wtorek, 20 lutego 2018

Sześć nowych kawałków na lepsze czasy

Do kolejnego numeru „Polski Niepodległej” mamy jeszcze tydzień, ale mysle, ze nie zaszkodzi jeśli dziś wrzucę tu swój ostatni odcinek „Wezwanych do tablicy”, czyli krótkich kawałków do smiechu na tematy bieżące. Powinno być dobrze. Zapraszam.


Przydarzyło mi się coś absolutnie niezwykłego. Otóż znalazłem w Internecie wypowiedź dla „Gazety Wyborczej” pisarza Stasiuka, który oświadczył, że on jeszcze niedawno bardzo pasjonował się polityką, ale ostatnio postanowił na nią machnąć ręką, bo nagle sobie wyobraził Jarosława Kaczyńskiego, jak stoi na krześle kompletnie nagi. Dokładnie szło to tak: „Mija mi demonizm prezesa, kiedy go sobie wyobrażam, jak stoi sobie na tym swoim krzesełku na golasa i wykrzykuje kulawą polszczyzną te swoje slogany […] Trzeba sobie wyobrażać na golasa Jakiego i Szydło, to od razu jest spokojniej”.  Otóż było tak, że parę lat temu spędzałem czas na targach książki w Krakowie sprzedając swoje książki, tymczasem tuż obok usiadł sobie wspomniany pisarz Stasiuk, do którego ustawiła się mniej więcej 30-osobowa kolejka głównie licealnej młodzieży po autograf. Kiedy po parunastu minutach ów tłumek się przewalił, pomyślałem, że zajrzę tam, choćby po to, by zobaczyć, cóż to takiego ów Stasiuk ostatnio wydał. Na stoisku było kompletnie pusto, Stasiuk siedział ponury na, nomen omen, krzesełku, a ja zacząłem przeglądać tę jego książkę, szczęśliwy, że on nawet na mnie nie podniósł wzroku. Wróciłem na stoisko i po jakiejś pół godzinie zobaczyłem, jak mija nas jakiś długowłosy, zlany potem młodzieniec, niosący kilka paczek z książkami, którymi pies z kulawa nogą się nie zainteresował, a za nim z godnością maszeruje Stasiuk. No i proszę sobie wyobrazić, że właśnie w tym momencie sobie pomyślałem, że jakie by to było zabawne, gdyby on nagle tak szedł kompletnie goły. Dziwne. No, daje słowo, że świat potrafi zaskoczyć.
***
Generalnie jednak musimy przyznać, że większość tego, co się wokół nas dzieje jest tak przewidywalne, że ci z nas, którzy lubią wokół wietrzyć spiski, mogą zacząć podejrzewać, że ci co to wszystko kontrolują włączyli tak zwanego „automatycznego pilota”, a sami poszli się bawić. Myśmy natomiast zostali z tym co oni nam zostawili, byśmy się mogli tym popodniecać. Weźmy taką publiczną telewizję z jej propagandowym ramieniem w postaci TVP Info. Oto od pewnego czasu na poziomie kadrowym możemy dostrzec tam pewien ruch. Chodzi o to, że obok stałych gwiazd, w osobach Rachonia, Cejrowskiego, Kani, Gadowskiego, Targalskiego, Wolskiego, Ogórek, Gmyza, czy Ziemkiewicza, zaczęły się pojawiać tak zwane „świeże twarze”, jak choćby ostatnio syn aktora Rewińskiego, czy pewna pani, która skleja z plasteliny karykatury znanych polityków opozycji i dorabia do nich głosy, tak, byśmy się mogli pośmiać. No i w tym momencie nasze podejrzenia się już mogły tylko potwierdzić, bo oto gruchnęła wiadomość, że tak zwanym szefem do spraw kontaktów z mediami społecznosciowymi w TVP Info został niejaki Radosław Poszwiński, człowiek który swego czasu zamieścił na Twitterze zdjęcie Ryszarda Petru, jak ze swoją kochanką leci na Maderę. Popularna informacja głosi, że ów Poszwiński był autorem tego zdjęcia, jak się jednak okazuje, rzeczywisty autor pozostaje do dziś nieznany, natomiast zasługą Poszwińskiego jest to, że zdążył gdzieś to zdjęcie, zanim zostało usunięte, zapisać, no i w ten sposób dziś go władze państwowej telewizji postanowiły za ten spryt wynagrodzić. I to mam na myśli, wspominając o owej jakże ponurej przewidywalności.
***
Choć naturalnie wielu z nas woli tylko te filmy i słucha tych pisoenek, które już zna i lubi, my tutaj mamy ambicje znacznie większe i mamy ochotę jednak dowiedzieć się czegoś prawdziwie zaskakującego. Otóż zatem wyjaśniła się ostatecznie kwestia rachunku, jaki za korzystanie z usług telefonii komórkowej podczas swojego pobytu za granicą, wysłał Hannie Gronkiewicz Waltz pełniący aktualnie funkcję naszego narodowego operatora, francuski Orange. Jak się okazuje się, owe 50 tysięcy złotych, które Waltz, jako prezydent miasta, wydała w lipcu 2017 roku, to głównie Internet. My tu oczywiście jesteśmy ludźmi dyskretnymi, a przede wszystkim kulturalnymi, zwłaszcza wobec niewiast, choćby i tak zdeprawowanych jak Prezydent Warszawy, jednak nie możemy się nie zastanawiać, co ona sobie tam ściągała, żeby zabić czas. Jedyne co tu przychodzi do głowy, to oczywście darmowe strony porno, no ale aż tak perwersyjni to nawet my nie jesteśmy, więc powiedzmy, że tę sprawę odłożymy na półkę z napisem „Tajemnice XXI wieku”.
