Nie wiem, czy to już
wcześniej deklarowałem, a jeśli nie, to bardzo proszę. Choć od strony
technicznych zawiłości na piłce nożnej znam się umiarkowanie, oglądam ją –
zwłaszcza w wykonaniu drużyn angielskich – z najwyższą przyjemnością, mam swoje
mniej lub bardziej ulubione drużyny, którym zażarcie kibicuję i czas kiedy w
rozgrywkach angielskiej Premier League następuje wakacyjna przerwa, czuję się
zdecydowanie pozbawiony czegoś bardzo ważnego. Kiedy natomiast przychodzi czas
Mistrzostw Europy, czy, tym bardziej, Mistrzostw Świata, zrywam się na równe
nogi i cały ten czas spędzam przed telewizorem nadzwyczaj radośnie. Oczywiście
to nie tylko piłka nożna sprawia, że moje życie jest weselsze. Lubię też
oglądać lekkoatletykę, skoki, tenis, siatkówkę, a nawet rugby. Jednak piłka to
podstawa. Nie znaczy to jednak oczywiście, że nie zdaję sobie przy tym sprawy,
że cały ten biznes to w rzeczywistości gniazdo żmij, dla których sami piłkarze
stanowią zaledwie alibi, na wypadek gdyby ktoś postanowił tych gangsterów wziąć
za frak i najpierw solidnie i do końca przepytać, a następnie wszystkich ich
posadzić, choćby pod zarzutem morderstwa.
Dlatego też, kiedy najpierw się
dowiedziałem, że mistrzostwa w roku 2018 będzie organizowała Rosja, a kolejne,
cztery lata później, przypadną w udziale Katarowi, nawet powieka mi ni drgnęła,
bo wiedziałem, że to co się tam, podczas podejmowania ostatecznych decyzji
działo, to są rzeczy, o których my ani nie mamy, ani nie będziemy mieli, ani
też nie powinniśmy mieć bladego pojęcia. Tymczasem, proszę sobie wyobrazić, że
w tych dniach obejrzałem sobie na Cyfrze+ dokument zatytułowany „Puchar Świata
Szpiegów”, czy jakoś podobnie, w którym jego autorzy ujawniają kulisy
międzynarodowego spisku, z udziałem rządów, prezydentów państw, potężnych
biznesów, oraz jak najbardziej służb
wywiadowczych, które doprowadziły do tego, że owe dwa terminy, a więc lata 2018
i 2020, zostały przekazane w ręce Rosji i Kataru właśnie, natomiast Wielka
Brytania, która w tej rozgrywce była od początku oczywistym i jednoznacznym
faworytem, w ostatecznym głosowaniu tak zwanego Komitetu Wykonawczego FIFA
zdobyła zaledwie jeden – rozumiem, że swój – głos.
I to, jak mówię, jeszcze mnie
wcale nie dziwi, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że w tę rozgrywkę w pewnym
momencie, z potężnym finansowym wsparciem ze strony Gazpromu, cały swój
autorytet zaangażował, do pewnego momentu nie wykazujący najmniejszego
zainteresowania propagandowym wymiarem imprezy, prezydent Rosji. Ja oczywiście
mogę unieść brew na sytuację gdzie Rosja z Katarem, choćby i przy wykorzystaniu
pieniędzy, służb i miedzynarodowych kontaktów, właściwie bez najmniejszego
problemu wyrzucą z tych rozgrywek Wielką Brytanię, ale – powtórzę to po raz
kolejny – to co się stało rozumiem. Powiem więcej. Już po obejrzeniu wspomnianego
filmu, aby znaleźć jakieś dodatkowe informacje na temat owego przekrętu,
przejrzałem troszkę Internet i trafiłem na tekst zamieszczony jeszcze w roku 2015
na portalu sport.pl,
z którego dowiedziałem się, że był moment, kiedy władze FIFA znalazły się
niemal przed bramą do wspomnianych wcześniej więziennych krat, ale, jak
widzimy, ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Ktoś mi powie, że w tej sytuacji trudno jest ujrzeć jakikolwiek sens w
tym, by w ogóle się sprawą dziś zajmować. Otóż proszę sobie wyobrazić, że sens
jest jak najbardziej. Otóż wedle informacji przedstawionych w filmie „Puchar
Świata Szpiegów”, Rosja – a przy okazji też z niewyjaśnionych akurat przyczyn,
Katar – otrzymała prawo do organizacji Mistrzostw, przede wszystkim dzięki
wsparciu ze strony rządu Niemiec oraz ich pierwszego ambasadora w światowej
piłce, Franza Beckenbauera. Z tego co nam opowiada człowiek, który brał
bezpośredni udział w tym przekręcie, tyle że po stronie Wielkiej Brytanii,
wynika że w momencie gdy z jednej strony do gry weszły Niemcy z Beckenbaurem, a
z drugiej Gazprom z Putinem, sprawa została załatwiona na tyle skutecznie, że gdy
w przeddzień kluczowego głosowania, w którymś ze szwajcarskich hoteli zebrali
się wszyscy najważniejsi bosowie owej fifowskiej mafii, wśród nich nie było
żadnego Rosjanina. Bo, jak bardzo dowcipnie komentuje sytuację jeden z
przepytywanych przez realizatorów Rosjan, na odrobienie zadania domowego wszyscy
mieli pół roku i jeśli tylko jeden z nich je odrobił, to udziału w ostatecznych
przepychankach nie musiał już brać, a szkolene gapy pretensje mogą mieć już
tylko do siebie.
Ciągle nie wiemy, po co ten
tekst? Już wyjaśniam. Otóż owa wojna – bo to była prawdziwa wojna – miała
miejsce, i to tak naprawdę na całym świecie, bo trzeba było dotrzeć do wszystkich
członków Komitetu Wykanowczego FIFA i tu i tam i wszędzie – w roku 2010, a jej
szczytowy moment przypadł na czas Smoleńskiej Katastrofy. A skoro już to wiemy,
postarajmy się też zrozumieć, że to był naprawdę najgorszy moment na to, by
umrzeć. I przyjmijmy do wiadomości, że ci którzy to mieli wiedzieć, wiedzieli.
Zachęcam do
kupowania moich książek, albo w sklepie pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, albo tu u
mnie przez kontakt emailowy k.osiejuk@gmail.com.
Drogi Toyahu, powtórzę tu to co napisałem byłem u Valsera w czasie Twojej i jego nawalanki na przeboje młodości: sportem masowym i wywołującym emocje masowe rządzą firmy bukmacherskie. Obecnie są to triady chińskie rządzące zakładami internetowymi z Macau. Skala przewalanych pieniędzy jest nie do ogarnięcia przez przeciętnego człowieka i właśnie dlatego mafia zwana FIFA jest jedynie podwykonawcą w tej robocie. Chyba o skali tego zjawiska widziałem coś w Planete+.
OdpowiedzUsuń@Piotr Oleś
UsuńWiem. Pisał tez o tym bardzo obszernie pewien kolega na portalu szkolanawigatorow.pl