Tegoroczny festiwal polskiej piosenki w
Opolu oglądałem dwukrotnie, w dzień otwarcia oraz, ledwo co, w poniedziałek. Po
raz pierwszy było tak, że córka moja kazała mi oglądać coś na Netflixie i w
momencie gdy zaczęliśmy się wygodnie usadawiać przed telewizorem, z powodu
upałów padł nam internet i skończyliśmy, jak już wspomniałem, na słuchaniu
polskich piosenek. Drugi wybór był zdecydowanie bardziej świadomy, ponieważ w
tak zwany „wieczór alternatywny” miał wystąpić zespół The Dumplings, który, tak
się składa, tworzą bliscy znajomi mojej córki, więc zwyczajnie nie wypadało
przepuścić okazji. Oglądaliśmy więc tych The Dumplings, gdy nagle okazało się,
że na zakończenie wieczoru występować będzie nie kto inny jak lider jednej z
czołowych muzycznych gwiazd czasu Stanu Wojennego, zespołu Tilt, Tomasz
Lipiński.
Od razu muszę zaznaczyć, że gdy chodzi
o zespół Tilt, osobiście jestem równie bezradny jak w przypadku Grzegorza
Ciechowskiego i Republiki. Ja ich piosenki zwyczajnie lubię i tego nic nie
jest w stanie zmienić. Tytuły takie jak „Mówię ci że”, „Runął już ostatni mur”,
czy „Rzeka miłości”, to są piosenki których do dziś słucham z prawdziwą przyjemnością.
Nie jest przy tym jednak tak, że nie będę tu dziś mówił tego co mi w duszy gra,
a gra mi mianowicie to, że ów Tomasz Lipiński jest synem śp. Eryka Lipińskiego,
a więc człowieka który, gdy chodzi o nie tylko PRL-owską przeszłość ma za
uszami dużo za dużo. Ale i tu znów, nie chodzi mi tak naprawdę o to, kim był i
czym się w swoim życiu odznaczył stary Lipiński, dlatego nie będę szperał w
jego życiorysie, zostawiając to zajęcie naszym niezastąpionym antysemitom. Mój
problem dotyczy wyłącznie Lipińskiego juniora, jego muzycznej kariery, a przede
wszystkim jego występu na tegorocznym festiwalu polskiej piosenki w Opolu.
Pierwsze co mnie zatem uderzyło, to fakt,
że Tomasz Lipinski, decydując się przyjąć propozycję prezesa Kurskiego i
wystąpić na festiwalu w Opolu, postanowił, że, aby dać sobie odpowiednie alibi,
na tę okazję demonstracyjnie założy tęczową muszkę. Następnie, by owa muszka
nie pozostała aż tak samotna i bez znaczenia, podczas samego już występu zrobił
wszystko, by możliwie dyskretnie przekazać publiczności wiadomość, że wprawdzie
Polska dziś znajduje się w uścisku faszyzmu, jednak trzeba wierzyć, że już
wkrótce „słońce wyjrzy” i nastanie nowy dzień. Dodatkowo, zapowiadając swój
występ, zapewnił, że on, jako stary punkrocker, zaczynał jako biedy młodzieniec,
zagubiony w peerelowskich zakamarkach, bez pracy, bez celu i bez perspektyw. Mało
tego. Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, czemu Lipiński zdecydował się wziąć
udział w imprezie w sposób jednoznaczny pisowskiej, zakomunikował ów ciekawy
człowiek ze sceny, że festiwal w Opolu nie jest własnością „ani prezesów, ani
ministrów”, ale Opola oraz Opolan. Cokolwiek by to miało znaczyć, ja mam tu
dwie uwagi. Pierwsza a nich jest taka, że kiedy wspomnę lata 70, kiedy to
Tomasz Lipiński kupił sobie pierwszą gitarę, nie jestem w stanie przestać
myśleć o jego tacie, człowieku w znacznym stopniu trzęsącym wówczas polską
kulturą. Druga z nich to ta, że nasz Tomek, mimo swoich powszechnie znanych
politycznych przekonań, tu też manifestowanych przez wspomnianą tęczową muchę,
zdecydował się wystąpić na, jak by nie było pisowskiej, imprezie – gdyby ktoś
miał tu jakieś pytania, proszę sobie przypomnieć atmosferę z lata roku 2016 i
towarzyszące jej nastroje i owych nastrojów efekty.
No i rzecz trzecia. Oto na wezwanie
prezesa Kurskiego Tomasz Lipiński stawia się w wyznaczonym miejscu i czasie ze
swoją gitarą, gra trzy stare, jeszcze z lat 80. kawałki, jak się domyślam,
oceniając nie tylko propagandowe koszta tej imprezy, inkasuje od TVP nie byle
jaką gażę i... założywszy sobie na szyję tę głupią muchę, zaczyna coś bredzić
na temat chmur, które muszą ustąpić, i tłumaczy nam, że on tu jest wcale nie ze
względu na tych wszystkich „prezesów”, ale wyłącznie przez to, że to jest
„festiwal polskiej piosenki”.
Doprawdy, bardzo to zabawne. Słucham tego
Lipińskiego – swoją drogą, po tych wszystkich latach, do tego stopnia operującego
już jedynie najniższą częścią skali, że jego śpiew to już praktycznie tylko
recytacja – i myślę sobie, że następny rok przyniesie nam z całą pewnością znacznie
więcej radości. Wtedy najpewniej Kurskiemu uda się na swój festiwal ściągnąć
samego Zbigniewa Hołdysa, żeby nam zaśpiewał „Nie płacz Ewka”, którego się
jednak wcześniej uprzedzi, że jeśli tylko spróbuje choćby tak sobie od
niechcenia politykować, nie dostanie ani grosza. A ten biedaczek podporządkuje
się bez mrugnięcia okiem.
