Niewykluczone, że na ten sam
temat swoje własne refleksje dziś przedstawi nasz kumpel Coryllus, mam jednak
nadzieję, że uda mi się go nieco obejśc bokiem. Jak zawsze zresztą. Może od
razu opowiem zatem, o co chodzi. Film jest całkiem świeży, zapisany w wersji
czarno-białej, robi wrażenie, jakby został nakręcony na amatorskiej taśmie 16
mm, nosi angielski tytuł „Knives Out”, a wyreżyserował go młody polski rezyser,
Przemysław Wojcieszek. Mówiąc bardzo
krótko – inna sprawa, że dłużej i tak by się nie dało – chodzi o to, że grupa młodych
Polaków wynajmuje gdzieś w lesie chałupę i urządza w niej tak zwane „spotkanie
po maturze”. Kiedy już wszyscy pochwalili się życiowymi i zawodowymi sukcesami,
pojawia się polityka, a z nią najbardziej czarny pisowski faszyzm, który wraz z
kolejnymi wypitymi flaszkami i kolejnym dupczeniem, prowadzi przyjaciół do tego,
że wszyscy ryczą „Niech żyje, kurwa, Polska”, „Kocham, kurwa, Polskę”, „Nienawidzę,
kurwa, Niemców”, by kulminacyjny punkt osiągnąć w scenie, gdzie główny bohater zwraca
się do drugiego głównego bohatera: „Jeśli nie wierzysz, że 10 kwietnia 2010
roku w Smoleńsku został zamordowany prezydent Lech Kaczyński i 95 innych ludzi,
nie zasługujesz na to, by się, kurwa, nazywać Polakiem”, po czym napięcie
rośnie jeszcze bardziej, ktoś krzyczy: „Niech żyje Breivik”, a nastepnie już
wszyscy drą mordy na cały las, skandując „Polska, Polska, Polska”.
Ale jest jeszcze coś. Oto wśród
sympatycznych przyjaciół, jest jedna Ukrainka, która wraz ze wzrostem
patriotycznych nastrojów staje się dla pozostałych wrogiem numer jeden, co
zresztą zostaje bardzo jednoznacznie wyrażone przez głównego bohatera: „Nienawidzę
Niemców i Syryjczyków, ale najbardziej Ukraińców”, po czym pojawia się plan, by
Ukrainkę zabić i w ten sposób dokonać rytualnej afirmacji trumfującej
polskości. Ukrainka zostaje zatem oczywiście zamordowana, główny bohater
stwierdza, że nie ma się czym przejmować, bo to tylko w tej zepsutej do cna
Europie życie ma jakąkolwiek wartosć i film się kończy. To koniec. Nie żartuję.
Ponieważ film mnie w sposób
oczywisty zainteresował, sięgnąłem do Internetu i, jak się okazuje, jego autor
Przemysław Wojcieszek już od pewnego czasu bardzo pragnął nakręcić film o tak
zwanej „dobrej zmianie”, ale ponieważ znikąd nie mógł dostać pieniędzy, zwrócił
się do organizatorów niemieckiego festiwalu filmowego Berlinale, ci obiecali
wsparcie i powiedzieli krótko: „Kręć”. Po dwóch tygodniach – nic nie zmyślam –
kiedy film był już gotowy, pojawił się kolejny problem, mianowicie dźwiek, na
który, jak się okazało z niemieckiej forsy zabrakło, a więc Wojcieszko urządził
internetową zbiórkę, no i stał się dźwiek. Pozostała kwestia dystrybucji. Jako
że nikt nie chciał się podjąć dystrybucji tego gówna, w tym momencie zareagował
francuski Canal+ obiecując Wojcieszkowi, że przez najbliższe dwa lata, będzie
prezentował film w telewizji na wszystkich swoich kanałach.
A więc mamy, jak mówi sam
Wojcieszek, pierwszy i jedyny prawdziwy film o „dobrej zmianie”, no i zapewnienie
ze strony Niemców i Francuzów, że o pieniądze on się martwic nie musi, bo o to
oni się już odpowiednio zatroszczą.
