Jak wiemy, w najbliższy poniedziałek przez
całą Polskę ma przejść marsz poparcia dla bezkarnego mordowania poczętych
dzieci. Zgodnie ze swoją naturą, marsz został przez samych organizatorów okraślony jako „czarny”,
co należy oczywiście docenić. Zdecydowanie gorzej by było, gdyby przez Polskę,
w dla adoracji śmierci, przeszły tłumy ubrane na biało… no może coś by tu
zmieniło, gdyby oni wszyscy do pysków mieli przyczepione znane z karnawałowych
zabaw czaszki, a w rękach nieśli kosy. No ale jest czarno i tak jest dobrze.
A zatem mamy zapowiedziany ów „czarny
marsz”, a główna z jego animatorek, aktorka Krystyna Janda dodatkowo wezwała,
by jego rangę odpowiednio wzmocnić przez udział kobiet, które owego
poniedziałkowego poranka nie pójdą do pracy, tylko na marsz właśnie. Taki protest
dodatkowy. Wydawałoby się, że jest do apel wyjątkowo głupi. Dlaczego? Otóż
dlatego mianowicie, że on by miał sens, gdyby w ten sposób udało się zebrać
choćby 100 tysięcy zbuntowanych kobiet, które zwyczajnie zarwą dzień we pracy.
Trudno sobie bowiem wyobrazić, że pracodawcy w całym kraju zastosują nagle kodeksowe
sankcje wobec 100 tysięcy obywatelsko zaangażowanych pracownic, które nie
przyjdą do pracy i nie dostarczą przy tym właściwego kwitu L4. Ponieważ jednak
nasze społeczeństwo nie jest tak dobrze zorganizowane jak społeczeństwa w
Zachodniej Europie, na te 100 tysięcy, ani nawet na głupie 20 tysięcy
bohaterskich kobiet liczyć nie można. A zatem apel Krystyny Jandy pozostałby
kompletnie bez sensu, gdyby jemu nie towarzyszyła jakaś dodatkowa akcja Systemu,
która, jak się okazuje, nastąpiła.
Oto, jak słyszę, szereg firm, najczęściej
na poziomie prywatnych korporacji, postanowiło ogłosić poniedziałek dniem
wolnym dla wszystkich chcących wziąć udział w demonstracji osób – nie tylko
kobiet. Kierownictwo firmy, w której zatrudniony jest mój syn, rozesłało w dniu
wczorajszym do wszystkich pracowników służbowy e-mail, w którym zapewnia chcących
wziąć udział w poniedziałkowej demonstracji, że mogą w tym dniu do pracy nie
przychodzić.
Syn mój jest oburzony z tego choćby
powodu, że ostatnio dwa razy pod rząd musiał przez bite dwanaście godzin
siedzieć w pracy w noc wigilijną i nie było ludzkiej siły, która mogłaby to
zmienić. Nawet wydawałoby się prosty argument, że skoro w zeszłym roku się nie
udało, to może wypadałoby mu dać poświętować tym razem. Tu natomiast nagle
okazuje się, że to nie jest problem, by ktoś mógł sobie wziąć dzień wolny, o
ile tylko nie chodzi o narodziny jakiegoś boga, lecz o wolność skandowania
hasła „Pierdolę nie rodzę”. Mnie jednak zastanawia coś innego. Jestem mianowicie
ciekawy, co by było, gdyby podobną demonstrację, tyle że pod nazwą „biały marsz”,
zorganizowały środowiska pro life, a dajmy na to aktor Zelnik wezwał chętnych, by
tego dnia, zamiast pójść do pracy, szli demonstrować poparcie dla życia. I co
by było, gdyby mój syn poinformował kierownictwo korporacji, w której pracuje,
że w poniedziałek go nie będzie w robocie, bo ma sprawy na mieście. Wiemy, co
by było, prawda? Wiemy to bardzo dobrze. I wiemy też, że nawet interwencji
faszystowskiego rządu Prawa i Sprawiedliwości nic by tu nie zmieniła. W końcu
przepisy są przepisami, a Kodeks Pracy obowiązuje wszystkich. Nawet pisiorów.
Tak więc wygląda sytuacja i wydaje się,
że przez najbliższe lata nic się na tym polu nie zmieni. Już prędzej te
wszystkie zagraniczne korporacje dostaną tak w dupę, że zmuszone zostaną do
przeniesienia swoich interesów do Gabonu, niż ich właściciele zrozumieją, gdzie
się znaleźli i jakie owa sytuacja stawia przed nimi wymagania. A więc, póki co my
róbmy swoje i pamiętajmy o najważniejszym: nie wolno nam tych idiotów spuścić z
oka choćby na chwilę.
Przypominam że od jutra do
niedzieli w Katowicach będą odbywać się targi książki. Wszystkich zapraszam do
Centrum Kongresowego obok Spodka, od godziny 10 do 18, gdzie będziemy się
spotykać z Czytelnikami na stoisku numer 12.
Dziękuję za komentarz. Właściwie zaglądam do Pana codziennie.
OdpowiedzUsuńW związku z wydarzeniami związanymi z zabijaniem nienarodzonych krótka zagadka.
Tekst wykopany z sieci:
"...dopuszcza aborcję w przypadku, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu matki, jest wynikiem gwałtu lub gdy z innych powodów nie można było jej zapobiec, a była niechciana"
czego dotyczy?
Nie będę trzymał w niepewności. To Wikipedia pod hasłem Satanizm Leveyański.
Ukłony
Mrok
@Przemysław Dorożyński
OdpowiedzUsuńZnamy, znamy. Zagraża zdrowiu matki w ten sposób, że ona się może zestresować i się porzyga. Zgoda - to jest satanizm.
Pozdrawiam i proszę nie odchodzić.
@Przemysław Dorożyński
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem tekst na wiki. Niezwyke cenny. Dziękuję.
@Przemysław Dorożyński
OdpowiedzUsuńSprawdziłem kwestię aborcji. Wygląda na to, że ten fragment został dopisany złośliwie przez naszych działaczy pro-life. Z tego co można znaleźć w sieci, wynika, że La Vey uważał, że każdy robi, jak mu wygodnie.