Zwracałem już tu na to uwagę
niejednokrotnie, ale cóż szkodzi powtórzyć? Otóż na tyle na ile udało mi się
zorientować, zdecydowana większość czytelników tego bloga to są osoby o których
można powiedzieć wiele, ale z całą pewnością nie to, że są tak zwanymi
internautami. Cóż to oznacza dla nas? To mianowicie, że oni mają przeróżne
zajęcia, z których czytanie tego, co ja tu od ponad dziesięciu lat zamieszczam
stanowi zaledwie maleńki ułamek codziennych zajęć, a to z kolei oznacza, że oni
również nie są zainteresowani tym, co się w Internecie wyprawia poza tym
blogiem.
Dla nich własnie mam dziś informację o
tym, że na Twitterze, o czym oni musieli kiedyś tam słyszeć, bardzo ostatnio
jest aktywny człowiek nazwiskiem Wojciech Jabłoński. O Wojciechu Jabłońskim
kilka lat temu słyszeliśmy wszyscy, a to z tego powodu, że on był
systematycznie goszczony w telewizji TVN24, jako tak zwany „niezależny
ekspert”, który jednak niezmiennie reprezentował polityczne racje wyrażane
przez Prawo i Sprawiedliwość. Mówiąc krótko i szczerze Jabłoński był nasz.
Otóż dziś ów Jabłoński, swoją drogą
pracownik Uniwersytetu Warszawskiego, prowadzi swój twitterowy profil w jednym
tylko celu: chodzi o to, by produkować najbardziej bezwzględny w swoim
okrucieństwie hejt pod adresem PiS-u właśnie. Jeśli ktoś miał choćby pobieżnie,
niekoniecznie bezpośrednio, okazję przyjrzeć się temu co się dzieje w
Internecie, wie, na czym polega wspomniany hejt, choćby przy ostatniej okazji,
okrutnej śmierci pewnej 10-letniej dziewczynki. Gdy jednak chodzi o
Jabłońskiego, to co on na okrągło, dzień w dzień, produkuje, to wręcz hejtu
parodia. Jego komentarze to przejaw czegoś tak potwornego, że ktoś, kto widzi
to po raz pierwszy gotów jest zacząć wrzeszczeć. To natomiast co w tym
najciekawsze, to fakt, że on to robi całkowicie bezkarnie, z nadzwyczajnym
samozadowoleniem i z wręcz demonstrowaną pewnością, że jest w pełni chroniony.
Czemu tak?
Otóż, jak się możemy domyślać, uważnie
obserwując owe komentarze, ale również z różnych informacji znalezionych w
Internecie, Jabłoński, w ramach swojej habilitacji, prowadzi naukowy eksperyment
pod nazwą „Hejt w Internecie”, w ramach którego, samemu hejtując, uruchamia hejt
kolejny, bardziej już powszechny i niekiedy jeszcze większy. Czemu on się
zdecydował na PiS, nie musimy się zastanawiać. Każdy kto ma jako takie pojęcie
na temat tego, jak się rozkładają nasze polityczne emocje, wie, że przeciwna
strona z punktu widzenia projektu Jabłońskiego byłaby kompletnie bezużyteczna.
Jeśli jednak celem jest Prawo i Sprawiedliwość, mamy prawdziwą eksplozję
czegoś, czego słowa „nienawiść”, czy „pogarda” nie są w stanie objąć.
Obserwuję owego Jabłońskiego od
dłuższego czasu i o ile na początku przyglądałem się temu eksperymentowi z
uwagą, dziś odnoszę wrażenie, że poziom zła, jaki z jego komentarzy wychodzi –
jak już wspomniałem wcześniej, zła wręcz karykaturalnego – nie znajduje żadnego
usprawiedliwienia. Mało tego. Mimo że Jabłoński, jak sądzę człowiek w pełni
wyrachowany i skupiony na swoim projekcie, ma wyobraźnię naprawdę rozległą, to
jednak, co z mojego punktu widzenia jest prawdziwie fascynujące, to internauci,
których ten zachęcił do rozmowy. Gdy chodzi o Jabłońskiego, ja nawet biorę mocno
pod uwagę, że on, wchodząc w to coś, w pewnym momencie zwyczajnie zwariował i
dziś nawet nie kontroluje tego, co robi, gdy chodzi jednak o jego fanów, mamy
do czynienia z ludźmi jak najbardziej prawdziwymi i szczerymi.
