Rozmawialiśmy kiedyś z Coryllusem na
temat poziomu prezentowanego przez tak zwanych „naszych” dziennikarzy i w
pewnym momencie Coryllus stwierdził, że najgorszy ze wszystkich jest Piotr
Zaremba. Według niego, ani Skwieciński, ani Gociek, ani Warzecha, ani nawet
Feusette, ale to właśnie Zaremba, wyznacza owo symboliczne skaliste dno. Powiem
szczerze, że trochę mnie ta opinia zaskoczyła i to nawet nie dlatego, że
Zarembę czytać lubię, bo tak nie jest. Szczerze mówiąc, ja tak naprawdę Zaremby
nigdy nawet nie czytałem. Czytałem Warzechę, Feusette’a, Adamskiego, a nawet ze
dwa teksty Skwiecińskiego, natomiast Zaremby nie. Mimo że go jednak nie
czytałem, zawsze miałem owo dziwne przekonanie, że przez to, że on robi
wrażenie, jakby stał tak nieco z boku, a przy tym wygląda jakby od nich
wszystkich był i starszy i poważniejszy, to pewnie też jest od nich
dziennikarsko lepszy.
I oto proszę sobie wyobrazić, że w
tygodniku „W Sieci” trafiłem na felieton wspomnianego Zaremby poświęcony
klasycznemu dziś już filmowi Nicholsa „Absolwent”. Myślę, że, pomijając osoby
młodsze, wszyscy wiemy, o co chodzi. Film ów wielu z nas oglądało wielokrotnie,
za każdym razem pozostając w niemym zachwycie dla każdego jego elementu, od
samego początku na ruchomych schodach po ostatnią scenę w autobusie. Dla jego
scenariusza, gry aktorskiej, muzyki i owego napięcia, które obezwładnia nawet
dziś po latach, nawet ludzi bardzo młodych, niekiedy wręcz dzieci, którzy zwykle
nie są w stanie oglądać niczego, co powstało dawniej niż dwa lata temu. A
przypominam, że mówimy o filmie nakręconym w roku 1967. Wracajmy jednak do Piotra
Zaremby. Otóż obejrzał Zaremba „Absolwenta” po latach i oto, co nam postanowił
opowiedzieć o swoich wrażeniach:
„Hoffman, młody, choć nie aż tak jak jego bohater, coś tam mamroce, ale głównie jest spłoszony, zakłopotany, mający problem z decyzjami. Pamiętam, jak oglądałem go po raz pierwszy z rodzicami w Polsce gierkowskiej. Najbardziej przemówiła do mnie scena, kiedy Hoffman przebiera się w strój nurka, który dostał w prezencie, a rodzice i ich znajomi nadal go atakują natrętnymi perorami. Każdy z nas czuł się tak czasem jako młody człowiek. Stąd tak mocna identyfikacja z tym filmem – w pewnym wieku.
„Hoffman, młody, choć nie aż tak jak jego bohater, coś tam mamroce, ale głównie jest spłoszony, zakłopotany, mający problem z decyzjami. Pamiętam, jak oglądałem go po raz pierwszy z rodzicami w Polsce gierkowskiej. Najbardziej przemówiła do mnie scena, kiedy Hoffman przebiera się w strój nurka, który dostał w prezencie, a rodzice i ich znajomi nadal go atakują natrętnymi perorami. Każdy z nas czuł się tak czasem jako młody człowiek. Stąd tak mocna identyfikacja z tym filmem – w pewnym wieku.
Potem z kolegami ze studiów stałem w
długiej kolejce do kina Śląsk w epoce Jaruzelskiego. Przeżywaliśmy wtedy
‘Absolwenta’ jako film o buncie pokolenia. Prawie polityczny. Kiedy dziś ogląda
się go po latach, tego buntu odnajduje się niewiele. Najdrastyczniejsza scena
to krwawe monologi faceta pilnującego akademika – przeciw antywojennym
agitatorom. Bunt wyraża się w niedostosowaniu. Najpierw w nieco bezwolnym
romansie ze starszą kobietą. A potem w woli poślubienia dziewczyny w swoim
wieku, co w sumie nie ma w sobie niczego buntowniczego, tyle że rodzice
wybranej mają inne zdanie”.
I tak jeszcze, między tym mułem, a
kamieniami, przez parę akapitów, najlepsze jednak Zaremba pozostawia na koniec:
„Dziś odczuwam to inaczej. Pani Robinson nie przestaje być uroczo zakłamana, a jednak trochę jej współczuję, kiedy broni swego prawa posiadania młodego Dustina Hoffmana. Po prostu lepiej ją rozumiem. Zapewne również z powodu praw biologii. Sam jestem w jej wieku”.
