piątek, 31 stycznia 2020

Czy Marian Turski zostanie w tym roku gościem honorowym Akademii Sztuk Przepięknych?


       Powiem szczerze, że gdybym parę dni temu usłyszał nazwisko Mariana Turskiego, pomyślałbym, że to pewnie jakiś peerelowski komentator sportowy z Polskiego Radia, ewentualnie gospodarz któregoś z wielu telewizyjnych teleturniejów. Czemu tak? Nie mam pojęcia, ale nie będę ukrywał, że teraz kiedy już wiem, że ów Turski, to nie jest ani radiowy komentator, ani telewizyjny pajac, tylko niejaki Mosze Turbowicz, kiedyś więzień niemieckiego obozu Auschwitz, a następnie członek młodzieżówki PPR, funkcjonariusz Wydziału Prasy PZPR i wreszcie szef działu historycznego tygodnika „Polityka”, to przyczyny owego błędu już tak bardzo mnie nie interesują. Może cieszę się tylko, że przez całe swoje dorosłem życie nie splamiłem się wiedzą, któż to taki ów Turski.
     Jak to się stało, że nagle usłyszałem o Marianie Turskim. Otóż wszystko odbyło się w sposób obrzydliwie klasyczny. Jak się okazuje, ów dziś już mocno staruszek, a przy okazji członek i działacz szeregu organizacji żydowskich w Polsce i na świecie, zabrał głos podczas uroczystych obchodów 75 rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau i w ciągu kilkunastu minut osiągnął to, na co tacy bohaterowie obywatelskiej świadomości, jak chociażby Władysław Bartoszewski, Wisława Szymborska, czy Jacek Kuroń musieli pracować latami. Kiedy czytam komentarze czy to na Facebooku, czy na Twitterze, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dziś Marian Turski uzyskał w pewnych szczególnych kręgach pozycję, która przykrywa wszystko, co się tam ostatnio wylęgło, poczynając od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przez marszałka Grodzkiego, a na Borysie Budce kończąc.
       Ktoś zapyta, jak ów stary komuch tego czegoś dokonał. Otóż on wygłosił to swoje przemówienie i ostrzegł nas, że jeśli będziemy nadal głosować na prześladowanie mniejszości, oraz łamanie prawa, prędzej czy później doprowadzimy do drugiego Auschwitz, kto wie, czy nie jeszcze gorszego. To znaczy, on tam powiedział kupę innych rzeczy, bardziej na temat, i czasem naprawdę poruszających, ale to co z Turskiego zrobiło prawdziwą gwiazdę, zawiera się zaledwie w paru zdaniach, które, zapewne zgodnie z jego zamierzeniem, trafiły tam gdzie trafić miały i kto wie, czy nie po to, by przygotować nam grunt pod majowe wybory prezydenckie. Posłuchajmy:
Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli będziesz, to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba”.
      Nie jestem pewien, czy Marian Turski byłby ze mnie zadowolony, ale przyznaję, że jego wystąpienie nie pozostawiło mnie obojętnym i będę o nim myślał do czasu aż przyjdzie piękne i ciepłe lato, a ja go będę mógł zobaczyć, jak się produkuje u Jerzego Owsiaka jako gość tak zwanej Akademii Sztuk Przepięknych.








7 komentarzy:

  1. Starszy pan podał wszystko w pigułce. Krótko i na temat. Demokracja to tak naprawdę władza i korzyści dla mniejszości kosztem większości. I nowe przykazania dla nowoczesnych heretyków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na to zdjęcie (skądinąd świetnie podsumowujące tekst) zastanawia mnie tylko jedno - skąd oni go wykopali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      Oni mają specjalny ogródek, w ktorym hodują zapasy na trudne czasy.

      Usuń
  3. @toyah

    Niektórym wszystko poje.ałos' Demokracja nie jest wtedy, gdy mniejszość ma władzę, lub choćby ma wpływ na władzę. Wtedy jest anarchia.

    Demokracja jest wtedy, gdy pełnię władzy ma większość. Ale to tylko strona techniczna. Dopiero z danej cywilizacji, w naszym przypadku z chrześcijaństwa, wynika pożądana TREŚĆ i CEL demokracji, do których należy sprawowanie władzy przez większość poczuwającą się do obowiązków także wobec godziwych interesów mniejszości.

    Jeśli więc jakaś mniejszość żąda części władzy, to należy odmówić. Ale przedtem należy żądać wyjaśnienia, do jakich obowiązków wobec większości poczuwać się będzie ta mniejszość w zakresie posiadanej części władzy, gdyby tę część władzy posiadła?
    Wyjaśnienie takie przyda się do uzasadnienia wysłania tych żądań władzy na najbliższe drzewo.

    OdpowiedzUsuń
  4. @All
    To jest akurat komentarz do wcześniejszej notki, ponieważ jednak uznałem, że dotyczący czegoś bardzo ciekawego, przeklejam go i tu:

    @Dariusz
    Herling Grudziński, jak najbardziej Żyd, opowiadał, jak to podczas wojny do ambasady Niemiec w Szwajcarii zgłosiła się grupa ważnych nowojorskich Żydów i zwrócili się z prośbą, by Niemcy wypuścili z Auschwitz dziesięciu Żydów, na których im bardzo zależało. Mówi Grudziński, że zapłata musiała być na tyle duża, że Niemcy - to też słowa Grudzińskiego - jak dobry rzeźnik zaproponowali, że dokroją nowojorskim Żydom jeszcze dwa plasterki. I wyobraź sobie, że wtedy usłyszeli, że lista przedstawiała dziesięć nazwisk i oni zapłacili tylko za dziesięciu i tych dwóch dodatkowych nie potrzebują.
    Najzabawniejsze, że on to opowiedział w wywiadzie dla Wyborczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @toyah

      Czy ten Niemiec, który usiłował dostarczyć tych dwóch ekstra, ma swoje drzewko?

      Usuń
  5. @orjan
    To jest bardzo prawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...