Przyznam szczerze, że mimo iż siłą rzeczy
jestem od stóp do głów zanurzony w nieszczęściu, które nam wszystkim spadło na
nasze biedne Bogu ducha winne głowy, nie jestem w stanie zaangażować się w to
co się tu dzieje całym sercem. Chodzi mi o to, że, owszem, staram się nie chodzić
po mieście bez potrzeby, myję ręce często i starannie, a nawet staram się nie
dłubać w nosie i w zębach, no a przede wszystkim bezwarunkowo popieram starania
władz o to, by tę zarazę stąd raz na zawszę wyplenić, no ale na przykład nie
jestem w stanie uwierzyć, że nie dość, że gdzieś na swojej drodze ja, czy
ktokolwiek z moich bliskich trafi na tego wirusa, to on jeszcze zdąży na nas
przeskoczyć i zalęgnąć się, zanim się po raz kolejny umyjemy. No i oczywiście
nie śledzę związanych z owym atakiem zdarzeń choćby w 10 procentach tak jak
moja żona na przykład, czy moje dzieci.
Stało się jednak wczoraj tak, że trafiłem
w Internecie na bardzo interesującą stronę, relacjonującą stan rzeczy na
świecie całkowicie na żywo i to w dodatku z podziałem na wszystkie kraje
osobno. I powiem szczerze, że jestem i zaskoczony i przejęty, tyle że znów, nie
wielkością tej plagi, ale samym podziałem jaki tu nastąpił między
poszczególnymi regionami. Proszę sobie oto wyobrazić, że podczas gdy tu u nas w
Polsce wedle danych na wczorajszy wieczór było 156 osób zarażonych – dziś jest
ich z pewnością znacznie więcej – cztery osoby zmarły, stan trzech jest
określany jako poważny lub krytyczny, a w relacji do miliona mieszkańców
rejestrujemy wynik na poziomie ciut powyżej czterech przypadków, sytuacja w
innych krajach europejskich jest znacznie, znacznie poważniejsza. I wcale nie
mam tu na myśli Włoch, Francji, Hiszpanii, czy nawet Niemiec, gdzie, jak wiemy,
mamy do czynienia z prawdziwą katastrofą, ale kraje o których raczej w tych
dniach nie słyszymy. Oto spójrzmy na taką Szwajcarię i wynik ułożony w
kolejności jak wyżej: 2353 osoby zarażone, 19 osób zmarłych, oraz 272 osoby
chore na milion mieszkańców. A oto Belgia: 1058 zachorowań, 10 osób zmarło, 33
w stanie krytycznym, oraz 93 przypadki na milion mieszkańców. A teraz Holandia,
czyli jak od niedawna trzeba mówić, Niderlandy: 1413 osoby chore, z czego 45
bardzo poważnie, 24 osoby zmarły, a w stosunku do miliona mieszkańców, chorują
aż 82 osoby. W pięciomilionowej Norwegii natomiast choruje co piąty
mieszkaniec, z czego zmarło ich troje, przy
czym 27 jest w stanie krytycznym. No a w takich Stanach Zjednoczonych, gdzie do
dziś na każdy milion mieszkańców zachorowało 13 osób, z czego 12 choruje bardzo
ciężko, zmarło już 77 osób.
No i osobno zupełnie Wielka Brytania,
gdzie wedle doniesień osób poinformowanych, zdecydowano, że najtaniej i przy
tym najbardziej efektywnie, będzie doprowadzić do zarażenia całego
społeczeństwa, tych co umrą potraktować tak, jak traktowano słabych w czasach kandydatów
do tak zwanych workhousów, i kiedy
opadnie kurz, dalej budować Imperium, z udziałem tych, którzy nabrali
dodatkowej odporności na trudy tego świata.
Oczywiście wszystkie te dane, choć,
moim zdaniem bardzo interesujące i warte poznania, wciąż nam mówią bardzo mało
o faktycznym stanie tego ataku, a świadczyć może o tym choćby fakt, że wedle
tego samego opisu, w takiej Rosji zachorowały zaledwie 93 osoby, z czego żadna
poważnie, no i oczywiście Generalissimus żadnej z nich nie pozwolił umrzeć.
Ja jednak, widząc jak to wszystko się
rozwija, tym bardziej myślę sobie, że chyba jednak tu w Polsce radzimy sobie
wcale nie najgorzej i bardzo wierzę w to, że jeszcze trochę i to wszystko się
skończy. Powiedzmy jeszcze trzy niedziele przed telewizorem, czy komputerem, a
potem już nasze kościoły wypełnią się tłumami, które przyjdą podziękować Matce
Boskiej za opiekę i będą one większe niż kiedykolwiek w ostatnich latach.
A ja do tego czasu będę tak jak
dotychczas czytał mojej wnuczce wierszyki tego komucha Tuwima, żeby żaden
koronawirus nie zakłócał jej codziennej radości życia.
Panie! Pan jesteś lepszy, niż Fronczewski! :) Bardzo pięknie.
OdpowiedzUsuńI niech, faktycznie, te dziękczynne tłumy w kościołach za kilka tygodni będą wielkie.
Z tego wszystkiego włączyliśmy tu sobie na Netflixie serial "Pandemia" - ale słabizna.
@Kozik
UsuńJa zawsze byłem lepszy niż Frączewski.