Parę dni temu, na portalu TVN24, który,
owszem, obserwuję, wpadłem na rozmowę z nieznaną mi, ale posiadającą nazwisko,
prof.dr hab. Krystynę Skarżyńską, naukowczyni z dziedziny tak zwanej
psychologii społecznej, która zabrała głos na tematy bieżące – w końcu, czym
się mogą dziś zajmować psychologowie, nawet z tytułami profesorskimi, jak nie
tematami bieżącymi – i wyraziła rozczarowanie faktem, że mimo tragicznej
śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, wbrew nadziejom ludzi wrażliwych i
kulturalnych, poziom nienawiści nie zmalał, lecz, wręcz przeciwnie, nawet się
podniósł. Zaproszona przez TVN24 pani psycholożka – przypomnijmy, że profesorka
jak najbardziej zwyczajna – przeprowadziła w tej sprawie badania i z owych
badań wyszło jej, że od ubiegłorocznego nieszczęścia doszło do takich przejawów
nienawiści, potraktowanie przez opinię publiczną strajkujących nauczycieli, czy
dziś marszałka Grodzkiego. Dokładnie rzecz biorąc, interesujący nas fragment wypowiedzi
pani profesor brzmiał tak:
„Poziom agresji w polskiej polityce w zeszłym
roku tylko się zwiększył. Atakowano nauczycieli, sędziów, Adama Bodnara, teraz
atakuje się marszałka Grodzkiego. Choć nie było kolejnej tragedii, nie znaczy
to, że jest dobrze. Powinniśmy jak najszybciej zacząć pracować nad polityką
opartą na współpracy”.
Przeczytałem sobie ten tekst i nie mogłem
nie pomyśleć sobie, że to jest naprawdę niezwykłe, że oto z jednej strony mamy
do czynienia z jak najbardziej koncesjonowanym pracownikiem uniwersytetu, z
tytułem profesora doktora habilitowanego, osobę jak rozumiem z na tyle wielkim
autorytetem, że zaprasza się ją do głównych polskich mediów, by się tam
wypowiadała na tematy, którymi się zajmuję w sposób czysto naukowy i ona to
robi w taki oto sposób, że chyba nawet dwie tępe nauczycielki na długiej
przerwie by się nie powstydziły.
-
No i popatrz tylko, ile tej nienawiści, gdzie tylko człowiek nie spojrzy. Ledwo
co skończyli z nami nauczycielami, to wzięli się znowu za tego marszałka
Grodzkiego.
- No i jeszcze ten Bodnar. Wyobrażasz sobie? To jest naprawdę okropne. A
wydawało się, że po tym jak ten pisowiec zasztyletował prezydenta Gdańska,
ludzie się opamiętają i zaczną wspólnie pracować nad polityką współpracy.
- Jak o tym myślę, to ja bym tego Kaczora rozszarpała na drobne strzępy.
Jak w ogóle można tak traktować ludzi?
- Szkoda gadać, no ale za chwilę dzwonek, muszę iść się użerać z tym
idiotą Kowalskim.
Oto mamy
przed sobą kogoś takiego jak owa Skarżyńska, profesor doktor habilitowana, od
lat trudniąca się zawodowo badaniem zachowań społecznych z punktu widzenia nauk
psychologicznych, nauczająca jak rozumiem studentów tych wszystkich tajemnic,
występująca przed nimi ze swoimi niezwykle głębokimi wykładami, i okazuje się,
że jedyne co ona wie, to to, że mimo tak strasznej śmierci Pawła Adamowicza,
owa pisowska nienawiść wciąż się szerzy, to na nauczycieli, to sędziów, to na
rzecznika Bodnara, no i wreszcie dziś na marszałka Grodzkiego. Czy to możliwe,
że ktoś o tak wysokiej pozycji w owej hierarchii mógł się doprowadzić do
takiego stanu, że nagle stosunek części obywateli do rzecznika Bodnara i
marszałka Grodzkiego stały się dla niego tematem do refleksji naukowych?
Kiedy się zadręczałem pytaniem, co się
do cholery dzieje z tymi wszystkimi profesorami, objawił mi się jak flaszka
pierwszej klasy singla z samego nieba, tym razem znany mi już od dłuższego
czasu krakowski profesor Jan Zimmermann, który swą medialną karierę buduje na
fakcie, że był promotorem pracy doktorskiej prezydenta Andrzeja Dudy, no i wciąż
ma pod jego adresem różne żale pod tytułem „Jak ja mogłem wypuścić takiego
durnia?” Tym razem, w związku z jednoznacznie krytyczną wobec środowisk
sędziowskich wypowiedzią Prezydenta na którymś z wieców, ów profesor nie
wytrzymał i oświadczył co następuje:
„Tą
wypowiedzią, i tymi poprzednimi sprzed paru dni, jestem zupełnie wstrząśnięty. Jestem
od prawie pięćdziesięciu lat pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, w tym
prawie trzydzieści lat profesorem prawa. Jestem także profesorem, który
opiekował się panem Dudą i był promotorem jego doktoratu. Pan prezydent
studiował na uniwersytecie i uczył się od bardzo wielu wybitnych profesorów i
powinien szanować ten zawód profesora prawa, a w tej wypowiedzi po prostu
obraża autorytet tego zawodu, autorytet profesorów prawa.
