poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Ile Polski w Unii, ile boczku w boczku?

      Po raz pierwszy informacja ta pojawiła się jeszcze kilka dobrych lat temu, a ja z niej zapamiętałem tyle, że Unia Europejska planuje wprowadzić powszechny zakaz tradycyjnego wędzenia wędlin, swoje zamiary tłumacząc tym, że, zdaniem brukselskich – a może luksemburskich –  uczonych, w wędlinach wytwarzanych w powszechnie przyjęty sposób jest zbyt dużo rakotwórczego benzopirenu, a na to, by narażane było zdrowie obywateli, unijni urzędnicy pozwolić nie mogą. To wtedy też po raz pierwszy zapopoznałem się z pojęciem „dymu wędzarniczego”, a więc środka chemicznego, który ma stanowić doskonały zapachowy – a kto wie, czy też nie smakowy – substytut tego, z czego dla „wspólnej korzyści i dla dobra wspólnego” będziemy zmuszeni zrezygnować.
     Mijały lata, nasze wędliny niezmiennie robiły wrażenie co najmniej tak samo smacznych, jak dotychczas, a niekiedy nawet i smaczniejszych, co, w momencie gdy niektórzy producenci wpadli na pomysł, by je reklamować hasłem „szynka jak z PRL-u”, zaczęło wywoływać we mnie pewien niepokój, aż przyszedł rok 2016, kiedy to pojawiła się informacja, że pod wpływem nacisków ze strony między innymi polskich producentów, unijni urzednicy zdecydowali się wstrzymać z egzekwowaniem swoich zaleceń, przynajmniej gdy chodzi o produkty „wpisane na listę regionalnych lub tradycyjnych wyrobów”, no i przynajmniej też do czasu, gdy wskazani eksperci wystąpią z nowymi wyliczeniami i wynikającymi z nich dyrektywami.
      Nadszedł rok 2017, a rynek – i to również ten wyznaczany przez wielkie sieci handlowe –  czego wszyscy jesteśmy bezpośrednimi świadkami, wręcz eksploduje od naprawdę smacznych „regionalnych i tradycyjnych” wędlin, niekiedy w dodatku oferowanych po na tyle atrakcyjnych cenach, że my – ja zdaję sobie sprawę z tego, że owa analogia jest niebezpiecznie ryzykowna, ale lepszej znaleźć nie potrafię – „patrzymy to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie może się połapać, kto jest kim”. Szukam jakichś informacji na temat tego, jak postępują prace nad programem ochrony obywateli przed szkodliwym wpływem owego benzopirenu i nie znajduję nic.
      I oto, proszę sobie wyobrazić, parę dni temu zaszliśmy z żoną do naszej lokalnej sieci o nazwie „Stokrotka” wcelu dokonania zakupów i żona moja poprosiła panią na stoisku mięsnym, by jej ukroiła kawałek boczku z renomowanej firmy „Morliny”. Kupiliśmy wspomnainy boczek, przynieślismy go do domu i wtedy oto coś żonie mojej strzeliło do głowy, by przeczytać to, co poza nazwą i ceną jest zapisane na opisie produktu. Część literek, z niewiadomego powodu, jest zamazana czarnymi kwadracikami, ale specjalnie z myślą o czytelnikach tego bloga, zadałem sobie trud, by z jak najwyższą starannością odtworzyć całość owej informacji i ją tu przekazać bez jakiejkolwiek ingerencji. Proszę posłuchać:
     „Boczek wieprzowy Morliny – 85% woda, sól, stabilizatory: E451, E450, E452; substancje żelujące: E407A, E415, E425, E410; białko sojowe; błonnik pszenny (zawiera gluten);  białko wieprzowe; cukier; wzmacniacze smaku: E621, E631, E627; ocet; ekstrakty drożdżowe; regulator kwasowości: E330; aromaty; przeciwutleniacze E316; E301; skrobia modyfikowana kukurydziana (E1422); aromat dymu wędzarniczego; alergeny; zawiera śladowe ilości produktów pochodnych mleka, włącznie z laktozą; seler i gorczyca; konserwanty E250”…
       A-ha!
       I jeśli ktoś myśli, że oni nam to sprzedają po 8.99 zł za kilogram, jest w dużym błędzie. Tam wprawdzie nie ma słowa o tym, że mamy do czynienia z „boczkiem ze spiżarni”, czy „spod strzechy”, ale to i tak wciąż idzie za ponad 20 zł. za kilogram.
       A więc wygląda na to, że kiedy na chwilę odwróciliśmy wzrok w drugą stronę, coś się jednak stało. I to w dodatku coś, z czym nikt nawet nie próbował się ukrywać. Pojawił się nawet ów „aromat dymu wędzarniczego”.
      Poza tym, boczek jak boczek. Daję słowo, że nigdy bym nie zgadł.

