środa, 10 stycznia 2018

Rok 2017, czyli jak kończą prawdziwi mężczyźni

      Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że regularnie w okolicach weekendu wrzucam tu felieton, jaki mam przyjemność co tydzień publikować w redagowanej przez Piotra Bachurskiego „Warszawskiej Gazecie”, natomiast ci z nich, którzy obserwują ten blog uważniej, zauważyli pewnie, że dwa tygodnie temu ów felieton zupełnie wyjątkowo, a w dodatku bez słowa wyjaśnienia, się nie pojawił. Myślę, że nadszedł wręcz fantastyczny moment, by sprawę wyjaśnić. Było mianowicie tak, że jeszcze na początku grudnia red. Bachurski zwrócił się do współpracowników „Warszawskiej” z prośbą o wzięcie udziału w ankiecie na temat wydarzenia, roku, sukcesu roku, książki roku, kompromitacji roku, głupstwa roku… no w ogóle czegoś tam roku, zgodnie z życzeniem. Ponieważ jednak nie bardzo wiedziałem, jaką formę ma owa wypowiedź przyjąć, a nie chciałem Bachurskiemu zawracać głowy, pomyślałem sobie, że swoją opinię przedstawię w zamykającym stary rok felietonie i że będzie to opinia na temat wydarzenia roku właśnie.
      Wysłałem więc Bachurskiemu tuż po Świętach tekst, zatytułowany „Rok 2017, czyli jak kończą prawdziwi mężczyźni”, w którym napisałem, że dla mnie wydarzeniem roku był spowodowany przez konflikt ministra Macierewicza z Prezydentem wielki kryzys władzy, który – mam na myśli zarówno konflikt, jak i kryzys – w pewnym momencie osiągnął pułap,  gdzie cały program Dobrej Zmiany znalazł się pod ścianą i wyłącznie dzięki niezwykłemu wręcz kunsztowi Jarosława Kaczynskiego udało się nam wszystkim spod tej ściany uciec, i to praktycznie – nie licząc naturalnie jako straty, dymisji Macierewicza – bez strat. Felieton się ukazał, a ja uznałem, że ponieważ do obiecywanej przez premiera Morawieckiego wymiany minstrów mamy jeszcze chwilę, do tego czasu z publikacją mojej diagnozy tu na blogu wstrzymam się, tak by kiedy już do niej dojdzie, efekt był naprawdę widoczny.
      No i oto wreszcie jesteśmy po zapowiadanych przeze mnie parokrotnie wcześniej „wykopkach”, a ich brutalność nawet mnie zdziwiła. No ale cóż było robić, skoro determinacja Ministra, by się nie dać zdjąć ze sceny, była tak wielka, że w pewnym momencie posunął się on do tego, że  zapowiedział swoje spotkanie, jako ministra w nowym rządzie, z prezydentem Trumpem w Białym Domu?
       Zapraszam więc dziś, kiedy już opadł pierwszy kurz, do zapoznania się ze wspomnianym tekstem. Bardzo jestem z niego dumny.