Czytałem wczoraj komentarze na jego
profilu i w pewnym momencie trafiłem na użytkownika podpisującego się Greg ‘Derduch’ Köhler
i nagle zrozumiałem, że gdy zestawimy ze sobą zwykłą pracę naukową i jej wynik,
to może się okazać, że z jednej strony mamy zaledwie pomysł, po drugiej
natomiast stronie pojawia się prawdziwe mięso. Pieprzyć zatem, że się tak
nieładnie wyrażę, Jabłońskiego, zwłaszcza że, jak już wspominałem, wcale nie
wiemy, czy on w ramach swoich uniwersyteckich zajęć nie dostał zwykłego
pomieszania zmysłów. To co nas dziś interesuje znacznie bardziej, to potwór,
któremu on, chcąc nie chcąc, dał życie. Posłuchajmy owego Köhlera. Od góry, po
kolei:
„To zero ziobro piszemy z małej litery. W szkole was nie
uczyli? To proste: szydło, gówno, ziobro, duda, sedes, mocz - piszemy z małej
litery”.
„Kiedy tłuką się dwie kobiety w ciąży, to
tak, jakby gówniaki walczyły w robotach bojowych”.
„Kryśka Pawłowicz już jest wkurwiona, bo
Playboy odmówił jej rozkładówki”.
„Jarosław Kaczyński był przezywany w
dzieciństwie ‘osrajnoga’ i był napierdalany równo przez wszystkich. Jestem
dumny, że mój ojciec także znęcał się nad tym jebanym karłem”.
„Samsung Galaxy
S10plus to pierdolony złom
i chujnia. Jak nim zaraz zapierdolę to się chujostwo rozjebie na 10000
kawałków. Takiego kurwa zlomu to jeszcze nie miałem. Poza iPhone naturalnie. Co
za gówno jebane!”
„Jarosław Kaczyński mam dla ciebie gnomie
dobrą wiadomość: Raz w dupę to nie pedał. W twoim wypadku nalezy dopisać
‘dziennie’”.
„Jeżeli Tusk odpuści Hitlerowi kłamstwa i pomówienia, to
jest taką samą pizdą jak i PiSlerowcy. Hitler musi za swoje odpowiedzieć, nie
wolno kurwie odpuszczać”.
„Pierdolony polski motłoch. Jedne chuje
zagłosowały na reżim zbrodniczy, drugie kurwy zostały w domu. I macie, Hitler
znowu was wydymał. Jebać was. W dudę. Brudnym ziobrem. I niech wam brudziński
buty zapierdoli. O!”
„Każdemu kto głosował na reżim popierdolonych
kato-faszystów i karla, najserdeczniejsze życzenia, z głębi serca: Żeby was
chuj upalił!”
Gdyby ktoś uznał, że słowa nie ranią,
wspomnę tylko, że tam, owszem, jest też filmik pokazujący długo i przeciągle,
jak się ostrzy nóż, ale też odpowiednie obrazki, takie choćby jak ten:
Ktoś mnie spyta, czemu ja to robię. Czemu
publikuję komentarze człowieka najwyraźniej psychicznie chorego. Otóż powody są
dwa i moim zdanie wystarczająco dobre na moje usprawiedliwienie. Pierwszy to
taki, że ostatnio strasznie dużo się mówi o hejcie, również w Internecie, i o
tym, że należy z nim walczyć. Otóż każdy kto choćby owego Internetu liznął,
wie, że jedynym rozwiązaniem jest systemowe ograniczenie dostępu, tak jak to ma
miejsce choćby w Chinach. W obecnej sytuacji jedyne na co można liczyć, to to,
że pozamyka się konta, gdzie pojawiają się sugestie, że „Bóg, Honor i
Ojczyzna”, ewentualnie że „Pan Bóg stworzył człowieka kobietą i mężczyzną”, no
a resztę trzeba koniecznie zostawić, w taki sposób, by słowa Donalda Tuska o
tym, że „oni mają media, a my mamy Internet”, mogły mieć jakiś sens.