Zachęcam wszystkich do zaglądania do ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. To są wprawdzie książki dla odważnych, ale naprawdę warto spróbować.

23 komentarze:

  1. W soboty na bazarze w Tarczynie boczek (i nie tylko) sprzedaje jakis pan z przyczepy. Pycha!!!
    Myslę, że gdzies w Twojej okolicy też jest możliwosć kupienia podobnych rarytasów. Teraz, kiedy są ogromne wytwórnie wędlin - nikt tam nie zawraca sobie głowy wędzeniem - chemia i już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ogrodniczka
      Jestem pewien, że możliwości jest dużo, niemniej tu też zaczynam mieć wątpliwości.

      Usuń
  2. Jako pracownik tej firmy pozwalam sobie zrobić scan i zapisanie pańskiego komentarza. W stosownym czasie, otrzyma pan powiastkę za wprowadzanie ludzi w błąd!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie boczek,w stosownym czasie, otrzyma pan powiastkę,że jest pan zbyt nerwowy,albo nierozgarnięty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam kilka osób z różnych części Polski,które pracowały kiedyś w zakładach przetwórstwa mięsnego. Z tego co opowiadali to jedyną zjadliwą rzeczą z produktów przetworzonych jest właśnie boczek. Szynki na produkcji rosną ponoć w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień dobry i smacznego
    ja bardzo przepraszam ale ten pan boczek trochę racji ma .Czy aby napewno chodzi o 85% wody w tym boczku. Korporacje potrafią już prawie wszystko ale chyba jeszcz nie jest tak źle jak w tym filmie Skrzydełko czy nóżka.
    Pozdrawiam i za notkę o polskiej piosence z lat 60-tych bardzo dziękuję.
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Peter Szymon
      Przecież napisałem, że cytat jest dosłowny.

      Usuń
  6. Jeżeli tak to ...Teleexpres będzie się cieszył. Podobno do E300 można jejść powyżej to brr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Peter Szymon
      Nie rozumiem. Co Teleexpres ma do tego?

      Usuń
  7. o ile pamiętam to w w Teleexpressie przedstawiali różne dziwne ogłoszenia itp. Tutaj też brakuje przecinka po 85%.Straszne są te wszystkie e coś tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Peter Szymon
      Może chcieli napisać, że tam jest 85 procent boczku, ale się zagapili.

      Usuń
  8. @autor
    może scan tej metki z boczkiem z Morlin z 85% wody!

    OdpowiedzUsuń
  9. @autor
    sądzę, że w Sądzie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @autor
    jak na 85% wody, to ciekawie wygląda :)
    https://www.google.pl/search?q=morli%C5%84ski+boczek&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwj7z5j1xPrVAhUlJ5oKHU51BuMQsAQIPw&biw=1920&bih=920

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @boczek
      Nasz kawałek nie był taki śliczny. U was w firmie takie rozdają?

      Usuń
  11. @autor
    Sorry ale nasze produkty nie trafiają do "tanich jatek" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @boczek
      Oczywiście. Nic poniżej sklepu Stokrotka nie wchodzi w grę. Natomiast, tak już niezależnie od wszystkiego, niech się Pan wreszcie przestanie wygłupiać i się zamknie, dobrze? Przecież Pan dobrze wie, że tu od samego początku nie chodziło o ten głupi przecinek, który wam nieszczęśliwie wypadł z tej nalepki, ale o całą resztę, która, co kazdy widzi, jest doprawdy imponująca.

      Usuń
  12. @autor
    Ja się nie wygłupiam, naprawdę.
    Mając chęć na wędlinę, zawsze wybieram "kindziuka", a nie "zwyczajną".
    Boczek kupuję surowy i go podsmażam lub gotuję.
    Prawda, że to takie proste?
    Od lat wiadome jest, co można kupić w tzw sklepach typu "Stokrotka"

    OdpowiedzUsuń
  13. @boczek
    Wiadomo? Ja akurat nie wiem. Jestem prostym konsumentem. Poszedłem, zobaczyłem markę "Morliny" i to kupiłem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś jakiś tester coś takiego pokazał i była mega afera ;-)

    https://www.youtube.com/watch?v=_Q8AhR5fyKY

    OdpowiedzUsuń
  15. @Anonimowy
    Bardzo dobre. Dziękuję.
    Przy następnej okazji, proszę się jednak podpisywać. Tak będzie dla nas wszystkich wygodniej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...