Dziś chciałbym zaproponować kilka krótkich kawałków,
jakie regularnie zamieszczam w „Polsce Niepodległej”, jednak zanim do tego
przejdziemy mam sprawę nadzwyczaj poważną. Oto żona naszego kolegi, a mojego
drogiego kumpla, stałego czytelnika tego bloga, jest bardzo poważnie chora.
Jeśli ktoś się czuje na siłach, bardzo proszę o modlitwę o jej wyzdrowienie. W
pewnym szczególnym sensie, dziś nie ma nic równie ważnego.
Trochę to faktycznie trwało,
ale wygląda na to, że w końcu prezes Kaczyński znalazł sposób, by udobruchać prezydenta
Dudę i ostatecznie i na dobre zabrać mu sprzed oczu Antoniego Macierewicza.
Cała akcja została przeprowadzona w taki sposób, że Prawo i Sprawiedliwości
zdymisjonowało cały rząd, włącznie z premier Szydło, nowym premierem uczyniło
Mateusza Morawieckiego, no a w tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, że
Morawiecki zatrzyma Macierewicza jako Ministra Obrony tylko dlatego, że ten
uważa, że to stanowisko należy mu się jak psu kość, zupa i buda. Podobnie też,
wyglądałoby to naprawdę głupio, gdyby Macierewicz zaczął się publicznie
awanturować, w sytuacji, gdy sama premier Szydło potrafiła się wznieść ponad
swoje ambicje i zadeklarować lojalność wobec swojej partii. A zatem, wszystko
wskazuje na to, że Macierewiczowi na razie musi wystarczyć szefowanie zespołowi
do spraw Smoleńska i przynajmniej próba sformułowania spójnej opinii na temat
przyczyn Katastrofy, natomiast przed Andrzejem Dudą i Mateuszem Morawieckim, a
tym samym przed Dobrą Zmianą, świetlana przyszłość.
***
Kiedy wydawałoby się więc, że
sprawa jest wręcz trywialnie prosta, całe zespoły bardzo poważnych komentatorów
zachodzą w głowę, o co tak naprawdę chodziło z tą zmianą premiera. Po jakie
licho było naprawiać coś, co działało naprawdę znakomicie i wszyscy byli
najwidoczniej bardzo zadowoleni? Propozycje są najprzeróżniejsze, a wśród nich pięć,
które uznałem za najbardziej zabawne: 1. Skończył się etap socjalny reformy,
czas na przyspieszenie gospodarcze; 2. Morawiecki, jako człowiek o silnej
pozycji za granicą, skuteczniej niż Szydło będzie nas bronił przed brukselską
agresją; 3. Kaczyński woli Morawieckiego od Szydło, ponieważ na Szydło nie miał
wystarczająco dużo haków, a on, jak wiemy, na każdego musi mieć haki; 4.
Prezesowi bardzo imponuje to, że Morawiecki zna jezyk angielski lepiej od niego
i wobec tej świadomości pozostaje bezradny; 5. Ponieważ Morawiecki jest jedynym
człowiekiem, wobec którego Prezes odczuwa kompleks niższości to w związku z tym
szykuje go na swojego następcę i czyniąc go premierem, pragnie go przysposobić
do poważniejszych zadań; 5. Morawiecki jest człowiekiem żydowskiego lobby w
londyńskim City i to Żydzi kazali Kaczyńskiemu uczynić go premierem. Z tego co
nam wiadomo, ta ostatnia teoria jest szczególnie popularna w środowiskach
związanych z Klubami Gazety Polskiej.
***
Ciekawe przy tym jest to, że
podczas uroczystości powołania Morawieckiego na stanowisko premiera, sam
prezydent Duda w swoim wystąpieniu, najjaśniej jak tylko było można,
opowiedział nam, w czym rzecz, apelując do Morawieckiego, by w przyszłości, jako
nowy premier dbał o to, by stosunki między ministrami a Krakowskim
Przedmieściem były przynajmniej poprawne, no a przede wszystkim, żeby ten nie
czekał z nominacjami do stycznia, tylko już w najbliższych dniach poinformował
Prezydenta, kto się pojawi w miejsce pana Antoniego. Z pierwszych doniesień
medialnych wynika, że ów apel dotarł gdzie trzeba, i kiedy to wydanie „Polski
Niepodległej” trafi do kiosków, będziemy też już wiedzieć, czy Prezydent ostatecznie
podpisze ustawy o sądach, czy jeszcze przyjdzie nam troche poczekać.
