czwartek, 9 grudnia 2010

System puszcza parę

Od samego rana mam dziś dylemat. Czy pisać o Komorowskiej, jak mnie do tego zachęca nasz kolega kazef, czy może dać jeszcze tematowi trochę wystygnąć, i napisać specjalną notkę dla Marylki w sprawie dręczenia małych dzieci? Argumenty po obu stronach sa równie mocne. Marylka to nie byle kto, i nie bardzo mi wypada traktować ją na zasadzie takiej, że ona może poczekać, a drugiej strony, kazef informuje, że ta banda idiotów najwidoczniej uznała informacje o Komorowskiej i jej kulturowym bagażu za jeszcze jedną plotkę, nie wartą nawet splunięcia. No a to jest oczywiście problem. Po dłuższym zastanowieniu, uznałem, że ponieważ Polska jest jednak najważniejsza, Marylka z pewnością wszystko zrozumie. No więc zajmiemy się w tej sytuacji Pierwszą Damą. Właśnie tak – Damą. Pierwszą. O wychowaniu będzie jutro.
Informacja o tym, że Anna Komorowska nie jest zwykłą i skromną mamą, kurą, żoną i gospodynią, wychowującą pięcioro dzieci i czekającą z zupą aż jej mąż wróci z pracy, spadła na nas jak – i w tym nie ma słowa przesady – jak grom z jasnego nieba. Bronisław Komorowski jest postacią publiczną od wielu już lat, a tymczasem o jego żonie nie słyszeliśmy przez cały ten czas ani jednego zdania, poza tym, że ona żyje poza polityką, z dala od kamer… no i zapewne sprząta, gotuje i ogląda telewizyjne seriale. Myślę dziś sobie, jakie rewelacje na temat Anny Komorowskiej mogłyby wzburzyć opinię publiczną tak jak informacja, że ona jest żydówką, córką funkcjonariuszy komunistycznych służb bezpieczeństwa z najbardziej podłą przeszłością. Niekoniecznie złą. Ale podłą. Kto nie wie, co to znaczy, niech sobie sprawdzi. No, moglibyśmy się na przykład dowiedzieć o niej czegoś bardzo brzydkiego, choćby tego, że Anna Komorowska w młodości była prostytutką i Komorowski ją poznał na jednym z wypadów na miasto. Moglibyśmy się dowiedzieć o niej coś bardzo ładnego, a więc że ona zna, podobnie jak poseł Iwiński, kilkanaście języków i kiedyś była jednym z głównych kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, lub że w młodości była mistrzynią Europy w jeździe figurowej na lodzie.
Wiadomość o jej brzydkiej przeszłości oczywiście by ją i jej całe środowisko kompromitowała, zwłaszcza gdyby ona nie potwierdzała tego, że Anna Komorowska kiedyś była zła, ale się nawróciła – co, jak wiemy, jest cudem nad cuda – lecz wyłącznie to, że ktoś coś przed nami chciał ukryć i to coś ukrywał bardzo skutecznie. No i naturalnie wszyscy byśmy mieli ochotę tę sprawę dyskutować. Gdyby natomiast nagle się okazało, jaka to ta Anna Komorowska była kiedyś pełna wdzięku i wielkości, ale poświęciła karierę dla rodziny, moglibyśmy wyłącznie ją podziwiać i dumać jedynie nad tym, jaka to ona jest skromna i autentyczna. A z nią jej mąż.
Czym jest dla nas wiadomość, że dziadkowie Anny Komorowskiej przed wojną trudnili się rzeźnictwem i nazywali się Wolf i Estera Rojer, jej mama najpierw miała na imię Hana, później przymuszona sytuacją okupacyjną zmieniła tożsamość na Józefa Deptuła, po wojnie wyszła za mąż za pewnego Dziadzię i została Józefą Dziadzia, by następnie, ze względu na znów inną sytuację, zmienić – już wspólnie z mężem – nazwisko na Jan i Józefa Dembowscy? Czym jest dla nas wiadomość, że mama i ojciec Anny Komorowskiej – a więc ów Dziadzia i ta Hana – byli przez całe lata pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, że to właśnie wspólna służba w aparacie komunistycznej represji, połączyła ich ze sobą, i że do końca życia byli związani z partią komunistyczną. Czym wreszcie jest dla nas informacja, że z jakiegoś powodu przez te wszystkie lata, kiedy Bronisław Komorowski był najpierw ważnym polskim politykiem, następnie marszałkiem Sejmu, później kandydatem na Prezydenta RP, a wreszcie już tym prezydentem, informacja o jego żonie była najgłębiej skrywaną tajemnicą? No i jak my mamy dziś traktować informację o tym, że pewnego dnia w latach 70 Bronisław Komorowski zakochał się właśnie w tej Annie Dembowskiej, a ona w nim, i to tak mocno, że obie rodziny zostały już ze sobą związane na zawsze? Czy to wszystko co wyżej, to wiadomość dla Bronisława Komorowskiego i jego żony kompromitująca, czy może stanowi powód do dumy?
Otóż myślę, że ani jedno ani drugie. To że Bronisław Komorowski i córka najgorszego rodzaju komunistycznej swołoczy przypadli sobie tak do gustu, to wiadomość całkowicie neutralna. Oczywiście ktoś bardziej ode mnie dokładny, może się zastanawiać, jak mogło dojść do tak niezwykłego mezaliansu, ja jednak jestem tu bardzo otwarty. W końcu, kiedy ja się zakochiwałem w pani Toyahowej, nie miałem pojęcia, kim są jej rodzice, a nawet nie bardzo wiedziałem, jakie są jej poglądy. Powiem więcej – kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem i pomyślałem sobie, że ja nie chcę być z nikim innym, nie wiedziałem o niej nic, poza tym, jakie ma oczy i część reszty. Czy gdybym się dowiedział, że jej rodzice nie są zwykłymi porządnymi ludźmi, ale parą drani, odkochałbym się w niej? No przecież nie. Albo gdyby się okazało, że ona jest Żydówką? No przecież pewnie że nie. No a gdybym po wielu, wielu latach został Prezydentem RP, a pani Toyahowa Pierwszą Damą, czy my byśmy tę naszą mroczną przeszłość trzymali w tajemnicy, czy byśmy się nią pochwalili. Otóż tego akurat nie wiem. Bo akurat tak głęboko moja wyobraźnia nie sięga. Inna sprawa, że to może właśnie dlatego, ani ona nie okazała się Żydówką, ani ja nie zostałem ruskim prezydentem.