Pan prezydent przekroczył jakąś
linię, której się dotąd trzymał. Robił różne błędy, robił różne rzeczy, które
były niezgodne z prawem, które politycznie były naganne, które nawet były może
żenujące czy zawstydzające obywatela, ale teraz przekroczył tę granicę. Zaczął
atakować ludzi i zaczął wkraczać w teren zostawiony normom etycznym, już nie
tylko prawnym. Zaczął naruszać te normy etyczne. Obraża sędziów, obraża
profesorów, obraża przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy przyjeżdżają do
Polski z dobrą wolą”.
Czytam jeszcze raz tę wypowiedź i myślę
sobie, że ona jest do tego stopnia obłąkana, że Czytelnicy pewnie pomyślą, że
ja ją zwyczajnie zmyśliłem, a w najlepszym razie podrasowałem tak, by brzmiała
zabawniej. Otóż nie. Ona jest jak najbardziej prawdziwa i zacytowana dosłownie,
a jedyne co my z niej powinniśmy moim zdaniem wiedzieć, to to, że przede
wszystkim oni są najzwyczajniej w świecie nie dość, że głupi, to jeszcze tak
strasznie prymitywni, że tu już chyba nawet te wcześniej wspomniane panie
nauczycielki nie dadzą rady. Przychodzi do nas ktoś taki jak ten Zimmermann i
zapluwa się z oburzenia, że ktoś, choćby i sam Prezydent RP, nie dość że śmie
obrażać sędziów i profesorów, to jeszcze posuwa się do tego, by brzydko mówić o
„przedstawicielach Unii Europejskiej, którzy przyjeżdżają do Polski z dobrą
wolą”. Czy Państwo to słyszą?
W tych też dniach zabrał głos któryś z
tej części sędziów, którzy zamiast przerzucać te tony akt, spod których oni
rzekomo nie mogą się wygrzebać, siedzą na Twitterze, dając tam upust swoim
kompleksom, i zwracając się do Prezydenta per „Panie Duda”, poinformował
go, że ten jest przede wszystkim złym
człowiekiem, a ponadto marnym, ziejącym nienawiścią prezydentem, który w imię
doraźnych celów szkodzi Polsce. W obronę owego sędziego zaangażował się poseł
Platformy Obywatelskiej Paweł Zalewski, wyjaśniając, że w słowach sędziego nie
było nic obraźliwego, bo jest przecież kwestią oceny, czy prezydent jest zły,
czy dobry.
A skoro tak, to – mając nadzieję, że nie
tylko Paweł Zalewski zgodzi się ze mną, że ja nie mam zamiaru nikogo obrazić –
powiem tylko, że każde złe słowo, każda obelga, każdy gest pogardy pod adresem
tej bandy idiotów, nie jest w stanie ich dotknąć, a to z tego prostego powodu,
że cokolwiek byśmy powiedzieli czy uczynili, to, gdy idzie o nich, będzie
zawsze dużo za mało. Bo oni są zwyczajnie Kiepscy; właśnie tak – Kiepscy. A
jeśli ktoś tu ma do mnie jakieś pretensje, to dodam, że przecież nie ma nic
obraźliwego w tym, że porównuję profesorów prawa do sympatycznych bohaterów
popularnego serialu.
Przypominam, że od pewnego czasu na
moim blogu mogą zostawiać komentarze tylko tak zwani uczestnicy bloga. Aby
zostać wciągniętym na listę, należy się o to zwrócić bezpośrednio do mnie i
już. Mój adres k.osiejuk@gmail.com
Po prostu lata zabijania sumienia oraz robienia głupich rzeczy rzuciły się tym Kiepskim na mózgi i serca co zaowocowało obłędem.
OdpowiedzUsuńTo trudno zracjonalizować, no ale widocznie są potrzebni do epatowania z mediów obłędem zarażając jak zombie innych...
Mogą mieć pretensje, ze w tymkraju jak mówią nie ma pracy dla osób z ich wykształceniem.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że uczoność wzięta z reklam proszków do prania zawojowała psychologię społeczną. Trudno.
OdpowiedzUsuńMniejsza o psychologię społeczną, cokolwiek by to znaczyło. Z naukowego punktu widzenia bardzo ciekawy jest powrót prof. Zimmermana do sławnej stalinowskiej praktyki samokrytyki. Nie tylko w meritum jego wypowiedzi, ale i w jej niezwykle oryginalnej stylistyce, nasuwającej na myśl mowę wiązaną p. Wałęsy. Tedy należy zapytać: Czy prof. Zimmerman był ministrantem? Jeśli tak, czemu o tem milczy? Jeśli nie, takoż.
UsuńPs. Swego czasu sama Wyborcza opublikowała wywiad z pewnym profesorem, który wspominał przymus samokrytki na studiach w latach 50-tych. Opublikowała zapewne po to, żeby pamięć o niej nie zaginęła. No i proszę.
@2,718
OdpowiedzUsuńI to jest chyba wszystko, co nam zostało. Machnąć ręką i zaakceptować.