***
Warto przy tym zauważyć reakcję
na owe wydarzenia głównego zainteresowanego, czyli jeszcze ministra,
Macierewicza, które wręcz przysłowiowym rzutem na taśmę postanowił Prezydentowi
dopiec tak, by ten go zapamiętał do końca życia i ogłosił oficjalnie, że pierwszemu
zaufanemu generałowi Dudy, Jarosławowi Kraszewskiemu, cofa certyfikaty
bezpieczeństwa, gwarantujące mu dotychczas dostęp do tajemnic krajowych,
natowskich i unijnych. Pojawiają się głosy, że co by nie mówić o Antonim
Macierewiczu, to z niego jest jednak prawdziwy samuraj. Może to i prawda, szczególnie
gdy chodzi o coś co się powszechnie określa mianem honorowego seppuku.
***
My tu sobie dziś od samego
początku rozmawiamy tak okropnie poważnie, że ktoś mógłby pomyśleć, że owa z
dawna wyczekiwana rekonstrukcja rządu wpędziła nas w stan wręcz przygnębienia.
Na szczęście mamy jeszcze telewizję TVN24 i jej czołową gwiazdę, samego
Kazimierza „Kaza” Marcinkiewicza. Ow ciekawy człowiek poproszony o
skomentowanie zmiany na stanowisku szefa rządu ogłosił co następuje: „Jarosław Kaczyński podjął decyzję parę
tygodni temu, ale z myślą o sobie. To on chciał zostać premierem. Zamówił
jednak bardzo szczegółowe badania, które pokazują, że on ‘dołuje’ PiS i jeśli on zostanie premierem, notowania rządu
od razu spadną”. Dziwny naprawdę człowiek z tego Kaza. Ile razy gdzieś na
świecie ktoś powie coś głupiego i wszyscy zaczynają się łapać za brzuchy ze
śmiechu, przychodzi on i całą zabawę diabli biorą. Pozostają tylko zaciśnięte
pięści i to jedno jedyne życzenie: niech on wreszcie zniknie.
***
Wspomniałem tego nieszczęsnego
Marcinkiewicza, jako jedyne remedium na nasz ponury nastrój, tymczasem to wcale
nie jest tak, że poza nim nie ma już nikogo. Oto równolegle z przygotowaniami
do zmiany na stanowisku premiera, odbywały się przesłuchania przed komisją do
sprawy Amber Gold, naszym oczom ukazał się człowiek nazwiskiem Michał Deskur,
wiceminister do spraw policji w rządzie Donalda Tuska, i szczerze jak dziecko
opowiedział nam, jak to w czasie gdy Marcin Plichta okradał dziesiątki tysiący
Polaków z oszczędności całego życia, on, wraz z Donaldem Tuskiem i jego
ministrami, byli zajęci obstawianem wyników na Euro 2012 i nie mieli czasu na
patrzenie Plichcie na ręce. Dziwna ta Platforma Obywatelska. Czy to możliwe, że
jedyne co oni potrafią zrobić solidnie od początku do końca, to sprowokować
jakiegoś wariata z pistoletem, by zastrzelił Bogu ducha winnego działacza
PiS-u?
***
Chociaż nie. Jest jeszcze coś,
co się temu towarzystwu udało od początku do końca. Otóż im się znakomicie udał
Lech Wałęsa, a konkretnie takie jego przerobienie, by ze zwykłego półgłówka
powstało coś, na co nawet nie ma sposobu, by mu wymyślić adekwatną nazwę.
