Może się oczywiście okazać, że się bez sensu
wystawiam, ale gotów jestem dać głowę, że dziś już naprawdę mało kto z nas
pamięta sprawę sprzed niespełna roku, kiedy to mały Charlie Gard został
zamordowany w londyńskim hospicjum wbrew woli rodziców, wbrew prośbom papieża
Franciszka i wbrew ofertom z całego świata, w tym również ze strony prezydenta
Trumpa, że są szpitale, które mogą podjąć się darmowego leczenia tego dziecka.
Dam głowę nawet i za to, że wówczas prawdopodobnie wielu z nas nawet o sprawie
nie słyszało, a jak słyszało, to ona im już na drugi dzień wypadła z pamięci. A
naprawdę było o czym wiedzieć i było też o czym pamiętać.
Pisałem w lipcu zeszłego roku o
Charliem Gardzie i proszę sobie wyobrazić, że to był jedyny raz, kiedy liczba
komentarzy na toyah.pl przebiła wynik na Szkole Nawigatorów, i to ponad
dwukrotnie, a i tak suma tych komentarzy miała się nijak do tego, co się tu
pojawia każdego dnia. A, powtarzam, przypadek Charliego Garda różnił się od
sprawy, która dziś nas wszystkich tak bardzo pochłania, czyli pragnienia śmierci
dla Alfiego Evansa, tylko tym, że Charlie, kiedy został zamordowany, nie miał
jeszcze nawet roku, a Alfie to już nie jest niemowle, ale mały chłopczyk… no i
tym, że – przepraszam, że to mówię, ale szukam odpowiedzi – imię Alfie
zdecydowanie lepiej się sprawdza, że tak to ujmę, pijarowsko, a najlepiej o tym
świadczy być może fakt, że nawet Gazownia postanowiła się ująć za Alfiem.
Jak mówię, staram się dziś
przede wszystkim ułożyć jakieś sensowne wytłumacznie owego dysonansu i
przychodzą mi do głowy dwie odpowiedzi. Pierwsza to ta, która chyba przydaje
pewnej logiki dzisiejszemu zachowaniu strony, która w lipcu 2017 roku jak
najbardziej kibicowała owemu Holocaustowi, a więc wspomnianej Gazowni. Otóż
dziś mamy szczególną sytuację polityczną, gdzie próbuje się napuścić na rząd
Prawa i Sprawiedliwości osoby chore i niepełnosprawne, a tu nie ma być może nic
bardziej skutecznego jak połączyć dwie narracje. Pierwsza z nich to ta związana
z rozbudzaniem emocji wokół ludzi słabych i bezradnych, a z drugiej, z wytykaniem
Dobrej Zmianie, że tak bardzo niby dba o powodzenie Polaków, ale los
najsłabszych, w polityce rządu już się nie mieści. Druga natomiast jes tak
bardzo widoczna po tak zwanej „prawej” stronie sceny, gdzie również się nakręca
nienawiść do rządu, tyle że przez sugestie, że skoro już postanowili oni sprzedać
Polskę Amerykanom i Żydom, to cóż im szkodzi już za chwilę, zgodnie z
zaleceniami Systemu, mordować już nie Alfiego, ale Stasia, Basię, czy Wojtka.
Przesadzam? Proszę więc popatrzeć na wczorajszą notkę blogera Ewarysta
Fedorowicza, który ostatnio wysuwa się na czoło tej najbardziej patriotycznie
zorientowanej części Internetu.
Kiedy to podłe towarzystwo
przeciąga linę nad losem owych dwojga dzieci, tak strasznie potraktowanych
przez Świat właśnie, jest coś, co oba te przypadki – przypomnijmy, że
następujące nawet nie rok po roku – łączy jak czarne jak najczarniejsza noc
przeklestwo, a mianowicie Londyn. Spójrzmy może w oczy tego kompletnie
anonimowego dla nas człowieka, który odmówił zgody na przewiezienie Charliego
Garda na leczenie do Stanów Zjednoczonych, tłumacząc swoją decyzję obawą o to,
że Charlie może nie zniesć trudów podróży i umrzeć podczas lotu, a więc o wiele
szlachetniej będzie go zabić tam na miejscu, w Londynie. Trzeba się zatem wpatrywać
w te oczy, a może nas tu zainspirować fragment poematu Jerofiejewa „Moskwa –
Pietuszki”:
I wtedy zdarzyło się coś o wiele
straszniejszego niż wszystko, co widziałem we śnie. Naprzeciw mnie szła
zaułkiem czwórka. Od razu ich poznałem. Nie będę wam wyjaśniać, kim byli.
Zadygotałem jeszcze silniej i stałem się jedną wielką drgawką…
A tymczasem ci czterej podeszli i
otoczyli mnie. Mam wam tłumaczyć, jakie mieli mordy? Nie, wcale nie bandyckie.
Raczej wprost przeciwnie, z odcieniem niejakiej klasyczności. Ale oczy całej
czwórki… Wiecie co? Czy siedzeliście kiedyś w ubikacji na pietuszkowskim
dworcu? Pamiętacie, jak tam w głębinie,
pod okrągłymi otworami chlupie i mieni się brązowa ciecz…? Otóż takie oczy
mieli wszyscy czterej.
Więc tak. To są właśnie te
oczy. Oczy poddanych Jej Królewskiej Wysokości, Budowniczych Imperium.
Jeśli tylko komuś z Czytelników zachce się kupić coś porządnego do czytania, może w
każdej chwili zajrzeć do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl i tam z
pewnością znajdzie coś odpowiedniego. Bardzo gorąco zapraszam.
Dobrze, że przypominasz o tamtym dziecku. Dobrze, że przypominasz o tych samych ludziach. I o tamtej etyce.
OdpowiedzUsuńWiesz, mam ostatnio myśli, że to Imperium jest Lewiatanem, ewentualnie w połączeniu z amerykańskimi elitami. Porażająca koincydencja, dzień narodzin 3 dziecka pary książęcej i dzień wyroku na Alfiego, wydanego przez faceta w peruce, o pustych oczach. Czyżby jednak w czasach ostatecznych przyszło nam żyć?
OdpowiedzUsuń