Wiem natomiast, że zarówno Bronisław Komorowski, Anna Komorowska oraz System w swoim najbardziej powszechnym wymiarze trzymał tę wiadomość w najgłębszej tajemnicy. I robili to przez wszystkie te lata, jeszcze od czasu, jak Bronisław Komorowski, młody polski harcerz i działacz katolicki i niepodległościowy, i dziewczyna z najbardziej parszywego ubeckiego domu, a również harcerka z tak zwanej ‘Czarnej Jedynki’, wpadli sobie w oko. Przez te wszystkie lata System pozwolił ujawnić najbardziej czarne karty z zycia wielu najwybitniejszych działaczy opozycji niepodległościowej. Dziś wiemy już niemal wszystko o każdym z nich. O Michniku nawet. O najbardziej chronionym środowisku Gazety Wyborczej. Przez te wszystkie lata natomiast, nikt słowem nie pisnął o tym, że Anna Komorowska to nie byle kto. A tym samym, Bronisław Komorowski to nie byle kto. No i wreszcie pisnął.
Co dziś jest dla nas interesujące? Oczywiście wszystko to, czegośmy się właśnie dowiedzieli jest interesujące bardzo. A więc na przykład to, że Anna Komorowska – ta cicha i skromna, zahukana gospodyni domowa – to córka człowieka, który dla ubeckiej kariery wyrzekł się swojego ojca i swojego nazwiska. Że to kobieta, która dorastała w domu, gdzie Polska mogła być wyłącznie obiektem najbardziej brutalnych szyderstw, a Polacy interesujący tylko o tyle, o ile któregoś z nich można było zatłuc na śmierć. A więc też kobieta, którą dziś widzimy w stanie w jakim ona się znajduje i prawdopodobnie już nigdy się nie dowiemy, co się stało, że ona z ładnej, zapewne bardzo towarzysko mocnej dziewczyny została doprowadzona do takiego stanu. To wszystko jest dla nas bardzo interesujące.
Oczywiście bardzo też jest ciekawe, jak wyglądały te pierwsze chwile znajomości Bronka i Ani. Czy jak ona go zobaczyła, to jednocześnie ujrzała Boga i Ukrzyżowanego Jezusa? A już trochę później, co rodzice Bronka i rodzice Ani powiedzieli, kiedy się dowiedzieli, co się kroi w rodzinie? Ale też co powiedzieli na to wszystko ludzie z pozoru całkowicie obcy, a jednak bardzo wrażliwi na punkcie wszelkich tego typu ciekawych zdarzeń? I czy coś w tej sprawie zrobili? A jeśli tak to co? Bo to, że machnęli na ten przypadek ręką, to nawet ja nie uwierzę. Jak to się wszystko rozwijało, kiedy ona go po raz pierwszy przyprowadziła do domu? Czy obie rodziny się poznały? Jak oni spędzali święta? O czym rozmawiali? No i wreszcie, jak im się wszystkim układa dziś. Z tego co czytam w Gazecie Polskiej wynika, że mama Anny Komorowskiej dożywa swoich dni w Izraelu. A co słychać u taty? Ktoś mi powie, że nie mój interes. Przepraszam bardzo. To jest interes jak najbardziej mój. W końcu ona jest Pierwszą Damą. A on znalazł się jeszcze wyżej. Poza tym, o rodzicach śp. Marii Kaczyńskiej wiemy wszystko. I to nie ja te wieści rozpropagowałem.
A więc to wszystko przydałoby się wiedzieć. Ale też ja bym bardzo chciał wiedzieć, jak to się stało, że informacja o Annie Komorowskiej, a tym samym i o Bronisławie Komorowskim przez tyle lat pozostawała tak starannie ukryta? Oczywiście logiczne jest to, że jeśli ona pozostawała ukryta, oznaczać to też musi, że komuś na tym ukryciu musiało bardzo zależeć. A skoro tak, to co takiego na przestrzeni tych lat się stało, że interes tych, którzy byli sprawą zainteresowani po obu stronach barykady nagle stal się tak bardzo wspólny? I bardzo też bym był wdzięczny, gdyby ktoś mi powiedział, czy był taki moment, kiedy doszło do jakieś rozstrzygającej rozmowy na temat dalszych losów tej niezwykłej love story, czy może to wszystko potoczyło się całkowicie naturalnie? Strasznie dużo tych pytań.
Jest jednak jeszcze coś, co w tym wszystkim może się okazać być może najważniejsze. Znacznie ważniejsze, niż cokolwiek co pojawiło się już tu wyżej. Co takiego mianowicie się stało, że nagle, po tylu latach dyskrecji, System puścił parę? Gdzieś słyszałem opinię, że jaka to szkoda, że IPN nie trafił na te materiały wcześniej, kiedy Polacy głosując w wyborach prezydenckich mogli być ciekawi dowiedzieć się, kim jest ta udręczona życiem pani, która może zostać Księżną Ich Serc. A ja sobie myślę, że cóż to za dziwna refleksja, która zakłada, że oto nagle dzieją się takie cuda, że coś co przez dziesiątki lat stanowiło tajemnicę ściśle państwową, z dnia na dzień wychodzi na światło dzienne ot tak sobie. Ja rozumiem, że są sprawy tak zawiłe i tak ukryte, że trzeba lat, żeby poznajdywać wszystkie nitki i je jakoś ze sobą połączyć. Siedzą historycy i grzebią się w tym chaosie, by któregoś dnia wreszcie ogłosić, że znów udało się znaleźć coś nowego. Ale tu? A cóż w tym jest takiego skomplikowanego, by dojść do informacji, co jest do jasnej cholery z tą rodziną Bronisława Komorowskiego? Kim jest jego żona? Co robią jego dzieci? Jak wyglądają? Co sobie myślą o świecie? Co to do ciężkiej cholery są za ludzie ci Komorowscy?
Przecież to nie jest trudne. A mimo to pewnej środy dowiadujemy się właściwie wszystkiego co trzeba nam wiedzieć z jednego z artykułów w Gazecie Polskiej. Zwyczajnie, pewnej środy spada na nas ta pieprzona informacja, że agentura wzięła nas za gardło. Czemu oni nam to mówią? Powiem zupełnie szczerze, że nie wiem. Nie mam pojęcia. A jak zaczynam coś podejrzewać, natychmiast to z siebie wrzucam. Bo się zwyczajnie boję.

