Ja wiem, że dzieję się tyle ciekawych rzeczy, jak chocby wywiad
Jonnego Danielsa dla tygodnika „Sieci”, że aż nie wypada zajmować się jakimiś
starociami, no ale, jak już wspominaliśmy, na mnie w tych dniach liczyć za
bardzo nie ma jak, a co nam swego czasu napisał nasz kochany ksiądz Rafał
Krakowiak przypominane być musi, a zatem dziś druga część jego niezwykłego „powrotu
do przyszłości”. Zachęcam gorąco.
Prolog
Z „Allokucji” papieża Piusa IX, 23.12.1872: „Głęboka boleść Nasza na widok tylu
Kościołowi wyrządzonych krzywd i niesprawiedliwości we Włoszech, nie pomału
wzmaga się jeszcze, kiedy spojrzymy na prześladowanie, jakie i gdzieindziej
Kościół święty, a zwłaszcza w nowem niemieckiem ponosi cesarstwie – gdzie nie
skrycie tylko, ale otwarcie a podstępnie, z całą przemocą obalić go usiłują – i
ludzie nie tylko, że niewyznający naszej wiary św., ale zgoła nieznający jej
nawet, śmią przywłaszczać sobie prawo orzekania o dogmatach i władzy
katolickiego Kościoła. Nadto w chwili, gdy najsrożej prześladują Kościół,
głoszą jeszcze bezwstydnie, że żadnej nie wyrządzają Mu krzywdy, i do tego
dodają jeszcze szyderstwo i potwarz – bo kiedy biskupi, kapłani i lud wierny
dla uległości prawom i samowoli rządu nie chcą poświęcić praw Bożych i wyrzec
się posłuszeństwa swego Kościołowi, ani sprzeniewierzyć się obowiązkom, jakie
religia nakłada, to oni winę stworzonego przez siebie srogiego prześladowania
Kościoła, katolikom przypisują. Daj Boże, aby władze świeckie, licznemi
nauczone doświadczeniami, przekonały się w końcu, że wśród ich poddanych ci
właśnie najgorliwiej oddają cesarzowi co jest cesarskiego, którzy z całą
sumiennością usiłują oddawać Bogu co jest Boskiego”.
„Powybijano mu szyby w jego
pomieszkaniu”
Przegląd Lwowski, 1.03.1873: „[Duchowieństwo wielkopolskie] licząc
8oo księży, w całości zupełnej – bo 9ciu niepodpisanych różnicy nie robi –
dekanatami w gorących słowach, złożyło adresy u stóp J. O. księdza Prymasa, z
zapewnieniem niezłomnej wierności wobec istniejących i grożących Kościołowi
prześladowań ze strony rządu”.
Kuryer Poznański, 22.12.1873: „Korespondencja z Borku: Znany ze swego
niewzruszonego przywiązania do Kościoła św. wikariusz tutejszy ks. M. Kubeczak
założył Towarzystwo młodzieży katolickiej pod wezwaniem św. Ludwika, w którem
ta młodzież (…) odbiera nauki, zmierzające do jej uszlachetnienia i
umoralnienia, a zarazem do wzbudzenia w niej przywiązania do wiary i obyczaju
przodków. (…) [Ks. Kubeczak] pomimo słoty i zimna na czele wiernego sprawie narodowej
ludu pospieszył na przedwyborcze zgromadzenie do Krotoszyna, by w tym ludzie
zaniedbanym (…) obudzić zajęcie do spraw narodowych. (…) [Ks. Kubeczak] stoi na
czele Spółki pożyczkowej i wszelkich dokłada starań, by uwolnić naszych
mieszczan i nasz lud wiejski z rąk lichwiarzy! A wszystko to czyni z narażeniem
własnej osoby w obec niesprzyjających stosunków”.
Kuryer Poznański, 2.01.1874: „Przed niejakim czasem umieściliśmy w
piśmie naszem list z Borku, w którym była wzmianka o ks. Kubeczaku, wikaryuszu
miejscowym. Wzmianka ta nie miała nic ubliżającego dla ks. Kubeczaka, który
jeśli chciał sprostować szczegóły listu, mógł to uczynić prosto i zwięźle. Ks.
