta. https://www.onet.pl/?utm_source=gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl_viasg_plejada&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=3ac00485-b2d4-484e-87f3-f49256baf240&sid=fa6d4510-5922-45b7-8963-4dcc05c514ce&utm_v=2
Usuń@crimsonking
UsuńJaka rozwałka? Przecież to jest Pałac Kultury. Normalnie, dali budżet na rewitalizację i go rozkradli. A czemu nikt z nas się tym nie przejmuje? Nie wiem. Może uważają że skoro to Pałac Kultury, powinien zostać zburzony.
Moim zdaniem ta młoda fala urzędniczej gangsterki nie ma już żadnego szacunku do Pałacu Kultury i przyległości i chętnie by go sprywatyzowali tylko stara gwardia nie pozwala. Jeszcze. Oczywiście szacunek jaki komuniści odczuwają widząc ten relikt epoki. Te rozkradzione 150 baniek to nie jest jakaś mega suma przy tym co już poszło na rozkurz, ot fiszka w czyimś zeszycie. Kto wie jakie przedstawienia nam jeszcze szykują. Oni gardzą Polską i Polakami tak po prostu. Gardzą też po części sobą i stąd ta "ucieczka w europejskość", nawet ta kasa nie pomaga. Bo i cóż to jest za kasa jak się poleci gdzieś na zakupy i zobaczy prawdziwy luksus.
UsuńTo są ambiwalentne uczucia. Sprzedaliby ten pekin w cholerę i zarobili parę groszy ale im szkoda bo to "symbol Warszawy" przecie.
Usuń"Młodzi deweloperzy" widząc miliony na kontach mają symbolikę Pekinu w pewnym miejscu ale nie będę tu używał wyrazów. To starzy nie pozwalają ale ten beton się od dawna już kruszy. Kto wie. Jak chcą ten Singapur to nic na to nie poradzimy ale ja bym okiem nie mrugnął jakby do Kongresowej wjechały buldożery. Marzą mi się te wielkie dźwigi ze stalowymi kulami. Cały świat by oglądał widowisko.
Usuń@crimsonking
UsuńJesli na miejscu Pałacu Kultury mają stanąć kolejne szklane wieżowce, to ja wybieram Pałac.
Może dałoby się uzgodnić jakieś "fifty fifty". Na razie jedynym punktem odniesienia w naszej Stolicy jest ten sowiecki czakram i żadne szklane domy nie są w stanie tego przysłonić. One tylko odwracają od niego uwagę. To jest totem barbarzyńców i ruskie Stonehenge. Tak to widzę.
UsuńPomyślałam sobie ostatnio dokładnie to co Pan napisał. Kiedy podczas jednej z rozmów w pracy (Urząd mst. Warszawy) koleżanka zapytała o co jest ta cała afera reprywatzacyna po co oni się tak czepiają. Czy nie lepiej, że tych meliniarzy wywala się z kamienic - przecież jak oni ich stamtąd wywalą to nareszcie można je wyremontować albo wyburzyć żeby nie straszyło i w mieście jest ładniej - tyle (było nie było wykształceni) warszawiacy zrozumieli z całego problemu mafii reprywatyzacyjnej, że lepiej, że nareszcie ktoś pozbył się kłotliwego problemu i miasto to jest piękne jak nic starego i brzydkiego w nim nie ma...
OdpowiedzUsuńW Warszawie nie chodzi o to, żeby być Warszawiakiem, ale, żeby nie być z Kielc. Więc wszystko, co może przypominać Kielce musi zostać zburzone.
OdpowiedzUsuńTo jednak jest jakiś duch. Inspirowany może wschodnim Berlinem, ale jednak. w
@w
UsuńMyślę że nie tylko Kielce. W Polsce jest dużo pięknych miejsc, którymi ci ludzie gardzę.
Tak, to prawda. Kielce dałem tylko jako przykład.
UsuńP.S.podpis mi coś zeżarło.
To występuje wszędzie w dużych miastach. Ludność napływowa awansowała i wszystko co im się kojarzy z tym Zakroczymiem z którego przyjechali musi być unicestwione. To wpływa na myślenie, nie można myśleć kategoriami Zakroczymia skoro się mieszka "w wielkim mieście".
UsuńWe Wrocławiu jest dodatkowy problem, taki że prezydent chce to mieasto przerobić na Breslau, nowy prezydent który jest klonem poprzednika raczej tej linii nie zmieni.
Zobaczymy.
To samo pomyślałem, jak zobaczyłem wyniki, to osiągnęło poziom groteski, ale trzeba pamiętać, że jest więcej przyczyn takiego stanu rzeczy niż tylko ta opisana przez Ciebie mentalność.
OdpowiedzUsuńChyba powinnam skomentować, bo pracuję w Warsaw Spire przy Pl.Europejskim.
OdpowiedzUsuń@Margherita
OdpowiedzUsuńKażdy gdzieś pracuje i najczęściej jest tak, że nie tam, gdzie sobie marzył będąc dzieckiem.
A o komentarz bardzo proszę.