Myślę,
że wspominałem tu już swego czasu, że od czasu do czasu zdarza mi
się opublikować coś na prawniczym – swoją drogą bardzo
ciekawym – portalu o nazwie papug.pl. Niestety moja umowa z
Papugiem jest taka, że jeśli przyjdzie mi do głowy zamieścić
opublikowany tam tekst tu na naszym blogu, mogę to zrobić dopiero
wtedy, gdy Papug zdąży nacieszyć się tak zwaną wyłącznością,
a to w naszym wypadku oznacza pełne dwa tygodnie bezlitosnego
starzenia się tematu. Efekt jest zatem taki, że jeśli ja
faktycznie zdecyduję się na to, by swój tekst z papuga umieścić
również tutaj, to on najpewniej w tym momencie będzie stanowił
klasyczną „musztardę po obiedzie”. W końcu wszyscy dobrze
wiemy, że czasy są takie, że czasem nawet jeden dzień to
wystarczająco długi czas, by choćby i pozornie historyczne
zdarzenie straciło całe swoje znaczenie, a owa historyczność
zdarzeń w najlepszym wypadku wywoływała zaledwie leniwe uniesienie
brwi.
Wspomnijmy
choćby niedawną awanturę z rzekomymi wyborami przewodniczącego
Rady Europejskiej. Ktoś naiwny mógłby pomyśleć, że oto przed
nami wydarzenie roku, a tymczasem dziś nikt już o tym nie pamięta,
tylko wszyscy gadają o tym, że pisowskie władze oświatowe Żagania
chcą wyrzucić z pracy jakiegoś nauczyciela wuefu za to, że ten na
swoim Facebooku zamieścił pozytywny komentarz na temat Jerzego
Owsiaka i jego działalności dobroczynnej. A co ze słynnym
seicento? Gdzie lewe rachunki Mateusza Kijowskiego? Jak się układa
życie Ryszardowi Petru i posłance Szmidt? Jak tam frekwencja na
słynnym swego czasu spektaklu „Klątwa”?
No
właśnie - „Klątwa”. Kiedy Papug zaproponował mi współpracę,
dyrekcja Teatru Powszechnego ledwo co wydała oświadczenie w obronie
swego prawa do wolnej ekspresji i ja im sprzedałem na temat tego
oświadczenia tekst. Czy dziś kogokolwiek tamten temat jeszcze
ekscytuje? Mnie, owszem. Czy jeszcze kogoś? Nie sądzę. No ale
myślę, że jakoś tak głupio o tym wszystkim tak po prostu
zapomnieć. A zatem, ponieważ parę dni temu minęło przepisowe 14
dni od daty publikacji, myślę, że nie zaszkodzi sobie powspominać.
No a przy okazji szczerze polecam portal papug.pl. Obok moich
tekstów, można tam znaleźć teksty Coryllusa, oraz paru innych
naprawdę ciekawie piszących autorów. Jest nawet sam Jacek Międlar.
Ho ho, tak tak.
Jakiś
czas temu dowiedziałem się, że dyrekcja warszawskiego Teatru
Powszechnego wydała oświadczenie w sprawie niesławnego spektaklu
„Klątwa”. Ponieważ doświadczenie mnie uczy, że oświadczenia
publikowane przez wszelkiej maści artystów w odpowiedzi na
kierowane pod ich adresem uwagi są bardzo często szalenie zabawne,
z dużym zaciekawieniem zapoznałem się z tym, co miała nam do
powiedzenia tym razem dyrekcja wspomnianego teatru. I muszę
przyznać, że po raz kolejny się nie zawiodłem. Otóż, jak czytam
w oświadczeniu, przede wszystkim nam nie wolno w żaden sposób
kojarzyć aktorów onanizujących się przy pomocy Krzyża, robiących
tak zwaną „laskę” papieżowi Wojtyle, czy wyrażających żal z
tego powodu, że Kodeks Karny nie pozwala na przeprowadzenie zbiórki
funduszy na wynajęcie zawodowego zabójcy, by ten zamordował
Jarosława Kaczyńskiego. Nie wolno nam tego robić z tego prostego
powodu, że oni wszyscy nie mają tu nic do gadania, bo są jedynie w
pracy i robią to, za co im się płaci. A zatem, jeśli do owej pani
kopulującej z Krzyżem mamy jakiekolwiek pretensje, to jesteśmy
bardzo niesprawiedliwi, bo równie dobrze może się okazać, że dla
niej ów Krzyż stanowi dokładnie takie samo tabu, jak dla nas, tyle
że my mamy łatwiej, bo nie jesteśmy w pracy, a ona owszem. Druga
informacja, jaką przekazała nam dyrekcja Teatru Powszechnego jest
taka, że ten penis doczepiony do figury św. Jana Pawła II, ten
stryczek opleciony wokół jego szyi, ten krzyż służący aktorkom
do gmerania sobie w kroczu, czy wreszcie owa flaga Watykanu użyta
przez jednego z aktorów zamiast papieru toaletowego, to są
wyłącznie „odważne
środki artystyczne, użyte wyłącznie w celu uświadomienia i
nagłośnienia cierpienia ofiar pedofilii w Kościele katolickim”.
