Po dwutygodniowej przerwie wracamy do krótkich kawałków,
jakie od pewnego już czasu piszę dla tygodnika „Polska Niepodległa”. Mam
nadzieję, że będzie równie ciekawie jak wcześniej. Swoją drogą polecam. To jest
naprawdę dobry tytuł.
Jako pierwszy o tym, co się
stało, poinformował tygodnik „Nie”, redagowany przez człowieka, którego
nazwisko piszemy zwyczajowo z małej litery, czyli jerzego urbana, a wiadomość naturalnie
natychmiast powtórzyła telewizja TVN24. Oto, jak się okazuje, nasze
Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło wybić specjalną pamiątkową monetę, dedykowaną
byłemu rzecznikowi Ministerstwa, Bartłomiejowi Misiewiczowi. Na awersie monety
widnieje biało-czerwona flaga, godła czterech rodzajów sił zbrojnych i napis:
"Bartłomiej Misiewicz". Na rewersie orzeł i napis: "Ministerstwo
Obrony Narodowej". Cała Polska zachodzi w głowę, co to się takiego stało,
że to Misiewicz akurat, od miesięcy pierwszy obiekt powszechnego
antypisowskiego szyderstwa, stał się bohaterm tego rodzaju wyróżnienia, a ja
mam wrażenie, że gest ministra Macierewicza nie mogł być bardziej przejrzysty.
Oto przesłanie – lepszego być nie mogło – jakie on w ten sposób wysłał do
Systemu: „Całujcie nas w dupę”.
***
Wydawałoby się, że tego typu
przekaz jest wystarczająco jasny, i jego adresaci powinni poczuć przynajmniej
zaniepokojenie, niestety, jak się okazuje, oni są już w innym świecie. Oto były
minister u byłego prezydenta, Tomasz Nałęcz, wypowiedział się w telewizorze na
temat Donalda Tuska i jego problemów z prawem, i oświadczył, że „Jarosław
Kaczyński prymitywnie polując na szefa Rady Europejskiej katapultuje go w
polskiej polityce”.
Właśnie tak. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy Jarosław Kaczyński
najzwyczajniej w świecie wsadzi Donalda Tuska za kraty, a część jego
zwolenników uważa, że oto ten sam Donald Tusk przeżywa swój polityczny
rensesans. Ciekawe, czy istnieją granice zidiocenia?
***
Tego że one jednak nie istnieją,
dowiódł ostatnio poseł Platformy Obywatelskiej Borys Budka, który wraz z
rodziną i kumplami z partii pojawił się na tak zwanym Przystanku Woodstock i
spróbował tam zorganizować polityczny happening. Niestety okazało się, że tego
rodzaju ekstrawagancji nie toleruje nawet Jerzy Owsiak i owo dziwne towarzystwo
musiało się dyskretnie ewakuować. Wygląda na to, że, póki co, wciąż im
pozostaje jedynie leżeć na plecach i kopać w policyjne barierki.
***
Oczywiście, nie zmienia to
wszystko faktu, że Jerzy Owsiak, zgodnie z corocznym zwyczajem, z pieniędzy
każdej zimy zbieranych pod kościołami, organizuje swój festiwal. Owa miłość i
pokój realizują się tradycyjnie. Jak donosi „zaprzyjaźniony” portal, TVN24, „uczestniczka
Przystanku, 19-latka z Trójmiasta, z ciężkim urazem kręgosłupa trafiła do
szpitala po tym, jak na jej namiot spadł suchy konar. Dwóch mężczyzn wyłamało
wysokie na cztery metry uschnięte drzewo. Upadając zawadziło ono konarem o
namiot, w którym przebywała dziewczyna. Od poniedziałku, czyli od momentu
rozpoczęcia policyjnej Operacji Woodstock 2017, w całym Kostrzynie nad
Odrą odnotowano 82 przestępstwa i 170 wykroczeń. W sumie zatrzymano 60
osób. To głównie za posiadanie środków odurzających. Ponadto zanotowano
trzynaście kradzieży, w tym dokumentów, telefonów i innego mienia głównie z
namiotów uczestników festiwalu. Przyjęto jedno zawiadomienie związane ze
zgwałceniem, jedno ciężkie uszkodzenie ciała, jedno nieumyślne uszkodzenie
ciała, jedno zgłoszenie o fałszywym podłożeniu ładunku wybuchowego, jedno
naruszenie przestrzeni powietrznej oraz czterech nietrzeźwych kierujących.