Druga rzecz jest, moim zdaniem, znacznie
ciekawsza i tu muszę wrócić do Wojciecha Jabłońskiego. To co mnie absolutnie
zadziwia, to fakt, że ów Jabłoński faktycznie został zaakceptowany przez
mainstream, w tym sensie, że podczas gdy jego ekscesy robią wrażenie niewiele
mniejsze niż cytowane powyżej, on pozostaje całkowicie nietykalny. O tym, co on
prezentuje, wszelkie media milczą, tak jakby doskonale wiedziały, że mają do
czynienia z pracownikiem uniwersytetu, a kto wie, czy nie z kimś
zaprzyjaźnionym, kto prowadzi naukowy eksperyment. Niedawno tylko, po tym jak
Jabłoński brzydko się wyraził o pani poseł Pawłowicz, jednym krótkim
komentarzem zareagował portal wpolityce.pl.
Rozumiem, że o Jabłońskim usłyszymy powszechnie,
kiedy ktoś kogoś zwyczajnie zaszytyletuje. Nożem naostrzonym przez jego
znajomego z projektu, Grega ‘Derduch’ Köhlera.
PiSowi to w jakimś sensie pasuje i PiS nie zareaguje. Nie pozwie jednego z drugim, żeby nie łamać im demokracji, będą za to cynicznie patrzyli jak media to nagłaśniają i jak im słupki rosną. Nad czym tu się rozczulać? W Tuska walono jak w bęben, że zdrajca smoleński, a facet się tylko uśmiechał i fajnie było dopóki PO wygrywała wybory. Nigdy nie będę bronił żadnego polityka przed hejtem na który sam przyzwala.
OdpowiedzUsuń@Diz
OdpowiedzUsuńNie zrozumiałeś. Ten tekst nie miał na celu bronienia polityków. On ma bronić przed hejtem nas.
Przeczytałam tytuł i przykleiłam się do krzesła. Tylko na chwilę. Czytałam bardzo pobieżnie, bo muszę wszystkie moje mrożonki synowi spakować.Zbiegł na dół, przeczytał tytuł i pytająco się spojrzał. Powiedziałam, że wszystko w porządku, ale jak chcesz... wyślij mi, powiedział. Jestem nieco rozbawiona jego obawą o moje bezpieczeństwo, ale chyba od dziś zacznę się przyglądać trochę bardziej. Wszystkiemu. A przede wszystkim dzieciom.
OdpowiedzUsuńNormalni to oni nie są. Z Jabłońskim nawet pisałem kilka razy na TT. To fan IIIRzeszy i satanista. Jak się dowiedział że lubię Slayera to podał dalej mój wpis z teledyskiem i zaczął mnie obserwować. Bardzo chaotyczny typ i histerycznie reagujący ale nie pamiętam by zmieniał konto. Wciąż jest na tym samym choć był zgłaszany nie raz. Derduch to już grubszy patostream, jakieś konta mu zawieszali bo widziałem ze trzy wcielenia. Produkuje się na różnych portalach. https://m.facebook.com/grzesiek.derduch?fref=nf To bardziej kaliber tengo Niemca co udaje księdza, patologia w stanie czystym.
OdpowiedzUsuńJa go oglądałam sporo razy. Nie podałam dalej, bo ten człowiek jest parodią samego siebie. Podobno jest mężem Agnieszki- aktorki. Nie pamiętam jej nazwiska, ale mam nadzieję, że od niego już dawno temu uciekła. Ale to nie jest pewne, bo podobno ich córka też jest aktorką. Tylko też jej nie kojarzę. Być może dlatego, że ja w ogóle nie kojarzę aktorów, prawie. Wspomniałam, że mój syn zainteresował się tytułem. Poznał już wcześniej tego przemiłego pana i oznajmił mi, że to wariat, a o komentatorach ma jedno zdanie: albo prowokatorzy, albo idioci.
OdpowiedzUsuń