Kubeczak inaczej tę rzecz zrozumiał i chcąc skorzystać z okoliczności, aby się
zalecić władzom świeckim, napisał do nas list, który nas bardzo zadziwił i
gdyśmy tego listu zaraz nie umieścili, dał go wydrukować w Ostdeutsche
Ztg. (…) Z przebiegu listu księdza Kubeczaka podnosimy jedynie, iż za
największą swoją chlubę uważa kapłan ten, że go korespondent do Ostdeutsche
Ztg. nazwał ‘staatsfreundlicher Ortsvicar’”.
Gazeta Toruńska, 6.01.1874: „Jest w mieście Borku w powiecie
krotoszyńskim ksiądz wikaryusz nazwiskiem Michał Kubeczak, który na swoje
wielkie zmartwienie dostał się w gazety. Rzecz poczęła się w Kuryerze
Poznańskim, który w najlepszej myśli zamieścił nadesłaną mu korespondencyę
z Borku 18 grudnia, a tem samem ogłosił, że ks. Kubeczak założył towarzystwo
młodzieży katolickiej, pospieszył na zgromadzenie przedwyborcze do Krotoszyna i
stoi na czele Spółki pożyczkowej. Wszystko to było zmyślone; jakiś figlarz
zażartował sobie z Kuryera i to chwalił w ks. Kubeczaku, czego
ten nietylko że nigdy nie zrobił, ale czego się jaknajmocniej wyrzeka jakoby
przyczytywanej mu zbrodni. W te tropy bowiem pospieszył oburzony o takie
okropne posądzenie go ks. Kubeczak z sprostowaniem do Kuryera, a
gdy listu jego natychmiast nie umieszczono, uznał za stosowne odeprzeć
„oszczerstwa” te w Ostdeutsche Ztg. (…) Ks. Michał Kubeczak
powiada nam tedy, że nigdy nie założył towarzystwa młodzieży katolickiej, nigdy
na czele Spółki nie stał, a nawet do żadnej nie należy, nareszcie nigdy się na
żadne przedwyborcze zebranie nie udawał. Na tem było można poprzestać, a byłaby
rzecz wyświecona i mystyfikator zawstydzony. (…) Mystyfikator [ów jednak] lubo
sobie pozwolił niewczesnego żartu, według pojęć w naszem społeczeństwie
utartych i w całym świecie za uczciwe i honorowe uchodzących, w niczem ks.
Kubeczakowi nie ubliżył, oszczerstwa względem niego się nie dopuścił, gdyż mu
haniebnych, złych, lub choćby tylko lekkomyślnych czynów nie przypisywał. Ks.
Kubeczak poszedł przecież w uniesieniu dalej i raz się już puściwszy na
odpowiedź w piśmie niemieckiem, trafiał widocznie w gust Ostdeutsche
Ztg. prawiąc, że nigdy się w polskie sprawy wyborcze nie mięszał, że
rządowi wierny od dziecka, że ta wierność jego chlubą, że go boli, iż pewne
stronnictwo w złośliwem zapoznaniu swych obowiązków wobec państwa, odmawia
ustawom posłuszeństwa, czego on się nigdy nie dopuści. W końcu donosi, że uczynił
u prokuratoryi wniosek, o wytoczenie śledztwa przeciw autorowi artykułu. Śmiać
się, czy płakać?...”
Kuryer Poznański, 3.02.1874: „Stało się. To, cośmy przewidywali od
dawna, czegośmy się od dwóch miesięcy ciągle obawiali, nastąpiło. Dziś rano o
4, uwięziony został nasz Najprzewielebniejszy Arcypasterz i wywieziony. (…) Nie
pozwolono nikomu towarzyszyć dostojnemu więźniowi. (…) Zachowajmy wszyscy
poważny chrześcijański spokój, jaki przystoi ludziom, którzy czują głęboko i
chcą obowiązku swego święcie dopełnić. Oprócz tego słuchajmy gorliwie i
statecznie prawej kościelnej władzy zastępczej”.
Kuryer Poznański, 4.02.1874: „Wczoraj, po zamknięciu już Kuryera
otrzymaliśmy z Ostrowa następujący telegram: ‘Dziś o trzeciej godzinie po
południu przywiózł p. dyrektor policyi Staudy księdza Prymasa do tutejszego
więzienia. Umieszczono go w celi zwyczajnej pod No 25’”.
Gazeta Toruńska, 11.02.1874: „Z Poznania: Wczoraj odczytano w
kościołach tutejszych Okólnik ks. Biskupa sufragana Janiszewskiego, donoszący
wiernym o nieszczęściu, jakie spotkało obie archidyecezye nasze i oznajmujący
im, że podczas uwięzienia naszego Arcypasterza rządy sprawować będą dwaj
oficyałowie, zajmujący obecnie te posady, każdy we właściwej archidiecezji
[Gniezno: ks. kanonik Wojciechowski; Poznań: ks. Biskup Janiszewski]”.