60 komentarzy:

  1. @toyah

    Pytań jest rzeczywiście bardzo dużo. Są te, które tu postawiłeś i całe mnóstwo innych. Także tych, które każą powątpiewać w kryształową, opozycyjną przeszłość dzisiejszego namiestnika.

    Dziękuję za tekst.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zdecydowanie pokpił sprawę Jacek Kurski. Mam nadzieję, że Jarosław wyciągnie surowe konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowiek to ciekawskie bydlę. Gdy, dajmy na to, astronomia zawiadomi o odkryciu nowej gwiazdy, to ciekawość nie zaspokaja się, lecz wzrasta. Taki paradoks!

    Tak samo teraz. Tylko „po co publicznie grzebać w prywatnych sprawach osób publicznych”? Co innego, gdy one grzebią w naszych. Dlatego ja, ostrożnie, ograniczam swoją ciekawość do spraw peryferyjnych, ale jakże, mimo to, fabularnych.

    Oto, ubocznie dowiadujemy się o rodzinie Deptułów, jeszcze za pierwszej okupacji mieszkających w Warszawie, na Pradze, przy ul. Radzymińskiej. Tam Powstanie’44 nie przeorało gleby, więc zasiedziali miejscowi z Radzymińskiej powinni Deptułów pamiętać.

    W szczególności, ciekawe jest, czy po wojnie doszło do spotkania państwa Deptułów z Hanną Rojer, vel Józefą Deptułą, vel Józefą Dembowską. Jeśli tak, to gdzie doszło? Robocze wersje są takie:
    - na Radzymińskiej, w bezpiecznym i do dziś prywatnym domu p. Deptułów?
    - na Rakowieckiej, lub w innym lokalu Urzędowo Bezpiecznym?
    - w Yad Vashem przy sadzeniu drzewka?

