wtorek, 19 grudnia 2017

Czym będziemy myli okna w roku 2018?

       Najstarsi czytelnicy tego bloga być może pamiętają, jak dawno, dawno temu ukazał się tu tekst, w którym instruowałem Czytelników, w jaki sposób najbardziej skutecznie myć okna. Myśl moja była taka, że szmaty należy używać wyłącznie do umycia szyb z najbardziej widocznego brudu, natomiast całą resztę należy załatwić już tylko wyłącznie przy pomocy płynu do szyb i gazety, najlepiej „Gazety Wyborczej”. I wbrew temu, co mogłoby się komuś wydawać, w żadnym wypadku nie chodziło mi o jakiąkolwiek polityczną manifestację, lecz o kwestię czysto praktyczną. Otóż po wypróbowaniu różnych tytułów, doszedłem do wniosku, że „Gazeta Wyborcza” jest tu akurat najlepsza. Dziś, z prawdziwą satysfakcją muszę przyznać, że mimo upływu lat, tu się nic nie zmieniło i w dalszym ciągu „Gazeta Wyborcza” poleruje szyby na tyle dobrze, że nie  trzeba szukać nigdzie indziej.
      A zatem kilka razy do roku myjemy okna, a ja za każdym razem przygotowania do tej czynności zaczynam od zejścia na dół do najbliższego kiosku z gazetami i kupienia owego organu. I tak też zaczął się dzień wczorajszy. Przygotowałem drabinę, wiadro z wodą, szmatę, płyn do mycia szyb, założyłem buty, zszedłem na dół… i, proszę sobie wyobrazić, że okazało się, że akurat w poniedziałek „Wyborcza” kosztuje całe 3,99 zł., a na to, jak z pewnością każdy z nas potrafi zrozumieć, tak zwany biały człowiek zgodzić się nie może, nawet gdy chodzi o Święta Bożego Narodzenia. Zwróciłem więc pani w kiosku zakupiony chwilę wcześniej papier i zapytałem, co jest najtańszego, co by się jednocześnie nadawało do mycia okien, no i tu też zachęcam wszystkich do tego, by nie traktowali tego co się stało w tym momencie, jako gestu politycznego, ale pani kioskarka dała mi „Gazetę Polską Codziennie” za jedyne 2 zł.
      Wracałem do domu powoli i wiedząc, że już za chwilę nie będę miał choćby i niewielkiej szansy, by się zorientować, co tam mniej więcej słychać, zacząłem czytać to co red. Sakiewicz zdecydował się zamieścić na okładce. I proszę sobie wyobrazić, że trafiłem z miejsca na zapowiedź tekstu Piotra Lisiewicza o tym, że „nowy język, jaki [premier Morawiecki] wprowadza do polskiej polityki, już stał się dla obozu niepodległościowego wartością dodaną”, a owa nowość polega na tym, że on ostatnio gdzieś wspomniał o tym, że wymiar sprawiedliwości III RP „w dużym stopniu” jest kontynuacją poprzedniego systemu, a w innym miejscu przytoczył opinie ekonomistów o Polsce jako „kraju skolonializowanym”. Zdaniem Lisiewicza, „takim językiem, pokazującym ciągłość między komunizmem, postkomunizmem i zacofaniem cywilizacyjnym, rzadko mówili politycy PiS-u, a gdy mówili, a gdy mówili, brzmiało to inaczej niż w ustach człowieka postrzeganego jako specjalista od gospodarki, który odniósł sukces”.
        Ostatnio pojawiły się tu i ówdzie głosy, które konsekwentnie i z rozmysłem postanowiłem lekceważyć, jakoby przekazanie Mateuszowi Morawieckiemu przez prezesa Kaczyńskiego stanowiska premiera miało sens nieco bardziej ukryty, niż by się nam to wydawało. Po wspomnianej deklaracji Piotra Lisiewicza, a tak naprawdę tych, co go zatrudniają, dochodzę do wniosku, że tu musi być coś na rzeczy. Jeśli oni ni stąd ni z owąd wyskakują z takim idiotyzmem, do tego idiotyzmem, dla każdego, kto przez minione dwa lata obserwuje polską scenę polityczną choćby i bardzo pobieżnie, wyjątkowo bezczelnym, oznacza to, że oni już się szykują do poważnego skoku. Pamiętajmy bowiem, kim jest Piotr Lisiewicz. To człowiek, który jeszcze niedawno układał dla prezydenta Dudy przezwisko „Dudaczewski”, a dziś zaczyna się prezentować, jako najbardziej pilny propagandzista Zawsze Dobrej Zmiany. A to musi oznaczać, że przed nami same ciekawe wydarzenia.
       Przepraszam bardzo, ale numer który właśnie odstawiła „Gazeta Polska” jako żywo przypomina mi coś, czym nas niedawno całkiem bardzo rozbawiła Magdalena Ogórek, skarżąc się publicznie, że w którymś ze sklepów, nie chciano, jako reżimowej dziennikarki, jej obsłużyć. Wszyscy z zapartym tchem czekamy więc a to aż Piotr Lisiewicz którejś nocy wyskoczy do najbliższego monopolowego po flaszkę żołądkowej gorzkiej, a ta biedna dziewczyna co tam się użera z miejscowymi pijakami powie mu, żeby się udał do Tesco, bo za to, że on popiera premiera Morawieckiego, ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. To już będzie rok 2018 i z całą pewności Google ogłosi koleją listę laureatów swojej incjatywy Digital News i tym razem, zamiast Karnowskich, znajdzie się tam Tomasz Sakiewicz ze swoimi licznymi projektami. Jako pierwszy przekazuję Redaktorowi najszczersze gratulacje.

Myślę, że dziś jest ostatni dzień, kiedy w naszej księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl można bezpiecznie zamówić którąś z moich książek, tak, by ona dotarla na miejsce przed Świętami. Polecam serdecznie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...