Nie wiem, ilu z nas czyta tygodnik „Sieci”, a tym bardziej ilu z nich wie, kim
jest i w jaki sposób produkuje się jedna z gwiazd owego pisma, Dorota
Łosiewicz. Ponieważ podejrzewam, że jednych i drugich jest bardzo niewielu,
powiem tylko, że owa Łosiewicz jest to ktoś na poziomie wyznaczanym przez
komentarze na Twitterze. Ponieważ jednak z jakiegoś powodu jej towarzyska
pozycja znacznie przewyższa intelektualne oraz zawodowe umiejętności, osiągnęła
ona ogólnopolski sukces, występując od czasu do czasu w sztandarowym programie
TVP Info „W tyle wizji”. I oto ledwie wczoraj, komentując wystąpienie niejakiej
Ingi Zasowskiej, dziecka sprzedanego najbardziej brudnej polityce przez swoją
matkę, zechciała Łosiewicz porównać to nieszczęsne dziecko do niegdysiejszej –
ciekawe, swoją drogą, ilu z nas ją jeszcze pamięta – Marysi Sokołowskiej.
Oczywiście, dla każdego, kto ową dzielną
i śliczną licealistkę z Gorzowa Wielkopolskiego, która postawiła się samemu
Donaldowi Tuskowi rzucając mu prosto w twarz: „Czemu udaje pan patriotę, a jest
pan zdrajcą Polski?”, dziś jeszcze pamięta, jest jasne, że wybryk Łosiewicz
może dowodzić wyłącznie dwóch rzeczy, a więc tego, że ona jest wyjątkowo
głupia, albo wybitnie podła. Ja jednak, choć oba wymienione absolutnie mi nie
przeszkadzają, mam tu rozwiązanie trzecie: otóż może tu chodzić też o zemstę.
Już wyjaśniam.
Otóż ja bardzo dobrze pamiętam, jak po
swoim wystąpieniu Sokołowska robiła karierę głównie w Internecie, oraz w
mediach liberalnych, gdzie była równo gnojona, gdy chodzi natomiast o prawicowe
media, panowała niemal kompletna cisza. Zastanawiałem się wówczas, czemu ona
nie stała się ich pierwszą gwiazdą? Czemu choćby wspomniany tygodnik „Sieci”
nie zaproponował jej współpracy, albo przynajmniej nie przeprowadził z nią
serii wywiadów? Czemu, krótko mówiąc, ona nie została gwiazdą prawicy?
Zadawałem sobie te pytania i praktycznie od samego początku znałem odpowiedź:
ona się nie chciała sprzedać. Była na tyle mądra, przewidująca, no a przede
wszystkim sprytna, że urwała im się z haczyka i kto wie, czy nie doszło tam do
czegoś jeszcze, co sprawiło, że dziś Łosiewicz traktuje ją tak parszywie.
No ale przypomniała mi Łosiewicz tamtą
dzielną dziewczynkę, dziś osobę dorosłą, a ja sprawdziłem co ona dziś robi i okazało
się, że prowadzi wyjątkowo sympatyczny blog dla dziewcząt zatytułowany Welurowe
Pantofle, kompletnie odległy od polityki gdzie pisze o swojej mamie:
„Najbardziej
urzeka mnie w mojej Mamie to, że akceptuje wszystko, co się wokół Niej dzieje.
Najdrobniejszą rzecz oddaje Bogu. Dziękuje Mu za wszystko. Jest bezgranicznie
poddana Jego woli. Mama ma w sobie wieczny spokój. Często przypomina mi
jakiegoś antycznego mędrca. Nie uczyła się etyki, teologii, filozofii, ale
potrafi zawsze ufać i postępować dobrze”.
A ja sobie myślę, jak to dobrze, że ona
nie dała im się pożreć, jest dziś tu gdzie jest i nie musi prowadzić audycji „W
tyle wizji” i robić z siebie idiotki.
Zapraszam wszystkich do czytania
moich książek, które mozna kupoiwać, choćby klikając w okładki obok,
ewentualnie pisząc do mnie na adres k.osiejuk@gmail.com.
@toyah
OdpowiedzUsuńMasz rację! Pamiętam ówczesne obawy, że tę Marysię Sokołowską platfusy zaszczują, albo ktoś ją "zagospodaruje i przeformatuje". Wygląda jednak na to, że się obroniła.
Ten jej współczesny blog zasługuje na uwagę. Polecam:
welurowepantofle.pl
Niby blog ten jest "modowo szafiarski" jakich wiele, ale bije z niego takie ciepło, że poczułem się jak w pięknym ogrodzie, w którym dusza odżywa.
Tam jest jakby inny świat a najzupełniej realny wobec tego, który się nam wciska.
@orjan
UsuńPoza tym to jest wciąż nadzwyczaj miłe i grzeczne dziecko. Ja z nią już wtedy trochę rozmawiałem i dziś, kiedy jej wspomniałem o tym tekście, widzę, że się wcale nie zmieniła.
Ona za tygodnie bierze ślub i jest szczęśliwa więc różnych takich co chcieli ją wciągnąć w to bagienko musi trafiać szlag. Dzielna kobieta.
Usuń