    W historii najciekawsze są peryferie, a nie grzebanie w życiorysach. Chyba, że w naszych.

    OdpowiedzUsuń
  4. A no mówią to, aby nas chyba jeszcze bardziej poniżyć, pognębić i upokorzyć, także czymś zająć, a jednocześnie ukrywają zapewne szereg bardziej wstrząsających i znaczących spraw i rzeczy. Ponadto wiedzą, że my im obecnie możemy jedynie skoczyć....
    Natomiast protektorzy i mocodawcy gwarantują im i ich bliskim to, o czym my możemy jedynie śnić, marzyć tj. lukratywne posady i fortuny, oraz życie dostatnie, wygodne, przyjemne, łatwe i w miarę bezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. @kazef
    Jak idzie o kryształową przeszłość tego człowieka, pytań nie mam. Żadnych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toyahu.

    Ważny to tekst, przeczytam raz jeszcze jutro - bom dzisiaj wk....ony i smutną lampką wina dzień kończę.

    Jest jakiś problem.

    Pozdr.
    -------------------
    GW nie kupuję.
    TVN nie oglądam.
    TOK FM nie słucham.
    Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję

    OdpowiedzUsuń
  7. @orjan

    Ciekawie piszesz o tym "spotkaniu państwa Deptułów z Hanną Rojer, vel Józefą Deptułą, vel Józefą Dembowską".

    Mnie ciekawi np.jak to było, że Anna Komorowska jako pierwsza dotarła i uzyskała widzenie z internowanym Bronkiem, mimo że łatwo nie było nawet podrózowac, a co dopiero odwiedzić internowanego.

    OdpowiedzUsuń
  8. @orjan
    A coś wiesz? To opowiedz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Toyahu,

    na razie nie będziemy znali odpowiedzi na te pytania.Ale przyjdzie czas. i to nie my będziemy się wtedy bać.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Zibik
    Właśnie tego się obawiałem. Że oni poczuli się tak mocno, że postanowili nam to pokazać.

    OdpowiedzUsuń
  11. @toyah

    A ja powiem przewrotnie(bo przecież sporu między nami nie ma), że ja mam multum pytań. I chciałbym, żeby właśnie ten temat drążyli dziennikarze.
    Naiwny jestem, nie? Pokazał już namiestnik ks. Żarskiemu co robi z niepokornymi.

    Ale jak sobie przypomnieć książkę Pawła Zyzaka, to jednak w atmosferze powszechnej nagonki na IPN i samego Zyzaka, znaleźli się dziennikarze lokalnej gazety, którzy podążyli tropem młodego historyka i dotarli do rodzinnej wsi Wałęsy. Nagrali wypowiedzi ludzi pamiętających młodość Lecha, potwierdzając to, co opisał Zyzak.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Agnieszka Moitrot
    Mam nadzieję że masz rację, choć obawiam się, że ostatnio jakby mniejszą. No ale, ile to ja jeszcze mogę pożyć?

    OdpowiedzUsuń
  13. @Przemo
    Ciekawe z tym winem. Ja dzień w dzień ciągnę whisky. Nie tyle co bym chciał, bo mnie nie stać. Ale też dla złapania równowagi. Choćby teraz.

    OdpowiedzUsuń
  14. @All

    A cóż tam się dzieje z hasłem "Anna Komorowska" na wikipedii?
    Polecam:
    http://blogmedia24.pl/node/41693

    OdpowiedzUsuń
  15. @kazef
    Na dziennikarzy ja bym w ogóle nie liczył. Z wyjątkiem tych najbardziej lokalnych. A ich pozycja jest jest równie marna jak pozycja blogerów.

    OdpowiedzUsuń
  16. "To że Bronisław Komorowski i córka najgorszego rodzaju komunistycznej swołoczy przypadli sobie tak do gustu, to wiadomość całkowicie neutralna." Nie.

    Miałem kiedyś do czynienia, tfu, tfu. Syn podobnych, tyle że na poziomie powiatu. Fizjonomia - polski Tom Cruise; całkowicie bez zastrzeżeń, zęby zdrowe, odzież czysta. Tylko mi intuicja mówiła, że coś jest nie tak. Nie potrafię powiedzieć co to było - mimika, "body language"? Nie wiem.

    Ostatnio więcej pracuję, unikam komentarzy. Teraz nie mogłem sobie odmówić. Dolary przeciwko orzeszkom, że takich ludzi nie pomylisz z innymi. Słowo!

    OdpowiedzUsuń
  17. @kazef
    Z tego co widzę, wikipedia daje jednak link do Gazety Polskiej.

    OdpowiedzUsuń
  18. @2,718
    Może masz rację, a może nie. Nie mam danych, żeby to stwierdzić. Ty, z tego co piszesz, też nie masz zbyt wielu doświadczeń. Dokładnie jedno.

