Jak bardziej uważni
czytelnicy tego bloga wiedzą, ostatni rok był dla nas w najwyższym stopniu
szczególny. Najpierw nasza starsza córka szczęśliwie bardzo wyszła za mąż,
następnie urodziła nam najśliczniejszą wnuczkę na świecie, chwilę potem ożenił
się – również jak najbardziej najszczęśliwiej – nasz syn, a w międzyczasie mój
ukochany teść zdecydował się na operację stawu biodrowego, co go ostatecznie, i
jak najbardziej dosłownie, zabiło, i o czym w odpowiednim czasie tu opowiem,
efekt natomiast jest taki, że wieczorami siedzimy tu dziś sami z naszym
najmłodszym dzieckiem i staramy się żyć tak jak dotychczas. Powiem uczciwie, że,
mimo wszystko, idzie nam zupełnie nienajgorzej.
Ponieważ jutro wybieram się
do Warszawy na targi, pomyślałem, że nie zaszkodzi jeśli sobie kupię na tę
okazję spodnie. Poszedłem, dokonałem sprawunku, wróciłem do domu… i w tym
momencie żona moja poinformowała mnie, że ona mnie w tym akurat fasonie oglądać
sobie nie życzy, więc zakupioną parę spodni przekazałem swojemu synowi, no i w związku
z owym przekazaniem wymieniliśmy parę uwag na temat aktualnej sytuacji
politycznej w naszym kraju. I proszę sobie wyobrazić, że syn mój, dotychczas
być może w nasze polskie sprawy zaangażowany bardziej ode mnie, poinformował
mnie, że on ma polityki dość, dlatego że widzi, wreszcie z pełną jaśnością, że
w tym mordobiciu, z jakim mamy do czynienia, tak naprawdę jedni i drudzy są
siebie nawzajem warci.
I ja oczywiście tego typu
postawę rozumiem, zwłaszcza że, jak sądzę, od dłuższego czasu prezentuję ją tu
również w swoim imieniu na tym blogu. Rzecz bowiem w tym, że faktycznie nasze z
dawna wyczekiwane Prawo i Sprawiedliwość, w momencie gdy poczuło już niemal
fizycznie to, że nie utraci władzy przez kolejne długie lata, a kto wie, czy
kiedykolwiek, zaczęło się zachowywać tak, jakby uznało, że my tu wszyscy
jesteśmy zaledwie dodatkiem, który można spokojnie spuścić i reaktywować przy
okazji kolejnych wyborów. Niestety, najprawdopodobniej jak najbardziej
słusznie.
Mimo to, kiedy rozmawiałem z
moim synem, starałem się jak tylko mogłem, by go nie zniechęcać do kibicowania
Prawu i Sprawiedliwości, z dwóch względów. Pierwszy z nich to ten, że cała
reszta jest znacznie – i to naprawdę znacznie – gorsza, a po drugie, w
najbliższej przyszłości, jaką możemy sobie wyobrazić, nie ma absolutnie widoku
na nic nowego. Mogłem mu naturalnie przedstawić jeszcze jeden argument, ale
przez to, że nie chciałem go doprowadzic do nerwowego załamania, dałem sobie
spokój. Otóż prawda jest taka, że nawet jeśli kiedykolwiek pojawi się siła,
która zastąpi Prawo i Sprawiedliwość, to ona też prędzej czy później skończy
tak jak wszyscy wcześniej, jeśli nie gorzej.
W tym momencie ktoś pewne
zażąda ode mnie wyjaśnienia, w jaki to sposób Prawo i Sprawiedliwość jest
lepsze od całej reszty. I na to pytanie również mam dwie odpowiedzi. Pierwsza,
poważna, ma charakter ideologiczny, druga natomiast to już czysta publicystyka.
Ale zacznijmy od początku. Cokolwiek
bowiem by o nich nie mówić, faktem jest, że dopóki w Polsce rządzi Prawo i
Sprawiedliwość, możemy mieć pewność, że nie skończymy tak jak skończyły
Francja, Holandia, Wielka Brytania, czy Niemcy. I nie ma znaczenia na ile ów
kierunek rozwoju wynika ze szczerych przekonań jego animatorów, a na ile z ich
bardzo cynicznej gry – fakt jest taki, że cywilizacyjna droga, jaką przyjęła
Polska jest dla nas jedynym rozwiązaniem, a póki co Prawo i Sprawiedliwość jest
jedynym gwarantem jej utrzymania. I już
to wystarczy, by popierać choćby i kandydaturę Patryka Jakiego na prezydenta
Warszawy, czy Andrzeja Dudy na prezydenta Polski.
