Jak
się właśnie dowiedziałem, z okazji pierwszej rocznicy śmierci
prof. Zyty Gilowskiej, na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim
zorganizowana została specjalna konferencja, zatytułowana „Finanse
publiczne a rozwój gospodarki – in memoriam profesor Zyta
Gilowska”. Z informacji, jakie udało mi się znaleźć w mediach,
trudno się dowiedzieć ani tego, kto był organizatorem owego
wydarzenia, kto brał w nim udział i po co, ani też tego, na czym
ono konkretnie polegało, natomiast, owszem, wiadomo że jego ranga
była na tyle duża, że udział w nim wziął sam prezes Jarosław
Kaczyński.
Mówiąc
zupełnie szczerze, podejrzewam, że to wszystko odbyło się tak jak
zawsze, czyli wspomniany Kaczyński wezwał do siebie jednego z drugim i
zapytał: „Pamiętacie, co się stało rok temu?”, a kiedy
okazało się, że oni ani nie pamiętają, ani ich to nic nie
obchodzi, to im przypomniał, no i trzeba było się
szybko wokół sprawy zakręcić.
A
ostatecznie i
tak naprawdę jedyną informacją, jaka do nas z Lublina dotarła to
ta, że
wspominając Zytę
Gilowską,
Prezes
określił ją jako „osobę o przekonaniach liberalnych i
społecznej wrażliwości”.
Dla
mnie natomiast, ale, jak sądzę, również dla czytelników tego
bloga, wspomnienie śp. Zyty Gilowskiej nie objęło czegoś, bez
czego moim zdaniem pamięć o owej świętej kobiecie pozbawiona
jest jakiegokolwiek sensu, a więc wydanej w zeszłym roku jeszcze
przez Klinikę Języka książki zawierającej najbardziej osobiste
refleksje, którymi ona przez ostatnie lata swojego życia zechciała
się dzielić z pewnym blogerem. I tu się muszę od razu – po raz
kolejny zresztą – zastrzec, że osoba owego blogera nie ma tu
najmniejszego znaczenia. Oczywiście, to on był adresatem tych
listów, on zdecydował się je opublikować, natomiast to co się
tak naprawdę liczy, to fakt, że pod sam koniec swojego życia prof.
Zyta Gilowska powiedziała parę rzeczy, na tyle ważnych, że bez
nich nie mamy sposobu, by to, kim ona była, zrozumieć i w
konsekwencji docenić i dziś jej słowa pozostają praktycznie
nieznane. Co gorsza, pozostają nieznane nie przez jakieś
niedopatrzenie, ale przez najwyraźniej bardzo starannie zrealizowany
plan.
Z
tego co wiem, fakt pojawienia się owej książki, a tym samym fakt
publikacji ostatnich najbardziej prywatnych, a tym samym, być może
najbardziej szczerych refleksji Zyty Gilowskiej został podczas
wspomnianej konferencji bardzo starannie przemilczany. Ja mam
naturalnie świadomość, że skutkiem pewnego układu zdarzeń,
wiele osób, choćby i szczerze oddanych życiu i dziełu Zyty
Gilowskiej, zwyczajnie nigdy nie miało okazji się o wspomnianych
listach, ale też i o tym, że one zostały w ogóle opublikowane,
dowiedzieć – a ten wypowiedziany przez Jarosława Kaczyńskiego i
wspomniany wcześniej idiotyzm jest najlepszym tego dowodem –
niemniej jednak nie mam najmniejszych wątpliwości, że są ludzie,
którzy to wiedzą i zrobią wszystko, by ta wiedza nie stała się
wiedzą powszechną. Dlaczego? Oczywiście nie ze względu na osobę
Zyty Gilowskiej, ale z uwagi na nazwę wydawnictwa, które owe listy
zdecydowało się opublikować. Czyli nawet nie przez osobistą
niechęć do kogokolwiek, lub czegokolwiek, ale przez najbardziej
ciemne interesy.