    OdpowiedzUsuń
  19. @toyah

    Ja nic nie wiem, ale czy możliwa jest robocza wersja czwarta, że po okupacji Hanny Rojer, vel, vel, vel, ... nie interesowało, co stało się z jej wybawcami.

    Well, well, you know - jak bez przesłuchania śpiewał niejaki Lennon (dopiero co rocznica!).

    Z oglądania Hansa Klosa ogólnie wiemy przecież, że życiorysy ubeckie były "w terenie" sprawdzane na zgodność w szczegółach.

    A jeśli nawet, to co z wdzięcznością?

    OdpowiedzUsuń
  20. @2,718
    "takich ludzi nie pomylisz z innymi"
    Tez tak uważam.

    Ale w rodzinie u siebie mam już róznicę zdań. A właśnie ta sprawa: czy człowiek prawy i uczciwy mógł się ożenic z córką ubeków, wzbidziła największą dyskusyję? I szerzej, bo z tą prawością Bronka, to oczywiście przenośnia, czy człowiek porządny i dobrze wychowany zakocha się w pannie nie najlepiej, delikatnie mówiąc, wychowanej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Toyahu,

    Moja nadzieja też nie jest za duża. Ale popatrz, jutro 8 miesięcy mija. Łzy nie wsychają.Wciąż boli jak cholera.I jak tu dalej z tym wszystkim żyć ,jeżeli całkiem pogrzebiemy wiarę,że ten koszmar się skończy?

    OdpowiedzUsuń
  22. @toyah
    Jedno na szczęście. Może na poziomie metropolii trudniej wyłapać niuanse. Ale był ślub - no chyba nie przez kliknięcie "Lubię to"? Wcześniej chyba rodziny rozmawiały ze sobą.

    No chyba, że obu stronom pasowało.

    OdpowiedzUsuń
  23. @Kazef

    A ja zrobiłem sobie kanapki i pikietuję pod telewizorem w oczekiwaniu na program: "Kawa, czy herbata" o organizowaniu Wigilii, albo nawet Wielkanocy z zaproszonymi teściami.

    To są ważne momenty kształtujące świadomość, owo nasiąkanie skorupki.

    W końcu, jak w tej piosence: "chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko".
    Zatem musi niedaleko pada bronek od kury, czy jak to tam było.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Orjan
    "musi niedaleko pada bronek od kury, czy jak to tam było"

    Zdaje się, że od WRONy, nie od kury. To chyba tak jakoś leciało.
    Cholera, Toyah mnie namówił na coś głębszego. Zaraz mi umysł rozjaśni co tej kury i wrony...

    OdpowiedzUsuń
  25. Żydówka... Nie czytałem GP ani innych niusodawców i te wieści o Komorowskiej poznaję dopiero teraz na tym blogu. Przed rozpoczęciem czytania, pomyślałem sobie, żeby tylko nie wyszło, że ma jakieś korzenie żydowskie, bo to będzie tak typowe, tak przewidywalne, że ręce opadają. Czytam i oczywiście okazuje się, że to 100% żydówa. To wszystko zaczyna już być wręcz śmieszne.
    Wielu Żydów czuje do Polaków żal (wersja soft) lub nienawiść (hard). Ponieważ jej rodzice byli UBkami nie ma wątpliwości, że w ich domu panowała raczej ta druga atmosfera. Wątpię aby ta kobieta poza swoją rodziną potrafiła kochać innych ludzi. Ona jest całkowitym przeciwieństwem śp. Marii Kaczyńskiej.

    OdpowiedzUsuń
  26. @Kazef

    Teraz to się nazywa KURA

    Konynuacja
    Ubeckiej
    Rozpierduchy
    Antypolskiej

    Jeszcze tylko błąka się bezpańska litera "W". Więc przyszłość to-to jakąś ma.

    OdpowiedzUsuń
  27. @kazef

    Sorki, skasowałem bo literówki były i chciałem naprawić, a teraz mój koment jest pod Twoim.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Obliveon

    Ale mu tu właśnie o tym: jak to jest, że musisz zajrzeć aż na blog Toyaha, żeby się dowiedziec o korzeniach prezydentowej

    OdpowiedzUsuń
  29. @Orjan

    A to co innego. Taka kura ani chybi niedaleko pada od wrony. A i właściwe rozwinięcie tematyczne w postaci "w" posiada.
    Ciekawe czy ruska "kurica" też ma rozwinięcie z literą "w"?

    OdpowiedzUsuń
  30. @Toyah

    "No więc zajmiemy się w tej sytuacji Pierwszą Damą. Właśnie tak – Damą. Pierwszą. O wychowaniu będzie jutro"

    A mnie się widzi, że w Twojej notce, jak i w dyskusji pod nią, całkiem sporo słów i myśli krąży wokół wychowania.

    OdpowiedzUsuń
  31. @orjan
    E tam! Wdzięczność? Jaka wdzięczność? O czym Pan gadasz?