No i w tym momencie, mój syn,
ale przeciez nie tylko on, mówi, że wystarczy spojrzeć na ową propagandę, na te
wszystkie kłamstwa, niekiedy naprawdę bezczelne, na to traktowanie nas jak
skończonych idiotów, by się zniechęcić. A na to ja, z pełnym szacunkiem,
odpowiadam, że, owszem, to jest coś, co jest nam faktycznie trudno wytrzymać,
natomiast obok tego pojawiają się, nomen omen, fakty, które i tu naszą stronę
stawiają znacznie wyżej. My, nawet jeśli szczujemy i kłamiemy, to szczujemy i
kłamiemy we własnym imieniu. Niedawno nawet prezes Kurski publicznie
oświadczył, że, owszem, obie strony uprawiają propagandę, ale przynajmniej
doszło wreszcie do tego, że faktycznie są dwie strony. Dwie realnie istniejące
strony. Jaka była reakcja mediów opozycyjnych? Jak zawsze pełne oburzenie i
krzyk: „Co? My? Nigdy! My tylko relacjonujemy”
I faktycznie, oni bardzo
konsekwentnie realizują to, co tak znakomicie sprawdzało się przez całe lata. Mam
na myśli tak zwane relecjonowanie. Ostatnio można to coś zaobserwować na
portalu tvn24.pl w postaci nagminnego stosowania cudzysłowów. Proszę może tam
zajrzeć i zwrócić uwagę na to, że właściwie bez wyjątków wszelkie ataki na
Dobrą Zmianę są prowadzone przy pomocy cudzysłowów właśnie. Jeśli tvn24.pl daje
wielki tytuł, na przykład: „Żyć pod takimi ludźmi jest strasznie
niebezpiecznie”, to nie jest opinia redakcji, ani tym bardziej brudna
propaganda. To jest zaledwie cytat z wypowiedzi Agnieszki Holland. Albo jeśli
widzimy tekst zatytułowany „Mina podłożona pod system emerytalny”, to przecież
nikt nie powie, że to jest opinia Redakcji. W końcu cudzysłów stoi jak byk.
Wreszcie, jeśli redakcja tvn24.pl zamieszcza dwa pod rząd teksty zatytułowane:
„Nie ma już czasu na grzeczności, bo reżim przekroczył czerwone linie” oraz
„Barbarzyństwo w majestacie prawa”, to tu też mamy cudzysłowy, których nie da
się zakwestionować, lecz co najwyżej nie zauważyć. To nie oni więc. To jest
zaledwie opinia, a więc obiektywna informacja. Przepraszam, ale czy ktoś mi
chce teraz zaimponować czerwonymi paskami na TVP Info?
A zatem nawet tu jest coś, co
sprawia, że ja akurat, choć wciąż coraz słabiej, niezmiennie trzymam sztamę z
naszymi. Dokładnie na takiej samej zasadzie, jak trzymam zawsze sztamę z
kibicami Lecha Poznań – jak słyszę, kibicami jeszcze straszniejszymi od Legii
Warszawa – gdy tylko na horyzoncie pojawia się jakiś docent, czy nie daj Boże
profesor uniwersytetu. Dlatego też kiedy jutro będę jechał pociagiem do Warszawy, zdecydowanie bezpieczniej będę się czuł, jeśli naprzeciwko mnie bedzie siedziało dwóch łysych z piwem, niż nawet nobliwy ksiądz z siwą brodą. Tamci bowiem, kiedy im już przyjdzie do głowy, by mnie
ostatecznie załatwić, ogłoszą mi to otwarcie, a nie będą się kryć za pięknymi
słowami na temat jakichś standardów. Podobno europejskich.
A zatem, mój kochany, róbmy
swoje i trzymajmy głowy podniesione wysoko.
Jutro jadę do
Warszawy na Targi Książki Historycznej. Zapraszam wszystkich, którzy mają
wystarczająco blisko. Arkady Kubickiego, stoisko nr 12. A jeśli ktoś nie może,
pozostaje księgarnia pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl.
Polecam serdecznie.
Jest dokładnie tak jak Pan napisał. Bowiem mądry i przytomny człowiek musi zawsze wybrać to co w danej sytuacji jest najlepsze. I mieć jeszcze świadomość, co najlepsze jest i dlaczego. Nawet jeśli wcale nie jest takie do końca dobre.
OdpowiedzUsuńNiestety ludzie często posługują się logiką absolutyzmów, która zwykle prowadzi do manipulacji i wykorzystania ich przez sprytniejszych.
Trzeba ciągle pamiętać gdzie jest głowa a gdzie d...