Z prowadzeniem bloga na blogspocie,
wiąże się cała kupa korzyści, wśród nich i ta, że jest to platforma amerykańska
i nie ma absolutnie żadnego sposobu, by człowiek czuł się zagrożony, że nagle
komuś się jego pisanie nie spodoba i całą tę robotę w jednej chwili jasny szlag
trafi. Niestety ów brak cenzury powoduje też, że pojawił się pewien bardzo
poważny kłopot sprowadzający się do tego, że nie ma praktycznie sposobu, żeby
niegrzeczynych komentatorów wyrzucić stąd na zbity pysk. Oczywiście pewien sposób
kontroli – niestety w znacznym stopniu automatyczny – istnieje i polega na tym,
że raz na jakiś czas niektóre komentarze trafiają do tak zwanego spamu.
Ponieważ jest to system realizowany w sposób automatyczny, bardzo trudno jest
się zorientować jakie nim rządzą reguły, a wzwiązku z tym zadzrza się, że obok
autentycznego spamu wpadają też tam niekiedy komentarze, które spamem nie są.
Niektóre komentarze więc automatycznie wpadają w spam, a ja często przez całe
tygodnie nie mam o tym pojęcia.
I, proszę sobie wyobrazić, że
właśnie dziś zajrzałem do działu oznaczonego na blogspocie przy pomocy nazwy
„spam” i ku memu zdziwieniu znalazłem tam dziesiątki komentarzy wysyłanych do
mnie niemal codziennie przez komentatorkę podpisującą się nickiem „Roxana”, a
sprowadzających się do informacji, że jestem idiotą. Nie wiem dokładnie od
kiedy owe komentarze tu przychodzą, ale z tego co zdążyłem zauważyć, to się
dzieje niemal codziennie i chyba jakoś tak od lutego.
Daję słowo, że nie mam
pojęcia, jak to się stało, że system zawiesił się na tej „Roxanie”, ale faktem
jest, że ja od dwóch już chyba miesięcy praktycznie otrzymuję te komentarze i
nie wiem, że to się w ogóle dzieje.
Opowiem może, jak to się
stało, że w ogóle zauważyłem tę Roxanę. Otóż miałem dziś lekcję z jednym z
moich uczniów, w pewnym momencie rozmowa zeszła na Internet, ja mu
opowiedziałem o hejcie, jaki na mnie spada niemal codziennie, głównie w postaci
maili, i w tym momencie zajrzeliśmy do spamu… a tam – dziesiątki komentarzy od owej
Roxany, jak mówię, sprowadzających się wyłącznie do bluzgów. Powiem szczerze,
że w pewnym momencie doznałem szoku – również zdziwiony, jak to się stało, że
blogspot nagle się zawziął na tę Roxanę – ale już po chwili moja myśl wróciła
do podstawowego pytania, z kim człowiek ma do czynienia, kiedy postanowi zacząć
się udzielać przez Internet właśnie. No i nagle przypomniałem sobie ów
niezwykły wręcz obrazek z, amerykańskiego jak najbardziej, New Yorkera. Polecam
gorąco. Jak ktoś nie wie, o co chodzi, niech sobie wpisze w google translate.
Ja tak zawsze robię, kiedy tu jakiś mądrala wrzuci coś po niemiecku.
Za chwilę jadę do Warszawy na
Targi Wydawców Katolickich i zostaję tam do końca. Ponieważ również dziś
wieczorem Tottenham gra z City, zabieram ze sobą laptop, co oznacza, że jeszcze
dziś tu wpadnę. A zatem, do zobaczenia. Wszelkie potrzebne informacje pod
wczorajszą notką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.