Parę tematów się tu mocno dobija,
ponieważ jednak mija weekend, a najnowszy felieton dla „Warszawskiej Gazety”
nie może dłużej czekać, dziś będzie o marszałku Grodzkim, a jutro zobaczymy.
Zapraszam.
Pisząc dzisiejszy felieton mam pewien
kłopot, jako że marszałkowi Grodzkiemu przyglądam się od niedawna i nie umiem
stwierdzić, czy to jak on się zachowuje spowodowane jest jego charakterem, czy
może wraz z narastającą presją, on ostatecznie nie wytrzymał i zwyczajnie
zwariował. Znajomy, który, podobnie jak ja, przed objęciem przez niego funkcji,
Grodzkiego nie znał, twierdzi, że gdy tylko go zobaczył,wiedział, że jest to
pierwszej klasy psychopata, w dodatku ze skłonnością do okrucieństwa, no ale, jak
mówię, gdy o mnie chodzi, wyrokować nie mogę. Faktem jest natomiast, że gdy
widzę, jak Grodzki ostatnio się zachowuje, myślę sobie, że jest pewna szansa,
że on już tak miał zawsze.
O co mi konkretnie chodzi? Otóż wystarczy
rzucić okiem, jak on się porusza, by z miejsca wiedzieć, że z nim jest coś nie
tak, i to w sensie znanym z filmu
„Pamięć absolutna”, gdzie Arnold Schwarzenegger rozpada się na części, a
zamiast niego pojawi się jakaś straszna, plująca krwią plazma, która za chwilę wszystko
dookoła unicestwi. Ale nie to jest najważniejsze. O wiele ciekawsze jest to, co
marszałek Grodzki robi i co robiąc, mówi. Otóż od czasu, gdy on uświadomił
sobie, że jest trzecią osobą w państwie i zaczął ów fakt czynem i słowem na
każdym kroku podkreślać, w rzeczy samej pojawiło się podejrzenie, że on
naprawdę oszalał i teraz już tylko może być gorzej, no i rzeczywiście oto
doniosły media, że zapytany przez niesławnego redaktora Kuźniara z Onetu, czy
bierze pod uwagę możliwość awansu w strukturach Platformy Obywatelskiej,
stwierdził, że owszem, a to w obliczu faktu, że w tych dniach „The New York
Times” napisał w języku angielskim, że Grodzki jest „the most powerful person
in the opposition”. Już w kolejnym zdaniu wprawdzie zastrzegł się, że jako lekarz chirurg jest on człowiekiem
nadzwyczaj skromnym i pełnym pokory, no ale w jego sytuacji jako trzeciej osoby
w państwie trudno jest lekceważyć fakty.
I tu, poza wspomnianym dwiema opcjami, a
więc parszywego charakteru, oraz choroby psychicznej pojawia się możliwość
trzecia, a na nią wskazywałaby niedawna wypowiedź Sławomira Neumanna – autora
słynnej już „Zasady Neumanna”, że Platforma będzie swoich broniła jak
niepodległości – gdzie każde kolejne słowo świadczyło o tym, że dla nich
Grodzki to wcale nie wariat, ale co najmniej szachowy hetman w grze, w której
Senat jest traktowany ściśle jako państwo alternatywne, i gdzie on w strukturze
władzy pełni funkcję co najmniej Prezydenta.
A jeśli przyjmiemy, że tak to właśnie
jest, to dla nas korzyść jest taka, że trudno sobie wyobrazić bardziej
emocjonującą końcówkę, kiedy do końca nie będziemy wiedzieć, czy on w tej roli
dotrwa do majowych wyborów, czy jeszcze zanim zejdą śniegi, zaczną z niego
wyłazić te wszystkie szufladki i trzeba będzie go zwyczajnie skrępować i gdzieś
zamknąć.
Przesadzasz. Juncker już dawno powinien być na odwyku w zakładzie odosobnionym. A tu są tylko lekkie objawy megalomanii. Niekótrzy wielcy na to cierpieli. Nietsche na ten przykład. W najgorszym razie da się to zorganizować. Na weekend na oddział zamknięty. W poniedziałek na wysuniętą rubież w Belwederze. I, że tak powiem, gitara.
OdpowiedzUsuń@Magazynier
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię bardzo, ale czy ja coś wspominałem o Junckerze?
@Toyah
OdpowiedzUsuńJa się wogóle nie gniewam. Ufam że ty również. Skojarzenia z Junckerem są nieuniknione. "Wielcy" i szaleni. Jeśli "wielcy" to koniecznie szaleni. "Przesadzasz" podobnie powinno być w cudzysłowie, z nieodzowną emotką ;-].
@Magazynier
UsuńJa użyłem słowa "przepraszam" w sensie "excuse me". Nawet mi do głowy nie przyszlo, że pomyślisz, że ja Cię za coś przepraszam.
Oczywiście. Czepiam się słówek. Przepraszam, nie w sensie excuse me. Ale skojarzenie z Junckerem nadal jest żywe w moim umyśle.
UsuńMnie osobiście śmieszy sposób w jaki on mówi. Tak jakby z góry zakładał odbiorów za idiotów.
OdpowiedzUsuńTym różnią się nadludzie od podludzi,a zresztą niech Gersdorf Panu wytłumaczy.
OdpowiedzUsuńLepiej nie. Poradzę sobie.
OdpowiedzUsuń