Był też przypadek naruszenia prawa lotniczego. Motolotniarz, wbrew
obowiązującemu zakazowi, wleciał nad teren festiwalu”.
A zatem, jak zawsze, love &
peace.
***
Zostańmy jeszcze przez chwilę
przy owym „święcie miłości i pokoju”.Oto między wyłapywaniem młodych
przestępców, a wywożeniem do szpitali ich ofiar, na scenę festiwalu weszły
zaproszone autorytety, w tym gwiazda telewizji TVN24, ojciec dominikanin Paweł Gużyński,
który zgodnie z życzeniem organizatorów imprezy powiedział zebranej młodzieży,
co ta ma myśleć na temat społecznego zaangażowania Kościoła: „Kościół w tej chwili jest zakładnikiem tego układu politycznego,
stał się stroną w sporze politycznym. Pozwolił wyrosnąć wewnątrz Kościoła
takiej sile politycznej, która jest związana z Radiem Maryja, z tym całym
środowiskiem. Pod płaszczykiem religijności, modlitwy, głoszenia Ewangelii, czy
czego tam jeszcze, niestety wyrosła nam wewnątrz Kościoła realna siła
polityczna z ojcem dyrektorem na czele, który jest jednym z głównych rozgrywających”.
Mnie najbardziej w wystąpieniu
owego świętego człowieka podoba się owo „czego
tam jeszcze”. To jest naprawdę mocne: „religijność,
modlitwa, głoszenie Ewangelii, czy co tam jeszcze”. To może podpowiedzmy
Ojcu, co tam jeszcze. Otóż jeszcze te jakieś komunie, panie, te spowiedzi, te
różańce, cholera… człowiek się już w tych gusłach może pogubić. A wszystko
przez politykę.
***
A pomyślmy tylko, jak by to
było pięknie, gdyby nie polityka, no i owo nieznośne wpychanie przez Kościół
nosa w sprawy porządnych ludzi. Stało się mianowicie tak, że w Ameryce,
transeksualista, niejaki Trystan Reese, urodził chłopczyka imieniem Leo. Oto
jak owo radosne wydarzenie realcjonuje telewizja TVN24: „Zdrowy, kilkutygodniowy Leo i jego szczęśliwy tata. Trystan i jego mąż
Biff mają już dwójkę adoptowanych dzieci, które rodzeństwa wprost nie mogły się
doczekać. Z nagrywanych przez nich internetowych filmów biła euforia. Marzenie
się spełniło, a ta rodzina tylko zyskała na wyjątkowości. Mały Leo jest oczkiem
w głowie tatusiów. Podobno ma wilczy apetyt, uwielbia spać i się przytulać”.
W sumie szkoda, że Trystan i Biff nie usłyszeli w odpowiednim momencie o
Festiwalu Woodstock i o ojcu Gużyńskim. Czyż to nie byłoby piękne, gdyby owa
urocza trójka przybyła do Kostrzynia nad Odrą i, w ramach tak zwanej „Akademii
Sztuk Przepięknych”, wystąpiła na głównej festiwalowej scenie, ojciec Gużyński
by to dziecko ochrzcił, a matką chrzestną – a niby czemu nie – zostałby Jerzy
Owsiak? Czysta miłość, żadnej polityki.
***
W celu praktycznego
propagowania owej miłości, na scenie festiwalu, który niebezpiecznie zaczyna
nam tu kraść show, wystąpił prezydent Słupska, słynny homoseksualista, Robert
Biedroń. Rozmowa oczywiście, zgodnie z życzeniem ojca Gużyńskiego, całkowicie
wolna od brudów polityki, zeszła w pewnym momencie na osobę pani posłanki
Krystyny Pawłowicz, a sam Jerzy Owsiak, wzbudzając, jak donoszą media,
entuazjazm setek tysięcy rozentuzjazmowanej i oczywiście kompletnie
niezainteresowanej polityką publiczności, zwrócił się ze szczególnym apelem do
pani poseł: „Pani Pawłowicz, niech pani
spróbuje jednej jedynej rzeczy.... seksu. Niech pani spróbuje seksu! Poczuje pani motyle w brzuchu, poczuje pani rozluźnione plecy.