Chodzi o to, że zdaniem twórców przedstawienia, widz, choćby nie
wiadomo jak świadomy, bez owego Krzyża w tyłku nie jest w stanie
przeżyć całego dramatyzmu sytuacji, w jakiej znaleźli się
ministranci na całym świecie. Poza tym też, jak głosi
oświadczenie Dyrekcji, „spektakl
nie ma również na celu obrazy uczuć religijnych i zniewagi
przedmiotów kultu religijnego”,
o czym świadczy fakt, że on „równie
bezkompromisowo atakuje inne postawy, niezwiązane z religią, w tym
zaangażowanie społeczne współczesnych artystów i środki,
których używa tworzony przez nich teatr”.
I
to jest coś, co na mnie osobiście robi wrażenie naprawdę mocne.
Otóż nagle się okazuje, że te Krzyże, te krocza, ten dyndający
na sznurku Jan Paweł II, czy wreszcie uwagi na temat kwesty na
zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, to nic w porównaniu z atakiem,
jaki ów spektakl kieruje pod adresem „artystów
i środków, których używa tworzony przez nie teatr”.
Nie jestem do końca pewien, czy wszystko dobrze zrozumiałem, ale z
tego co czytam, wnioskuję, że przedstawienie „Klątwa” to
przede wszystkim swoista autoironia, ale i wręcz być może satyra
wymierzona w nowoczesny teatr. No a skoro tak, to chyba oni są
zwyczajnie nasi. W końcu my też nie do końca szanujemy nowoczesny
teatr, czyż nie?
Najlepsze
jednak dyrekcja Powszechnego zostawiła nam na koniec. Oto, jak się
dowiadujemy, „spektakl
‘Klątwa’ od premiery 18 lutego 2017 r. spotkał się z bardzo
dobrą oceną ze strony widzów oraz wielu krytyków, którzy
obejrzeli go w całości. Wszystkie dotychczas zagrane spektakle
zakończyły się długimi owacjami”.
I to moim zdaniem stanowi wiadomość wręcz fantastyczną. Ja nie
wiem, ilu widzów jest w stanie pomieścić Teatr Powszechny i ile
oni tam płacą za bilet, no ale skoro przedstawienie w gruncie
rzeczy nieznanego chorwackiego autora, realizowane przez aktorów, że
tak powiem, raczej z trzeciego, niż pierwszego, czy choćby i
drugiego szeregu, gdzie nie występuje nawet Mariusz Benoit, co by o
nim nie powiedzieć, przynajmniej syn słynnego taty, to znaczy, że
nawet przy gorszej frekwencji, oni muszą nie tylko artystycznie, ale
również i finansowo, wychodzić na swoje. Jeśli za nimi stoi taka
popularność i taki sukces, naprawdę nie powinni się lękać. A
zatem może by im tak cofnąć państwowe dofinansowanie, a oni i tak
sobie świetnie poradzą, na przykład wystawiając klasyczne
burleski, choćby i z Krzyżami i na tle portretu Jana Pawła II. A
jeśli z jakiegoś powodu publiczność nie dopisze, to się
ewentualnie podniesie cenę za bilety i z tego interesu da się żyć
nie gorzej, niż dotychczas. No i, co przecież dla prawdziwego
artysty nie najmniej ważne, zawsze będzie można powiedzieć, że
oto mamy do czynienia z pierwszym autentycznie niezależnym dużym
projektem teatralnym w Polsce.
Już
pojutrze w Warszawie, w Bibliotece Rolniczej obok kościoła Św.
Anny ryszają dwudniowe Targi Książki Prawicowej, na których będę
razem z Coryllusem. Zapraszam wszystkich.
Widziałem fragment programu w TV jak Grzegorz Braun powiedział "panowie, co robicie w swoim wolnym czasie to w sumie wasza sprawa pod warunkiem, że nie szkodzicie innym i robicie to za swoje pieniądze". I chociaż zarówno mi jak i na pewno jemu nóż się w kieszeni otwierał na ten temat (i to dosłownie), to w zasadzie chyba trafił w sedno i wystarczy to co powiedział, żebyśmy mieli z tym święty spokój.
OdpowiedzUsuńCzytałam to oświadczenie, nie do końca, bo mnie zmierziło. Taka relatywizacja zachowań, które z marszu powinny iść pod prokuratorską lupę. Lupa? Co ja gadam, bez niej się obędzie. Bezczelne chamstwo bije po oczach. Wychowankowie Urbana godni swojego czarnego mistrza. Jestem wściekła, że uchodzi im to bezkarnie. Czytałam wypowiedź Urbana, który odpowiadając na pozew sądowy, w tymże sądzie stwierdził, że on jest bardzo wygodny i atakuje chrześcijanin, bo mu za to nic nie grozi, a muzułmanów nie, bo się ich boi, serio tak powiedział. Ja wiem, że to jest stary upadły człowiek, który ma zagwarantowaną nietykalność, ale i na niego powinien znaleźć się bat, a co dopiero na tych jego naśladowców - pseudoartystów, których ten obleśny satyr wyprze się przy najbliższej okazji. Oni myślą, że on gardzi tylko moherami.
OdpowiedzUsuń