Kilka dni temu na oficjalnym profilu
Polskiej Policji na Twitterze został opublikowany apel, który wielu zaskoczył,
mnie jednak przede wszystkim wzruszył. Proszę rzucić okiem:
„Z
powodu pandemii COVID-19, która wywołała panikę, a na nas nałożyła wiele nowych
zadań i czasami nieprzewidywalne zachowania wielu osób, oczekujących od nas i
innych służb ciągłej pomocy, prosimy o zaprzestanie wszelkich działań
przestępczych/haniebnych/niegodziwych do odwołania - przekazują
funkcjonariusze Policji.
Docenimy spodziewaną współpracę związaną z powstrzymaniem się od
popełniania przestępstw i wykroczeń i już z góry dziękujemy za współpracę oraz
zrozumienie. Powiadomimy oddzielnym komunikatem, kiedy będzie można wrócić do
codziennej działalności przestępczej kontynuując dalej starą zagrywkę
policjant-złodziej”.
Czemu ów dziwny apel mnie wzruszył,
wyjaśnić nie jestem w stanie, tak jak w ogóle trudno jest bardzo objaśniać
wzruszenia, natomiast, owszem, mogę powiedzieć, dlaczego uważam go za ważny.
Otóż on w sposób wręcz idealny – chyba po raz pierwszy aż tak obrazowo – pokazuje
nasz świat, jako arenę walki dobra ze złem, w którym zło stoi na pozycji od
początku przegranej, a to z tego prostego powodu, że musi przegrać, co w każdej
chwili, a co dopiero w sytuacji choćby tak poważnego kryzysu, można potraktować
z aż tak upokarzającym pobłażaniem.
Ważniejszą rzeczą jest jednak to, że tym
bardziej właśnie w obliczu tego rodzaju demonstracji, ja już się nie mogę
nacieszyć perspektywą kiedy to cała ta banda ludzi złych i występnych doczeka
momentu, gdy wspomniana Polska Policja, a więc tak zwani „good guys”, zechcą na
nich zawiesić swoją uwagę. Nie wiem wprawdzie oczywiście, kogo przede wszystkim
mieli na myśli nasi policjanci, gdy układali sobie w głowie ów apel, ale
przeczucie mi mówi, że im mogło wcale najbardziej nie chodzić o tradycyjnych
przestępców, ale o tych z nich, którzy uznali, że stan powszechnego lęku przed
zarazą stanowi dla nich świetną okazję, by ów lęk wykorzystać i na nim zarobić,
a przy okazji z niego sobie poszydzić. I tym sposobem, tym bardziej z Polską
Policją trzymam tu sztamę.
Nie wiem też z całą pewnością, czy to
co uważam za fakt, rzeczywiście jest faktem, ale zakładam, że faktycznie
panowały kiedyś takie zwyczaje, że kogoś, kto w sytuacji wojny, czy innego
powszechnego zagrożenia, kiedy to w powszechnym zamieszaniu wymagało się od
ludzi pewnej wrażliwości oraz solidarności, decydował się drugiego człowieka
oszukać, lub okraść, automatycznie się rozstrzeliwało, wieszano, czy w jakikolwiek
inny sposób eliminowało ze społeczeństwa. I ja dziś, kiedy to tak dzielnie
wszyscy walczymy z tym cholernym koronawirusem, słyszę o tym, że gdzieś w
Lublinie jacyś cwaniacy wyłudzają od ludzi starych, bezradnych, a często
zwyczajnie naiwnych różnego rodzaju kosztowności, to jak najbardziej uważam, że
każdy z owych cwaniaków powinien zostać za to co robi przykładnie powieszony na
głównym placu w mieście.
Myślę, że warto opowiedzieć, na czym
polega ów szczególny manewr. Otóż ktoś, kogo jak się domyślam, Polska Policja
jeszcze nie poznała, odwiedza wybrane osoby, przedstawia się jako
przedstawiciel służb państwowych i zachęca je, by przekazały mu w zaklejonej
kopercie ze starannie zapisanym swoim nazwiskiem i adresem wspomniane
kosztowności, a on je przekaże do specjalnego laboratorium, w którym przy
pomocy specjalnej aparatury oczyści się je z wirusa, a następnie odkażone już jak
należy właścicielowi zwróci. Nie znam oczywiście danych dotyczących
skuteczności tego przekrętu, podobnie też jak nie wiem, na ile skuteczne są
wszystkie inne, stosowane przez wszelkiej maści podobnych oszustów, których jak
słyszę, nazbierało się ostatnio wcale nie tak mało, ale sam ów pomysł ma w
sobie tak wielkie pokłady pogardy do drugiego człowieka, wołające o
natychmiastową Boską interwencję, że ja naprawdę gotów jestem apelować tu o
rozwiązania wyjątkowe i ostateczne.