Orędownik, 2.04.1974: „Ks. Prob. Hübner z Książa umarł nagle w
Gostyniu. Pojechał tam odwiedzić brata swego ks. Filipina, Marcina. Przybył na
miejsce o godzinie 9 wieczorem, w godzinę później przestał żyć. Ciało
sprowadzono na żądanie parafian do Książa”.
Kuryer Poznański, 20.04.1874: „Księdza oficyała i kanonika
Wojciechowskiego, zastępcę Najprzewielebniejszego księdza Prymasa w
archidyecezyi gnieźnieńskiej, odstawił dnia 17 b.m. o godzinie 5 z południa
urzędnik więzienny z Gniezna inspektorowi więzienia powiatowego w Bydgoszczy, w
którem czcigodny prałat odsiedzieć ma karę czteromiesięcznego więzienia. (…) W
miejsce księdza Wojciechowskiego wstąpił w urzędowanie oficyała jeneralnego dla
archidyecezyi gnieźnieńskiej, stosownie do dawniejszego rozporządzenia (…),
ksiądz kanonik licencyat Korytkowski”.
Gazeta Toruńska, 15.07.1874: „[Podajemy fakt], o którym milczelibyśmy
zupełnie, gdybyśmy nie przewidywali, że fakt taki i podobne jemu objawy
wyzyskane będą przez prasę niemiecką, a może i nie przez samą prasę tylko, jako
argumenty za słusznością rządu berlińskiego w walce z Kościołem. Otóż znany nam
już ks. Kubeczak z Borku występuje w niemieckich pismach poznańskich z
oświadczeniem, że jest Niemiec, a mimo że się czuje dobrym księdzem katolickim,
uznaje przecież pruskie ustawy majowe. Gdyby kogoś brać miała pokusa wywodzenia
czegoś z podobnych oświadczeń, niech zważy, że wyjątki są w każdej
społeczności; a co się tyczy szczegółowo ks. Kubeczaka, niech jego świadomość
jako dobrego księdza katolickiego, położy na równi z jego świadomością jako
Niemca”.
Kuryer Poznański, 18.07.1874: „Ks. Kubeczak, bez wszelkiego sromu, że
ani jedna żyłka mu nie zadrgnie, oświadcza: ‘Moją narodowością i moją mową jest
narodowość i mowa niemiecka’. To śmie pisać człowiek, który się urodził z
polskich rodziców, Polakiem w polskim domu wychował, w polskiem społeczeństwie
wzrósł i wykształcił. Co powiedzą na to rodzice tego nieszczęśliwca – prości
wieśniacy, żyjący dotychczas we wsi Baszkowie? Dochrapał się z wielkimi ich
zachodami i za staraniem gorliwych księży synal ich chleba, a teraz się
sromotnie wypiera swej chaty i kołyski wieśniaczej, wmawia w rodziców, że nie
tylko on sam, ale i oni są Niemcami, że i ich mową jest mowa niemiecka, boć
przecie jacy rodzice, taki i syn. (…) Po takiem oświadczeniu, które tylko po
spoliczkowaniu prawdy nastąpić mogło, ks. Kubeczak daje sobie sam świadectwo,
że jest ‘dobrym’, ‘prawdziwym’, ‘katolickim’ kapłanem (guter, wahrer,
katholischer Christ und Priester). Gdyby to inni tak świadczyli o ks.
Kubeczaku, toby takie świadectwo coś znaczyło, (…) ale własne a tak pochlebne
świadectwo, któremu zresztą liczne fakta z życia jego straszliwy kłam zadają –
to szczyt zarozumiałości, pyszałstwa i całkiem przewrotnego sumienia.
Ks. Kubeczak dalej zaręcza o swej
wierności dla Kościoła, ale o również takiej samej wierności dla państwa. A
jeżeli to państwo, spytamy się, bije na Kościół – po którejże stronie będziesz?
Ks. Kubeczak na to pytanie odpowie bez zachłyśnięcia: że ‘państwo zgoła nie
myśli o uszczupleniu lub uszkodzeniu prawdziwych interesów zbawienia i wiary
katolickiego Kościoła’. To jest jego ‘silnem przekonaniem’, powiada wikariusz z
Borku”.