Jeszcze
w zeszłym roku, z okazji dnia Wszystkich Świętych, dziennikarka
„Wiadomości” Maria Stepan, wspominając zmarłą w kwietniu
Zytę Gilowską, wyjaśniła, że mowa jest o „jednym z założycieli
Platformy Obywatelskiej”, „ministrze w rządzie Kazimierza
Marcinkiewicza”, oraz osobie „kontrowersyjnej”, czy może tylko
„barwnej”. I ja to oczywiście rozumiem. Ten poziom
bezprzykładnego chamstwa mnie oczywiście oburza, niemniej mu się
nie dziwię. Maria Stepan to najpewniej jeszcze jedna prosta idiotka,
a „Wiadomości” to, jak wiemy, program o charakterze ściśle
propagandowym, realizujący bieżące interesy władzy. A zatem
kontrola, jak jest nad nim sprawowana, prowadzona jest wyłącznie w
wyznaczonym zakresie, a więc kolejnych kompromitacji opozycji,
problemu uchodźców, oraz sukcesów ministra Morawieckiego. Jeśli
Maria Stepan z jakiegoś powodu Zytą Gilowską gardzi, ona może ją
potraktować w sposób dowolny i dyrektor Kurski nie będzie miał z
tym najmniejszego problemu. Ona ma jedynie uważać, by nie
zaszkodzić interesom władzy.
Jeśli jednak już mówimy o
lubelskiej konferencji poświęconej wspomnieniu śp. Zyty
Gilowskiej, którą zaszczycił swoją obecnością sam Jarosław
Kaczyński, sprawa wygląda zgoła inaczej. Książka „O samotnej
wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu” miała psi
obowiązek zostać tam zauważona. A jeśli zauważona nie została,
to mamy problem. I powtarzam raz jeszcze: ów problem nie nazywa się
ani Klinika Języka, ani tym bardziej Krzysztof Osiejuk. Chodzi
natomiast jak najbardziej o to, że ledwo co udało nam się wyrwać
Polskę z rąk ludzi złych i występnych, niemal natychmiast
oddaliśmy ją w ręce tych, co nawet jeśli nie są źli i nie
występni, to z całą pewnością głupi i gnuśni. Drobni cwaniacy
których jedyną ambicją jest dociągnąć do jutra tak, by mieć
pewność, że wprawdzie na helikopter nie starczy, ale jakąś
flaszkę zawsze się trafi. No i obok nich tych, którzy powinni mieć
na to wszystko oko, ale uznali, że przecież nie są kurwa w stanie
nad wszystkim zapanować.
Przepraszam
bardzo. Poniosło mnie. Jarosław Kaczyński, jeden z najbliższych
przyjaciół Zyty Gilowskiej, nie przeklina.
Książkę
„O samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu” można
kupić w księgarni pod adresem www.coryllus.pl,
a dokładnie rzecz biorąc tu.
Jednym z uczestników tej konferencji był prof.Andrzej Kaźmierczak, mówiłem mu o tej książce, niestety nie miałem okazji aby mu ją wręczyć. Mam nadzieję, że zrobię to niebawem. Wiem, że i tak za późno...
OdpowiedzUsuń@IVY
UsuńNiech mu Pan tej książki broń Boże nie daje. Jeśli on ją dostanie w prezencie, potraktuje ją jak jeszcze jedną z dziesiątek książek, które od kogoś dostał. On, żeby uznać ją za wartościową, musi ją kupić
Święte słowa.
Usuńm.zd. konferencja została „utajniona” (bowiem dowiadujemy się o niej ex post – przecież ani „nasi” ani PiS nie zapowiadało jej ogółowi wcześniej), aby z tą książką nie przyjechać na konferencję no, a broń Boże, spróbować ją tam wśród uczestników, sprzedawać (jeszcze JK by ją kupił !?); przecież, „organizatorzy” konferencji świetnie wiedzą że jest to korespondencja ZG do Ciebie (i tylko do Ciebie), a nie do tych, do których, o zgrozo, nie pisała (w ten właśnie sposób), a „przecież powinna !”
OdpowiedzUsuńno, a poza tym, Osiejuk ma niepisany zapis, Maciejewski ma niepisany zapis, no i całe środowisko obu Blogerów jest podejrzane; przeszkadzacie Panowie, „dobrej zmianie”;
pozdrawiam
CMB
@Anonimowy
UsuńMoim zdaniem, tu nie chodzi o politykę. Dobra zmiana poradzi sobie i z nami i bez nas. Za tym stoją osobiste interesy pewnych środowisk.
@toyah
OdpowiedzUsuńpodobno z anonimami pan nie rozmawia, tylko wzrusza ramionami!!
Co się stało na Boga? :)
@Anonimowy
UsuńZ anonimami nie gadam. Spieprzaj dziadu.
Ziemkiewicz niestety miał rację... :)
Usuń@lustereczko
UsuńW jakiej sprawie? W każdej?