***
W otchłań najgorszej perwersji natomiast zdecydowanie wpadł nasz w pewnym sensie ulubieniec, Włodzimierz Cimoszewicz. Oto w owym izraelsko-polskim zamieszaniu na tle podejrzeń, że II Wojnę Światową wywołał przedwojenny rząd polski do spółki z wielkim mufti Jerozolimy, ów ciekawy człowiek powiedział co nastepuje: „Oczywiście, że Polacy brali udział w Holocauście. Mówić trzeba o tym otwarcie i uczciwie. Dzisiejsze pokolenie nie jest za to odpowiedzialne. Jeśli jednak milczy lub kłamie, to stwarza swoją własną odpowiedzialność”. Wspominam tę wypowiedź, bo mam z nią pewien kłopot. Otóż ja uważam, że Polacy nie brali udziału w Holocauście ani trochę bardziej niż Holendrzy, Norwegowie, Węgrzy, Rumuni, Czesi, czy nawet sami Żydzi, a zatem – pomijając oczywiście Niemców – temat nie istnieje. Jednak jeśli Włodzimierz Cimoszewicz nagle odczuwa jakąś potrzebę wyrywania się przed szereg, i w ramach tego zarzuca również i mi ową odpowiedzialność, za tym musi stać coś co naprawdę warte jest skomentowania. A więc proszę uprzejmie. Oto moja refleksja. Otóż czytelnicy „Polski Niepodległej” znają wystarczająco dobrze życiorys Cimoszewicza, więc nie ma potrzeby, by się na nim tu zatrzymywać. Ja bym tylko chciał zwrócić uwagę na to, że kiedy on się urodził w roku 1950, rodzice uznali, że trzeba mu dac na imię Włodzimierz, a on sam, kiedy na świat przyszła jego córka, dał jej na imię Natasza. W tej sytuacji ja mam już tylko jedno do powiedzenia: skoro mówimy o „swojej własnej odpowiedzialności”, niech on akurat trzyma pysk na kłódkę.
***
Niestety, gdy chodzi o milczenie, z tym najczęściej problem mają wszyscy, i tu i tam. Ostatnio okazało się, że nawet osoby tak pozornie znaczące, jak premier Izraela, w czasie przemówienia na Światowym Kongresie Syjonistycznym, powiedział, że Hitler nie planował wcale eksterminacji Żydów, lecz namówił go do tego wielki mufti Jerozolimy Al-Hadżdż Muhammad Amin al-Husajni. A dokładnie było tak: „Hitler nie chciał dokonać eksterminacji Żydów, chciał ich wygnać. Al-Husajni pojechał do Hitlera i powiedział: jeśli ich wydalisz, przyjadą do Palestyny. Zapytał wtedy: co więc mam z nimi zrobić? Mufti odpowiedział: spal ich”. No i ten nieboraczek Hitler, w swej naiwności, postawił w Polsce te komory. Cały próbujący jeszcze jakoś myśleć świat zastanawia się, co temu Netanjahu strzeliło do łba, żeby wygadywać tego typu rzeczy. Moja odpowiedź jest taka: otóż, z jakiegoś nie do końca znanego powodu, Żydzi znaleźli się poza Systemem i cokolwiek im przyjdzie do głowy mogą robć całkowicie bezkarnie. Nawet to, że Hitler to był w gruncie rzeczy spoko gość. Może być też jednak tak, że to oni stanowią System, no ale wtedy wracamy do punktu wyjścia.
***
No i skoro znaleźliśmy się w punkcie wyjścia, to tam oczywiście trafiamy na walkę o przyszłą prezydenturę Warszawy, gdzie najprawdopodobniej naprzeciwko siebie staną Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski. Wedle doniesień mediów, podczas gdy Jaki, poprawiwszy sobie fryzurę, przy okazji prac komisji w sprawie oszukańczej reprywatyzacji w Warszawie, niemal na co dzień udziela się w telewizji jako pierwszy szeryf IV RP, Trzaskowski siedzi w domu i ogląda „Fakty po Faktach”, i to bardzo niepokoi połączone władze Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, bo to, co jeszcze niedawno wszelkie sondaże zapowiadały jako sprawę rozstrzygniętą, najwidocznie odeszło w siną dal. Dla nas tu oczywiście kariera prezydenta nie tylko Warszawy, ale w ogóle jakiegokolwiek miasta, to, krótko mówiąc, propozycja idioty, jednak sytuacja, w której ktoś się już decyduje na start w tej konkurencji i przegrywa z kimś takim jak Patryk Jaki, robi autentyczne wrażenie. Od tego lepsze może być tylko rozwiązanie, gdy tuż przed wyborami Trzaskowski ogłosi rezygnację i wynik wyborów zostanie ogłoszony w przeddzień tej fantastycznej ogólnonardodowej uroczystości. Biedny Andrzej Stasiuk i jego wyobrażenie Jakiego na golasa.


Serdecznie zapraszam do kupowania mojej książki „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”, której resztka nakładu trafiła tu do mnie. Zainteresowancyh zapraszam do kontaktu pod adresem toyah@toyah.pl. Dedykacja w cenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...