Może niektórzy z nas pamiętają jak parę
lat temu wspomniałem tu o pewnym placu przy ulicy Mickiewicza w Katowicach, na
którym dawno, dawno temu stała wielka, przepiękna żydowska synagoga, a po tym
jak ją Niemcy zrównali z ziemią i minęły kolejne długie lata, najpierw
postawiono tam skromną tablicę upamiętniającą ową ponurą historię, a następnie
zabudowano prowizorycznymi, śmierdzącymi budami, w których ruszyła sprzedaż
tanich majtek, klapek, dresowych spodni, bluzek, biustonoszy i tego
wszystkiego, czym się handluje w tego typu przybytkach. Czemu przyszło mi wtedy
do głowy o tym ponurym targowisku w ogóle pisać? Otóż tak się zdarzyło, że
przechodziłem tam, próbując się między tymi budami przedrzeć do przylegającego
do owego placu ośrodka zdrowia i nagle trafiłem na wspomnianą tablicę...
pomazaną swastykami oraz napisami w rodzaju „żydzi do gazu”. Wróciłem do domu,
wziąłem twardą szczotkę, szmatę, jakiś płyn i na zaciekawionych oczach tych wszystkich bab, tablicę z tego gówna obmyłem.
Później jednak zadałem sobie pytanie, jak
to jest, że to akurat ja, a więc ktoś kto do spraw żydowskich ma stosunek w
najlepszym wypadku obojętny, musiał się zatroszczyć o te malowidła. Ale mało
tego. Pomyślałem też sobie od razu, że jak to jest, że ci, którzy, wydawałoby
się, powinni być znacznie bardziej zainteresowani losami tego niezwykłego
miejsca, w odróżnieniu ode mnie zdają się mieć kompletnie w nosie, co się tam
dzieje.
I tu przechodzimy do czasów jak
najbardziej teraźniejszych. Otóż jest tak, że na Facebooku, gdzie jestem dość
aktywny, czynna jest strona o nazwie „Śląsk jest śliczny”, którą jeszcze chwilę
temu z pewną przyjemnością odwiedzałem. Co się tam dzieje? Dwie rzeczy
mianowicie, czyli wrzucane są albo zdjęcia i komentarze dowodzące, jak
rzeczywiście piękny jest Śląsk, albo sugerujące, że Śląsk, owszem, może być
piękny, jednak tylko po warunkiem, że władzę przejmą tu szczerzy Ślązacy,
najlepiej pod politycznym kierunkiem wytyczonym przez lokalną „Gazetę Wyborczą”,
bo jak dotychczas region przynosi sobie wyłącznie wstyd. I oto parę dni temu
pewien komentator zwrócił uwagę na fakt, że żydowski cmentarz na ulicy Kozielskiej
jest dramatycznie zaniedbany i wyraził pretensje do władz miasta, że nic z tym
nie robiąc, winne są zdrady żydowskiej pamięci. Napisałem więc komentarz, w
którym zauważyłem, że żydowski cmentarz na ulicy Kozielskiej, jak długo sięgam
pamięcią, zawsze był w ruinie, że za ową ruinę w najmniejszym stopniu są odpowiedzialne
władze miasta i że skoro się zgadało, to proponowałbym, żeby się zastanowić,
kto jest winien temu, że tak zwany Plac Synagogi przy ulicy Mickiewicza został
przekształcony w brudne i śmierdzące targowisko, pochłaniający tę smutną
pamiątkową płytę tak skutecznie, że nawet pies z kulawą nogą się nią nie
zainteresuje. W tym momencie pojawił się człowiek nazwiskiem Piotr Fuglewicz,
jak się już niedługo miało okazać, strony „Śląsk jest śliczny” administrator i nadzwyczaj
przenikliwie zwrócił mi uwagę na fakt, że właścicielem placu nie jest Gmina
Żydowska, lecz jakiś miejscowy restaurator, któremu Gmina ów teren sprzedała,
bo bardzo potrzebowała pieniędzy. Kiedy ja na te wyjaśnienia odpowiedziałem, że
widocznie Gminie bardziej niż na upamiętnieniu Pogromu zależało na postawieniu
tych bud, zostałem poinformowany, że za szerzenie „antysemickich bredni”
otrzymuję karnego tygodniowego bana. I w rzeczy samej owego bana otrzymałem.
O co chodzi? Oczywiście nie o bana. Ów
tygodniowy „jeżyk” na stronie „Śląsk jest śliczny”, jeśli mnie w ogóle
obchodzi, to tylko ze względu na ową formę kary, tak w gruncie rzeczy zabawnej,
a dla Fuglewicza będącej najwyraźniej powodem do osobistej dumy. To czy mi ten
wesołek zakaże komentować na swojej stronie na Facebooku przez tydzień, pół
roku, czy na zawsze, ja mam głęboko w nosie, natomiast chodzi mi po głowie inna,
dość szczególna, refleksja. Otóż ledwie co wczoraj zamieściłem tu swój tekst z
ostatniej „Warszawskiej Gazety”, w którym zbeształem tych wszystkich durniów,
którzy nie są w stanie skomentować piłkarskiego meczu Polska – Izrael bez
odwoływania się do swoich antysemickich emocji. Ludzi, którzy gdy słyszą, że
Polska będzie grała w piłkę z Izraelem, natychmiast zaczynają wpadać w całą
sekwencję idiotycznych szyderstw, z których przewodnim hasłem jest „lać Żydów”.
Ludzi wreszcie zwyczajnie głupich. Zwyczajnie, zwyczajnie głupich. Dziś zatem
chciałem wszystkich tych, którzy się moim wczorajszym tekstem poczuli urażeni,
pocieszyć, że nie są sami. Po drugiej stronie mamy bowiem dokładnie to samo szaleństwo,
to samo opętanie i dokładnie ten sam fundamentalizm, by nie powiedzieć
najbardziej prymitywny ultracyzm. Nibyśmy to już wcześniej przerabiali, ale
przynajmniej ja miałem właśnie przyjemność poczuć to szczególnie mocno.
Chyba nie do końca rozumiem o co Panu chodzi. Jeśli z jednej strony są ci ultrasi, którzy bez tej swojej "spinki" nie potrafią odnieść się do niczego co ma związek z Żydami, Izraelem i podobnymi sprawami, to z drugiej są ci co na siłę chcą upamiętniać lub kultywować pamięć, nawet jeśli samych Żydów to niewiele obchodzi.
OdpowiedzUsuń@sawin
UsuńProszę szukać dalej. Ja swoich tekstów tłumaczyć nie będę.
W sumie budujące. Remis w idiotach.
OdpowiedzUsuń