Wszyscy tu w większym lub mniejszym stopniu znamy możliwości tego dziwnego
człowieka, natomiast to, co on wygłosił w ostatnich dniach,świadczyć może już
tylko o tym, że w kolejnym etapie owej transformacji, Lechu zamieni się w
mydlaną bańkę, która pęknie, zniknie na zawsze, a my wszyscy uznamy, że nam się
to wszystko tylko śniło. No ale powiedzmy może, o co chodzi. Oto były prezydent
Lech Wałęsa udzielił wypowiedzi dla niesławnej agencji TASS i wygłosił
następującą deklarację: „Moja walka
doprowadziła do zjednoczenia Niemiec. Granice rozbiliśmy. Na horyzoncie
globalizacja. To wszystko wymaga innych programów i struktur. Tak daleko
doszliśmy w ramach technicznej modernizacji, że już nie mieścimy się
w naszych krajach. Musimy rozszerzyć ekonomiczne, obronne i różne
inne struktury, stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo: Europa”.
W sumie to szkoda, że pan Bolesław aż tak już zdziwaczał. To bowiem każe
podejrzewać, że to tu to tam formułowane nadzieje, że może go ktoś w jakimś
egzotycznym zakątku świata zechce przygarnąć i w ten sposób zabierze nam go z
oczu, spalą na panewce. Pozostaje już tylko UFO i jakieś nieznane nam obce
eksperymenty medyczne.
***
W sumie jest to jednak jakaś
myśl. Jeśli się tak bowiem rozejrzeć uważnie wokoło, to, choć owszem, Lech
Wałęsa jest z całą pewnością postacią szczególną, z różnych kątów wynurzają się
typy, które chyba jednak mogłyby, podobnie jak sam mistrz, zainteresować gości
z Kosmosu. Weźmy choćby taką Agnieszkę Holland, filmowego reżysera oraz
politycznego komentatora. W wypowiedzi dla wspomnianej tu już wcześniej
telewizji TVN24, poproszona bardzo inteligentnie o ocenę przyczyn antyludzkich
zachowań polityków Prawa i Sprawiedliwości wobec systemu sprawiedliwości w III
RP, nasza gwiazda odpowiedziała: „Politykom PiS chodzi o zemstę, o satysfakcję za swoje
nieszczęścia. Jednemu umarł ojciec i wydaje mu się, że to niemożliwe, że jego
ojciec umarł – musiał zostać zamordowany. Drugiemu umarli brat i bratowa, jemu
się wydaje, że to niemożliwe, żeby jego bliscy zginęli w katastrofie
komunikacyjnej. W związku z tym oskarża cały świat, że ich zamordowano”… Przeczytałem jeszcze raz tę wypowiedź i doszedłem do
wniosku, że jednak nie. Gdy chodzi o Agnieszkę Holland, to nawet oni by się nie
odważyli jej dotknąć w obawie, że to coś ich zabije. Zwłaszcza że, jak już
wspomniałem, oferta jest naprawdę przebogata.
Jak widzimy, moje prognozy okazały się
albo nietrafione, albo przedwczesne. By się dowiedzieć szczegółów, musimy, jak
nas informują, poczekać do nowego roku. Póki co, zachęcam wszystkich do
kupowania moich książek. Wszystkie są do nabycia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Pewnie już na Święta nie zdążymy, ale po Świętach też jest życie, prawda?
Ja zjawisko "Wałęsa" śledzę na twitterze z zainteresowaniem, ale tego bym się po nim nie spodziewał. Ktoś musi nad nim pracować bo on wygłosił komunikat właściwy jakiemuś obytemu w świecie studentowi, może nawet po wymianie studenckiej. Z Bolesława już zrobił się intelektualista pełną gębą, no bo te "granice", ta "globalizacja" z "modernizacją techniczną". Ja to słyszałem z 10 lat temu na studiach na wykładzie u jakiegoś profesora, może Wałęsa teraz wzorem Oleksego "k*** będzie jak brzytwa".
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem, konto .LW na Twitterze to fejk.
Usuń"Oto były prezydent Lech Wałęsa udzielił wypowiedzi dla niesławnej agencji TASS i wygłosił następującą deklarację: „Moja walka doprowadziła do zjednoczenia Niemiec. Granice rozbiliśmy. Na horyzoncie globalizacja. To wszystko wymaga innych programów i struktur. Tak daleko doszliśmy w ramach technicznej modernizacji, że już nie mieścimy się w naszych krajach. Musimy rozszerzyć ekonomiczne, obronne i różne inne struktury, stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo: Europa”."
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Lech Walesa napisze kiedys ksiazke zatytulowana "Moja Walka." Po niemiecku to sie chyba nazywa "Mein Kampf".