Powiem szczerze, że gdybym parę dni temu
usłyszał nazwisko Mariana Turskiego, pomyślałbym, że to pewnie jakiś
peerelowski komentator sportowy z Polskiego Radia, ewentualnie gospodarz
któregoś z wielu telewizyjnych teleturniejów. Czemu tak? Nie mam pojęcia, ale nie
będę ukrywał, że teraz kiedy już wiem, że ów Turski, to nie jest ani radiowy
komentator, ani telewizyjny pajac, tylko niejaki Mosze Turbowicz, kiedyś
więzień niemieckiego obozu Auschwitz, a następnie członek młodzieżówki PPR,
funkcjonariusz Wydziału Prasy PZPR i wreszcie szef działu historycznego
tygodnika „Polityka”, to przyczyny owego błędu już tak bardzo mnie nie
interesują. Może cieszę się tylko, że przez całe swoje dorosłem życie nie
splamiłem się wiedzą, któż to taki ów Turski.
Jak to się stało, że nagle usłyszałem o
Marianie Turskim. Otóż wszystko odbyło się w sposób obrzydliwie klasyczny. Jak
się okazuje, ów dziś już mocno staruszek, a przy okazji członek i działacz szeregu
organizacji żydowskich w Polsce i na świecie, zabrał głos podczas uroczystych
obchodów 75 rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau i w ciągu kilkunastu
minut osiągnął to, na co tacy bohaterowie obywatelskiej świadomości, jak chociażby
Władysław Bartoszewski, Wisława Szymborska, czy Jacek Kuroń musieli pracować
latami. Kiedy czytam komentarze czy to na Facebooku, czy na Twitterze, nie mogę
się oprzeć wrażeniu, że dziś Marian Turski uzyskał w pewnych szczególnych
kręgach pozycję, która przykrywa wszystko, co się tam ostatnio wylęgło,
poczynając od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przez marszałka Grodzkiego, a na
Borysie Budce kończąc.
Ktoś zapyta, jak ów stary komuch tego
czegoś dokonał. Otóż on wygłosił to swoje przemówienie i ostrzegł nas, że jeśli
będziemy nadal głosować na prześladowanie mniejszości, oraz łamanie prawa,
prędzej czy później doprowadzimy do drugiego Auschwitz, kto wie, czy nie jeszcze
gorszego. To znaczy, on tam powiedział kupę innych rzeczy, bardziej na temat, i
czasem naprawdę poruszających, ale to co z Turskiego zrobiło prawdziwą gwiazdę,
zawiera się zaledwie w paru zdaniach, które, zapewne zgodnie z jego zamierzeniem,
trafiły tam gdzie trafić miały i kto wie, czy nie po to, by przygotować nam grunt
pod majowe wybory prezydenckie. Posłuchajmy:
„Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość
jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale
demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie
obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już
istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź
obojętny. Bo jeżeli będziesz, to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na
waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba”.
Nie jestem pewien, czy Marian Turski
byłby ze mnie zadowolony, ale przyznaję, że jego wystąpienie nie pozostawiło
mnie obojętnym i będę o nim myślał do czasu aż przyjdzie piękne i ciepłe lato,
a ja go będę mógł zobaczyć, jak się produkuje u Jerzego Owsiaka jako gość tak
zwanej Akademii Sztuk Przepięknych.
Starszy pan podał wszystko w pigułce. Krótko i na temat. Demokracja to tak naprawdę władza i korzyści dla mniejszości kosztem większości. I nowe przykazania dla nowoczesnych heretyków.
OdpowiedzUsuńPatrząc na to zdjęcie (skądinąd świetnie podsumowujące tekst) zastanawia mnie tylko jedno - skąd oni go wykopali.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
UsuńOni mają specjalny ogródek, w ktorym hodują zapasy na trudne czasy.
@toyah
OdpowiedzUsuńNiektórym wszystko poje.ałos' Demokracja nie jest wtedy, gdy mniejszość ma władzę, lub choćby ma wpływ na władzę. Wtedy jest anarchia.
Demokracja jest wtedy, gdy pełnię władzy ma większość. Ale to tylko strona techniczna. Dopiero z danej cywilizacji, w naszym przypadku z chrześcijaństwa, wynika pożądana TREŚĆ i CEL demokracji, do których należy sprawowanie władzy przez większość poczuwającą się do obowiązków także wobec godziwych interesów mniejszości.
Jeśli więc jakaś mniejszość żąda części władzy, to należy odmówić. Ale przedtem należy żądać wyjaśnienia, do jakich obowiązków wobec większości poczuwać się będzie ta mniejszość w zakresie posiadanej części władzy, gdyby tę część władzy posiadła?
Wyjaśnienie takie przyda się do uzasadnienia wysłania tych żądań władzy na najbliższe drzewo.
@All
OdpowiedzUsuńTo jest akurat komentarz do wcześniejszej notki, ponieważ jednak uznałem, że dotyczący czegoś bardzo ciekawego, przeklejam go i tu:
@Dariusz
Herling Grudziński, jak najbardziej Żyd, opowiadał, jak to podczas wojny do ambasady Niemiec w Szwajcarii zgłosiła się grupa ważnych nowojorskich Żydów i zwrócili się z prośbą, by Niemcy wypuścili z Auschwitz dziesięciu Żydów, na których im bardzo zależało. Mówi Grudziński, że zapłata musiała być na tyle duża, że Niemcy - to też słowa Grudzińskiego - jak dobry rzeźnik zaproponowali, że dokroją nowojorskim Żydom jeszcze dwa plasterki. I wyobraź sobie, że wtedy usłyszeli, że lista przedstawiała dziesięć nazwisk i oni zapłacili tylko za dziesięciu i tych dwóch dodatkowych nie potrzebują.
Najzabawniejsze, że on to opowiedział w wywiadzie dla Wyborczej.
@toyah
UsuńCzy ten Niemiec, który usiłował dostarczyć tych dwóch ekstra, ma swoje drzewko?
@orjan
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo prawdopodobne.