W pierwszej kolejności chciałbym przeprosić
wszystkich wypatrujących komentarzy na tematy interesujące dziś nas wszystkich,
ale pojawiło się coś, co moim zdaniem wymaga reakcji natychmiastowej. Po
drugie, chciałbym poinformować Czytelników, że temat, który poruszyłem zaledwie
wczoraj – wbrew choćby i moim przypuszczeniom –
wymaga kontynuacji i w związku z tym trzeba będzie się nam wszystkim
uzbroić w cierpliwość i skupić się na sprawach podstawowych. Otóż, dzięki
czujności mojej wybitnej córki, dowiedziałem się właśnie, że niejaki Trevor Heitmann, nadzwyczaj popularny
youtuber, regularnie oglądany przez niemal milion użytkowników zainteresownych
filmikami dotyczącymi komputerowej gry o nazwie „Counter Strike” i
przedstawiający się nickiem „McSkillet”, w pewnym momencie postanowił, że ruszy
swoim czarnym sportowym mclarenem pod prąd którąś z okolicznych szos i walnie
nim w pierwszy nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, zabijając siebie, no i
przy okazji nieznaną liczbę równie nieznanych sobie pasażerów. Efekt jest taki,
że ów słynny youtuber nie żyje, a wraz z nim życie straciły jeszcze dwie osoby.
Oto informacja, jaką znajduję na portalu naszego Radia Zet:
„Trevor „McSkillet” Heitmann,
popularny youtuber, zginął w wypadku samochodowym na autostradzie w San Diego w
amerykańskim stanie Kalifornia. 18-letni mężczyzna jechał pod prąd sportowym
mclarenem i uderzył w inny pojazd. Poza nim w wypadku zginęły jeszcze dwie
osoby”.
Jak
znam życie, owa informacja, jeśli w ogóle wbiła się w okruchy świadomości obywateli,
to głównie ze względu na tego „popularnego youtubera”natomiast gdy chodzi o to
ostatnie zdanie – swoją drogą, w większości innych relacji zwyczajnie
pominięte, jako nieistotne – to nie mamy już o czym marzyć. Mimo to jednak – a
kto wie, czy nie przez to właśnie –
chciałbym zwrócić uwagę na ten bardzo dla mnie istotny związany z owym
wydarzeniem szczegół. Otóż wspomniane przez Radio Zet „jeszcze dwie osoby”, to,
jak się okazuje, 12-letnia Aryana Pizarro i jej 43-letnia mama, Aileen Pizarro.
Brat i syn obu kobiet, Angelo Pizarro, zamieścił na Facebooku następujący
komentarz (skoro już jesteśmy w temacie Internetu, google translate powinien
wystarczyć):
„To the man who basically murdered my mom and
sister with your car intentionally... I’m sorry you were hurting so bad that
you felt the need to end your life. And that’s terrible. No one should ever
feel that.
But you didn’t have to take my mom and
sister with you.
You didn’t.
You did though. I’m angry at you but
you’re gone so you’ll never know just how angry that is. I’m trying to forgive
you but it’s heartbreaking. I wonder if your family is grieving. I wonder if
your fellow YouTube community is grieving.
My sister was one of the most
forgiving people ever. If she hated you she’d forgive you so fast. So I’m
trying. I’m trying for her. And I think whoever is reading this should try to
forgive you for her.
I know your YouTube name and probably
could find out your real name but I don’t wanna type or say it. It brings a
foul taste in my mouth.
But now running on only 2 hours of
sleep in the last 24 hours in a hotel room in San Diego I just know one thing
and that’s that Aryana and my mom are in a better place.
You, I’m not so sure.
But I hope you’re not in pain....
because Aryana would never want anyone, even her killer, to be in pain.
-Angelo
P.S. Aryana if you’re looking down
right now from heaven checking in on me know that I’ll be okay and I’ll make
that dent you wanted to make on the world in your name. You leaving me, and
everyone, will be for something. Guess I have to get that unicorn tat we talked
about forever now”.
O co chodzi? O to mianowicie, że większość doniesień medialnych skupia
sie na tym, że oto w wypadku samochodowym zginął popularny youtuber, a na
informacje o tym, że przez jego fantazję musiała wraz z nim zginąć wspomniana
Aryana, czasu i miejsca już nie starczyło. Słowo „youtuber”, zakładając że
w tym natłoku zdarzeń w ogóle, zawłaszczyło nasze emocje dokumentnie i
ostatecznie.
Proponuję więc, byśmy się nad tym przez chwilę zastanowili. Zwłasza
wtedy gdy przyjdzie nam do głowy rozpamiętywać niezrealizowany zakup
australijskich fregat. Mam nadzieję, że nic nie pomyliłem.
Książki tam gdzie zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.