Poczuje pani kwiat we włosach, a przez to w głowie też się może poukładać”.
W tej sytuacji nam już tylko pozostaje poprosić o konsultacje ojca Gużyńskiego.
Jak te sprawy widzi osoba było nie było duchowna? Czy gdybyśmy zamiast uprawiać
politykę, postawili na więcej seksu, to by zbawienie stało się bliższe?
***
Dobra. Może wystarczy. W końcu
my tu się mamy zajmować sprawami poważnymi, a nie wybrykami grupki jakichś
satanistów. A zatem spójrzmy na wyjątkowe intelektualne wzmożenie w środowiskach
prawdziwie artystycznych, gdzie sztuki przepiękne są przępiękne nie z
kooptacji, ale niejako z zasady. Kiedy, jak wszystko na to wskazywało, Polska w
swojej walce z kaczystowskim reżimem została opuszczona przez tak wybitnych
rycerzy wolności jak komediant Daniel Olbrychski, czy pieśniarz Zbigniew Hołdys,
a skoro przez nich, to i przez wszystkich, okazuje się, że na posterunku
pozostała aktorka Krystyna Janda, która na swoim blogu opublikowała
podziękowania – tak, tak, to nie jest żart – dla polskich psów. Posłuchajmy: „Ilość psów towarzyszących swoim właścicielom
w walce o polską wolność i demokrację, jest imponująca. We
wszystkie te noce stoją dzielnie i wiernie, przyzwyczajają się do głośnego
skandowania, przestają się bać. Długie spacery nocne – myślą – czemu nie.
Pozdrawiam wszystkich psiarzy i psy”. W tej sytuacji, mnie, jako, jak
by nie było psiarzowi, nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować za wyrazy
uznania osobie tak szanowanej i wybitnej, a jednocześnie przekazać pani Krystynie
wiadomość, która ją z całą pewnością ucieszy. Mój pies, ile razy słyszy bicie
dzwonów kościelnych, wyje i to wyje zdecydowanie nieprzyjaźnie.
Zapraszam wszystkich jak zawsze do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do
kupienia moje książki. Niezmiennie polecam.
Niezmiennie rewelacyjne :-)
OdpowiedzUsuńNie obawia sie Pan, ze zyskal Pan przyjaciela (ups, przyjaciolke) w osobie pani Krystyny J?
@Tereska
OdpowiedzUsuńPo tamtej stronie, i to niezależnie od miejsca na scenie, ja mam samych przyjaciół.
Trochę na boku, ale wydaje mi się ciekawe: premier właśnie ogłosiła w tv, że szkody spowodowane przez ostatnie nawałnice zostaną w KAŻDYM gospodarstwie oszacowane do końca sierpnia, a do końca września WSZYSCY poszkodowani otrzymają obiecaną pomoc finansową.
OdpowiedzUsuńJeśli to faktycznie zrobią, to w tym temacie po prostu nie ma o czym gadać.
Szczerba z Budką będą niezadowoleni no i ta nieszczęsna Pomaska.
Usuń@marcin d.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zrobią. Co by o nich nie mówić, to wywiązywanie się z obietnic robi tam wrażenie obsesji.
I niech tak trzymają. W końcu są gorsze obsesje.
Usuń@Dariusz
OdpowiedzUsuńOni od pewnego czasu żyja na krawędzi, a tam takie uczucie jak niezadowolenie jest nieznane.
Dzięki za przegląd tygodnia. Czytając o kolejnym Dominikaninie, odnoszę wrażenie, że w seminarium dominikańskim musi być popełniany jakis błąd w trakcie studiów, skoro tak ich wielu kontestuje wspólnotę Koscioła, a także rezygnuje z bycia zakonnikiem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem wszystkie kawałki jak to zwykle kiedy się wyciągnie takie rodzynki, nie wiem czy się śmiać czy płakać. Zamiast tego ogarnia mnie dziwne zamyślenie. I nie potrafię chyba dzisiaj wybrać tego naj. Chociaż nie, jednak pani Janda ostatnio nie ma sobie równych.
OdpowiedzUsuń