Nie śmiem nawet marzyć, by po Hołdysie,
jako gwiazda wieczoru wystąpiła Krystyna Janda i zaśpiewała nam wielką piosenkę
wielkiego Marka Grechuty „Guma do żucia”. Za ile? A cóż to za pytanie?
Wzięliśmy za pysk mafię vatowską, to nas stać.
Zapraszam wszystkich do czytania
moich książek, które można kupić klikając w wybrane okładki tuż obok.
Ewentualnie, jeśli ktoś sobie życzy osobistą dedykację, kontaktując się
bezpośrednio pod adresem k.osiejuk@gmail.com.
@Toyah
OdpowiedzUsuńSłuchałem Tiltu i Brygady Kryzys na przełomie lat 80-tych i 90-tych i wówczas rzeczywiście to wydawało mi się fajne. Zobaczyłem ten koncert i tego teraz nie da się odwidzić. Jako antidotum na opolski koncert rewanżuję się niżej zamieszczonym kawałkiem (na pewno znasz tę wersję). Tam widać jak zachowują się dojrzali mężczyźni. No i tytuł, w kontekscie obecnego Lipińskiego, jakby znaczący...
https://www.youtube.com/watch?v=HzTlB-TjAzM
@ toyah i zawiślak
OdpowiedzUsuńMnie ten koncert (w całości) bardzo się podobał, choć te "alternatywne brzmienia", to naprawdę nie moje brzmienia. No, ale jak Krzysztof kiedyś mi wytknął :) ja słucham wszystkiego, byle jakiś feeling miało, a tu miało, że hej!
Co więcej, podobało mi się prowadzenie tego koncertu, bo jakoś z pewnym dystansem (może dlatego) wpasowało się właśnie w te brzmienia.
No i te dziewczyny śpiewające! Naprawdę są ciekawe łącznie ze śpiewaniem. Wokalnie najlepiej (jak dla mnie) podśpiewała ta dziewczyna z Miuosh'em. Chyba nazywa się Daria Ryczek, czy jakoś tak. W każdym razie, warto mieć na nią oko, czy ucho.
Dumplings też było niezłe i ciekawe. Nawet bardzo. Słabego występu nie było.
Oczywiście, najbliżej moich zwykłych upodobań był ten Tomek Lipiński. Po tylu latach, to już jest naprawdę profesjonalista estradowy. Gdyby jednak, ktoś chciałby go brać za profesjonalistę w dziedzinie opinii politycznej, to sam sobie będzie winien.
Widziałem tę jego muchę (na szyi i w nosie), słyszałem te jego teksty "wicie, rozumicie" i ja mu to z sympatią odpuszczam. Tym bardziej pobłażliwie, że absolutnie nie wrócił do niego żaden odzew z widowni. I to jest podsumowanie, dla którego warto go było tam zaprosić.
Świetnie napisane Panie Krzysztofie. Nie było mnie tu jakiś czas i widzę, że Pan ciągle w dobrej formie. Cieszy.
OdpowiedzUsuńDzisiaj o muzyce, przynajmniej w teorii, więc też podrzucę coś do posłuchania, może Pan zna a może nie. Polecam w te ciepłe dni:
https://www.youtube.com/watch?v=rO6SkStmhGY
E, jak już robicie tutaj przegląd klipów, to ja znalazłem tę moją odkoncertową ulubienicę Darię Ryczek:
Usuńhttps://youtu.be/VyPjkJpIg3M
No i co?
@orjan
UsuńFaktycznie to jest zjawisko. Tym bardziej jestem pewien, że ją zniszczą.
@toyah
Usuńa co Ty nagle taki kapitulancki. Od tego, żeby nie zniszczyli są tacy jak my i dobre słowo.
@orjan
UsuńGdy chodzi o nasz rynek, ja kapitulanctwo wyssałem z mlekiem matki.
Poniedziałkowego koncertu nie oglądałem, za to w sobotę pokazała się na scenie inna wielka ofiara kaczystowskiego reżimu - Artur Andrus.
OdpowiedzUsuńTakże z tym Hołdysem i Jandą w 2020 to jest wielce niewykluczone.
Artyści cierpiący za miliony, panie dziejku kochany.
No ten to w ogóle jest ciekawym przypadkiem. Ciągle chyba występuje w radiowej trójce, która też jest radiem publicznym. No i przede wszystkim jest od dawna współtwórcą programu pop-kulturowego pt. szkło kontaktowe. Który wychował, a właściwie sformatował i stworzył setki tysięcy jeśli nie miliony ludzi o mocno sprofilowanych poglądach.
Usuń@Kozik
UsuńMasz w prezencie:
http://festiwalopole.tvp.pl/43138537/scena-alternatywna-2019
Niestety, trzeba przetrzymać reklamy, ale darowanemu koniowi ...
Obejrzyj, bo warto! Jandy i hołdysy mogą się pakować.
Tu się otwiera nowa epoka polskiej wokalistyki.
@Orjan Dzięki! Wieczorkiem zapuszczę. Powiem szczerze, że termin "muzyka alternatywna" zmroził mnie, niegdysiejszego punka ;) i wolałem sobie odpuścić, ale skoro polecasz....
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=N-vYyTuzIOo
OdpowiedzUsuń@ferr
UsuńZdolne są bardzo te dzieci.