Żeby
przynajmniej na ten rok zamknąć kwestię zmian w rządzie, chciałbym przedstawić
swój najświeższy felieton napisany dla „Warszawskiej Gazety”. I, o ile
oczywiście nie dojdzie do jakiegoś trzesienia ziemi, to w tym roku o rządzie,
premierze Morawieckim, Andrzeju Dudzie i Antonim Macierewiczu, a nawet
Jarosławie kaczyńskim nie będzie ani słowa. Bardzo proszę.
Minione tygodnie upłynęły nam
na pochłanianiu kolejnych informacji odnośnie zapowiadanej rekonstrukcji rządu
i kiedy okazało się, że możliwe jest dosłownie wszystko, włącznie z przejściem
Jarosława Kaczyńskiego do totalnej opozycji, nastąpił dzień sądu, premier
Szydło została przesunięta, premierem został Mateusz Morawiecki, a gdy chodzi o
rząd, nie ucierpiał nawet skazany już na ścięcie Witold Waszczykowski, a
Morawiecki przejmujął rząd po premier Szydło z całym dobrodziejstwem
inwentarza, włącznie z Beatą Kempą, która, jak wiemy, jest mu jak psu na budę.
I pewnie do zbliżających się
Świąt przygotowywalibyśmy się w nastrojach dość ponurych, gdyby nie dwa
wystąpienia. Ale po kolei. Otóż najpierw pokazał się Jarosław Kaczyński i ze
swoim słynnym spojrzeniem Sfinksa ogłosił, że Mateusz Morawiecki jest
najwybitniejszym polskim politykiem po roku 1990, a w kwestii rekonstrukcji,
wszystkie zmiany nastąpią w styczniu. A to jest informacja, która pozwala nam
znów wysoko trzymać głowę.
A teraz trzymajmy się krzeseł, bo nadchodzi tak
zwana „gazownia” w osobie red. Grzegorza Sroczyńskiego. Już sam początek robi
wrażenie:
„Odwołanie Szydło i zastąpienie
jej Morawieckim to nie jest zmiana ‘pani nikt’ na ‘pana nikt’. To nie jest
kosmetyka. Jesteśmy świadkami zasadniczej zmiany w obozie władzy.
Kaczyński rozpoczął proces oddawania partii,
odsuwania się w cień. ‘Chciałbym być emerytowanym zbawcą narodu, - powiedział w
1994 r. Teresie Torańskiej. I właśnie ten plan realizuje”.
Dalej temperatura wyłącznie
rośnie.
„Liberalni publicyści natychmiast ogłosili: ‘To nic nieznacząca
zmiana’. ‘Kaczyński nadal będzie wszystkim
sterował’. ‘Chce mieć kolejnego
wykonawcę poleceń’. Nic bardziej mylnego.
Gdyby chodziło o nic nieznaczącą zmianę, Kaczyński nie ryzykowałby wściekłości
partii, buntu pisowskich koterii i dezorientacji własnego elektoratu. To ryzyko
podjął właśnie dlatego, że premierostwo Morawieckiego uważa za przełom. [...]
Komunikat Kaczyńskiego brzmi tak: ‘Bierz władzę,
przekonaj do siebie elektorat, dogadaj się z pisowskimi koteriami i sam
zdecyduj, kogo chcesz wymienić. Wymyśl, jak pozbyć się Macierewicza tak, żeby
później nie fiknął. Jak pozbyć się Szyszko, żeby Rydzyk się nie wściekał’. Jeśli Morawiecki sprawnie obsłuży
pisowskie koterie, przekona do siebie partię, Kaczyński będzie mu przekazywał
kolejne kawałki swojej władzy [...]
Na dokonanie tej wolty Kaczyński wybrał
najlepszy moment. Dba o sukcesję w partii nie w momencie kryzysu, spadku
sondaży, nie wtedy, kiedy imperium się chwieje. Robi to właśnie teraz, kiedy
wszystko idzie świetnie. Unika tym samym najczęstszego błędu wielkich firm,
które upojone sukcesami przesypiają moment, gdy trzeba dokonać zmiany
przywództwa.
Kaczyński znów jest trzy kroki przed
wszystkimi. Chce oddać partię czterdziestolatkowi, czyli robi to, na co nie
stać polityków opozycji. Ciężko mi podziwiać człowieka, z którym tak
fundamentalnie się nie zgadzam, którego wiele działań uważam za szkodliwe dla
państwa. Ale oddanie premierostwa Morawieckiemu to ruch na granicy geniuszu.
Kaczyński to dziś jedyny polski polityk, który potrafi schować własne ego w
imię długoterminowych celów”.
Nawet oni wierzą i drżą.
Gorąco zachęcam
do odwiedzania naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl i do kupowania kolejnych prezentów.
