Jest
oczywiście parę tematów, które na nas czekają, w tym bardzo
ciekawe refleksje powarszawskie, no ale to dopiero jutro. Ponieważ
tak jednak wyszło, że mój wczorajszy felieton zbiegł się ze
smoleńskimi uroczystościami i przedstawieniem przez zespół
Antoniego Macierewicza długo wyczekiwanej prezentacji przebiegu
katastrofy i doszło do swoistego dysonansu, dziś chciałbym
zaproponować, byśmy się trochę pośmiali z tego, co się na nas
wciąż wychyla zza rogu. A
zatem zachęcam do kupowania kolejnego, ukazującego się już jutro
numeru tygodnika „Polska Niepodległa” i czytania moich krótkich
wesołych kawałków, no a dziś przedstawiam teksty z poprzedniego
wydania pisma. Miłej zabawy.
Fakty
TVN doszły do wniosku, że ponieważ KOD się wypalił i stanowi
atrakcję już tylko dla grupki starych wariatów i emerytowanych
esbeków, na demonstracje organizowane przez feministki przychodzą
głównie najbardziej zdesperowani zboczeńcy, czasem w towarzystwie
wspomnianych starych ubeków, którym KOD się znudził, a
nauczyciele, zwłaszcza gdy już niedługo minister Morawiecki im
sypnie kasą, jakiej oni na oczy nie widzieli, rządu nie obalą,
stacja powinna wziąć sprawy w swoje ręce i zaatakować premier
Szydło propagandowo. Pomysł jest taki, że oni będą zamawiać
kolejno sondaże z jednym pytaniem: „Czy jesteś za odwołaniem
ministra...”, no i tu odpowiednie nazwisko. Na pierwszy ogień
poszedł Antoni Macierewicz i okazało się, że 57 procent Polaków
chce jego natychmiastowego odwołania. Rozumiem, że w kolejce już
czekają ministrowie Błaszczak i Waszczykowski. Po nich
społeczeństwo wypowie się na temat ministra Ziobry i minister
Zalewskiej, no a potem już pójdzie z górki i wreszcie premierem
zostanie Leszek Balcerowicz. Ewentualnie Janusz Zemke. I pomyśleć
tylko, że to było takie proste.
*
Gdyby
natomiast akcja sondażowa okazała się nie tak skuteczna, jak się
spodziewano, w odwodzie pozostaje ostatni dziś już obok Agnieszki
Holland żyjący autorytet, czyli Krzysztof Zanussi. Ów mędrzec
udzielił niedawno wywiadu Onetowi, w którym stwierdził, że jest
zawiedziony rządem Beaty Szydło, bo nic się nie zmieniło.
Dosłownie tak to zostało powiedziane: „Jestem zawiedziony, bo nic
się nie zmieniło”. Po owej deklaracji następuje dłuższy wywód,
w którym Mistrz długo i przeciągle wyjaśnia, na co on tak bardzo
liczył w związku z odsunięciem od władzy Platformy
Obywatelskiej, i z tego co udało mi się zrozumieć, wnioskuję, że
chodzi ogólnie rzecz biorąc o to, że filmy, jakie Zanussi kręci
są równie złe, jak dotychczas, a niewykluczone, że nawet jeszcze
gorsze. A zatem apelujemy do wszystkich miłujących autentyczną
sztukę Polaków, by w najbliższych wyborach głosowali na Platformę
Obywatelską. Tylko to może powstrzymać dalszy rozpad talentu
wielkiego reżysera.
