Jacek
Jarecki napisał tekst, w którym wyraził swój estetyczny ból z powodu oferty
jaką publiczna telewizja ma mu do przekazania, a ja obiecałem mu zdanie odrębne
w formie osobnej notki. Ponieważ upływ czasu osłabił moje ambicje polemiczne, ostatecznie
przedstawiłem swoje stanowisko w zaledwie 600 z drobnym hakiem słowach, z czego
temat Wiadomości TVP – a ich głównie dotyczył tekst Jareckiego – zajął mniej
niż połowę. Na ową skromną refleksję zareagował wczoraj Coryllus sążnistą
polemiką, czym oczywiście zmusił mnie do reakcji.
W pierwszej chwili – ponieważ temat
propagandowej strategii prezesa Kurskiego interesuje mnie jedynie od czasu do
czasu – planowałem Coryllusowi odpowiedzieć na jego blogu, ponieważ jednak sam
słabo znoszę komentarze przekraczające swoją długością kilka zdań, uznałem, że
trzeba będzie napisać osobny, niezbyt długi, ale jednak osobny tekst. Proszę
więc posłuchać.
Na samym początku swojej notki pisze
Coryllus, że on „pozwoli sobie mieć inne zdanie w powyższej kwestii”, a ja tu
chciałbym powiedzieć, że ponieważ obaj piszemy niemal równocześnie, i na ogół
bardzo zgodnie, od mniej wiecej 10 już lat, zarówno ja znam jego zdanie w
niemal każdej kwestii, jaki o on zna zdanie moje. 10 lat to jest bowiem czas,
który całkowicie wystarczy zarówno na zapoznanie się ze stanowiskami, jak i
określenie punktów spornych. A więc jest trochę bez sensu traktować się
wzajemnie jak idiotów.
A zatem, powtarzam to – głównie z myślą o
moim koledze Coryllusie – po raz kolejny. Ja nie traktuję tego co nam ma do
zaoferowania Jacek Kurski jako oferty dla siebie, podobnie zresztą jak w
niedzielne poranki nie oglądam telewizji Polsat. Dlatego też, kiedy ktoś mi
zaczyna narzekać na piosenki Sławomira i na
śliskie uśmiechy prezenterów Wiadomości TVP, ja grzecznie, a więc bardzo
dyskretnie ziewam.
Co więc moim zdaniem jest ważne? Otóż
nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że osiem lat władzy Platformy
Obywatelskiej, a tak naprawdę też wcześniejszy dwuletnie okres rządów Prawa i
Sprawiedliwości, orazi ich okrutny upadek i przegrane wybory w roku 2007, były
wynikiem tylko i wyłącznie najbardziej brutalnej propagandy, która obięła
zarówno media, jak i całą kulturę popularną. Gdyby nie publiczna telewizja
wspierana przez szereg stacji prywatnych, gdyby nie program „Szkło Kontaktowe”,
media papierowe, internet, kabarety, gdyby wreszcie nie ta nienawiść, która
opanowała całą przestrzeń publiczną i podzieliła Polaków na pokolenia, po tym
antypolskim projekcie pod nazwą Platforma Obywatelska nie zostałby dziś cuchnący
pył. I tu żadnego znaczenia nie miało to, że polska polityka zagraniczna
lekceważyła kierunek amerykański, na rzecz rosyjskiego i niemieckiego. I dziś
podobnie, jeśli wszystko wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość będzie
rządziło tak długo jak żyje Jarosław Kaczyński, to nie głównie ze względu na
jego polityczne talenty, ani tym bardziej przez demonstrowaną przez Donalda
Trumpa sympatię do Polski, ale dlatego, że udało się skutecznie odebrać
Systemowi przestrzeń pop i dać ludziom poczucie przynależności. I tu trzeba
oddać sprawiedliwość temu cwaniakowi Kurskiemu.
