sobota, 7 kwietnia 2018

Czy uda się uniknąć smoleńskiej kompromitacji?


Od wczoraj w kioskach kolejny numer „Warszawskiej Gazety”, a w nim mój cotygodniowy felieton. Jeśli ktoś ma kłopoty z dotarciem do oryginału, zapraszam, jak zawsze, tutaj. Przy okazji przypominam, że od dziś mój jedyny adres e-mailowy to k.osiejuk@gmail.com. toyah małpa toyah został wygaszony.     


      Zbliża się 8 rocznica Katastrofy Smoleńskiej i parę rzeczy wiemy już na pewno. Przede wszystkim wreszcie stanie pomnik. Może nie tam, gdzie stać miał, może nie taki, jak sobie wymarzyliśmy, jednak w końcu powstanie i to jest wiadomość dobra. Druga, również nie najgorsza, to ta, że znaleziono pretekst do tego, by 96 miesięcznica tamtej tragedii była jednocześnie miesięcznicą ostatnią. Osobiście oczywiście bardzo bym chciał, byśmy mogli  jak najczęściej wspominać tamte nazwiska i tamte twarze, natomiast obawiam się, że to wobec czego stoimy dziś, nie ma nic wspólnego z pamięcią.
      No i wreszcie rzecz trzecia, tym razem jednak nie radosna, ale przeciwnie – wyjątkowo ponura. Otóż poinformowano nas ostatecznie i oficjalnie, że sprawa Katastrofy nie zostanie wyjaśniona ani przy okazji nadchodzacej rocznicy, ani nawet przez najbliższych kilka lat. Jako pierwszy pojawił się były minister Macierewicz i z miną niewiniątka oświadczył, że on nie rozumie skąd te oczekiwania, bo on nigdy nie zapowiadał tak zwanego „końcowego raportu”. Po Macierewiczu zabrał głos sam Prezes i obiecał, że w ósmą rocznicę Smoleńska dowiemy się prawdy, jednak zaledwie częściowej – zupełnie tak, jak byśmy owej częściowej prawdy już od dawna nie znali – no a dziś, kiedy piszę ten tekst, pojawiły się dwa kolejne oświadczenia, ministrów Sasina i Kownackiego, z których również wynika, że na razie pozostajemy z tym, co wiedzielismy już w kwietniu 2010, a więc że te 96 osób zostało brutalnie zamordowanych.
      A jednak mimo tego, że jest to wiadomość ponura, odnajduję w niej pewną nutkę optyzmizmu. Otóż istnieje podejrzenie graniczące niemal z pewnością, że gdyby dziś kierowany przez Antoniego Macierewicza Zespół ogłosił wspomniany „raport końcowy”, to on już na drugi dzień zostałby rozpędzony na cztery wiatry, i to w sposób tak profesjonalny i nie znoszący sprzeciwu, że z naszych marzeń o Prawdzie nie zostałyby nawet wspomnienia.
     Skąd te myśli? Otóż miałem okazję rozmawiać z zaprzyjaźnionym profesorem fizyki, człowiekiem o niepodważalnej reputacji zawodowej i osobistej, byłym członku wspomnianego Zespołu, który w pewnym momencie, widząc jak prace, w których bierze udział, zmierzają nie do uczciwego wyjaśnienia przyczyn Katastrofy, ale do bronienia politycznie motywowanych teorii, poczuł się zmuszony do wycofania się z prac Zespołu i do publicznej zapowiedzi nieuchronnej kompromitacji projektu. Profesor Czachor, bo o nim tu mowa – sam głęboko przekonany o tym, że tamta śmierć została zaplanowana i bezwzględnie wyegzekwowana przez złych ludzi – dziś w jak najbardziej publicznych wypowiedziach, solidarnie cenzurowanych przez wszystkie oficjalne media, zapowiada to właśnie, że kiedy wyniki prac Zespołu zostaną ostatecznie opublikowane, zostaną natychmiast, równie oficjalnie i jak najbardziej słusznie od początku do końca, zakwestionowane. I to nie przez Macieja Laska i Tatianę Anodinę, ale osoby i zespoły jak najbardziej kompetentne.
      Wygląda dziś na to, że owego bolesnego scenariusza uda się paradoksalnie uniknąć. Potraktujmy to jako pociechę.

Przypominam, że już w najbliższą środę, czyli 11 kwietnia, będę w Kielcach opowiadał o nauce języka angielskiego i nie tylko. Zapraszam każdego, kto ma te Kielce bardziej pod ręką. Będę ja, będą książki, a jeśli ktoś nie da rady, to może już 14 i 15 uda nam się spotkać w Warszawie na Targach Wydacow Katolickich.

     

5 komentarzy:

  1. Czytelniczki i Czytelnicy bloga Osiejuka , konika polnego na biegunach , zdają sobie
    ( sic! ) sprawę z konfabulacji tegoż...:)
    Co tu jeszcze pisać? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem jak było, ale trochę dziwni są ci Rosjanie. Z jednej strony potrafią użyć broni chemicznej na terenie obcego państwa by otruć jakiegoś szpiega, a z drugiej potrzebują skomplikowanej operacji z bombą w polskim samolocie, by zabić na swoim terytorium polskiego prezydenta, który do Rosji akurat się udaje. Kupy się to nie trzyma, albo żadnego zamachu nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Lucas Beer
      \Ty możesz akurat tego nie wiedzieć, bo, jak sądzę, jesteś tu od niedawna, ale moja teoria tego zabójstwa jest zupełnie inna.
      Natomiast Twoje porównanie do Skripala jest zdecydowanie demagogiczne. Zabić prezydenta dużego europejskiego państwa, a jakiegoś szpiega, który chadza ze swoją córką po mieście, to są dwa różne przedsięwzięcia.

      Usuń
    2. Prezydent Kaczyński był człowiekiem odważnym. Można go różnie oceniać, ale chyba każdy przyzna, że odwagi mu nie brakowało vide niebezpieczna wizyta w Gruzji podczas jej konfliktu z Rosją. Dlaczego nie wtedy? I nagle, parę miesięcy przed upływem kadencji Prezydenta RP, Rosja przeprowadza karkołomną, bardzo trudną do zorganizowania operację, zamiast poczekać choć do wyborów. No nie, ja naprawdę wiele jestem w stanie zrozumieć i to, że są zarzuty wobec kontrolerów i że śledztwo źle prowadzone, ok zgoda. Ale zamach? Litości.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...