piątek, 17 stycznia 2020

Ile wynosi współczynnik wkurwiania u Janusza Lewandowskiego?


      Od wczoraj owa garstka z nas, którą polityka w ogóle jeszcze obchodzi, żyje dwoma wydarzeniami. Pierwsze z nich to rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie rzekomego łamania praworządności w Polsce i na Węgrzech, a dokładnie rzecz biorąc fakt, że ową rezolucję poparli wszyscy jak jeden posłowie Koalicji Europejskiej, drugie natomiast to opinia, jaką w tej samej sprawie skierowała do naszego Senatu tak zwana Komisja Wenecka, zachęcając w niej senacką póki co większość do nieustępliwej postawy wobec polskiego rządu.
      O zachowaniu brukselskiej lewicy gadać mi się nie chce, choćby z tego względu, że ja ich do pewnego stopnia rozumiem. Oni tam nie szli po to, by dzielić się ze światem swoimi przemyśleniami, ani tym bardziej po to, by się tam jakoś szczególnie intelektualnie napinać. Owa dziwna organizacja została stworzona przede wszystkim po to, by jej członkowie mogli skutecznie przewalać wszelkiego rodzaju budżety, walcząc jednocześnie o to, by z tego stołu mogli jak najwięcej – i jak najdłużej – zgarniać dla siebie, więc trudno jest się spodziewać, że choćby niewielka ich część będzie miała ambicję popisywania się tam jakąkolwiek niezależnością. Natomiast, owszem, zainteresowało mnie wystąpienie Komisji Weneckiej, a dokładnie ten jej fragment, w której ci dziwni ludzie wreszcie przedstawili nową i od dziś, jak sądzę, powszechnie obowiązującą odpowiedź na pytanie, czemu inni mogą, a Polska już nie bardzo. Chodzi mianowicie o te konkretnie słowa:
Są kraje demokratyczne, w których sądownictwo jest niezawisłe, mimo że nominacje sędziowskie są dokonywane przez władzę wykonawczą. Mimo to, Komisja Wenecka z zadowoleniem przyjmuje fakt, że praktycznie wszystkie nowe demokracje, w których w niedawnej historii sądownictwo zostało podporządkowane innym gałęziom władzy, ustanowiły Rady Sądownictwa”.
       To ciekawe zdanie było wczoraj wielokrotnie cytowane w naszych mediach, jednak, o ile czegoś nie przegapiłem, zabrakło tu koniecznego moim zdaniem komentarza. Otóż dotychczas było tak, że ile razy zadawaliśmy przedstawicielom kasty pytanie, czemu oni się tak pieklą na pisowskie reformy, jakoby przekazujące władzę sądowniczą w ręce polityków, czemu wciąż gadają o jakichś powszechnych rzekomo europejskich standardach, czemu oni nie chcą zauważyć, że są w Europie kraje – i nie mówimy o Rosji, czy Turcji, gdzie sądownictwo jest przez władzę wykonawczą wręcz trzymane za mordę i poprawiane butem, oni albo natychmiast zmieniali temat, albo powtarzali jak mantrę zdanie, że nie powinniśmy się interesować podwórkiem cudzym, lecz swoim. I oto wreszcie z pomocą przybiegła rzeczona Komisja Wenecka i przedstawiła opinię, że, choć owszem, gdzie indziej władza sądownicza nie jest formalnie niezależna, ale oni bardzo by chcieli, żeby w Polsce akurat była, i to była nie tylko tak, że rząd się nie będzie wtrącał w sędziowskie nominacje i konsekwentnie w owych nominatów niezawisłość, ale że całą kontrolę nad aparatem sprawiedliwości przekaże w ręce samego aparatu. Dlaczego? No, tego już nam nie wyjaśniono, jeśli przyjąć, że nie stanowi sensownego wyjaśnienia uwaga, że nasza polska demokracja jest jeszcze młoda i nieopierzona.
