Jak słusznie zauważył we wczorajszej
notce Coryllus, zajmowanie się małżeństwem Terlikowskich to zajęcie na tyle
kłopotliwe, że pomijając sytuacje zupełnie wyjątkowe, lepiej już jest pisać o
bieżącej polityce Ministerstwa Kultury. Wygląda jednak na to, że do wspomnianych
wyjątkowych sytuacji należy poczyniona przez Tomasz Terlikowskiego uwaga na
temat cudu jakiego na aktorce Figurskiej
rzekomo uczynił Sługa Boży Wenanty Katarzyniec, zsyłając na nią deszcz
pieniędzy, za który ona i jej mąż mogli sobie kupić większy samochód. Najpierw
więc sprawą zająłem się ja, dalej pociągnął ją Coryllus, no a teraz ja czuję,
że są jeszcze kwestie, które przed ostatecznym zamknięciem tematu, należy
poruszyć.
Oto pisze Coryllus, że z tekstów
Terlikowskiego płynie prosty komunikat: „Jeśli
sami udacie się do błogosławionego Wenantego, albo innego jakiegoś świętego i
nie dostaniecie pieniędzy od razu, to znaczy, że musicie jeszcze długo nad sobą
pracować. Ja nie muszę, bo zbliżam się do doskonałości”. I to, moim zdaniem,
jest komunikat, który płynie nie tylko z tekstów Terlikowskiego, ale w ogóle z
całej „duszpasterskiej” działalności owego dziwnego małżeństwa. Tomasz
Terlikowski, jak się domyślam, dzięki życzliwości zaprzyjaźnionych proboszczów,
wydaje po pięć książek rocznie, głównie o sobie i swojej nadzwyczajniej
pobożności, podczas gdy Małgorzata Terlikowska opanowała rynek elektronicznych
i papierowych mediów, od „Gościa Niedzielnego”, przez TVN, po ‘Wysokie Obcasy”,
gdzie od lat już opowiada o tym, jak wygląda życie prawdziwie katolickiej
rodziny, ze szczególnym uwzględnieniem problemu masturbacji, seksualnego
podniecenia, orgazmu, konsystencji kobiecego śluzu, oraz oralnego seksu.
Rozmawialiśmy tu już kiedyś o owym śluzie, odwołując się do wywiadu, jakiego
Terlikowska udzieliła wspomnianym „Wysokim Obcasom”, a ja, zainspirowany uwagą
Coryllusa na temat owej rzekomej wyjątkowości katolicyzmu u ludzi takich jak
Terlikowscy, zajrzałem raz jeszcze do tej rozmowy, przeczytałem ją od deski do
deski i proszę popatrzeć, jakie informacje do nas z niej docierają. Kolejno:
1.
Kiedy Małgorzata ma
płodny okres, a Tomasz pragnie seksu, to oni siadają na kanapie i się
przytulają. Czasem to przytulanie sprawia, że Tomasz dostaje jeszcze większego
wzwodu, no ale wtedy oboje tłumaczą sobie, że nie są zwierzętami i jakoś dają
radę;
2.
Małgorzata nie chce
mieć piątego dziecka, bo i tak już jest zarobiona po łokcie prasowaniem koszul
Tomasza, a poza tym nie chce znów się narażać na zaczepki na ulicy, że się nie
potrafi zabezpieczać, oraz pytania ze strony nieznajomych: „Czy te wszystkie
dzieci były planowane?”
3.
Małgorzata przez
lata nie mogła zajść w ciążę, przez co wciąż była molestowana przez znajomych,
czy to jest świadoma decyzja, czy wynik bezpłodności (Polacy są tacy
niedelikatni), jednak lekarze ustalili, że ma za mało prolatyny, przepisali jej
tabletki, ona w ciążę zaszła, tyle że w jej wypadku to nie przez tabletki, ale
za sprawą cudu, jakiego dla Terlikowskich uczynił święty ksiądz Escriva;
4.
Choć dla katolika
przedmałżeńska czystość to sprawa nadzwyczaj ważna, Terlikowskim nie udało się
jej dotrzymać, ale, jak wiemy, człowiek jest człowiekiem, a nie zwierzęciem i kiedy upada,
to zawsze powstaje;
5.
Kiedy Małgorzata ma bolesny okres, Tomek jest
bardzo opiekuńczy i zawsze pyta, czy ona nie chce odpocząć a czasem nawet zrobi
jej kanapkę;
6.
Katolickie
małżeństwo różni się od niekatolickiego tym, że wie, iż jest na siebie skazane
do śmierci;
7.
Terlikowscy są
sobie wierni, bo bardzo się pilnują, by nie skoczyć w bok, i kiedy któreś z
nich zauważy, że ma ochotę na kogoś innego, zrywa znajomosć;
8.
Tomasz książkę o
Harrym Potterze postawił na najwyższej półce, żeby jego dzieci po nią nie
sięgnęły i nie dały się zwieść Złemu;
9.
