Ja oczywiście zdaję sobie sprawy, że każda próba poruszenia przez mnie
tematu tak zwanego śląskiego nacjonalizmu, czy choćby tylko patriotyzmu, zawsze
musi się skończyć tym, że z jednej strony głos zabiorą Ślązacy sympatyzujący, czy
to z Ruchem Autonomii Śląska, czy z ruchami jeszcze bardziej radykalnymi,
uważającymi RAŚ za twór sztuczny, a więc w gruncie rzeczy obcy, a z drugiej ci,
co się uważają za Ślązaków „prawdziwych”, i jedni i drudzy po raz kolejny
zasypią mnie obelgami. Czemu tak? Przyczyna jest prosta. Otóż zarówno jedni jak
i drudzy potraktują każde moje słowo, jako głos bezczelnego polactwa, tyle że
ci pierwsi – polactwa które nie potrafi zrozumieć Ślązaka, który nie chcę być
Polakiem, a drudzy – polactwa, które nie jest w stanie zrozumieć Ślązaka, który
Polakiem chce być jak najbardziej.
Wielokrotnie zastanawiałem się, cóż to jest takiego, co, mimo wciąż
deklarowanej wrogości, łączy obie grupy i za każdym razem wychodziło mi na to,
że tym jednym punktem wspólnym, a przy tym, punktem decydującym, jest to, że
jedni i drudzy są głęboko przekonani, że śląskość to wartość absolutna i że
wszystko co prawdziwie śląskie podlega bezwzględnej ochronie. Stąd też dla
każdego Ślązaka, czy to „Ślązaka prawdziwego”, czy też tylko dla „Ślązaka uzurpatora”,
każda śląskość, byleby potwierdzona odpowiednimi papierami, jest czymś, czego
należy bronić zębami i pazurami.
Myślę, że nie zaszkodzi, jeśli
przypomnę tu swój tekst z „Elementarza”, bardzo przewrotnie poświęcony Matce
Boskiej Piekarskiej, w którym bardzo przejrzyście, jak sądzę, pokazałem, co mam
na myśli, ile razy wspominam o owej szczególnej solidarności: „Prawdopodobnie jedyny przedmiot kultu
religijnego w Polsce, który jest w stanie zjednoczyć ofiary zbrodni w Kopalni
Wujek ze zbrodni tej autorami. Podejrzewam, że gdyby się okazało, że dowódca
plutonu specjalnego strzelającego do górników mówił ze śląskim akcentem, część
Ślązaków, podczas dorocznej pielgrzymki mężczyzn do Piekar Śląskich, modliłoby
się o jego nawrócenie, a następnie beatyfikację. Taki Kazimierz Kutz na sto
procent nosi medalik z Matką Boską Piekarską w kieszeni i codziennie Jej
dziękuje za Katastrofę Smoleńską. Swoją drogą, ciekawe, czemu Ona mu nie wypali
dziury w udzie. Przecież by umiała”.
Dziś, korzystając z okazji,
chciałbym się wycofać z tego dowódcy plutonu, przyznać, że tu chyba mnie
poniosło i wszystkich prawdziwych Ślązaków przeprosić. Tak głęboko bowiem owo
szaleństwo chyba jednak nie sięga, natomiast, co stwierdzam z prawdziwym bólem,
taki Wilhelm Szewczyk mieści się tu idealnie. Gdyby ktoś nie wiedział,
informuję, że jeden z głównych punktów w Katowicach, decyzją Śląskiego Wojewody,
został przemianowany z Placu im. Wilhelma Szewczyka, na Plac im. Marii i Lecha
Kaczyńskich, co spowodowało falę protestów, jakich miasto nie widziało chyba od
czasu, gdy ktoś – nie wiadomo kto – zdecydował, że Joanna Bartel nie będzie
jednak zapowiadała przystanków tramwajowych po śląsku, czy może jeszcze
wcześniej, od kiedy zdecydowano o zburzeniu starego dworca. Rzecz w tym, że dla
każdego Ślązaka Wilhelm Szewczyk to, podobnie jak Jerzy Zietek, świętość na
miarę wspomnianej Matki Boskiej Piekarskiej, a więc coś, co nie tylko łączy,
ale może przede wszystkim jest gwarantem trwałości owego ducha. A choćby myśl,
by jeden z centralnych placów w mieście nazwać imieniem Marii i Lecha
Kaczyńskich kosztem wybitnego śląskiego poety, pisarza i działacza społecznego
Wilhelma Szewczyka, jest czymś autentycznie nie do zniesienia.