       Mija nam rok 2017 i jestem pewien, że pomijając z jednej strony notorycznych malkontentów, a z drugiej tych, co w chwili gdy Dobra Zmiana zaczęła ostatecznie przejmować władzę z rąk Platformy Obywatelskiej, gdzie tylko mogli, głosili opinię, że tak naprawdę nie mamy do czynienia z żadną zmianą, lecz zaledwie z wymianą dekoracji, musimy się zgodzić, że Polska kończy ten czas z tarczą. Oczywiście – i tu sam pewnie mogę się zaliczyć do tej grupy – niektórym z nas jest zwyczajnie przykro, że pod sam koniec roku Jarosław Kaczyński postanowił zdjąć ze stanowiska premiera tak bardzo przez nas wszystkich lubianą Beatę Szydło, a na jej miejscu postawić Mateusza Morawieckiego, który, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie dorasta jej do pięt, niemniej jednak, jak już wspomniałem, kończymy ten rok z tarczą w ręku i z wciąż z tym samym, towarzyszącym nam od lat przekonaniem, że dopóki na czele Prawa i Sprawiedliwości stoi Jarosław Kaczyński, możemy spać spokojnie.
    Mimo to, a może w związku z tym, chciałbym zwrócić uwagę na coś, co wydarzyło się w tym roku i co, moim zdaniem, stanowiło być może największy kryzys polityczny, z jakim przyszło się nam zmierzyć, kryzys przez wielu z nas kompletnie zlekceważony, a przy tym wszystkim kryzys, który bardzo łatwo mógł całą Dobrą Zmianę roznieść w drobny pył, a jeśli się nam udało zwiać spod tego topora, to własnie dzięki niezwykłym talentom naszego Prezesa. Otóż nie mam najmniejszych wątpliwości, że tym co ostatecznie zdeterminowało stan rządów Prawa i Sprawiedliwości w mijającym roku, to konflikt na linii Prezydent – Rząd, a dokładniej rzecz biorąc Andrzej Duda – Antoni Macierewicz. Oczywiście, my sami staralismy się sobie jakoś z tą sytuacją radzić, głównie lekceważąc jej znaczenie, ewentualnie też traktując ją jako zwykły polityczny spór, o który przecież nietrudno, w drastycznych przypadkach ogłaszając, że Duda to ruski agent, który oto właśnie samodzielnie się unieważnił i teraz tylko trzeba nam będzie wyznaczyć kogoś lepszego na jego miejsce i będzie spokój.
      Tymczasem sytuacja była o tyle groźna, że gdyby tego co się działo na linii Duda – Macierewicz nie udało się zneutralizować, całą tę naszą Dobrą Zmianę moglibyśmy sobie wsadzić w nos. I tu właśnie zadziałał polityczny talent Jarosława Kaczyńskiego, który uznał, że na czele rządu musi stanąć sam Mateusz Morawiecki, bo tylko on będzie w stanie doprowadzić do tego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie miał w osobie Prezydenta śmiertelnego wroga.
       Dziś możemy patrzec z optymizmem na to co nam przyniesie rok 2018. Ustawy okołosądowe zostały wreszcie przez Prezydenta podpisane, „Gazeta Polska” przestała już wyzywać Andrzeja Dudę od „Dudaczewskich”, a nawet przycichły nieco zarzuty, że Morawiecki to agent londyńskiego City. Nawet red. Sakiewicz przestał powtarzać, że jeśli Macierewicz przestanie być Ministrem Obrony Narodowej, to on głosuje na Tuska.

A ja dziś już tylko dodam: biedny Sakiewicz. Taki ekspert i tak się fatalnie zagapił. Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki.

       

10 komentarzy:

  1. No z tym ostatnim tematem to nie przewidziałeś. Sakiewicz na TT znowu zaczął się odgrażać, że on właśnie ma zamiar zebrać swoje zabawki z piaskownicy, co oczywiście oznacza, że podburza też swoich czytelników. Jego koleżanka Gójska-Hejke opowiada dyrdymały w stylu "Duda stoi tam gdzie ZOMO". Całkowicie oszaleli.

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę - najświeższy przykład obłędu: https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/52529/Zwroci-order-z-powodu-Macierewicza-Prezydent-stanal-po-stronie-ludzi-WSI.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego dodając drugi komentarz usunęło mi poprzedni. A w poprzednim mówiłem że, nie trafileś z przewidywaniami dotyczącymi GazPol i Sakiewicza, bo ona właśnie nawołuje na TT o nie głosowanie na Dudę a jego koleżanka Hejke-Gójska opowiada dyrdymały że "Duda stoi tam gdzie ZOMO".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @piter
      To prawda. Tego ze Sakiewicz jest tak glupi to nawet ja nie przewidziałem. Byłem pewien że on wie ze przegrał i teraz powinien jak najszybciej zmienić front. Poradzi sobie.

      Usuń
  4. @piter
    Swoją drogą, ja jestem ciekawy jak z tą sytuacją poradzi sobie Rachoń. Czy on dalej będzie pracował dla WSI czy wróci do Republiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rachoń jest kuty na cztery nogi. On zawsze znajdzie swoje miejsce. Jestem tego pewien.

      Usuń
  5. @piter
    No tak, ale jak będą wyglądać jego dalsze relacje z Hejke. W sytuacji jaka zaistniała jemu juz chyba byłoby lepiej związać się z Leszkiem Millerem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale mam wrażenie, że po nich ogólnie te sprawy spływają jak po kaczce i po godzinach to sobie razem herbatki piją i są uhahani po pachy.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...