    OdpowiedzUsuń
  32. @Agnieszka Moitrot
    Aż tak ze mną źle nie jest. Tyle że mam wrażenie że to może potrwać dłużej niż mi się wcześniej wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  33. @Obliveon
    O tak! U nich w domu musiało być ostro.

    OdpowiedzUsuń
  34. @toyah

    No przecież sam pisałem o wątpliwym zjawisku wdzięczności.
    W danym typie realiów jeszcze jej empirycznie nie stwierdzano.

    Jest taki dowcip, jak to Anglik, Niemiec, itd. wystartowali w konkurencji na opowiedzenie najbardziej nieprawdopodobnej historyjki. W końcu, w szranki staje Rosjanin i zaczyna:

    "A u nas, pewien dżentelmen ..."

    WYGRAŁEŚ! WYGRAŁEŚ!

    OdpowiedzUsuń
  35. @orjan
    W TVN24 kiedyś pokazywali film o takim dziś ledwo już żywym małżeństwie, które przez całą wojnę ukrywało czterech braci. Oni żyją, jak wielu ich sąsiadów, w kompletnej nędzy, i wciąż nie potrafią zrozumieć, jak to się stało, że żaden z nich nigdy im za ten ratunek nie podziękował. Rozmawiali z wciąż jeszcze żyjącym gdzieś w Nowym Jorku jednym z tych braci i pytali czemu on ani razu przez te wszystkie lata nie odwiedził swoich dobroczyńców. On w ogóle nie rozumiał pytania. Więc go spytali, czy on by ryzykował życie dla ratowania życia innych. Jeszcze bardziej nie wiedział o co chodzi. Ale odpowiedział, że oczywiście że nie. Skąd! Jak! Co za głupi pomysł! Mocne jak cholera.

    OdpowiedzUsuń
  36. @orjan

    Bohaterowie "Ogniem i mieczem" jakby przeczuwając, że z tą opisaną przez Cię KURĄ cosik nie tak być może, gaworzyli na zbaraskim szańcu w ten sposób:
    --
    Wielu prostych rycerzy okryło się nieśmiertelną sławą w tym pamiętnym okopie zbaraskim, lecz lutnia będzie sławiła w pierwszym rzędzie pana Longina Podbipiętę dla jego tak wielkich przewag, że chyba jego skromność mogła wejść z nimi w paragon. Noc to była posępna, ciemna i wilgotna; żołnierz, znużony czuwaniem u wałów, drzemał oparty na broni(...).
    - Milczałbyś, panie Michale. Nie większyś od sikory, to się ziarnkiem prosa pożywisz, a z naparstka napijesz. Ale ja Bogu dziękuję, że nie jestem taki misterny i że mnie nie kura z piasku zadnią nogą wygrzebała, ale niewiasta urodziła; dlatego potrzebuję jeść i pić jako człowiek, nie jak chrabąszcz, a żem od południa nic prócz śliny w gębie nie miał, dlatego mi i twoje żarty nie w smak.
    Tu pan Zagłoba począł sapać gniewnie, a pan Michał wziął się za bok i tak mówił:
    - Mam ja tu na udzie manierzynę, com ją dziś Kozakowi wydarł, ale kiedy mnie kura z piasku wygrzebała, to już myślę, że i gorzałka tak nikczemnej persony nie będzie waści smaczna. W twoje ręce, Janie! - rzekł zwracając się do Skrzetuskiego.
    - Daj, bo zimno! -rzekł Skrzetuski.
    - Pij do pana Longina.(...)

    OdpowiedzUsuń
  37. @kazef

    Czyli:

    "Od domowej kury do p'rezydentury"

    OdpowiedzUsuń
  38. @All

    Ja w ogóle czuję się w obowiązku złożyć protest w imieniu ptaka gallus gallus domesticus (linnei) nie wiadomo czemu zwanego w tych stronach „kurą domową” przez co na ptaka owego ze WSI pada cień niezasłużony.

    Nieprawidłowe są więc skojarzenia obrębie ornitologii, ale także nawiązujące do waleni skromnie kryjących się w czystych oceanach, a nie w zakurzonych archiwach. Istotą sprawy nie jest bowiem zoologia. Ta zarezerwowana jest do oPiSów biotopów znajdujących się na przeciwnym brzegu rzeki Złej, ciągle poszerzającym się lejem uchodzącej do Morza Podłości.

    Gdyby nie powszechny przerost wykształcenia nad wiedzą, czyli formy nad treścią, każdy wiedziałby, że z tą kurą nie chodzi o żadną rzecz, ale o kategorię OPIEKI.

    Już starożytni Rzymianie odróżniali bowiem rzeczownik cura (curae - f, dekl. 1-sza) od jakiegoś tam gallusa, nic tutaj Asterixowi i innym walecznym Gallom nie ujmując.