Terlikowscy wysłali
dzieci do szkoły katolickiej, bo do szkół katolickich chodzą wyłącznie dzieci
takie jak dzieci Terlikowskich i tam nie ma zagrożeń pedalstwem i satanizmem;
10. Małgorzata ma ogromny problem z wytłumaczeniem dzieciom,
że homoseksualizm jest zły, bo choć on jest faktycznie zły, to jednak wiadomo,
że szacunek należy się nawet pedałom i lesbijkom;
11. Jeśli Marysia zostanie lesbijką, Małgorzata jej powie:
„Marysiu, kocham cię jak dotąd, ale nie zgadzam się, byś przychodziła na
Wigilię z partnerką”;
12. Jeśli Marysia zobaczy prezerwatywę i zapyta, co to jest,
Małgorzata jej powie, że „chłopak zakłada to na siusiaka, żeby nie mieć dzieci,
ale my tego nie akceptujemy”;
13. Kiedy czteroletni syn Terlikowskich bawił się siusiakiem,
Terlikowscy odwracali jego uwagę książeczką;
14. „Dupa, czyli
seksualność, jest integralną sferą życia. Niesamowicie ważną. To nie są głupie
szczegóły. To są fundamenty”;
15. Życie jest ciężkie i pełne wyczerpujących zajęć, jednak
mimo to, nie było jeszcze takiego miesiąca, żeby Terlikowscy musieli
zrezygnowac z seksu;
16. Terlikowski jest o Małgorzatę chorobliwie zazdrosny, ale
kiedy go za bardzo poniesie, kupuje jej kwiaty i mówi „przepraszam”;
17. Terlikowski jest chorobliwie zazdrosny, bo jest osobą
bardzo znaną i dla niego to byłby wielki kłopot, gdyby się okazało, że w jego
małżeństwie nastąpił kryzys.
W swoim wczorajszym tekście Coryllus
napisał coś takiego: „Wyobraźmy sobie, że
człowiek, który przez całe życie karmił się treściami z GW i TVN, nagle
stwierdził, iż są one niekompatybilne z jego codziennym, praktycznym
doświadczeniem, a także obserwacjami czynionymi na bardzo podstawowych
poziomach. Zrezygnował więc z pochłaniania tych treści i rozpoczął poszukiwanie
nowych. Zamyślił się i powiedział sam do siebie – a może w tym całym Kościele
mają coś interesującego? No i sięgnął po pierwszą rzecz z zakresu publicystyki
katolickiej jaka mu się w sieci nawinęła. Była to recenzja książki
Terlikowskiego o Wenantym Katarzyńcu umieszczona na stronach portalu
prowadzonego przez Targalskiego, kolejnego tuza myśli prawicowej. Koniec. Nasz
hipotetyczny poszukujący prawdy czytelnik, dokończył lekturę, po czym ze
spokojem powrócił do GW i TVN, bo uznał, że to jest jednak jakiś poziom, nawet
jeśli go oszukują, to czynią to w sposób nie ubliżający zarówno inteligencji,
jak i emocjom. No może czasem, ale to jest doprawdy nic, w porównaniu z tym co
robi Terlikowski”.
Moim zdaniem Zarząd Agory ma pełną
świadomość słuszności tego, co pisze Coryllus i dlatego właśnie zlecili red.
Sroczyńskiemu przeprowadzenie rozmowy z Małgorzatą Terlikowską. Nie oszukujmy
się. Oni doskonale wiedzą, że przeciętne polskie katolickie małżeństwo,
starannie praktykujące swoją wiarę, modlące się wspólnie z dziećmi przed
zaśnięciem, chroniące dzieci przed tym co złe i wychowujące je na ludzi
uczciwych i porządnych, tą są dokładnie tacy sami ludzie jak oni, tylko
znacznie, znacznie lepsi, a przede wszystkim szczęśliwsi i
w najmniejszym stopniu nie przypominające tej parki freaków. I oni zrobią
wszystko, by świat się tej prawdy nie poznał. I dlatego do skutecznej
realizacji tego swojego poplątanego planu potrzebują kogoś, kto ten styl życia
skutecznie światu obrzydzi, a do tego potrzebują ludzi takich jak
Terlikowscy, którzy dostarczą mu zaledwie dwóch informacji. Pierwszej takiej,
że typowy polski katolik modli się głównie o to, by Bóg im zesłał pieniądze na
nowy samochód, ewentulanie większy telewizor, a kiedy już się to uda załatwić,
żeby pozwolił mu na czysto rozwiązać dylematy związane z integralną i jakże
fundamentalną sferą życia, jaką jest dupa. Wystarczy.
Przypominam, że już w
najbliższą środę, czyli 11 kwietnia, będę w Kielcach opowiadał o nauce języka
angielskiego i nie tylko. Wzgórze Zamkowe godzina 17.30. Zapraszam każdego, kto
ma te Kielce bardziej pod ręką. Będę ja, będą książki, a jeśli ktoś nie da rady,
to może już 14 i 15 uda nam się spotkać w Warszawie na Targach Wydawców
Katolickich.
I nie ma to jak puenta. Dziękuję za całość.
OdpowiedzUsuń