Przyznać muszę, że dotychczas byłem
święcie przekonany, i owemu przekonaniu dawałem wyraz nawet tu na blogu, że
podjęta przez Platformę Obywatelską histeryczna wręcz kampania na rzecz
przesunięcia terminu wyborów prezydenckich powodowana jest wyłącznie faktem, że
w dobie kryzysu notowania prezydenta Dudy zwyżkują w takim tempie, że
przynajmniej na dzień dzisiejszy on jest nie do pokonania. Co więcej,
oskarżyłem opozycję o to, że oni do tego stopnia się zapętlili w pragnieniu
odzyskania władzy, że gotowi są się wręcz modlić o to, by koronawirus zniszczył
nas na tyle bezlitośnie, by cała rozpacz wyborców zwróciła się przeciwko Prawu
i Sprawiedliwości i w konsekwencji władza wróciłaby to jej prawowitych właścicieli.
Jeszcze wczoraj rano przeczytałem twitterowy komentarz Romana Giertycha, w
którym ten zapowiedział, że już wkrótce gniew ludu zetrze PiS z powierzchni
polskiej ziemi, a jednym z pierwszych jego przejawów będzie zburzenie któregoś
z pomników Lecha Kaczyńskiego i tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że
to jest kierunek, w którym zmierza myśl tych ludzi i który własnie
zapowiedziałem.
I oto, proszę sobie wyobrazić, już w
krótką chwilę po tym trafiłem na dwie wypowiedzi kandydatki Kidawy-Błońskiej,
które kazały mi wręcz całościowo zrewidować ową teorię. Najpierw wezwała owa
dziwna kobieta nas wszystkich to zbojkotowania majowych wyborów, a zatem
praktycznie sama się wycofała z kandydowania, a następnie, zanim jeszcze zdążył
opaść kurz po owym kuriozalnym wystąpieniu, media przekazały fragment
internetowego spotkania z wyborcami, jakie sztab kandydatki dla niej
zorganizował w Sieci i tam własnie doszło do zdarzenia, które na pewien czas
przykryło nawet kwestie koronowirusa. Oto któryś z internautów – jak sądzę,
mieliśmy tu do czynienia z oczywistą prowokacją, zorganizowaną przez kogoś kto
znacznie lepiej od nas orientuje się w stanie zdrowia Kidawy-Błońskiej – zadał jej
następujące pytanie: „Czy naprawdę
powiedziała pani, że życie jest ważniejsze od Konstytucji?”, na co ta
odpowiedziała: „Nie, nie powiedziałam, że
życie jest ważniejsze od Konstytucji. Takiego zdania nie użyłam. To wszystko co
było na takiej hejtowej planszy było nieprawdą. [...] Dla mnie zawsze życie człowieka jest ważne. Życie człowieka należy
chronić. Ale też trzeba pamiętać, że Konstytucja i wartości w naszym życiu mają
znaczenie”.
Do czego zmierzam? Otóż nie wiem ilu
Czytelników zwróciło uwagę na niedawny komentarz naszej koleżanki Ginewry –
tych którzy nie wiedzą, poinformuję, że nadzwyczaj kompetentnego językoznawcy –
na wszelki wypadek ów komentarz tu powtórzę:
„Jak
obserwuję wypowiedzi pani Kidawy, to jestem przekonana, że ona ma objawy
demencji. Nie żartuję, demencja nie musi dotyczyć osiemdziesięcioletnich
staruszków, czasami zaczyna się wcześniej. Świadczy o tym uporczywe zapominanie
słów, skołowaciały język, który powoduje zniekształcanie głosek, a w rezultacie
całych wyrazów. Nikt mi nie wmówi, że to się dzieje na skutek stresu. Przecież
ona działa w polityce od 30 lat, jest przyzwyczajona do kamery i wystąpień
publicznych – robiła to setki razy pełniąc różne odpowiedzialne funkcje
publiczne.
Schetyna wysunął ją jako kandydatkę, bo miała naprawdę dobry wizerunek i dobrze wypadała w mediach. A tu nagle się posypało (po prostu choroba).