    Mądrzy Rzymianie rozumieli ową curę bardzo kompleksowo. W pełnym przekładzie na język polski, cura, to jednocześnie: troska; zmartwienie; kłopot; problem; poświęcenie; lekarstwo; leczenie; urząd; zadanie; odpowiedzialność; stanowisko; nadzór; dowodzenie.

    A czy można więcej wymagać od Damy? Zwłaszcza ten nadzór i dowodzenie. Takie wschodnie, dyskretne z pagórka...

    W tym podniosłym nastroju, pozostaje oddać głos wieszczowi Słowackiemu:

    „Niech fantastycznie lutnia nastrojona
    Wtóruje myśli posępnej i ciemnej;
    Bom oto wstąpił w grób Agamemnona,
    I siedzę cichy w kopule podziemnej,
    Co krwią Atrydów zwalana okrutną.
    Serce zasnęło, lecz śni. - Jak mi smutno!

    Na Termopilach ja się nie odważę
    Osadzić konia w wąwozowym szlaku.
    Bo tam być muszą tak patrzące twarze,
    Że serce skruszy wstyd - w każdym Polaku.
    …"

    OdpowiedzUsuń
  39. A ja powtarzam, że musimy wierzyć. Wiem z mego życia prywatnego, że Bóg może zainterweniować w każdej chwili i to w sposób obfity. Tylko musimy podtrzymać w sobie wiarę. Bo:

    "Tyle otrzymamy ile się spodziewamy" - to św. Tereska

    i "Nic mnie tak nie boli jak grzechy nieufności" - to P. Jezus do św. S. Faustyny



    Polecam wraz z innymi "Nadberezyńców". Inny świat. Cudny język.

    OdpowiedzUsuń
  40. Spotkanie komitetów poparcia Jarosława Kaczyńskiego
    Próba reaktywacji smoleńskiej fali

    http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101210&typ=po&id=po05.txt

    OdpowiedzUsuń
  41. Oczywiście wierzyć nie w sensie bezczynności - wręcz przeciwnie. Jeżeli mam pewność Bożej interwencji to z chęcią noszę tę wodę do stągwi (czyli robię swoje w życiu prywatnym i to co mogę, potrafię dla ojczyzny). I to noszę w dużych ilościach, bo wiem, że im więcej jej nanoszę tym więcej będzie po przemianie wina!

    OdpowiedzUsuń
  42. @kazef
    Zauroczyć się każdy może, lecz to nie jest tożsame z umiłowaniem i afirmacją osoby wybranej, ani zakochaniem. Ponadto Bronek chyba nie był sierotą, ani samotny, kiedy decydował się ożenić z Anną i związać sakramentem na dobre i złe.
    Kto był jego matką i ojcem chrzestnym, księdzem i świadkiem ich ślubu, czy honorowym gościem na weselu?....

    OdpowiedzUsuń
  43. @Zibik

    Albo przy Pierwszej Komunii, o ile akurat nie wypadła Bar Micwa.

    Za coś wznoszono modły, toasty, referowano dotychczasowe osiągi, itd.

    Teściu, z Teściową, to nie byle kto.

    OdpowiedzUsuń
  44. Toyahu!

    Pragnę przypomnieć zagadkową roszadę TUSK > KOMOROWSKI przy wysuwaniu kandydatury na
    Prezydenta RP. Wydaje się, że MaxSystem uznał Komorowskiego za "bezpieczniejszego
    Kandydata" prawdopodonie z dwóch względów: 1) jest za mało inteligentny do prowadzenia własnej
    - czyli podwójnej - gry politycznej, 2) jest dostatecznie (co najmniej jak Wałęsa) "zahakowany", aby być niezależny.
    Z ostatnich przecieków w GP (prawdopodobnie sterowanych odgórnie) wynika, że 2.gi powód ma tu istotnie miejsce (o pierwszym nie ma co wspominać, bo P.rezydent Komorowski potwierdza to na każdym miejscu i o każdej porze).
    Nasuwa się pytanie: czy ten LEAKS z dotychczas szczelnego magazynu użytecznych informacji politycznych jest klapsem ostrzegawczym przed większym tupnięciem, przypominającym P.rezydentowi o jego właściwej roli, o tym z Kim i Jak ma uczestniczyć w Wielkim Polowaniu?.

    Pozdrawiam serdecznie! Dziękuję za teksty!

    OdpowiedzUsuń
  45. Zajrzyjcie proszę tutaj:
    http://wirtualnapolonia.com/2010/12/08/projekt-ekran/

    To może być coś wielkiego! Kto wie czy za dwa, trzy lata...

    Przeczytajcie też komentarze, chociaż te Łazarza.

    OdpowiedzUsuń
  46. @prozetpil

    Możliwe, że masz rację. To stary schemat totalniaków:

    "Abwehra dogryza Gestapo" i podobne zestawy gier myśliwskich.