Kuryer Poznański, 24.07.1874: „Ks. Oficyał Korytkowski w Gnieźnie nie
tylko skazany został za ‘nieprawne’ pełnienie obowiązków Oficyała na dziewięć
miesięcy więzienia, lecz równocześnie otrzymał od pana naczelnego prezesa (…)
nakaz opuszczenia w przeciągu dwudziestu i czterech godzin prowincyi
Poznańskiej, Szląskiej, Zachodnich i Wschodnich Prus, oraz obwodu rejencyjnego
frankfurtskiego”.
Kuryer Poznański, 27.07.1874: „W tej chwili ks. Biskup Janiszewski
został aresztowany i, nie wiadomo gdzie, wywieziony pod eskortą policyjną,
celem odsiedzenia 15miesięcznego więzienia”.
Orędownik, 13.08.1874: „Pan Kennemann z Klenki pod Nowemmiastem
ogłasza w pismach niemieckich, że jako patron kościoła w Książu ma do dania
probostwo przynoszące 1600 tal. dla zgłaszających się księży! Może się zgłosi
ks. Hyacenty z Szwajcaryi albo ten proboszcz szwajcarski, co to z panną uciekł”.
Orędownik, 18.08.1874: „Rządowi po uwięzieniu a nawet złożeniu
z urzędu Najprzew. naszego Arcypasterza, po uwiezieniu jego zastępców w obu
dyecezyach, zależy obecnie na tem, ażeby się dowiedzieć, kto jest zastępcą ks.
Arcybiskupa i kto rządzi dyecezyami. Interesami majątku rządzą wprawdzie pp.
Massenbach i Nollau, wszakże są jeszcze rządy czysto duchowne, to jest
odnoszące się do czysto religijnych spraw, jak np. do dyspens przy
małżeństwach, do rozgrzeszeń w wypadkach zastrzeżonych i do ogólnych
rozporządzeń dotyczących duchowieństwa całego. Kto dziś tę władzę w obu
archidyecezyach posiada, ten jest mimo praw majowych władzą w Kościele, a tego
rząd znieść nie może, bo według nowych praw po złożeniu z urzędu ks. Arcybiskupa
prawnie nie ma władzy.
W Gnieźnie szukano tego zwierzchnika w ten
sposób (…), że wzięto na spytki ks. dziekana Tomaszewskiego, i gdy niczego
zeznać nie chciał, wsadzono go nawet na kilka godzin do kozy. [Dość powiedzieć,
że] dojść nie mogli, kto jest dziś oficyałem. Podobnie jest i w Poznaniu, gdzie
też nikt nie wie, kto jest oficyałem. Uśmiechają się nawet Niemcom widoki, że
tego nigdy nie dojdą i będą się musieli biedzić z tajną władzą. Na domysłach
oczywiście nie zabraknie. Jedni będą wskazywali na tego, a drudzy na tego, ale
jakże komu dowieść, że jest oficyałem? Bo przypuścić można, że w dzisiejszym
czasie nie będą wydawane żadne pisma i żadne dokumenta. Dowód więc dałby się
tylko w ten sposób postawić, gdyby jaki ksiądz udał się w jakiej sprawie
kościelnej do tajnego oficyała, odebrał od niego rozporządzenia i potem poszedł
do Naczelnego Prezesa i kazał spisać z siebie protokół, że z tym a z tym
księdzem jako z oficyałem miał do czynienia. Byłaby to nikczemna zdrada,
którąby się i cyganie brzydzili, zdrada, któraby na wieki hańbą okryła
odstępcę. Zresztą po schwyceniu jednego oficyała, będzie już nowy znowu tajny i
tak ciągle, że rząd nie będzie sobie mógł dać rady.
Takie to czasy nastały skutkiem praw
majowych: rząd samochcąc stworzył sobie jakichś nieprzyjaciół z stanu, który
był zawsze podporą tronów”.
Kuryer Poznański, 19.08.1874: „’Tajny Oficyał’. Pod tym tytułem
zamieszcza Ostdeutsche Ztg. następującą uwagę: ‘Już w piątek
wskazał Kuryer Poznański na to, że obie archidyecezye rządzone
być mają przez tajnego oficyała, a Orędownik potwierdza to w
wczorajszym numerze z tem nadmienieniem, że rządowi trudnemby było schwytać
owego podziemnego oficyała, który zresztą rozkazy swe jedynie ustnie wydaje.