Pozostaje więc już tylko
pytanie, czy film „Knives Out” jest gorszy, lepszy, czy może taki jak inne
polskie filmy? Na tę kwestię niestety nie umiem odpowiedzieć, bo moim zdaniem, „Knives
Out” to przede wszystkim nie jest film w znanym nam znaczeniu tego słowa. Filmem
był „Wołyń”, filmem była „Drogówka”, filmem był oczywiście „Smoleńsk”, jestem
pewien, że filmem jest nawet „Botoks” Vegi, natomiast gdy chodzi o „Knives
Out”, ono mi najbardziej przypomina coś, co sam zrobiłem, jak jeszcze w roku
1973 byłem w 3 klasie liceum i z kolegą na wakacjach, ośmiomilimetrową kamerą
bez dźwieku postanowiliśmy nakręcić naszą osobistą impresję o bandytach i
duchach. Jestem natomiast pewien, że przedwczorajsza emisja tego filmu w Canal+ zapewni nam polityczną rozrywkę przez najbliższe parę miesięcy. Otóż
najprawdopodobniej film już niedługo zacznie być wyświetlalny w wielu polskich
kinach, starannie reklamowane przez „Gazetę Wyborczą” pokazy będą gromadziły
tłumy, film zostanie uznany za jedno z najwybitniejszych dzieł tak zwanego
„nowego kina moralnego niepokoju”, a z drugiej, czyli naszej strony, zostanie
uruchomiona wielka kampania na rzecz zakazu jego wyświetlania, a kto wie, czy
nawet „Reduta Dobrego Imienia” nie pójdzie z tym do sądu. Film Wojcieszka zyska
sławę w całej Europie, niewykluczone, że już na najbliższym festiwalu w Berlinie
zdobędzie specjalnę nagrodę Komisji Europejskiej, czy czegoś takiego, a sam
Wojcieszek stanie się człowiekiem majętnym i za większe już pieniądze nakręci
wreszcie jakiś zabawny erotyczny kryminał z braćmi Pazura w rolach głównych,
który podbije serca polskiej publiczności.
Ciekawy jestem tylko, jaki on
będzie miał tytuł. Otóż proszę sobie wyobrazić, że Wojcieszek dotychczas
zrealizował dobrych kilka filmów i przedstawień teatralnych i z tego co widzę
wynika, że każde z nich nosi tytuł zerżnięty z tytułu którejś ze znanych rockowych
piosenek: „Jestem zmartwychwstaniem” The Stone Roses, „Zabij ich wszystkich”
Metalliki, „Głośniej od bomb” The Smiths (to akurat, przyznaję, nie piosenka,
ale tytuł albumu), „Cokolwiek się zdarzy, kocham cię” Morrisseya, „Osobisty
Jezus” Depeche Mode, „Zaśnij teraz w ogniu” Rage Against The Machine, „Jak
całkowicie zniknąć” Radiohead, czy nasz dzisiejszy wybryk, „Knives Out”,
również Radiohead.
W tej sytuacji proponuję, by
swój pierwszy poważny film, za naprawdę poważne pieniądze, Wojcieszek
zatytułował bezkompromisowo „Wibracje Rastamana”.
Oczywiście
niezmiennie zapraszam wszystkich do kupowania moich książek. Wszystkie są do
nabycia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl.
To jest nieprawdopodobne, do tej pory zbieram szczękę z podłogi, że coś takiego mogło ujrzeć światło dzienne...
OdpowiedzUsuń@piter
UsuńDobrze że tego nie widziałeś, bo nie byłoby czego zbierać.
No i powiedz mi proszę, jak z takim właśnie gównem walczyć aby przy okazji się nie ochlapać?
Usuń@piter
UsuńNajlepiej własnym dobrym przykładem. Ale na to, jak wiemy, nie ma co liczyć.
Myślę piter, że milczenie o tym wydarzeniu, a nie nagłaśnianie, byłoby najlepsze.
OdpowiedzUsuńTzw kryptoreklamy są najgorsze!
@anna d
UsuńMa Pani rację. Gdyby Canal+ nie zrobił remu czemuś dystrybucji, mielibyśmy spokój. Ale zrobił.
Oni na 100% czekają właśnie na takie okazje
Usuń@piter
UsuńKto? Na jakie okazje?
Oczywiście Canal+ i tamci drudzy.
UsuńTemat jest mi bliski ze względu na pochodzenie Wojcieszka z okolicy Wrocławia, a jego pierwsze filmy były wręcz nagrywane w miejscach, które znałem z widzenia. No i ja tych ładnych kilka lat temu byłem pod prawdziwym wrażeniem tego całego kina "Off".
