Pisałem tu już kiedyś o moim zmarłym
dziś już wujku, bracie mojej mamy, wybitnym lekarzu-ginekologu. Otóż wujek mój
powiedział mi kiedyś coś, co na mnie zrobiło takie wrażenie, że zapamiętałem to
do dziś. Jego mianowicie zdaniem, wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu zboczeni,
tyle że niebezpiecznie robi się dopiero wtedy, gdy któreś z tych naszych
zboczeń zaczyna dominować. Inaczej mówiąc, według mojego wujka, każdy z nas ma
w sobie nieco szaleństwa, problem w tym, by to szaleństwo nas nie pokonało.
Jeśli nas pokona – jest po nas.
Powiem szczerze, że ponieważ sam nigdy
nie zauważyłem u siebie śladu jakiejkolwiek perwersji – no może poza tym, że
teraz, kiedy już jestem mocno starszy, zwracam większą uwagę na przechodzące
obok mnie śliczne dziewczyny – która równoważyłaby moje człowieczeństwo,
diagnozę mojego wujka traktowałem z pewnym przymrużeniem oka, by nie
powiedzieć, z życzliwą podejrzliwością. I oto wczoraj wpadłem na oświadczenie
znanego mi, owszem, choć obchodzonego dotychczas przeze mnie szerokim łukiem,
księdza Jacka Międlara, który zadeklarował ni mniej ni więcej, że ponieważ nasz
Kościół znalazł się we władzy Żydów i Szatana, on występuje ze swojego
zgromadzenia i od dziś będzie służył Jezusowi Chrystusowi już wyłącznie na
własny rachunek.
Przeczytałem owe słowa księdza Międlara i
nagle zrozumiałem, co miał na myśli mój świętej pamięci wujek, brat mojej mamy.
Otóż chodzi o to, że nawet jeśli nadużywamy, to powinniśmy to czynić z umiarem.
No, weźmy tę cholerną politykę. Ja wiem, że Żydzi, wiem, że masoni, wiem, że
Bilderberg, że demoralizacja i takie tam. Ja to wszystko wiem i bardzo nad tym
wszystkim ubolewam, jednak ostatnią rzeczą, jaką miałby z tego powodu zrobić, to
odejść od mojego Kościoła, z tego tylko powodu, że Kościół mi wciąż z uporem
maniaka powtarza: „Zacznij od siebie”. No bo powiedzmy to sobie uczciwie: jeśli
nie Kościół, to co nam pozostaje? Nasza osobista przenikliwość? No, nie
żartujmy.
Ksiądz Międlar, duszpasterz tak zwanych
środowisk narodowych, od kilku miesięcy dzielnie zmagał się ze swoimi emocjami
i tak sobie krążył między Polską, a Kościołem, z jednej strony wzbudzając falę
nadziei, że może się jednak opamięta i zacznie zwyczajnie głosić Słowo Boże i
udzielać sakramentów, a z drugiej owo rozniecając odwieczne pragnienie wielkiego
triumfu wielkiej Polski. No i ostatecznie wybrał… Polskę, a wybór ów ogłosił w
następujących słowach: „Patrioci, nacjonaliści!! Czas odkłamać zakłamaną
legendę SALUTU RZYMSKIEGO!” I w tym momencie najbardziej patriotycznie
zorientowana część Narodu zawołała: „I my wybieramy Polskę” i każdy wyciągnął
rękę w owym rzymskim pozdrowieniu.
Miałem wczoraj okazję obserwować tę
eksplozję czystej perwersji na własne oczy i chciałbym powiedzieć, że ja jednak
pozostanę przy swoim dotychczasowym przekonaniu, że ci Żydzi są naprawdę
wyjątkowo cwani i grzechem jest spuścić ich choć na chwilę z oka. To już wolałbym
sczeznąć.
Przypominam, że właśnie ukazała
się moja ósma książka, między innymi zawierająca cała korespondencję między
mną, a śp. Zyta Gilowską. Książka jest do nabycia w księgarni Coryllusa pod
adresem http://coryllus.pl/?wpsc-product=o-samotnej-wyspie-zapomnianej-lodzi-i-oceanie-bez-kresu
Odnośnie śp. wuja święte słowa, przy chodowaniu takiego fioła oby pozytywnego. Warto stosować środki bezpieczeństwa bardziej restrykcyjne niż procedura chłodzenia elektrowni atomowej.
OdpowiedzUsuńCo do ks. Międlara wiadomo kto odrzuca posłuszeństwo jest niebezpiecznie blisko tego który nigdy nie przepuszcza żadnej okazji. Widzę tu trochę zaniedbań naszego episkopatu jest przecież w Warszawie na Siekierkach miejsce objawień Maryji i Jezusa z przełomu lat 1943-1944 przesłanie wzywa do modlitwy, naród wybrał hekatombę. To pokazuje niezbicie że Polska jak najbardziej ma w Bożych planach poczesne miejsce. Lecz nie oznacz koniecznie terytorium od morza do morza. Dlaczego o tak niezwykłym miejscu praktycznie nic się nie mówi?
OdpowiedzUsuń@Autor:"jednak ostatnią rzeczą, jaką miałby z tego powodu zrobić, to odejść od mojego Kościoła,"
OdpowiedzUsuńKs. Międlar (w programie TV) ostro zaprotestował przeciwkom takiemu stwierdzeniu. On dalej jest członkiem Kościoła i zamierza dalej działać. To coś nowego. Widzieliśmy już księży, którzy zrzucali sutannę i jednocześnie porzucali Kościół. To pierwszy przypadek, że kapłan zrezygnował z posługi by móc działać w Kościele. Znak odradzania się KK w Polsce?
@jeden naiwny
OdpowiedzUsuńNie. To nie jest pierwszy taki przypadek. To jest jeden z wielu przypadków. Jednym z bardziej znanych był przypadek Lutra.
@ toyah vs jeden naiwny
OdpowiedzUsuńgem,set,mecz
Zawsze aktualne informacje: szybkofinhelp.blogspot.com
OdpowiedzUsuń