Czytam zarówno relacje z owych
protestów, jak i pełne gniewu wypowiedzi ich uczestników, oglądam zdjęcia z
kolejnych demonstracji i przepraszam bardzo, ale, choć wiem, że żadne moje
słowo nie sprawi, że oni się opamiętają, czuję, że sytuacja wymaga, byśmy
chociaż pobieżnie rzucili okiem na to o kim dyskutujemy. Oto notka z Wikipedii.
Proszę uprzejmie.
„Po ukończeniu liceum w
Rybniku przeniósł się do Katowic. Działał w Obozie Narodowo-Radykalnym. Postulował
wyeliminowanie Żydów z życia kulturalnego i
gospodarczego. Literaturę i prasę żydowską uznawał za jedną z najgroźniejszych
broni ‘żydowskiego państwa eksterytorialnego’. Podczas II wojny światowej został wcielony do Wehrmachtu. W latach 1941–1942 znajdował się na froncie
zachodnim, w Normandii i wschodnim w Rosji. W sierpniu 1941 został ranny pod Smoleńskiem. Po leczeniu w Turyngii skierowany na front do Alzacji. Jak sam twierdził, za demonstrowaną postawę
pacyfistyczną oraz krytykę Hitlera miał zostać aresztowany,
wydalony z oddziału, a w 1942 osadzony w więzieniu w Katowicach. Stamtąd miał zbiec do Generalnego Gubernatorstwa podczas przepustki, gdzie
– jak utrzymywał – uczestniczył w tajnym nauczaniu do 1945. Będąc w wojsku
niemieckim, prezentował jednak jednoznacznie propolską postawę, m.in.
korespondując w tej kwestii z gauleiterem Fritzem
Brachtem.
Po wojnie wrócił do Katowic i włączył się w tworzenie propagandy komunistycznej. W latach 1947–1948 był
członkiem PPR, a następnie, od 1948 należał
do PZPR. Redagował materiały propagandowe dla tutejszego komitetu
wojewódzkiego PZPR. W 1953 był wśród grona 53
członków krakowskiego Związku Literatów Polskich, którzy poparli komunistyczne
represje wobec duchowieństwa katolickiego w Polsce. Wspierał działania
propagandy komunistycznej w trakcie głośnego procesu księży kurii krakowskiej. Jednym z przykładów jego
propagandowego zaangażowania jest wydana w latach 60. książka ‘Z teczki wspomnień PPR’. Propagował w niej marksizm i
leninizm oraz zmiany ustrojowe Polski. Żołnierzy Armii Krajowej nazwał wrogiem w cywilu, który popełnił ‘najohydniejsze zbrodnie’ na działaczach komunistycznych. Polska,
według tej publikacji, kierowana była ‘nieomylną busolą mądrości doświadczonej – nauki marksizmu-leninizmu’. Od 1971 był członkiem Komitetu Wojewódzkiego
PZPR w Katowicach, w latach 1980–1981 członkiem jego egzekutywy. Wilhelm Szewczyk był także wielokrotnym posłem
na Sejm PRL – pełnił tę funkcję aż 6 kadencji (II, III, V, VI, VII i
VIII kadencja), zasiadał w Sejmie od 1957 z przerwą w latach 1965–1969 aż do
roku 1980”.
Gdy przygototwywałem się do
dzisiejszego tekstu, przejrzałem sobie to, co na ten temat ukazało się ostatnio
na Facebooku i wśród wielu wręcz fantastycznych deklaracji wierności owej
„Małej Ojczyźnie” znalazłem też coś takiego:
Myślę więc sobie, że skoro emocje sięgnęły poziomu „korzeni”, „dziedzictwa”
i „budowy przyszłości”, nie pozostaje mi zakończyc tych refleksji inaczej, jak
tylko jeszcze jedną szalenie ważną informacją. Jak podaje wciąż ta sama
Wikipedia, w trakcie III kadencji Sejmu, grupa posłów z Katowic z Szewczykiem
na czele z sukcesem skierowała do laski marszałkowskiej interpelację poselską z
żądaniem, by i im, podobnie jak Szewczykowi, oraz dwóm innym słynnym pisarzom-posłom,
Machejkowi i Czeszce, wolno było w sejmowym bufecie zaopatrywać się w alkohol i
w spokoju spożywac go podczas obrad.
Tymi Kaczyńskimi splunęliście nam w twarz. Zadowolony?
OdpowiedzUsuń@Stanisław Gibarian
UsuńAch, o ten chodziło? To nie ja. To automat wrzucił go do spamu. Ten automat, to jednak ma swój rozum. Widzi Ślązaka beczącego, że znów ktoś mu splunął w twarz i natychmiast zapala mu się lampka ostrzegawcza.