Teraz dżentelmeni bezpardonowo zrzucają ją z sań. Przykro patrzeć. A ona w tym wszystkim taka bezradna i zagubiona. Nawet jej nie przyjdzie do głowy, żeby się postawić, bo nie bardzo panuje nad tym, co się wokół niej dzieje. Wykonuje rozkazy zupełnie bezrefleksyjnie”.
Schetyna wysunął ją jako kandydatkę, bo miała naprawdę dobry wizerunek i dobrze wypadała w mediach. A tu nagle się posypało (po prostu choroba).
Teraz dżentelmeni bezpardonowo zrzucają ją z sań. Przykro patrzeć. A ona w tym wszystkim taka bezradna i zagubiona. Nawet jej nie przyjdzie do głowy, żeby się postawić, bo nie bardzo panuje nad tym, co się wokół niej dzieje. Wykonuje rozkazy zupełnie bezrefleksyjnie”.
I tu jeszcze na chwilę wrócę do
wspomnianego wystąpienia na temat życia, Konstytucji oraz wartości. Otóż w
momencie gdy Kidawa rozpoczęła swoją wypowiedź, głos z offu jej przerwał i
upomniał, że ona się pomyliła, bo chodziło o stawianie Konstytucji nad życiem,
a nie odwrotnie, ona jednak stanowczo zapewniła, że wszystko jest tak jak miało
być od początku i wygłosiła tekst, który przytoczyłem wyżej. Wygląda więc na
to, że ja rzeczywiście postawiłem błędną diagnozę co do sytuacji na politycznym
froncie i faktycznie nie chodzi o to, że oni się zwyczajnie boją porażki i chcą
przesunięcia wyborów na czas po katastrofie, ale sprawa jest znacznie grubsza:
prawdopodobnie ich kandydatka straciła kontrolę nad rzeczywistością i jedyną
szansą na honorowe wycofanie się z owej kompromitującej sytuacji jest odwołanie
wyborów i rozpoczęcie wszystkiego od początku, z nowym programem, a przede
wszystkim z nowym kandydatem. Sytuacja bowiem, gdy w ciągu najbliższego z górą
miesiąca, Małgorzata Kidawa-Błońska w sposób już zupełnie otwarty straci
możliwość prowadzenia kampanii, może być dla Platformy Obywatelskiej i całej
wspierającej tę kandydaturę koalicji, nie do uniesienia. A więc jedyne co im
pozostaje, to opcja zero.
No i kiedy wydawało mi się, że sprawa
jest ostatecznie wyjaśniona, pojawił się na sam koniec jeszcze raz wspomniany
wcześniej Roman Giertych z następującym komunikatem:
„Ogłaszam
amnestię dla pierwszych 10 posłów PiS, którzy opuszczą klub parlamentarny i
przejdą do opozycji. Mogą liczyć na moje zaangażowanie w obronę przed potencjalnymi
zarzutami związanymi z ich dotychczasowym udziałem w tej grupie. Amnestia
oczywiście nie dotyczy kierownictwa”.
A zatem, skoro pojawiają się pierwsze
oznaki nowej epidemii, ja już naprawdę nie wiem, o co tu tak naprawdę chodzi.
Czy tu mamy do czynienia z demencją, czy może z jakąś zrozumiałą tylko dla
wybranych metodą, czy może po prostu strach im wszystkim stopniowo wyżera mózgi
i już za chwilę oni nam odstawią taki spektakl czystego szaleństwa, że na dobre
zapomnimy o koronawirusie, przez chwilę się pośmiejemy, a następnie zwyczajnie
wrócimy do swoich zakładów pracy, do szkół, no a przede wszystkim na tak bardzo
stęsknione za nami ulice.
Mam szczerą nadzieję, że jesteśmy świadkami wciskania już tylko klawisza "delete". Nawet jak to nie będzie Kidawa, no to naprawdę, kto?
OdpowiedzUsuń