No, szacunek dla red. Sroczyńskiego, naprawdę ciekawa analiza. Poziom poza zasięgiem niepokornych. Niestety. Tu nową twarzą jest Jonasz Rewiński.
OdpowiedzUsuń@Kozik
OdpowiedzUsuńNajpierw ta Piela, teraz młody Rewiński... muszę coś na ten temat napisać.
Koniecznie. Nie wiem jak z Jonaszem ale Basię Pielę prawi na TT na rękach noszą. Ciekawe, kto ich do TVP Info wcisnął, stawiam na Rachonia albo Pereirę.
Usuń@Kozik
UsuńMój Antek mi dziś powiedział, że jego też.
Z mojego krzesła niewiele zostało. Nie mam się czego trzymać. Tym niemniej raczej chyba jednak zamiast krzesła będę używał twojej sentencji wczorajszej bezbłędnej: "niezmiennie zachowujemy pełen skromności spokój", ja akurat zachowam ją balansując w pozycji drzemiącego bociana.
OdpowiedzUsuńApropos pana Sroczyńskiego i jego tekstu dla Gazowni, jak mówi poeta, "kocham cię, a kochanie moje to odejścia i powroty", czyli zdecydowanie inny wymiar proferssjonalismu:
Wrzesień 2017, "http://www.press.pl/tresc/50196,grzegorz-sroczynski-odchodzi-z-_gazety-wyborczej_
Grzegorz Sroczyński o odejściu z "Gazety Wyborczej": "Odchodzę ku uldze niektórych"
Grzegorz Sroczyński wypowiedzenie złożył 27 września br. i obecnie jest na urlopie.- To przemyślana decyzja – mówi w rozmowie z "Presserwisem" Sroczyński, ale powodów rozstania z "GW" nie ujawnia. - Dzięki "Wyborczej", również ostrym sporom z nią, wiele się nauczyłem i teraz chcę iść dalej. "Gazecie" życzę dobrze, bo jest polskiej debacie publicznej potrzebna – stwierdza. (...) Za rozmowę z prof. Karolem Modzelewskim "Wkurzył się Pan? Świetnie!" otrzymał Nagrodę im. Barbary N. Łopieńskiej."
Listopad 2017, ""http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/grzegorz-sroczynski-dziennikarz-gazeta-pl-zajmie-sie-tez-nowym-projektem-portalu#
Sroczyński z końcem września rozstał się z „Gazetą Wyborczą”, po 18 latach pracy dla tego tytułu. - To moja decyzja. Głęboko ją przemyślałem. Doszedłem do wniosku, że chcę iść dalej w zawodowym rozwoju - mówił wtedy portalowi Wirtualnemedia.pl. Podkreślał też, że nie wie, jak będzie wyglądał ten rozwój i że rozważa kilka propozycji. Ostatecznie jednak – po wykorzystaniu zaległego urlopu – z początkiem listopada trafi do redakcji Gazeta.pl - portalu, wydawanego przez Agorę, jednak zawierającymi zupełnie inne treści, niż uznawany za bardziej wyważony serwis „Gazety Wyborczej” - Wyborcza.pl. Jak informuje nas Nina Graboś, dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej Agory Sroczyński będzie tam wkrótce zajmował się nowym projektem portalu; na co dzień będzie pracował jako dziennikarz, przygotowując teksty dla portalu. ... "
Nawet nowe krzesełko by mi nie pomogło. Tylko i wyłącznie "niewzruszony spokój napełniony niezmienną skromnością"
Okazuje się, że to jest już epidemia:
"http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/monika-lech-odchodzi-z-agory
Monika Lech odchodzi z Agory 2017-12-14 Monika Lech, dyrektor wydawnicza i programowa serwisu Wyborcza.pl, z końcem stycznia przyszłego roku rozstaje się z Agorą. - Dla mnie przyszedł po prostu czas na zmiany - mówi Monika Lech."
Z końcem stycznia przyszłego roku? Skąd zatem taki pośpiech w anonsowaniu niewzruszonych zamiarów? Przecież wszystko jeszcze może się zdarzyć. Nie jeden wszak spór został zagojony przy brzęku sylwestrowych kielichów i ciepłego barytonu dziadka mroza. "Tupot białych mew o pokład statku, tupot białych mew ..."
Tam to dopiero muszą mieć atmosferę w pracy. To zdjęcie co kiedyś opublikowali w maskach na twarzach nabiera nowego znaczenia. http://bi.gazeta.pl/im/bd/58/14/z21332157V,Maski-przeciwsmogowe.jpg
OdpowiedzUsuńZdjęcie super. Doskonała ilustracja. Wołanie o litość.
Usuń@Kozik
UsuńKorporacja w chwili ciężkiego kryzysu. Zero zdziwień.