*
Na
szczęście wciąż wysoką formę utrzymuje inny artysta, tym razem
nie kamery, lecz pióra, czyli Andrzej Stasiuk. Oczywiście, kiedy
mówię o wysokiej formie, nie mam na myśli pisarskiej klasy
wybitnego pisarza, bo tu chyba on sam już wie, że ta kałuża
ostatecznie i nieodwołalnie wyschła. Chodzi o prezentowany przez
Stasiuka talent publicystyczny. Również w wypowiedzi dla portalu
onet.pl, ten ciekawy człowiek postanowił się podzielić z nami
paroma refleksjami natury politycznej i to bez żadnych kompromisów,
bo dotyczących samego Prezesa: „Ja
mam jednak do niego przewrotny, literacki szacunek. Jako postać
literacką bardzo go podziwiam i cenię, ale też trochę współczuję.
Proszę sobie wyobrazić: rządzi sporym krajem, nie ma żadnych
przyjaciół, prawie z nikim nie jest na ‘ty’, wraca do domu i
samotnie, z kotem na kolanach, ogląda rodeo w telewizji. To jest
surrealizm i tragifarsa. To jest późny Chaplin i wczesny Samuel
Beckett razem”. Jasne. Najlepiej jest wracać do domu i samotnie
rozmawiać z własnymi upiorami. No i koniecznie zwracając się do
nich per ty. No a przy tym, jakie inspiracje! Nie jacyś głupi
Beckett z Chaplinem, ale sam Rysiek Riedel. Jak to było? „Whisky,
moja żono?” Kartofle tak nie potrafią.
*
A
propos kartofli, przygotowania do ostatecznego zastąpienia na
stanowisku premiera Beaty Szydło Grzegorzem Schetyną idą pełną
parą. Po pewnym niezręcznym i przeciągającym się nieco ociąganiu
się, Nowoczesna zdecydowała się ostatecznie poprzeć w sejmowym
głosowaniu kandydaturę przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Ustami swojego wybitnego przedstawiciela, posła Gryglasa, partia
ogłosiła, że nawet gdyby Platforma wystawiła do owego konkursu
„worek kartofli”, Nowoczesna głosowałaby za workiem, bo „dziś
nie ma ważniejszego celu, niż odsunięcie PiS-u od władzy”. To
jest okropne patrzeć, jak za co się oni wezmą, to im nie wychodzi.
Ledwo Gryglas wyskoczył z tymi kartoflami, w Internecie natychmiast
pojawiła się nowa ksywa dla Schetyny: „Worek Kartofli z
Porcelanowymi Zębami”. No cóż, polityka to nielekki kawałek
chleba.
*
No
i dobrze. Niech się bawią do białego rana. Gorzej, że i po naszej
stronie możemy od czasu do czasu zobaczyć, jak się ludzie ze sobą
i swoimi zadaniami męczą. Zapytany przez dziennikarza o swój
stosunek do tak zwanej „sprawy Misiewicza”, prezydent Duda, nie
siląc się na niepotrzebne dyplomatyczne gesty, odpowiedział, że
„polityka wymaga tego, by brali w niej udział ludzie wyłącznie
dojrzali”. Komentatorzy sugerują, że w ten sposób Prezydent
postanowił podarować ministrowi Macierewiczowi tak zwanego
prztyczka w nos. A ja sobie myślę, że jeśli w istocie rzeczy
takie były intencje pana prezydenta, to nie dość, że fatalnie
spudłował, to owo pstryknięcie musiało przelecieć na tyle daleko
od ministerialnego nosa, że ten go w ogóle nie zauważył.
Zwłaszcza że obok przechodził dyrektor Kędryna i wszystko
zasłonił.
*
Jak
widzimy, nastąpiło pewne przesilenie i jak na dziś nie jest
najlepiej. Nawet demonstracje KOD-u kompletnie ustały, nawet strajk
nauczycieli nie wyszedł tak jak był planowany. W dodatku ludzie się
już do programu 500+ dążyli przyzwyczaić i zaczynają z nadzieją
łypać w stronę Platformy Obywatelskiej, licząc, że tamci jak
dojdą do władzy może wprowadzą 1000+. Jak tu żyć, Pani premier?
Jak żyć? Może najwyższy czas, żeby zacząć zamykać opozycję?