A skoro już mówimy o pogardzie, to nie
miałbym też nic przeciwko temu, by do tej grupy dokooptować poznańskiego sędziego
Aleksandra Brzozowskiego, który właśnie umorzył sprawę i wypuścił na wolność
jednego z nich, niejakiego Hossa, niesławnego pomysłodawcy i głównego
organizatora procederu znanego popularnie pod nazwą „na wnuczka”. Bo, jeśli mam
być szczery, to wcale nie mam pewności, czy ten rodzaj szyderstwa z prostego
człowieka, jak też sama społeczna szkodliwość czynu, z jakimi mamy tu do
czynienia, nie przerasta nawet zła, do jakiego dochodzi w tych dniach w
Lublinie. A jeśli sędzia Brzozowski się pewnego dnia zdziwi, to będzie można mu
przypomnieć, że Polska Policja odpowiednio wcześnie naprawdę bardzo grzecznie i
uprzejmie prosiła go o zrozumienie.
@toyah
OdpowiedzUsuńBywają, np. teraz, takie sytuacje, że na ich czas do arsenału środków prawnych należałoby wprowadzić narzędzie o funkcji, jaką w II Rzeczypospolitej miała kara infamii.
Tyle tylko, że należy wyrazić pesymizm, czy taka sankcja nie stanie się gdzieniegdzie nagrodą. Wszechobecne rozpedalenie ram cywilizacji już do tego doprowadziło. Może więc zadziałać właśnie od niejako tylnej strony sankcji.
Czasy trudne wyłaniają bowiem nie tylko łajdaków, ale przede wszystkim ludzi prawych, a w każdym razie ofiarnych na rzecz całości i innych. Może więc warto spojrzeć w kierunku rozbudowania nagród.
Osoba (lub firma) wyjątkowo ofiarnie służąca mogłaby na pewien okres dostawać coś w rodzaju klauzuli najwyższego uprzywilejowania w późniejszym dostępie do pracy, funkcji publicznych, awansu, czy do pewnych świadczeń.
Nie mogłaby np. być pominiętą przy podwyżkach wynagrodzeń, preferencjach kredytowych, itd. Nie mogłaby też przegrać w konkurencji o cokolwiek (także w zamówieniach publicznych) z dowolnym, lecz nieuprzywilejowanym konkurentem przedstawiającym porównywalną ofertę. Szczegóły do uzgodnienia.
Walka między dobrem a złem wymaga sankcji. Gdy nie da się karać zła, to przynajmniej należy nagradzać dobro. Demonstracyjnie nagradzać.
@orjan
OdpowiedzUsuńMasz rację. Wprowadzenie kary infamii by nad pogrążyło doszczętnie. Oni już dziś się czują panami świata, a gdyby ich jeszcze jakoś oznakować, to by te pieczątki nosili jak rodowe herby.
'Walka między dobrem a złem wymaga sankcji. Gdy nie da się karać zła, to przynajmniej należy nagradzać dobro. Demonstracyjnie nagradzać. ' Oprawię sobie w ramki. Przepraszam bardzo, ale się wzruszyłem proszę Panów .
OdpowiedzUsuń@Pavel
OdpowiedzUsuńCzytelnicy F. Konecznego wiedzą o rozróżnieniu organizmu od mechanizmu społecznego; niech będzie cywilizacyjnego. Wydaje mi się, że także mechanizm zdolny jest pokonać epidemię, bo w ostateczności ona wygaśnie pod własnym ciężarem. Ale wtedy jakim kosztem!
Dlatego organizacja państwowa, oczywiście oprócz intensyfikacji własnych zadań, powinna promować zachowania organiczne. Promować, bo tego nie da się wywołać rozkazem.
Napoleon wiesze rezultaty osiągał rozdając Legię Honorową, niż stosując plutony egzekucyjne.
Nie znam Feliksa Konecznego. W takich sytuacjach przypomina mi się ten biedny Bezdomny. '– Najlepiej byłoby posłać tego Kanta na trzy lata na Sołowki za te jego dowody! – nagle
Usuńpalnął nieoczekiwanie Iwan. '. Bardzo Panu dziękuję, czegoś się dowiedziałem .