       No ale pojawiło się tu jeszcze coś bardzo interesującego. Otóż kiedy przeczytałem zacytowane wyżej zdanie, gdzie nas poinformowano, z czego Komisja Wenecka czerpie zadowolenie, przypomniałem sobie czasy, kiedy cała ta awantura o Polskę się dopiero rozpoczynała, a to przy okazji decyzji rządu w sprawie przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego. Dziś już, jak wiele innych zdarzeń, i to wypadło nam z pamięci, ale ja akurat sobie bardzo dobrze przypominam, rwetes, jaki nastąpił gdy chodzi o ów wiek emerytalny. W pewnym momencie otrzymaliśmy z Brukseli informację, że Europa absolutnie nie wyraża zgody na to, by w Polsce mężczyźni pracowali do 65 roku życia, a kobiety do 60, bo to nie jest zgodne z europejskimi standardami. I wtedy również, kiedy próbowaliśmy im tłumaczyć, że tu nie ma czegoś takiego jak europejskie standardy, bo w różnych krajach ludzie w różnym wieku przechodzą na emeryturę, pojawiła się opinia – dziś juz nie pamiętam, czy tu przypadkiem znów nie zabrała głosu Komisja Wenecka – że może i faktycznie tu i ówdzie ludzie wchodzą w wiek emerytalny wcześniej, ale Polska jest młodą demokracją, a Europie zależy, by te młode własnie demokracje wytyczały nowe standardy. Stopniowe przesuwanie wieku emerytalnego stanowi bardzo dobry pomysł, perspektywa jest już wytyczona, więc w Europie póki co będzie jak jest, ale gdy chodzi o Polskę, pozwolenia na pyskowanie nie ma.
        Pozostaje pytanie, czemu oni to robią? Czemu oni tak bardzo się angażują w wyszukiwanie tych idiotycznych kompletnie argumentów, zamiast powiedzieć temu, kto im wciąż zawraca głowę swoimi skargami na Polskę, że to iż stracił władzę to jego problem, a więc jeśli dziś tak bardzo chce ją odzyskać, to niech się sam o to postara? Krótko mówiąc, chciałbym wiedzieć, czemu ich to wszystko aż tak bardzo obchodzi? Otóż mam bardzo mocne przekonanie, że oni, nawet jeśli nie mają bladego pojęcia, o tym, co się dziś w Polsce naprawdę dzieje, to wiedzą bardzo dobrze, że ci, którzy gwarantują im zachowanie pełnej kontroli nad całym tym dobytkiem, sami utraconej władzy nie odzyskają, bo są na to zbyt głupi i gnuśni, a w dodatku przy tym do końca zepsuci. A w tej sytuacji oni czują, że muszą wciąż pisać te memoriały, opinie i ekspertyzy, później tu do nas z nimi przyjeżdżać i je gdzie się da wygłaszać.
      Powstaje pytanie, co w takim razie dalej. Otóż jestem pewien na sto procent, że to będzie trwało, dopóki ta tak zwana Europa ma tych idiotów się zwyczajnie nie – pardon me french – nie wkurwi. W momencie jednak kiedy oni stracą owo wsparcie, stracimy ich z oczu i z pamięci w jednej sekundzie. No ale znów ciekawe byłoby wiedzieć, co się musi stać, by ta cierpliwość się wypaliła. Tego niestety nie wiem, ale nie należy wykluczyć, że może już za kilka lat to im akurat zacznie się palić grunt pod nogami i wtedy ostatnią rzeczą, jaka ich będzie zajmować, to ratowanie pozostawionego w Polsce dobytku.
       


2 komentarze:

  1. "Pozostaje pytanie, czemu oni to robią? Czemu oni tak bardzo się angażują w wyszukiwanie tych idiotycznych kompletnie argumentów, zamiast powiedzieć temu, kto im wciąż zawraca głowę swoimi skargami na Polskę, że to iż stracił władzę to jego problem, a więc jeśli dziś tak bardzo chce ją odzyskać, to niech się sam o to postara?"

    Odpowiedź jest prosta. Bo mają to samo centrum dowodzenia. A Polska to największy kraj w regionie specjalnej troski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo na pochyłe drzewo każda koza skacze.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...