Przynajmniej Kazimierz Kutz poczuje satysfakcję. Ostatnio znów
zabrał głos i oświadczył co następuje: „Może dojść do tego,
że będą starców zamykać, ale ja już siedziałem, wiem, na czym
to polega, więc owszem, możecie mnie zamknąć, tylko muszę zabrać
lekarstwa. Korfanty to też przeżył. Człowiek musi przecież jakoś
umrzeć. A umrzeć w więzieniu za panowania Kaczyńskiego, to ja
nawet mogę zostać bohaterem!” Zaapelujmy do rządu, by coś w tej
sprawie zrobił. Przecież nie godzi się tak lekceważyć życzeń
starszego człowieka.
*
Jak
już pisowski reżim posadzi Kutza, żeby mu umilić czas spędzany w
celi, można by mu do towarzystwa dołożyć samego Lecha Wałęsę.
Że niby on się o nic nie prosi? To prawda, że bezpośrednio nie,
no ale ostatnio udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi „Die
Zeit”, w którym powiedział parę rzeczy, które prokurator
Ziobro, gdyby się bardzo postarał, mógłby znaleźć
na to
jakiś paragraf. Otóż zdaniem Wałęsy, jeśli Niemcy natychmiast
nie wezmą całej Europy za twarz, „przyszłe pokolenia będą ich
tym obciążać bardziej niż za II Wojnę Światową”. Ja się tam
na prowadzeniu skutecznej polityki nie znam, ale gdyby tak spróbować
podciągnąć tę wypowiedź pod antysemityzm, kto wie, czy by się
nie udało upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu?
*
Inna
sprawa, że z Kutzem i Wałęsą za kratkami, zostanie nam już tylko
przewodniczący Petru i żeby się trochę pośmiać, trzeba będzie
oglądać kolejne odcinki „Ucha Prezesa”. No dobra, można
ewentualnie, korzystając z tego, że ostatnio wróciła mu forma,
spróbować zachęcić Ryszarda do zwiększonego wysiłku. Proszę
sobie wyobrazić, że komentując rozpoczęcie procesu wyjścia
Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, Ryszard powiedział, że
Wielka Brytania „rozpoczęła proces wyjścia ze strefy euro”, no
i znów Polska zadrżała od zdrowego, gromkiego rechotu. Pojawiają
się teorie, że tak jak wcześniej Petru był przekonany, że 6
stycznia Kościół w Polsce obchodzi Święto Sześciu Króli,
podobnie teraz udowodnił, że z niego ekonomista, jak z koziej dupy
trąba, bo nie wie, że w Wielkiej Brytanii nie płaci się euro,
lecz funtami. Otóż moim zdaniem problem Petru nie polega na braku
podstawowego wykształcenia, lecz na braku podstawowej przytomności.
On doskonale wie, że króli było trzech, a nie sześciu, a Londyn
to funt sterling, a nie euro. Niewykluczone nawet, że on świetnie
pamięta ile funtów trzeba zapłacić za ile uncji. Oczywiście
przed, bo po, tu już może być różnie. No ale póki co, to wciąż
nie jest nasz problem.
Jak
zawsze zachęcam do zaglądania do księgarni pod adresem
www.coryllus.pl, gdzie jest do
kupienia całe mnóstwo naprawdę świetnych książek, w tym mojego
autorstwa. Bardzo polecam.
No i jak tu nie snuć teorii spiskowych że Schetyna, Petry i Gryglas liczą po prostu na jakieś względy Prezesa po kolejnych wygranych przez Pis wyborach. Jakakolwiek by frekwencja nie była. Z resztą oni zdaje się frekwencję mają w poważaniu. Nie wiem jak Prezes.
OdpowiedzUsuńja mysle, ze one "naszym problemem" byc nawet nie chca bo bycie smiechem "marszalku kochany" jest wygodniejsze; dlatego, i z braku lepszego pomyslu traktuje toto z nalezyta powaga
OdpowiedzUsuńo.