Przyznam zupełnie uczciwie, że z
wielorakich względów, których nie mam ochoty tu dziś wspominać, programu Jana
Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” zwyczajowo nie oglądam. Był oczywiście czas,
kiedy, jeszcze przed wielu laty, kiedy telewizja była najpierw w rękach ludzi
Jarosława Kaczyńskiego, a nawet przez pewien czas, gdy ów interes został
przejęty przez kompletnie nowe towarzystwo, owszem, chętnie tam zaglądałem, no
ale po pewnym czasie, po tym jak TVP przestała mieć dla mnie jakiekolwiek
znaczenie, również wciąż tam obecny jakimś niezbadanym wyrokiem władzy Jan
Pospieszalski przestał dla mnie istnieć. I tak już praktycznie zostało do dziś,
kiedy stał się on jedną z głównych gwiazd publicznej telewizji. Czemu tak, jak
już powiedziałem, jest to temat zarówno osobny, jak i nieinteresujący.
To co muszę jednak dziś przyznać, to
fakt, że gdy chodzi o samego Jana Pospieszalskiego, on jest w pewnym sensie
moim kolegą. To znaczy, oczywiście, nie spotykamy się, nie odwiedzamy, ani
nawet do siebie nie dzwonimy i nie ślemy maili, natomiast jak najbardziej
jesteśmy na ty i ile razy przyjdzie się nam na siebie trafić, zamieniamy parę
niezobowiązujących słów. I to jest akurat też powód, dla którego uznałem już
jakiś czas temu, że choć Pospieszalski w ostatnich latach zachowuje się moim zdaniem jak kompletny
bałwan, w dodatku bałwan z bardzo poważną nutą cynizmu, nie będę się tu nim
zajmował i w ogóle najchętniej w ogóle nawet o nim nie będę wspominał. Niedawno
wprawdzie złamałem tę obietnicę tekstem, gdzie przyszło mi opisać jego
telewizyjny występ w obecności czterech ściągniętych do studia los cataros, którzy jak jeden mąż wezwali nas do pokuty, jałmużny
i modlitwy różańcowej na rzecz wyrwania papieża Franciszka z sieci szatańskiego
zniewolenia, no ale po jego opublikowaniu obiecałem sobie, że nigdy więcej.
I oto dziś łamię dane sobie słowo... na
szczęście jednak nie do końca, gdy chodzi o samego Pospieszalskiego, którego
akurat od dziś zamierzam tu traktować jako pierwszego podejrzanego, bo on w
tym wszystkim, choć zajmuje tu pewne wyjątkowo parszywe miejsce, pozostaje w
gruncie rzeczy bez znaczenia dla sprawy, którą uważam za ważną. Otóż, jak się
ledwie co wczoraj miałem okazję dowiedzieć, do najnowszego wydania wspomnianej
audycji „Warto rozmawiać”, zaprosił Jan Pospieszalski pewnego emerytowanego arcybiskupa, Jana
Pawła Lengę, jak informuje Wikipedia, „marianina, arcybiskupa
ad personam, administratora apostolskiego Kazachstanu w latach
1991–1999, biskupa diecezjalnego Karagandy w latach 1999–2011, od
2011 biskupa seniora diecezji Karagandy”, którego w dniu 5 lutego
2011, gdy ksiądz arcybiskup ledwie co skończył 60 rok życia,
papież Benedykt XVI z nieznanych nam powodów odwołał z urzędu i wysłał na emeryturę, a ten wrócił
z Kazachstanu do Polski i zamieszkał w domu księży
marianów w Licheniu Starym.
Powstaje oczywiście natychmiast
pytanie, jaki interes ma Jan Pospieszalski do wspomnianego arcybiskupa. Otóż,
jak się okazuje, abp Jan Paweł Lenga jest pogrążony w ciężkiej obsesji w
temacie papieża Franciszka, którego uważa za zdrajcę Chrystusa oraz masona, o
którym nie mówi inaczej jak Bergoglio i, jak można
wywnioskować z jego wypowiedzi do mikrofonu Jana Pospieszalskiego, gdyby jakimś
cudem przyszło mu się zagapić i użyć słowa „Papież”, czy nie daj Boże „Ojciec
Święty”, to by zwyczajnie zszedł na zawał serca. A ten rodzaj zbłąkania
Pospieszalskiemu bardzo pasuje do tematu kolejnej audycji, bo choć rozmawiać oczywiście warto, to jeszcze lepiej jest gadać.