(…) Wątpimy, czy rząd nasz wda się w to polowanie na oficyałów. Wystarczy,
zdaniem naszem, duchownych, którzy wypełniają rozkazy tajnego rządu
kościelnego, po prostu o ile możności z prowincyi wydalić’”.
Kuryer Poznański, 21.08.1874: „Znany ksiądz Kubeczak, wikaryusz w
Borku, starał się i otrzymał, jak donoszą do Posener Ztg., od p.
Kennemanna prezentę na probostwo w Książu. Korespondent do pomienionej gazety
wyraża z tego swe zadowolnienie, raz że tak ‘lojalny’ ksiądz polepszy sobie
byt, po drugie, że raz przecie opuści Borek, gdzie mu ciągle wyrządzają jakieś
psoty. I tak niedawno powybijano mu podobno szyby w jego pomieszkaniu, tak że
burmistrz tamtejszy widział się zmuszonym postawić przed jego domem straż. Czy
ksiądz Kubeczak jest zdecydowany objąć zarząd probostwa bez zatwierdzenia go
przez władzę kościelną, o tem korespondent do Posener Ztg nic
nie wspomina”.
Gazeta Toruńska, 21.08.1874: „Piszą z Trzemeszna, (…) [że] ks.
dziekan Tomaszewski, po raz drugi zawezwany na termin, aby świadczył kto jest
obecnie następcą ks. Korytkowskiego [tj. tajnym oficyałem], odmówił znowu
zdania świadectwa i dla tego skazano na karę dwudziestu pięciu tal”.
Z odezwy ks. Kubeczaka do duchowieństawa,
ogłoszonej w „Ostdeutsche Ztg.”:
„Odezwa otwarta do moich Braci w urzędzie!
(…) Powstaje ruch pomiędzy duchownymi na
prowicyi; duch opozycyi przeciwko upornemu postepowaniu służalców Rzymu (Römlinge)
zdaje się budzić. Z najserdeczniejszą radością witam odbyte już zgromadzenia
czcigodnego duchowieństwa w powiatach kościańskim, wągrowieckim i pleszewskim i
piszę się na postawione przez nie nader ważne kwestye, wołając głośno i z całej
piersi: Tak! na czasie jest, moi drodzy Bracia! uznać prawa państwowe bez
wszelkiej chwiejności, poddać się bez zastrzeżenia prawom majowym! (…)
Niestety! żałować należy, że tak wielu dobrych i uczonych braci pozwoliło
owładnąć i kierować się przez ów bezbożny (verruchter) ultramontanizm,
że w skutek tego wierni księża, którzy w winnicy Pańskiej podług Jego
rozporządzeń prawdziwie dobrze i sumiennie pracują, obecnie z powodu ich
winnego i chętnego posłuszeństwa prawom państwowym, są wyśmiewani i wyszydzani.
Tak, gdyby nasi księża Biskupi byli poważną, w skutki brzemienną sprawę
Kościoła gruntowniej, bliżej i dojrzalej rozważyli i zbadali, a następnie z
rządem porozumieć się chcieli, natenczasby prawa z maja nie były potrzebne,
natenczasby Kościół nasz jak dawniej zażywał najpiękniejszego pokoju. Lecz oni
myśleli i wierzyli wraz z równousposobionem, ślepo im posłusznem niższem
duchowieństwem, że szydząc otwarcie i stawiając zacięty opór prawom państwowym,
rzucą pomiędzy wierny lud niebezpieczną zapaloną pochodnią i utrzymają się przy
wysoko pieniącym się sterze niedostępnej żądzy panowania. (…) Lud [zachowuje
się] bardzo spokojnie, widząc dobrze, że rząd, który się o jego dobro stara i
troszczy, nie narusza jego wiary, jego Kościoła, jego świętości. To pochwały
godne zachowanie się jest dowodem zdrowego jego rozumu i poglądu na stosunki
obecne. Czcigodni Bracia! nie pozwólmy się przez niego pod tym względem
zawstydzić, my, którzy mamy być jego jasnem światłem i zdrową solą! A zatem
wołam dziś jak zawsze, najniższy pomiędzy Wami, z wysokości mojej Boreckiej
stolicy: „Nunc est tempus acceptabile, fratres.” Teraz jest na czasie, Bracia,
ażebyśmy powstali z naszych posad, zgromadzili się, obradowali i postanowili
stałą uchwałę pod względem tego, co nam czynić należy i co nam i ludowi
Chrystusa ku prawdziwemu dobru i zbawieniu posłużyć może. (…) Liczba nasza –
przyjaznego państwu duchowieństwa – nie jest małą i nie należy jej lekceważyć.
