Miałem dziś jak zwykle pisać o czymś zupełnie innym, jednak wczorajszy dzień przyniósł zdarzenie, które zmieniło nie tylko ten dzień, nie tylko dni następne, ale w ogóle całą naszą historię. Otóż po trzech latach nieobecności, na Salon24 powrócił znany bloger Ras Fufu i opowiedział nam swoją niezwykłą przygodę. Otóż jak się okazuje, przez te trzy lata, kiedy naszego kolegi blogera z nami nie było, on zajmował się dwoma wielkimi projektami, które miały zrewolucjonizować polską, ale nie tylko polską, przestrzeń publiczną. Otóż przez minione trzy lata Ras Fufu próbował uruchomić ogólnopolską telewizję, oraz stworzyć coś, co wypchnęłoby z rynku znany nam bardzo dobrze Google. Poświęcił Ras Fufu na realizację obu projektów trzy lata swojego życia, plus nieokreśloną, ale, jak sam nam mówi, siedmiocyfrową sumę pieniędzy, które systematycznie zarabiał pracując na pół etatu, i w momencie, gdy wszystko szło w jak najlepszym kierunku, został zniszczony przez tych dwóch Żydów Page’a i Brina. Tekst Fufu, oczywiście jak najbardziej słusznie, został przez Administrację Salonu24 umieszczony na samej górze głównej strony, a w tej sytuacji i ja nie mam już innego wyjścia, jak ujawnić moją największą, skrywaną od siedmiu lat, tajemnicę. Wcześniejszy plan był taki, by jeszcze przez kilka miesięcy zachować dyskrecję, ale skoro worek z puszkami Pandory się rozwiązał, myślę, że powinienem też o czymś opowiedzieć.
Otóż przede wszystkim muszę się przyznać, że owe siedem lat prowadzenia bloga, oraz te dziś już właściwie osiem książek, to była przykrywka dla czegoś, co muszę nazwać projektem mojego życia. Kiedy wszyscy myśleli, że jestem zaledwie blogerem i autorem książek, ja pracowałem w zaciszu swojego studia muzycznego nad czymś o wiele, wiele większym. Otóż miałem plan założenia zespołu muzycznego pod nazwą Children of the Holocaust, który odniósłby muzyczny sukces większy od sukcesu The Who. Wspólnie z sąsiadem Józkiem, jego żoną Natalią, bliźniaczkami Aliną i Lucyną, oraz synem Jurkiem przez siedem lata tworzyliśmy muzyczny materiał na kolejne cztery płyty i w momencie gdy wszystko było gotowe, umowy z największymi wytwórniami płytowymi na świecie wstępnie podpisane, a światowa trasa koncertowa zaplanowana ze wszystkimi szczegółami, zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Otóż najpierw skontaktowała się ze mną pewna agencja z Tel Avivu i zaproponowała, że kupi ode mnie wszystkie prawa do projektu za sumę dwóch miliardów dolarów, a ja mam o wszystkim zapomnieć. Kiedy z godnością odmówiłem, dowiedziałem się, że premierowy koncert w Madison Square Garden się nie odbędzie, ponieważ akurat w tym czasie będzie tam przeprowadzane malowanie sufitu. Ale to nie wszystko. W ślad za Nowym Jorkiem poszły takie miasta jak Londyn, Paryż, Rzym, Sydney, a nawet Moskwa, zawsze z jakimś dziwnym tłumaczeniem. Jakby tego było mało, wytwórnia Sony poinformowała mnie, że wydanie pierwszej płyty zostaje przesunięte na czas nieokreślony, a kiedy poprosiłem, żeby powiedzieli mi szczerze, co się dzieje, dowiedziałem się, że za wszystkim stoją niejacy Zbigniew Hołdys i Grzegorz Markowski, którzy przestraszyli się utraty dotychczasowej pozycji i używając swoich wpływów w branży spowodowali krach mojego przedsięwzięcia. Chcąc się jeszcze jakoś ratować, wyprodukowałem odpowiednią liczbę ulotek, w których zachęciłem do składania zamówień na naszą pierwszą płytę i już po trzech dniach liczba zamówień przekroczyła pół miliona. Jednak i tu stało się coś dziwnego. Otóż kiedy skontaktowałem się ze swoim bankiem i przeprowadziłem wstępne rozmowy w sprawie uruchomienia specjalnego konta, okazało się, że ponieważ nie mam uregulowanych płatności w ZUS-ie, oni mi konta otworzyć nie mogą.
Dziś siedzę tu w swoim mieszkaniu w Katowicach z gotowymi już płytami w liczbie 500 tysięcy sztuk, dzwonią do mnie fani mojego zespołu, a ja ich muszę informować, że niestety, nawet nie mam prawa im sprzedawać muzyki, na którą oni czekają. Dodatkowo, już kiedy pisałem ten tekst, dowiedziałem się, że materiał z mojej płyty Children of the Holocaust został opublikowany na youtubie przez wspomnianego wcześniej, nieznanego mi artystę, podpisującego się nazwiskiem Grzegorz Markowski.
Smutna to historia i pokazująca jak bezwzględny jest świat w stosunku do tych, którzy nie należą do narodu wybranego. Mam nadzieję, że wszyscy się z tej mojej przygody czegoś nauczymy, a ja tylko proszę Administrację Salonu24, by zamieściła moją notkę na najwyższym miejscu strony głównej. W końcu dziś, kiedy my Polacy staramy się wybić na niepodległość i pokazać światu, że nie wypadliśmy sroce spod ogona, nie ma rzeczy dla nas wszystkich ważniejszej, prawda?
Gdyby ktoś był zainteresowany, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki. I niestety tylko książki. Jeśli natomiast idzie o muzykę, mogę jedynie zaśpiewać.
Gdyby ktoś był zainteresowany, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki. I niestety tylko książki. Jeśli natomiast idzie o muzykę, mogę jedynie zaśpiewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.