OdpowiedzUsuńA teraz proszę, pan Wojcieszek pokazał co ma w środku. A ja no cóż, nie wiem czy bardziej mi wstyd za siebie z tych wszystkich lat czy za niego teraz. Chyba jednak to drugie, bo w końcu lepiej kiedy człowiek robi postępy w myśleniu i moralności. Ciekawe tylko czy on się tak zbiesił z czasem, czy rozwija ciągle w tym samym kierunku. Pewnie to drugie.
I tak oto okazało się, że ludzie tworzący kino niszowe mają więcej wspólnego z osobami tworzącymi kino komercyjne, niż mogło się wydawać.
@marcin d.
UsuńWszyscy byliśmy kiedyś pod wrażeniem offu, a więc jednej z odmian mainstreamu.
I znowu trochę na boku, a w temacie polskich sądów. Znalazłem ciekawe zestawienie spraw i wyroków za znieważenie urzędującego Prezydenta RP. Proszę tylko spojrzeć, komentarza nie daję, bo chyba jest zbyteczny.
OdpowiedzUsuń- w 1992 roku Stanisław P. został skazany przez sąd na rok więzienia w zawieszeniu za wulgarne wypowiedzi pod adresem Lecha Wałęsy
- w 1993 Sąd Rejonowy w Brzegu skazał dwóch studentów na grzywnę w wysokości ówczesnego średniego wynagrodzenia za to samo
- w 1999 roku Wojciech Cejrowski został skazany na grzywnę 3000 złotych za obrazę prezydenta Kwaśniewskiego
- w 1999 roku sąd skazał dwóch mężczyzn za obrazę Aleksandra Kwaśniewskiego (przebywającego wtedy we Włodawie)
- w 2001 roku gdański Sąd Okręgowy skazał Andrzeja Leppera na grzywnę w wysokości 20 000 złotych za obrazę głowy państwa
- w 2006 roku Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył postępowanie wobec bezdomnego Huberta Hofmana z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu. Zarzucano mu słowne znieważanie Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w grudniu 2005
- w 2007 roku Jolanta Szczypińska i Karol Karski złożyli do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia urzędującego prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez byłego prezydenta Lecha Wałęsę[17]. Postępowanie zostało umorzone 27 lutego 2008 r. przez warszawską prokuraturę okręgową[18].
to jest ciężki temat, do dziś gadać mi się o tym nie chce, bo ze swoimi wszystko jest jasne, o pozostałych ludziach nie chce mi się gadać
Usuń@marcin d.
UsuńFantastyczne zestawienie. Warto to podawać dalej.
Proponuję test. Kilka filmików o podobnej treści, każdy negatywnie nastawiony do własnego narodu, zrobiony przez bardzo zaangażowanego obywatela, niech będzie, że niereformowalnego lewaka . Tak losowo bierzmy: Niemcy, Francja no i niech będzie, że Turcja. Będzie wrzawa? I to jaka. Gdzie? Wszędzie. Nie tylko w Turcji są bardzo niekomfortowe więzienia. A dlaczego nie w Polsce Panie Ministrze? Zróbcie z tym coś, w końcu po to jesteście.
OdpowiedzUsuń@Jola Plucińska
UsuńTego typu film tam powstają codziennie i to nikogo nie obchodzi. Rzecz nie w tym że ten Wojcieszek coś tam sobie kręci, ale w tym, jak on jest finansowany.
Robię dziś wieczorem przegląd moich ulubionych stron - po dwóch dniach bez komputera - muszę coś wyjaśnić. Ja nie zdaję sobie sprawy ile takich filmów dziennie tam powstaje, ale wiem jedno - tam ktoś robiący taką prymitywną wojnę podjazdową, finansowaną przez "zaniepokojonych przyjaciół" oberwałby sprawiedliwie, a w przypadku mniej prymitywnej formy przekazu, nawet bardziej, czyli najsprawiedliwiej. I ja tego chcę w Polsce.
Usuń@Jola Plucinska
OdpowiedzUsuńWszyscy dobrze wiemy, ze to niemożliwe.
Przemysław Wojcieszek:
OdpowiedzUsuńhttps://d-pt.ppstatic.pl/k/r/2/4a/94/516fb1aa54e0b_o.jpg?1400642773
@zqwiślak
UsuńTo jest złośliwość internautów, czy on się tak nosi na co dzień?
@Toyah
OdpowiedzUsuńFotografia z artykułu w Gazecie Wrocławskiej.
"Grafika" Google'a pokazuje, że to chyba jego standardowy image.