piątek, 4 sierpnia 2017

O Radiu Erewań, które już było


      Przyznaję bez bicia, że praktycznie od pierwszego dnia, jak Prawo i Sprawiedliwość przejęło w Polsce władzę, jeśli moje polityczne emocje każą mi oglądać telewizję, to głównie są to Wiadomości TVP, oraz TVP Info. Ktoś zapyta, co się stało z moim wieloletnim uzależnieniem od telewizji TVN24, a ja od razu odpowiadam, że cokolwiek bym sądził o poziomie propagandy uprawianym dziś przez telewizję publiczną, nie widzę najmniejszego powodu, by lekarstwa na ten idiotyzm szukac w mądrościach wypowiadanych przez Romana Giertycha, Ryszarda Kalisza, Włodzimierza Cimoszewicza, czy Kazimierza Marcinkiewicza. I słowo honoru daję, że nie chodzi wcale o to, że oni nie lubią PiS-u. To akurat nie ma żadnego znaczenia. Rzecz w tym, że znaczenia nie ma już od dłuższego czasu którykolwiek z nich. Każdy z tych dziwnych ekspertów jest tak nieważny, że ja już naprawdę wolę słuchać posła Tarczyńskiego oraz Grabca, jak sobie wzajemnie dogadują.
     Oglądam więc wspomniane Wiadomości, a po nich Michała Rachonia z Tarczyńskim, Grabcem, a niekiedy nawet z Wojciechem Cejrowskim, jak sobie panowie żartują i niemal fizycznie czuję ów straszny ból zażenowania, a jednocześnie wiem, że inaczej już być nie może i nie będzie, a jedyną alternatywę dla nich stanowią Ludwik Dorn z Pawłem Kowalem. To jest właśnie przyszłość mediów i tego nic już nie zmieni. Jest wojna i nawet jeśli ona kiedyś się skończy, ową propagandę zastąpi tępy triumf zwycięstwa, i doprawdy nie ma żadnego znaczenia, kto owo starcie wygra. Problem w tym, że poziom emocji już dziś jest tak wielki, że jeńcami nikt już przejmować się nie będzie.
      Moim zdaniem, problemem jest to, że na obiektywne media nie mamy – ale też chyba nigdy nie mieliśmy – najmniejszych szans, a w związku z tym przyszłość należy do tego co mamy teraz, a więc z jednej strony tych, a z drugiej tamtych i tak zwanej „jazdy bez trzymanki”. Jak mówię, oglądam dość regularnie TVP Info, ale od czasu do czasu zaglądam do tego, co się dzieje po przeciwnej stronie sceny, i widzę, że to co się tam dzieje – i tu i tam – już nawet nie jest śmieszne. Tu i tam już nikt nawet nie udaje, że chodzi o informowanie. Dziś to widać doskonale. TVP Info naprawdę nie mówi o niczym innym – dosłownie o niczym innym – jak o owej ruskiej fundacji, natomiast tamci trochę o monecie dla Misiewicza, trochę o puszczy, no i oczywiście o Konstytucji.
      Pewien bliski i drogi mi kumpel, dziennikarz, człowiek wychowany w demokratycznej kulturze Zachodu, wspomnał czas, kiedy istniało coś takiego jak „fair coverage”, a więc – że pozwolę sobie zacytować jego słowa –  „dziennikarstwo, które sprawdza swoje żródła, sięga po opinię kilku stron i nie pisze tekstów na zamówienie”. Otóż, moim zdaniem, ten stan, owszem, jest – a raczej był – do osiągnięcia tylko w sytuacji względnej stabilizacji, a więc zanim jeszcze nie doszło do wojny ideologicznej, jaką dziś mamy zarówno w Polsce, jak i w Stanach, ale pewnie i chyba na całym świecie. Pamiętam, że kiedy Platforma Obywatelska dość bezpiecznie rządziła i wydawało się, że PiS będzie spokojną i wieczną opozycją, TVN24, którego dziś praktycznie nie oglądam,  radził sobie z tym dość dobrze. TVP nie, ale TVN24 dało się oglądać. Oni wprawdzie wyraźnie trzymali sztamę z władzą, niemniej starali się zachowywać pewien standard i powiem szczerze, że miałem do nich szacunek. Pisałem zresztą o tym tu na tym blogu. Dziś sytuacja się zmieniła o tyle, że, jak wiele na to wskazuje, Prawo i Sprawiedliwość odebrać sobie władzy już przez najbliższe lata nie da, a ponieważ atmosfera jest taka jaka jest, media uznały że ich obowiązkiem już jest nie informowanie, lecz ostra walka, no i walczą. Weźmy takiego Tomsza Lisa, było nie było naczelnego redaktora jednego z największych tygodnikow opinii w Polsce. Cokolwiek byśmy o nim nie myśleli, on kiedyś miał ambicje być takim mniejszym Walterem Cronkitem, a dziś chodzi na demonstracje Obywateli RP i wzywa nas do niepłacenia podatków. Dlaczego? Bo wierzy w to, że sytuacja tego wymaga. Niestety nie on jeden i nie tylko po jednej stronie.
    I, jak mowię, lepiej już nie będzie. Bo od pewnego czasu świat, a z nim też naturalnie Polska, znalazł się na zakręcie, gdzie jeśli ktokolwiek jeszcze jest na tyle bezczelny, by wspominać o demokracji, wolnych mediach i szacunku dla człowieka, a liczy jednocześnie, że znajdzie się ktoś kto te słowa będzie traktował z powagą, to niech się może czym prędzej opamięta.
      Rozmawialiśmy tu niedawno o przypadku Charliego Garda, niespełna rocznego chłopczyka, który został skazany na śmierć przez świat, który przed laty, gdy przyszłość robiła wrażenie zaledwie żartu, autor Aldous Huxley, nazwał „nowym i wspaniałym”. Przepraszam bardzo, ale to jest ów poziom emocji, które determinuje zarówno teraźniejszość, jak i przyszłość. Lepiej, jak w tym dowcipie o Radiu Erewań, już było.


