Najstarsi czytelnicy tego
bloga być może pamiętają, jak dawno, dawno temu ukazał się tu tekst, w którym instruowałem
Czytelników, w jaki sposób najbardziej skutecznie myć okna. Myśl moja była
taka, że szmaty należy używać wyłącznie do umycia szyb z najbardziej widocznego
brudu, natomiast całą resztę należy załatwić już tylko wyłącznie przy pomocy płynu
do szyb i gazety, najlepiej „Gazety Wyborczej”. I wbrew temu, co mogłoby się komuś
wydawać, w żadnym wypadku nie chodziło mi o jakiąkolwiek polityczną manifestację,
lecz o kwestię czysto praktyczną. Otóż po wypróbowaniu różnych tytułów,
doszedłem do wniosku, że „Gazeta Wyborcza” jest tu akurat najlepsza. Dziś, z
prawdziwą satysfakcją muszę przyznać, że mimo upływu lat, tu się nic nie
zmieniło i w dalszym ciągu „Gazeta Wyborcza” poleruje szyby na tyle dobrze, że
nie trzeba szukać nigdzie indziej.
A zatem kilka razy do roku myjemy
okna, a ja za każdym razem przygotowania do tej czynności zaczynam od zejścia
na dół do najbliższego kiosku z gazetami i kupienia owego organu. I tak też
zaczął się dzień wczorajszy. Przygotowałem drabinę, wiadro z wodą, szmatę, płyn
do mycia szyb, założyłem buty, zszedłem na dół… i, proszę sobie wyobrazić, że okazało
się, że akurat w poniedziałek „Wyborcza” kosztuje całe 3,99 zł., a na to, jak z
pewnością każdy z nas potrafi zrozumieć, tak zwany biały człowiek zgodzić się nie
może, nawet gdy chodzi o Święta Bożego Narodzenia. Zwróciłem więc pani w kiosku
zakupiony chwilę wcześniej papier i zapytałem, co jest najtańszego, co by się
jednocześnie nadawało do mycia okien, no i tu też zachęcam wszystkich do tego,
by nie traktowali tego co się stało w tym momencie, jako gestu politycznego,
ale pani kioskarka dała mi „Gazetę Polską Codziennie” za jedyne 2 zł.
Wracałem do domu powoli i
wiedząc, że już za chwilę nie będę miał choćby i niewielkiej szansy, by się
zorientować, co tam mniej więcej słychać, zacząłem czytać to co red. Sakiewicz
zdecydował się zamieścić na okładce. I proszę sobie wyobrazić, że trafiłem z
miejsca na zapowiedź tekstu Piotra Lisiewicza o tym, że „nowy język, jaki [premier Morawiecki] wprowadza do polskiej polityki, już stał się dla obozu
niepodległościowego wartością dodaną”, a owa nowość polega na tym, że on
ostatnio gdzieś wspomniał o tym, że wymiar sprawiedliwości III RP „w dużym stopniu” jest kontynuacją
poprzedniego systemu, a w innym miejscu przytoczył opinie ekonomistów o Polsce
jako „kraju skolonializowanym”.
Zdaniem Lisiewicza, „takim językiem,
pokazującym ciągłość między komunizmem, postkomunizmem i zacofaniem
cywilizacyjnym, rzadko mówili politycy PiS-u, a gdy mówili, a gdy mówili,
brzmiało to inaczej niż w ustach człowieka postrzeganego jako specjalista od
gospodarki, który odniósł sukces”.
Ostatnio pojawiły się tu i
ówdzie głosy, które konsekwentnie i z rozmysłem postanowiłem lekceważyć, jakoby
przekazanie Mateuszowi Morawieckiemu przez prezesa Kaczyńskiego stanowiska
premiera miało sens nieco bardziej ukryty, niż by się nam to wydawało. Po
wspomnianej deklaracji Piotra Lisiewicza, a tak naprawdę tych, co go
zatrudniają, dochodzę do wniosku, że tu musi być coś na rzeczy. Jeśli oni ni
stąd ni z owąd wyskakują z takim idiotyzmem, do tego idiotyzmem, dla każdego,
kto przez minione dwa lata obserwuje polską scenę polityczną choćby i bardzo
pobieżnie, wyjątkowo bezczelnym, oznacza to, że oni już się szykują do
poważnego skoku. Pamiętajmy bowiem, kim jest Piotr Lisiewicz. To człowiek,
który jeszcze niedawno układał dla prezydenta Dudy przezwisko „Dudaczewski”, a
dziś zaczyna się prezentować, jako najbardziej pilny propagandzista Zawsze
Dobrej Zmiany. A to musi oznaczać, że przed nami same ciekawe wydarzenia.
Przepraszam bardzo, ale numer
który właśnie odstawiła „Gazeta Polska” jako żywo przypomina mi coś, czym nas
niedawno całkiem bardzo rozbawiła Magdalena Ogórek, skarżąc się publicznie, że
w którymś ze sklepów, nie chciano, jako reżimowej dziennikarki, jej obsłużyć.
Wszyscy z zapartym tchem czekamy więc a to aż Piotr Lisiewicz którejś nocy wyskoczy
do najbliższego monopolowego po flaszkę żołądkowej gorzkiej, a ta biedna
dziewczyna co tam się użera z miejscowymi pijakami powie mu, żeby się udał do Tesco,
bo za to, że on popiera premiera Morawieckiego, ona nie chce mieć z nim nic
wspólnego. To już będzie rok 2018 i z całą pewności Google ogłosi koleją listę
laureatów swojej incjatywy Digital News i tym razem, zamiast Karnowskich, znajdzie
się tam Tomasz Sakiewicz ze swoimi licznymi projektami. Jako pierwszy
przekazuję Redaktorowi najszczersze gratulacje.
Myślę, że dziś
jest ostatni dzień, kiedy w naszej księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl można bezpiecznie zamówić którąś z moich książek,
tak, by ona dotarla na miejsce przed Świętami. Polecam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.