No, no ale fajny i mądry artykuł napisałeś. Kasowanie komentarzy też nieźle działa
OdpowiedzUsuń@Stanisław Gibarian
OdpowiedzUsuńKtórych komentarzy? Tych? - "napluc w ten twöj tlusty, czerwony ryj byloby dla ciebie kundlu zaszczytem".
"napluc w ten twöj tlusty, czerwony ryj byloby dla ciebie kundlu zaszczytem".
OdpowiedzUsuńZgadza się jestem pokonany przez zwycięzców "dobrej zmiany". Jestem ja i wielu, wielu ludzi już trupami nie dacie nam pożyć.
czyli te twoje komentarze to taki growl prosto z otchłani. Tak myślałam
Usuń@bozena
UsuńZdziwiłabyś się, jaka płytka ta otchłań.
@Stanisław Gibarian
UsuńMy czyli kto? Polacy? Spokojna główa. Poradźcie sobie. Najwyżej otworzycie w Katowicach kilka kolejnych punktów o niemieckich nazwach i da się żyć.
no niezły ziomal z tego Szewczyka. Jak to możliwe, że tyle lat jakiekolwiek miejsce na ziemi nosiło jego imię?
OdpowiedzUsuń@bozenan
UsuńProsta sprawa. To syn tej ziemi.
Wiesz Krzysztof, nie pisz juz nigdy nic o Śląsku i Slazakach. Tak bedzje lepiej. Chyba że, jak ta cala banda szatańska wokół chcesz relatywizowac coś, czego się nie da tak robić. Trzeba te ziemie i ludzi poczuc będąc jej dzieckiem. Ja jestem, z matki z mniejszosci niemieckiej przed wojną w Katowicach i ojca Polaka z Ziemi Opolskiej. Czuję się Polakiem tak, ze może nawet sobie nie wyobrażasz. Tak czula sie tez moja matka. Obrazasz swoim pisaniem mnie i moich rodzicow. Dla mnie wystarczy. A mieszkam i mieszkac bede za granica. I wielu Slazakow ma taki sam problem. Sa obcy we wlasnej ojczyznie i niech to dla niektórych z nich bedzie Heimat. Nic tobie do tego. A moze nie piszę znowu na temat, wiec naprawde sie juz zamkne.
OdpowiedzUsuń@cbrengland
UsuńA o Wilhelmie Szewczyku też mi nie wolno brzydko pisać? On jest też pod ochroną? Tu też mnie będziesz cenzurował?
wydaje się, że pan Toyah pisze o Szewczyku, nie o mamie i rodzinie cbrengland. b.dobrze mierzy się z zasiedziałymi emocjami, nie da się b.nowocześnie ująć tego napięcia.
Usuń@zaza
UsuńAleż w tym jest problem, że nawet jeśli my tu zaatakujemy ewidentne sowieckiego agenta, takiego jak Ziętek czy Szewczyk, oni to natychmiast biorą do siebie.
Problem w tym, że Szewczyk, Kuc, Ziętek czy RAŚ są dla pana tylko pretekstem do pisania o Śląsku i Ślązakach.
Usuń@Krzysztof Pert
OdpowiedzUsuńJasne. Podobnie jak Jaruzelski, Kiszczak, Urban, Michnik i Wałęsa są dla mnie tylko pretekstem do tego, by pisać o Platformie Obywatelskiej.
Po kiego diabła w protest przeciw przemianowaniu nazwy placu wplątuje Pan Ślązaków?
Usuń@Krzysztof Pert
OdpowiedzUsuńA to takiego mianowicie, że protesty były organizowane pod żółto-niebieską flagą Śląska, a jednym z najbardziej rzucających się w oczy haseł było "Jeżech na placu Szewczyka niy Kaczyńskich".
Co na prawde drazni ludzi to nie kwestia Szewczyk czy Kaczynski tylko sposob zalatwienia sprawy tzn. obrzydliwe lizusostwo wojewody ktory wlazi w tylek wladzom w Warszawie i stad decyzja o patronie placu. Dlaczego nie plac Kazimierza Switonia, bohatera niedawnych czasow i czlowieka kalibru wiekszego niz cala rodzina Kaczynskich razem wzieta? Na pewno nie byloby protestow.
OdpowiedzUsuń@zebek
OdpowiedzUsuńMożliwe, obawiam się jednak, że gdyby obecna żydowska władza spróbowała wykonać jakikolwiek gest pod adresem Świtonia, on by spuścił z Nieba na to miasto klęskę jakiej świat nie widział.
Krzysztof Pert mądruje się, a mało czyta - lwy go pożrą, piec go spali.
Usuń