    Jednak najbardziej uderzające jest milczenie czynników oficjalnych, brak dementi, niesiołów i podobnych ewentów świętego oburzenia.

    Równie uderzające jest milczenie komentatorów. Czyżby strach już tak sparaliżował? Bo w brak zainteresowania nie uwierzę.

    Pisz tu częściej.

    OdpowiedzUsuń
  47. @Obliveon
    Czytałam, wyglada to bardzo zachęcająco. Ciekawa jestem opinii Toyaha.

    OdpowiedzUsuń
  48. @orjan
    Od dwóch dni szukam komentarzy na s24, taki temat powinien rozruszać zamierający Salon? A jest tylko parę, krótkich i oględnych. Mam podejrzenie, że komentatorzy przestraszyli się, bo wraz z tematem ubeckości jest temat żydowskości, a jak go ktoś dotknie, to będzie wrzask o antysemityzmie. Oni tam już się czują w mainstreamie. Tak mi się wydaje, sądząc także po słabych reakcjach na sprawę ŁŁ.

    OdpowiedzUsuń
  49. @Toyah @All
    To, że przypadli sobie do gustu jest - tak jak piszesz - absolutnie informacją neutralną!
    Znam przypadek syna polskiego generała (który /tzn. generał/ pełnił wysoką funkcję w Rządzie Londyńskim) ożenionego z córką hitlerowskiego generała. Szok był chyba nie mniejszy. Nie ujawniam jego nazwiska, bo nie aspirował do żadnych stanowisk publicznych i działał tylko w biznesie i to nie u nas.
    Natomiast fakt utrzymywania w tajemnicy przed opinią publiczną informacji o komorowskiej jest skandalem jakich niestety wiele, a fakt ujawnienia tej informacji teraz jest taki jak napisał Zibik. Nie wiem czy czasem nie jest to powolne rozbrajanie bomby pt. "aneks".
    Co do braku reakcji np. na salonie 24: dla mnie powód powstania tego tworu jest podobny - avec tous les proportions gardees - do powodów powstania przed laty tworu pod nazwą KIK.
    Mam nadzieję, że Ekran jest jednak inna inicjatywą, ale to się dopiero okaże.
    Przy okazji: w dzisiejszej Gazecie Warszawskiej jest zaproszenie na Rosyjski Kiermasz Świąteczny, na którym pojawi się Dziadek Mróz....... nie wiem co o tym myśleć, czy wydawcę skusiła tylko kasa czy coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  50. @Marylka

    Moim zdaniem strach wymieszany ze zobojętnieniem.

    Tyle tylko, że nie mamy tu rzeczywistego, tj. reprezentatywnego przekroju społecznego. Ja uparcie powtarzam, że ratunek przyniosą ludzie prości a prawi. Ci po salonach i po blogach nie piszą.

    OdpowiedzUsuń
  51. @JJSZ
    Ten kiermasz to pewnie jakiś hepening.

    OdpowiedzUsuń
  52. @orjan
    Chyba nie chciałeś powiedzieć, że ludzie prości a prawi wciąż nie umieją czytać i pisać?
    Piszą, może nie na blogach, bo na ogół nie mają pieniędzy na internet, ale do redakcji, różnych instytucji, posłów, a jak nie idzie im pisanie, to dzwonią i mówią co myślą o tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  53. @prozetpil
    Ja o tym parokrotnie pisałem. To jest zagadka absolutnie podstawowa. Miałem swoje myśli. Dziś wiemy już znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  54. @Obliveon
    Przykro mi bardzo, ale nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  55. @Marylka

    Przekora z Ciebie!

    Prostota i prostactwo są sprzeczne wzajem siebie, ale nie względem wykształcenia.
    A prostaków wśród wykształconych jest co najmniej tyle samo, co wśród niewykształconych.

    Im wyżej, tym ten stosunek bywa bardziej zachwiany. Np. obserwacje empiryczne wskazują, że na 4 prezydentów przypadł tylko jeden jednocześnie wykształcony i nie-prostak.

    Prostota, to szlachectwo - prostactwo, to chamstwo

    OdpowiedzUsuń
  56. Hmm, J.K. na pewno w kampanii znał fakty z życia p. Komorowskiej, dlaczego ich nie użył?

    OdpowiedzUsuń
  57. @tomak
    Odpowiedź w świetle tego co wiemy o grupie Kluzik wydaje się oczywista.

    OdpowiedzUsuń
  58. @orjan
    Pełna zgoda.
    Prostota nie ma nic wspólnego z wykształceniem i brakiem wykształcenia.Prostactwo też.

    OdpowiedzUsuń
  59. @tomak
    Jak miał uzyć? Wystąpić w spocie i ogłosić: "Informuję szanownych wyborców, że pani Komorowska to Żydowka i ubecki pomiot"?

    OdpowiedzUsuń
  60. @Marylka
    To nie hapening, to jest przedsięwzięcie komercyjne zorganizowane w centrum handlowym.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...