„Dziś odczuwam to inaczej. Pani Robinson nie przestaje być uroczo zakłamana, a jednak trochę jej współczuję, kiedy broni swego prawa posiadania młodego Dustina Hoffmana. Po prostu lepiej ją rozumiem. Zapewne również z powodu praw biologii. Sam jestem w jej wieku”.
W pierwszej chwili po przeczytaniu
tekstu Zaremby pomyślałem sobie, że napiszę tę notkę i go zdanie po zdaniu
zniszczę, zamykając wszystko mocną pointą, nawiązującą do wspomnianych „praw
biologii”. Przy okazji też powiem mu, jaki jest zły, gnuśny i głupi i jaki
bezczelny w tym swoim przekonaniu, że to co chce mi powiedzieć, ma jakiekolwiek
znaczenie… jednak zrezygnowałem. Przepisywałem te jego idiotyzmy słowo po
słowie i z każdą chwilą nabierałem przekonania, że nie warto. Zwyczajnie nie
warto. A w tej sytuacji pozostaje mi tylko oczywiście przyznać Coryllusowi
rację: Tak, stary, miałeś bezwzględnie rację. Zaremba jest z nich najgorszy. Najgorszy,
ale też najgłupszy. A do samego Zaremby zwrócić się już tylko z trzema uwagami.
Pierwsza to ta, że ten facet, który wyrzucał Hoffmana z jego pokoju nie
pilnował akademika, lecz wynajmował mu pokój na mieście i tam nie było żadnej
krwi. On mu zaledwie powiedział, że nie życzy sobie lokatorów, którzy się
awanturują po nocach, tym bardziej z jakimiś obcymi dziewczynami. Cała scena
trwała zaledwie parę sekund, nie było w niej za grosz polityki, i co warto
podkreślił, nie miała większego dramaturgicznego znaczenia od tego, co się
zdarzyło chwile wcześniej i moment później. Druga rzecz to ta, że pani Robinson
oczywiście nie chciała zachować Benjamina dla siebie. Ona go osobiście i od
początku miała głęboko w nosie, a jeśli go uwiodła, to wyłącznie po to, by
chronić swoją córkę, o która była chorobliwie zazdrosna. Myśmy to wiedzieli już
jako nastolatkowie, podobnie jak dziś to wiedzą współcześni nastolatkowie. Jak
się okazuje, w odróżnieniu od starych dziadów – filmowych ekspertów.
No i wreszcie rzecz trzecia. Ja wiem, co
wy o nas, owej słynnej już „internetowej hołocie”, myślicie, ale daję Panu
najświętsze słowo honoru, że gdybym ja kiedyś się pochorował i w ciężkiej
gorączce odstawił podobny do Pańskiego popis dziennikarstwa, to bym do końca
życia się ludziom na oczy nie pokazywał. Polecam serdecznie.
Zapraszam wszystkich do księgarni
pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można
kupować moje książki. Coraz ich mniej, bo nakłady się powoli wyczerpują, ale
zapewniam, że już w najbliższym czasie będziemy mieli coś nowego. I
na pewno specjalnego.
Może być jeszcze Zaręba przepuszczony przez onet
OdpowiedzUsuńZaczyna się rok szkolny, więc może ktoś rozwiąże zadanie i powie nam wszystkim o czyn do Ch.P. (Chuyletta Pacadrda) jest ten tekst.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/zrodla-w-pis-kaczynski-przekonany-ze-musi-zostac-premierem/zs3pny#hpsrc=bo&pos=1
To szok szukanie w czymś takim sensu i treści to jak poszukiwania nitek spaghetti w bigosie.
@betacool
OdpowiedzUsuńDziś to przeczytałem i mam dokładnie takie samo wrażenie. Cały ten tekst, to jedno wielkie "tak, ale może i nie tak, tylko inaczej, jednak nie ma pewności, jak".
Kto dał na kino to jedno, a kto dał na urodziny?
OdpowiedzUsuńhttp://natemat.pl/59019,50-urodziny-piotra-zaremby-za-pieniadze-skok-ow-kompletnie-mnie-to-nie-dziwi-to-hojny-sponsor-karnowskich
A tu odpowiedź:
http://wpolityce.pl/m/polityka/156059-czy-mozna-upasc-nizej-naprawde-zenujacy-naganiacze-przeczytaj-odpowiedz-ktorej-bal-sie-zamiescic-parowkowy-serwis
W sumie Piotr Zaręba może sobie wybrać, które standardy dziennikarstwa są mu bliższe.
A my się cieszmy, że to nie nasz wybór.
OdpowiedzUsuńWarzecha walczy zacięcie o palmę pierszeństwa.
http://wpolityce.pl/m/polityka/307023-pobozni-socjalisci-w-akcji-czyli-jak-solidarnosc-i-pis-chca-nam-robic-dobrze
@betacool
OdpowiedzUsuńOn nie pisze nic szokującego. To jest zwykły liberalizm. Nawet nie trzeba myśleć. To jest pięć haseł na krzyż.