A ja dziś już wiem, choćby z
wcześniejszych audycji reżyserowanych przez Jana Pospieszalskiego, że Lenge się
tam znalazł wyłącznie z tego jednego powodu, że i Pospieszalski jest głęboko
przekonany, że papież Franciszek to żaden papież, ale podstępny satanista,
którego piekielne hordy zesłały nam do Watykanu, by pokazać Jezusowi, że cała
ta Jego gadka o bramach piekielnych jest funta kłaków warta. I w tej sytuacji
mamy przed sobą dwóch beznadziejnie opętanych Strażników Kościoła W Dniach
Ostatecznych”, a ja przyznam szczerze, że zarówno ich, jak i ich szaleństwo,
mam głęboko w nosie. To co mnie natomiast martwi bardzo mocno i w sposób
oczywisty sprawia, że piszę dziś ten tekst, to fakt, że ten rodzaj
antykościelnych demonstracji toleruje polska telewizja państwowa. Ja wiem, że
warto rozmawiać i, mimo pewnych wątpliwości, przeciwko tym często kompletnie
pustym gadkom nie mam absolutnie nic, kiedy jednak widzę, że tu nie ma żadnej
rozmowy, a jedynie antykościelna propaganda, udająca ludową pobożność, to ja
przepraszam, ale protestuję. Ludowa pobożność bowiem nie ma nic wspólnego z
systemowym atakowaniem księży, biskupów, a przede wszystkim papieża; ludowa
pobożność to posłuszeństwo, codzienna modlitwa i pysk zamknięty na kłódkę.
Ale jak mówię, nie chodzi mi najbardziej
o Księdza Arcybiskupa, który jest już być może wyłącznie szalonym staruszkiem i
ma w związku z tym swoje prawa, ani o Pospieszalskiego, który, co widzimy
bardzo wyraźnie, jest zwykłym durniem, ale o TVP. Jeśli oni, teoretycznie, jak
rozumiem, nadzwyczaj skoncentrowani na tak zwanej misji, pozwalają na to, by
ludzie którym płacą, i to, jak rozumiem, płacą nie najgorzej, uprawiali
antykościelną propagandę, to ja niniejszym oświadczam, że oczekuję, by od
najbliższego tygodnia Telewizja Polska zlikwidowała program „Warto Rozmawiać”,
a w jej miejsce wrzuciła internetowe jaja Jerzego Urbana. Przynajmniej nikt się
nie da nabrać.
I już na sam koniec, refleksja końcowa.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że ostatecznie obejrzałem rozmowę Pospieszalskiego
z abp. Lenge od początku do końca i nie mogłem nie zauważyć, że przez cały ten
czas na dolnym pasku ekranu pojawiały się komentarze internautów, niemal
wszystkie w jednym i niezmiennym tonie: Kościół Rzymsko-Katolicki to kłamstwo.
I tu zatem mam zarówno do Pospieszalskiego, jak i do TVP jedno tylko pytanie,
jak oni sądzą, ile osób po obejrzeniu owego antykościelnego szczucia uznają, że
trzeba się za Kościół modlić, a ilu wybierze drogę znacznie prostszą i
przystąpią do Zielonoświątkowców, Adwentystów Dnia Siódmego, albo do Diabeł
jeden wie kogo?
To w ogóle jest ciekawe, że w TVP takie prominentne stanowisko am Jan Pospieszalski, przyjaciel i chrzestny córki Jerzego Owsiaka...władza się zmienia a Janek zawsze rozmawia. Nie widziałam programu, więc brakuje mi informacji czy paulin Pelanowski był obecny - ten, który nie tylko o papieżu Franciszku mówi per Bergolio, ale który otwarcie nazywa go Antychrystem.
OdpowiedzUsuń@bozenan
UsuńByli tylko Pospieszalski i ten biskup. A audycje można sobie obejrzeć na tvp.info. Ja tam to widziałem.
Nie wiem jaki takie programy, do których zaliczył bym jeszcze Studio Polska mają cel. Jeśli chodzi o ten drugi to wyłączam po usłyszeniu pierwszego wrzasku. Ciekawe jest, że zwykle te same osoby wrzeszczą. Co do Pospieszalskiego nie do zniesienia jest dla mnie ten jego zatroskany ton.
OdpowiedzUsuń@Pavel
UsuńGdy chodzi o Pospieszalskiego, to moim zdaniem chodzi o walkę z tym, czego Pospieszalski nie lubi, natomiast Studio Polska chyba wielu z nas się bardzo podoba. Mnie zastanawiam, czemu oni tam zawsze wpuszczają pewną panią Bogusię, której zazwyczaj nie dopuszczają do głosu, a ona właściwie tylko wrzeszczy i wciąż słyszą: "Pani Bogusiu, proszę się uspokoić". Po co to?