Pisałem tu wielokrotnie o tym, że
propaganda, której symbolem był sukces Platformy Obywatelskiej, a jej
faktycznym źródłem była powstała w roku 1990 religia III RP, była niemal
dokładnym powtórzeniem propagandy PRL-u, tyle że prezentowana na niebieskim tle
przez ludzi wedle powszechnie przyjętych standardów uważanych za fizycznie i
intelektualnie atrakcyjnych. Telewizja TVN24, oraz ów senans nienawiści, którym
pod nazwą „Szkło Kontaktowe”, dzień w dzień przez ponad 10 lat, zatruwano
emocje Polaków, to był czysty PRL, tyle że z przeznaczeniem dla tak zwanej
„inteligencji”, oraz dla tych co do owej „inteligencji” aspirowali. I oto dziś
mamy dokładnie to samo, tyle że intelektualnie znacznie bardziej uniwersalne, z
uzwględnieniem potrzeb spektrum znacznie, znacznie szerszego, no i na wesoło.
Właśnie tak. Na wesoło. Zamiast tamtej pogardy, zaciśniętych zębów i
nieustannego szyderstwa, Polacy dostali 500+ oraz „Roztańczone PGE”, i
świadomość, że gdy udają się do lokalnej galerii handlowej w sobotnie
popołudnie, mogą bez obawy zamiast koszulki z karykaturą kaczki, założyć
koszulkę z napisem „Śmierć Zdrajcom Ojczyzny”.
Celem Prawa i Sprawiedliwości, tak jak to
bywa w polityce od wieków, jest utrzymanie oraz poszerzenie władzy. W tym celu
ci którzy aspirują do rządzenia składają nam różnego rodzaju oferty, a my albo
je przyjmujemy, albo odrzucamy, albo pozostajemy niezainteresowani i zajmujemy
się wyłącznie naszym domem, obejściem i zarabianiem na utrzymanie jednego i
drugiego. Gdy chodzi o mnie, ja mam życzenie, by władzę w Polsce sprawowało
Prawo i Sprawiedliwość. Czemu? Bo z moich wyliczeń wychodzi mi na to, że w ten
sposób moje życie będzie bardziej komfortowe niż w każdym innym wypadku. I to
jest całe moje zainteresowanie, któremu daję wyraz w swoich tekstach. I tu
muszę nawiązać do fragmentu tekstu Coryllusa, który uważam za nadzwyczaj celny:
„Ponieważ
ja nie jestem tak zdystansowany do rzeczywistości jak toyah i większość
docierających do mnie informacji, zjawisk i zmian biorę sobie do serca, a także
reaguję na nie żywo, nie mogę zrozumieć dlaczego nasz kolega broni tej
zidiociałej telewizji, która jest przecież częścią szerszego obszaru propagandy
Dobrej Zmiany”.
Otóż to jest w rzeczy samej czysta
prawda: ja jestem mocno wobec rzeczywistości zdystansowany, a Coryllus, jako
człowiek tego dystansu pozbawiony, nie
może tego zrozumieć. Śpieszę więc z pomocą. Otóż ja właśnie skończyłem 63 rok
życia, mam wnuczkę, która umie już powiedzieć „dziadzio”, dwoje kolejnych
wnuków w drodze, fantastycznego zięcia i równie fantastyczną synową, oraz pewne
bardzo konkretne widoki na wygodną starość i ostatnią rzeczą jaka mnie zajmuje,
jest wpływ polityki zagranicznej rządu Dobrej Zmiany na wynik kolejnych wyborów
i to co na ten temat mają do powiedzenia redaktor Michał Rachoń i piosenkarz
Zenek Martyniuk. A jeśli przyjdzie mi do głowy, by się odchamić, to zajrzę na
portal prawygornyrog.pl i wysłucham rozmowy Gabriela Maciejewskiego z prof.
Grzegorzem Kucharczykiem w pięknych wnętrzach zamku w Karpnikach.
Byłbym zapomniał. Będzie mi też miło,
jeśli uda mi się sprzedać ostatnie egzemplarze książek, jakie wydałem w Klinice
Języka i w ten sposób umierając będę mógł powiedzieć, że gdy chodzi o rzeczy
mniej istotne, też coś mi się w życiu udało.
Gdyby ktoś coś ode mnie
potrzebował, proszę pisać na adres: k.osiejuk@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.