Moje książki są, jak zawsze do nabycia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam najszczerzej.

12 komentarzy:

  1. Póki co pozostaje więc internet, a media tradycyjne tylko dla poprawy samopoczucia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ogrodniczka
      To [prawda. Internet jest dziś jedynym demokratycznym medium. Reszta to bujda.

      Usuń
  2. @toyah

    No właśnie: "jest wojna!"

    W propagandzie ze wszelkimi konsekwencjami bezpardonowego obezwładniania przeciwnika.

    Kulturę przeciwników porównać można nie "po treściach" i nie po precyzji "operowania prawdą", lecz po celu zamierzonego obezwładnienia.

    W przypadku opozycji bez wątpienia celem tym jest anihilacja PiS. W przypadku PiS takiego celu nie ma.

    Jest też prosty test powyższego: po tej stronie zauważalna i słyszalna jest (np. w Twoich felietonach, ale przecież nie tylko) niechęć to takich środków propagandy. Wobec "naszych" twórców propagandy ta niechęć powoduje z kolei podwyższenie wymagań ponad możliwość sprostania tym wymaganiom w potrzebnym tempie medialnym.

    Natomiast po stronie opozycyjnej takich wymagań wobec ich mediów w ogóle nie sposób napotkać. Nie ma też granic, których nie da się przekroczyć.

    Dlatego jest jak jest. Estetyka i etyka poczekają.


    OdpowiedzUsuń
  3. co do Tomasa Lisa to ja nie wierze w zadne inne pobudki jak chec autopromocji oraz wlasny i kupmpli interes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @zebek
      A jest ktoś, kto wierzy?

      Usuń
    2. "..chodzi na demonstracje Obywateli RP i wzywa nas do niepłacenia podatków. Dlaczego? Bo wierzy w to, że sytuacja tego wymaga..." - mozna zinterpretowac ze on robi cos dla wiekszej sprawy.

      Usuń
    3. @zebek

      Ja myślę, że kluczem jest słowo "opętanie". Jeśli jest tam spętanie jakimiś zależnościami, to opętanie odrzuca potrzebę samowyzwolenia się.

      Usuń
    4. @zebek
      Nie. Nie taka była moja myśl. Chodzi wyłącznie o władzę.

      Usuń
    5. @toyah
      wczorajsze wiadomości, i zbliżenie na dłonie Tuska świetna robota nie trzeba nic dodawać

      Usuń
    6. @bazyl
      Szczerze powiedziawszy, ja nie jestem pewien, czy on tego nie ma we krwi. Jak sięgam pamięcią, on zawsze się bawił dłońmi. Tak jakby zawsze kłamał.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...