piątek, 31 sierpnia 2018

O moralnej wyższości eutanazji nad pedofilią

       Dziś, jak niektórzy z nas wiedzą, ukazuje się tygodnik „Warszawska Gazeta”, a wraz z nią mój kolejny felieton. Myślę, że skoro wpadliśmy ostatnio w nastrój bardzo, bardzo poważny, to zniesiemy jeszcze jeden tekst, gdzie naprawdę jest się nad czym zadumać. Bardzo proszę.       


      Proszę sobie wyobrazić, że niedawno na portalu gazeta.pl pokazał się tytuł o następującej treści:  9 i 11-latek poddani eutanazji w Belgii. Zadecydowali o tym sami, rodzice się zgodzili”. Gdyby ktoś w tym momencie pomyślał, że to jest jakiś ponury żart, to tytułowi towarzyszy dłuższy tekst, z którego jednoznacznie wynika, że tym razem nie ma żartów i że, przynajmniej jeśli idzie o „Gazetę Wyborczą”, wciąż jesteśmy w trakcie owej szalenie interesującej debaty, co jest bardziej moralne: seksualne wykorzystywanie dzieci przez duchownych Kościoła Katolickiego, czy zabijanie tych dzieci, żeby nie cierpiały bardziej, niż my dorośli jesteśmy w stanie znieść tak by nie stracić przy tym  poczucia wewnętrznego komfortu. Oczywiście żadna konkretna odpowiedź na to ciekawe pytanie nie pada, choć z obserwacji ostatnich wydarzeń i reakcji na nie zbliżonych do „Gazety Wyborczej” środowisk, można wywnioskować, że kwestia seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży przynajmniej nie budzi aż takich kontrowersji. Trudno bowiem wyobrazić sobie to choćby, że redakcja „Wyborczej” po ujawnieniu kolejnego z owych przypadków pedofilii, zwróci się do swoich czytelników z pytaniem: „A jakie jest Wasze zdanie na ten - jeden z najtrudniejszych - temat?”, co tu ma to miejsce jak najbardziej.
       No ale przejdźmy może do rzeczy i przyjrzyjmy się wspomnianemu „jednemu z najtrudniejszych tematów” w stereo i w kolorze. Otóż, jak się okazuje, tak zwana Commission fédérale de contrôle et d'évaluation de l'euthanasie opublikowała raport za lata 2016-2017, w którym poinformowała, że w tym czasie w Belgii „poddano procedurze pozbawienia życia” 4337 osób, z których troje nie skończyło jeszcze 18 lat. Ile lat miały te dzieci, Komsja dyskretnie nie ujawniła, jednak poruszenie, jakie wywołała końcówka owej informacji, sprawiło, że władze ostatecznie przyznały, że dzieci te miały 9, 11 i 17 lat i cierpiały odpowiednio na guza mózgu, mukowiscydozę, oraz zanik mięśni. Jak się przy tym okazało, ów współczesny Endlösung zastosowany wobec osób poniżej dwunastego roku życia stanowił wydarzenie wyjątkowe nawet gdy chodzi o takie kraje, jak Szwajcaria, Holandia, czy choćby właśnie Belgia.
      Żeby nie nadużywać wytrzymałości Czytelników, pozwolę sobie w tym momencie na cytat:
      Zanim lekarze podali im zastrzyki, dzieci musiały przejść szereg procedur, które pozwoliły ocenić m.in. czy są pewne i świadome swojej decyzji i czy są psychicznie gotowe na jej konsekwencje. Oprócz tego, zgodnie z obowiązującym w Belgii prawem, konieczna była zgoda rodziców na eutanazję, a dzieci musiały wyrazić swoją wolę na piśmie.

Ostatecznie to lekarze decydują, czy pacjent jest ‘w beznadziejnej z punktu widzenia medycyny sytuacji i trwa w nieustającym, nieznośnym cierpieniu, któremu nie można ulżyć i które i tak doprowadzi do śmierci w krótkim czasie’”.
        I tu właśnie następuje apel do czytelników o udział w debacie, a ja już tylko zwrócę uwagę na fakt, że wspomniany tekst został zamieszczony w dziale „Zdrowie”.


Książki są tam gdzie zawsze, niestety już bez „TegoKtóry…”, a to by było mocno pod temat.



2 komentarze:

  1. Najbardziej ponury felieton.jaki wyszedł spod Pana pióra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dariusz
      Taki miał być. W sumie, było ich parę.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...