Piła, Gniezno, Poznań, Borek, Kościan, Wschowa, Obra, Bledzew posiadają swych
wiernych państwu. (…) Cieszyłbym się jednakże niezmiernie, gdyby całe
katolickie duchowieństwo w Prusach przejąć się chciało tym samym duchem pokoju
i miłością do Chrystusa i przyjąć i zachować w obec rządu tę samą postawę i
wierność. Przez to wymownie udowodniłoby, że (…) i w Prusach obowięzuje nas
wszystkich ta sama zasada Zbawiciela: ‘Oddajcie cesarzowi, co cesarskiego, a
Bogu, co boskiego’”
Przy najserdeczniejszem pozdrowieniu
Wasz wierny brat w urzędzie
Kubeczak, wikariusz.
Borek, 23 sierpnia 1874”.
Kuryer Poznański, 25.08.1874: „Ks. Kubeczak uznaje i pochwala tych
księży (…), którzy agitują przeciw prawowitej władzy kościelnej! Zaiste, ta
pochwała publiczna w piśmie publicznem niemieckim ze strony tego człowieka,
zdolną jest nawet ślepym otworzyć oczy!...”
Orędownik, 27.08.1874: „Ks. Kubeczak zamieścił odezwę w ‘Ostojczerce’,
ażeby wszyscy księża odpadli od Rzymu i uznali prawa majowe”.
Wiarus, 27.08.1874: „Ks. Kubeczak, jeden z licznych już u
nas księży niemieckich, (bo się sam w pismach niemieckich polskości wyparł)
ogłosił znów w Ostd. Ztg. odezwę do współkapłanów, w której
ich wzywa do wierności dla rządu. Jak Orędownik donosi, ks. Kubeczak nie
otrzymał prezenty, spodziewanej od p. Kennemanna z Klenki”.
Gazeta Toruńska, 27.08.1874: „Jeszcze ks. Kubeczak. Pod tytułem: ‘Otwarte
wezwanie do moich konfratrów’ ogłasza znany wikaryusz ks. Kubeczak z Borku
w Ostdeutsche Ztg. pismo, w którem dając wyraz radości swojej
z zebrań duchowieństwa jakie odbyć się miały w kościańskim, wągrowieckim i
pleszewskim powiecie celem uznania i poddania się ustawom majowym, wylicza
pokrewnych mu duchem duchownych z Piły, Gniezna, Poznania, Borku, Kościana,
Wschowy, Obry, Pleszewa i innych i wyraża nadzieję, że choć liczba ta
tymczasowo szczupła, nadejdzie jednak czas, gdzie się znajdzie liczba
znaczniejsza i wystarczająca, by zadość uczynić potrzebom duchowym parafian”.
Kuryer Poznański, 28.08.1874: „Ks. Kubeczak, dotychczasowy wikariusz w
Borku, zamianowanym został niby proboszczem w Książu przez patrona p. Kenemanna
z Klenki. Dziś odebrał ks. dziekan Rzeźniewski od patrona zawiadomienie o
niminacyi z tą dziwną prośbą, aby wyznaczył dzień do wprowadzenia w urząd
nominata”.
Orędownik, 1.09.1874: „A więc jednak zwyciężył ks. Kubeczak i
dokazał swego (…)! [Potwierdzamy jednak] zarazem z najautentyczniejszego
źródła, że p. Kennemann ofiarował prezentę na probostwo w Książu księdzu M. z
K., który kategoryczną dał odpowiedź: że jakkolwiek probostwo, które obecnie
zajmuje mało tylko jest donośnem, jednak mu wystarczy, o większe starać się nie
myśli. Dopiero odebrawszy odpowiedź odmowną od ks. M., zdecydował się
prawdopodobnie p. Kennemann na korzyść ks. Kubeczaka. Innych aspirantów na
Książ nie było.
Życzymy ks. Kubeczakowi szczęśliwej
podróży do Książa, w tej nadziei, że tam uniknie podobnych nieprzyjemności,
których często zbyt dotkliwie i dobitnie doznawać musiał od swych
niewdzięcznych parafian w Borku. My ks. Kubeczakowi nie zazdrościmy tego malutkiego
tryumfu, że przynajmniej ludzie nie naszego narodu i wiary umieją zrozumieć i
ocenić jego zasługi”.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.