poniedziałek, 30 marca 2020

Małgorzata Kidawa-Błońska, czyli ctrl + alt + delete


      Przyznać muszę, że dotychczas byłem święcie przekonany, i owemu przekonaniu dawałem wyraz nawet tu na blogu, że podjęta przez Platformę Obywatelską histeryczna wręcz kampania na rzecz przesunięcia terminu wyborów prezydenckich powodowana jest wyłącznie faktem, że w dobie kryzysu notowania prezydenta Dudy zwyżkują w takim tempie, że przynajmniej na dzień dzisiejszy on jest nie do pokonania. Co więcej, oskarżyłem opozycję o to, że oni do tego stopnia się zapętlili w pragnieniu odzyskania władzy, że gotowi są się wręcz modlić o to, by koronawirus zniszczył nas na tyle bezlitośnie, by cała rozpacz wyborców zwróciła się przeciwko Prawu i Sprawiedliwości i w konsekwencji władza wróciłaby to jej prawowitych właścicieli. Jeszcze wczoraj rano przeczytałem twitterowy komentarz Romana Giertycha, w którym ten zapowiedział, że już wkrótce gniew ludu zetrze PiS z powierzchni polskiej ziemi, a jednym z pierwszych jego przejawów będzie zburzenie któregoś z pomników Lecha Kaczyńskiego i tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że to jest kierunek, w którym zmierza myśl tych ludzi i który własnie zapowiedziałem.
      I oto, proszę sobie wyobrazić, już w krótką chwilę po tym trafiłem na dwie wypowiedzi kandydatki Kidawy-Błońskiej, które kazały mi wręcz całościowo zrewidować ową teorię. Najpierw wezwała owa dziwna kobieta nas wszystkich to zbojkotowania majowych wyborów, a zatem praktycznie sama się wycofała z kandydowania, a następnie, zanim jeszcze zdążył opaść kurz po owym kuriozalnym wystąpieniu, media przekazały fragment internetowego spotkania z wyborcami, jakie sztab kandydatki dla niej zorganizował w Sieci i tam własnie doszło do zdarzenia, które na pewien czas przykryło nawet kwestie koronowirusa. Oto któryś z internautów – jak sądzę, mieliśmy tu do czynienia z oczywistą prowokacją, zorganizowaną przez kogoś kto znacznie lepiej od nas orientuje się w stanie zdrowia Kidawy-Błońskiej – zadał jej następujące pytanie: „Czy naprawdę powiedziała pani, że życie jest ważniejsze od Konstytucji?”, na co ta odpowiedziała: „Nie, nie powiedziałam, że życie jest ważniejsze od Konstytucji. Takiego zdania nie użyłam. To wszystko co było na takiej hejtowej planszy było nieprawdą. [...] Dla mnie zawsze życie człowieka jest ważne. Życie człowieka należy chronić. Ale też trzeba pamiętać, że Konstytucja i wartości w naszym życiu mają znaczenie”.
      Do czego zmierzam? Otóż nie wiem ilu Czytelników zwróciło uwagę na niedawny komentarz naszej koleżanki Ginewry – tych którzy nie wiedzą, poinformuję, że nadzwyczaj kompetentnego językoznawcy – na wszelki wypadek ów komentarz tu powtórzę:
      Jak obserwuję wypowiedzi pani Kidawy, to jestem przekonana, że ona ma objawy demencji. Nie żartuję, demencja nie musi dotyczyć osiemdziesięcioletnich staruszków, czasami zaczyna się wcześniej. Świadczy o tym uporczywe zapominanie słów, skołowaciały język, który powoduje zniekształcanie głosek, a w rezultacie całych wyrazów. Nikt mi nie wmówi, że to się dzieje na skutek stresu. Przecież ona działa w polityce od 30 lat, jest przyzwyczajona do kamery i wystąpień publicznych – robiła to setki razy pełniąc różne odpowiedzialne funkcje publiczne.
Schetyna wysunął ją jako kandydatkę, bo miała naprawdę dobry wizerunek i dobrze wypadała w mediach. A tu nagle się posypało (po prostu choroba).
      Teraz dżentelmeni bezpardonowo zrzucają ją z sań. Przykro patrzeć. A ona w tym wszystkim taka bezradna i zagubiona. Nawet jej nie przyjdzie do głowy, żeby się postawić, bo nie bardzo panuje nad tym, co się wokół niej dzieje. Wykonuje rozkazy zupełnie bezrefleksyjnie
”.
      I tu jeszcze na chwilę wrócę do wspomnianego wystąpienia na temat życia, Konstytucji oraz wartości. Otóż w momencie gdy Kidawa rozpoczęła swoją wypowiedź, głos z offu jej przerwał i upomniał, że ona się pomyliła, bo chodziło o stawianie Konstytucji nad życiem, a nie odwrotnie, ona jednak stanowczo zapewniła, że wszystko jest tak jak miało być od początku i wygłosiła tekst, który przytoczyłem wyżej. Wygląda więc na to, że ja rzeczywiście postawiłem błędną diagnozę co do sytuacji na politycznym froncie i faktycznie nie chodzi o to, że oni się zwyczajnie boją porażki i chcą przesunięcia wyborów na czas po katastrofie, ale sprawa jest znacznie grubsza: prawdopodobnie ich kandydatka straciła kontrolę nad rzeczywistością i jedyną szansą na honorowe wycofanie się z owej kompromitującej sytuacji jest odwołanie wyborów i rozpoczęcie wszystkiego od początku, z nowym programem, a przede wszystkim z nowym kandydatem. Sytuacja bowiem, gdy w ciągu najbliższego z górą miesiąca, Małgorzata Kidawa-Błońska w sposób już zupełnie otwarty straci możliwość prowadzenia kampanii, może być dla Platformy Obywatelskiej i całej wspierającej tę kandydaturę koalicji, nie do uniesienia. A więc jedyne co im pozostaje, to opcja zero.
      No i kiedy wydawało mi się, że sprawa jest ostatecznie wyjaśniona, pojawił się na sam koniec jeszcze raz wspomniany wcześniej Roman Giertych z następującym komunikatem:
     Ogłaszam amnestię dla pierwszych 10 posłów PiS, którzy opuszczą klub parlamentarny i przejdą do opozycji. Mogą liczyć na moje zaangażowanie w obronę przed potencjalnymi zarzutami związanymi z ich dotychczasowym udziałem w tej grupie. Amnestia oczywiście nie dotyczy kierownictwa”.
      A zatem, skoro pojawiają się pierwsze oznaki nowej epidemii, ja już naprawdę nie wiem, o co tu tak naprawdę chodzi. Czy tu mamy do czynienia z demencją, czy może z jakąś zrozumiałą tylko dla wybranych metodą, czy może po prostu strach im wszystkim stopniowo wyżera mózgi i już za chwilę oni nam odstawią taki spektakl czystego szaleństwa, że na dobre zapomnimy o koronawirusie, przez chwilę się pośmiejemy, a następnie zwyczajnie wrócimy do swoich zakładów pracy, do szkół, no a przede wszystkim na tak bardzo stęsknione za nami ulice.



1 komentarz:

  1. Mam szczerą nadzieję, że jesteśmy świadkami wciskania już tylko klawisza "delete". Nawet jak to nie będzie Kidawa, no to naprawdę, kto?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...