Mnie się nie podoba. Mój przyjaciel występował w tym programie i trochę mi opowiadał jak to wygląda.
Usuń@Pavel
OdpowiedzUsuńZgadza się. To jest straszne miejsce. Ponieważ jednak ten akurat format odnosi sukcesy od dziesięcioleci, i nie tylko u nas, muszę uznać, że są ludzie, którym się tego typu mordobicie bardzo podoba.
A niech się podoba. Tylko trochę 'strasznie' .
Usuń@Autor
OdpowiedzUsuńCzemu katarzy?
@Mateusz
OdpowiedzUsuńLos Perfectos.
@toyah
UsuńAha, w tym sensie.
Ach, niezbadane są ścieżki karmy i natchnienia los cataros. Kurski podobno wprowadził zakaz na pokazywanie ś.p. Szyszko w tv i pilnował tego aż do ostatnich jego tchnień.
OdpowiedzUsuń@Magazynier
OdpowiedzUsuńPodobno? Wstydź się. Człowiek o Twoich ambicjach nie powinien używać tego słowa.
Dzięki. To mi daje okazję, żeby wstawić tu odnośnik. Powiedziała to Krystyna Szyszko wdowa po p. Janie, w czasie sobotniej konferencji w szkole toruńskiej, zdaje się na zakończenie. W sieci jeszcze tego nie ma. Być może nie dadzą tego do archiwum Trwamu. Ale za to wirtualna polska rzuciła się na ten news. Tomasza Molga streścił słowa wdowy, ale tylko jej ostatnie zdania. P. Szyszko najpierw mówiła o fikcji tzw. ocieplenia. Oczywiście przykrości o których powiedziała były dla niej czymś najważniejszym. Na pewno chciała o tym powiedzieć. A jednak jest znamienne, że tak jak Piotrowskiego i Jaworskiego, wp i nie tylko użyje tej sprawy do rozgrywania polskiej szachownicy.
OdpowiedzUsuńO twoim tekście o korzyściach z dotacji państwowych dla córki Szyszko pamiętam. Porównuję to z jego zasługami, ogromnymi, dla Polski, z jego osiągnięciami naukowymi. Rysa na wielkim dziele. Jego praca szalę przechyla na korzyść.
@Magazynier
UsuńChodzi o to, że Ty nie napisałeś, że wdowa po Szyszce skarżyła się na TVP, ale że Kurski "podobno" wydał zakaz. Przede wszystkim przez to, że zarówno on jak i ona mieli w ostatnich miesiącach przed jego śmiercią naprawdę ciężki czas, ona dziś może się czuć rozgoryczona, więc jej słowa są tu nie do końca istotne. Po drugie, ja pamiętam bardzo dobrze, że zapisu na Szyszkę w TVP nie było. I to tyle na ten temat.
Co do tamtego tekstu, ja nie napisałem, że córka Szyszki dostała dotacje na jakiś przekręt, ale że dotacje otrzymał Sakiewicz ze swoją bandą, a córka Szyszki dała się w to wkręcić w roli jakiegoś doradcy, dając im wszystkim alibi.
Dlatego wyjaśniłem, co znaczyło to podobno. Wczoraj nie miałem czasu ani siły rozpisywać się.
OdpowiedzUsuńMnie się jednak zdaje, że jej słowa są istotne. Błąd nie do uniknięcia z racji bólu po stracie najbliższej osoby. Ale błąd dający kolejne okazji do rozgrywania Pisu. O. Rydzyk chyba chciał jej przerwać, ale nie wiedział jak, przynajmniej usiłował dać jej znak. Wstał z miejsce i stanął przy drugim mikrofonie. Wyczekał jednak do końca.
Twój tekst pamiętałem ale w jakimś popieprzonym zarysie. Następnym razem przeczytam jeszcze raz zanim odniosę się do tekstu z przeszłości.
Długo się zastanawiałem, ale coś jeszcze dodam. Otóż ja przeczytałem kilka razy wybitny tekst księdza Krakowiaka o jaspisie i tylko się zastanawiam, czy dla tych cataros czy perfectos, jak by ich tak zwać tak bardzo trudna do pojęcia jest prostota .
OdpowiedzUsuń@Pavel
OdpowiedzUsuńTo prawda. Tamten tekst to prawdziwa Szkoła Wiary. Niestety zatwardziałość ich serc jest nie do przejścia.