Oby Pańska diagnoza, że są to ludzie "tylko" głupi i gnuśni a nie występni była prawdziwa.
OdpowiedzUsuńDo mnie właśnie miałaby jechać ta książka.
OdpowiedzUsuńI pozwolę sobie na komentarz z trochę innej strony. Bo jestem w zasadzie w opozycji do ś.p. Pani prof. Gilowskiej. Ale w ogóle sobie nie wybrażam, by jakikolwiek gamoń miał jakiekolwiek prawo do jakiejkolwiek (heh) wypowiedzi na temat polityki i spraw bieżących bez przeczytania tej książki. To jest po prostu "must have". I to, że nikt nic nie śmie pisnąć to jest momentami przerażające.
Wiesz, są ludzie, którzy ją po prostu znali. Oni w sumie nie muszą.
UsuńW sumie to nie wiem. Bo ja myslalem glownie o roznych "publicystach", ale nie wiem czy i politycy Ją tak dobrze znali, bo z tego co wiem to raczej siedziała na Uniwersytecie niż w polityce.
UsuńPublicyści, to najlepiej jakby się zapoznali z jej dorobkiem merytorycznym i z tej pozycji ew.komentowali. Książkę Toyaha mogą przeczytać "dla siebie".
Usuń@toyah
OdpowiedzUsuńMoże "oni" spuścili na śp. Zytę Gilowską i jej listy zasłonę milczenia właśnie przez treści tych listów. Już nie mówiąc o tym, komu śmiała te treści przekazać. I jak widać albo to ciągle działa, bo pani w Wiadomościach mówi o kontrowersjach, a JK o liberalizmie. Albo też "nasi" tak bardzo Pana i coryllusa się boją, że już wolą z tamtymi. To zresztą widać nie od dzisiaj.
Sam jeszcze książki nie czytałem, ale jest na półce i na pewno przyjdzie jej moment za niedługo.
@marcin d.
OdpowiedzUsuńObawiam się że też i o to chodzi, żeby ją zaszufladkować i ciągle ględzić że ona była szczerym liberałem. Taki prezent dla Gowina. Cena dogadania z systemem. Bo gdyby wyeksponowali tę "Samotną wyspę, zapomnianą łódź i ocean bez kresu" to by nagle wyszło że to nieprawda, że nie była liberałem. List 44, odpowiedź na pytanie o walkę między Kościołem a kapitalizmem: "Nie wiem co to jest 'kapitalizm'. To jakaś propagandowa zbitka. Na pewno wrogiem Kościoła Powszechnego jest korporacjonizm, ale tenże przyjmuje postać państw!" Reszta do samodzielnej lektury.
O p. Gilowskiej mogę powiedzieć, że jak wracam do tej książki, albo do tego filmiku z jej promocji:
https://www.youtube.com/watch?v=Plc9lO-muq0
to po prostu mnie zatyka, i siedzę z tą otwartą gębusią i chłonę jej słowa i o niej.
O książce mogę powiedzieć tyle, że jest świetna, i to nie jest dzieło przypadku, to są teksty Gospodarza wybrane przez p. Zytę. Nie wiem jak to nazwać. Chyba wyrafinowany gust.
Książka ta nie może powjawić się na tej konferencji również z powodu takich zdań p. Zyty (list 32 str. 146): "Pana nową książkę JUŻ KUPIŁAM - tzn. czekam na odbiór. ... Będę wiernie kupować wszystkie Wasze książki - i Pan i Coryllusa (ależ to jest narwaniec) - dla siebie i moich najbliższych (syna i siostry). A Wy piszcie."
W tym samym liście jest też takie, które właściwie powinno się podobać JK i Maciarewiczowi, no ale chyba przyklepali gapola: "Straszne były te przeczucia śp. Leszka Kaczyńskiego ('o ile będę żył ...'), do mnie też tak powiedział parokrotnie. Za każdym razem byłam zdumiona i zdziwiona i za każdym razem Go 'poprawiałam'. Po raz ostatni powiedział tak do mnie 19 lutego 2010. A potem ja - sama nie wiem co mnie wtedy napadło - powiedziałam do niego 'trzymam kciuki'. Przez telefon. I to był piątek 09.04.2010 około 20:00. W przeddzień. No i teraz ja mam sporo niedobrych przeczuć."
Wychodzi na to, że Ich trzeba wspominać razem prezydenta Lecha i p. Zytę.
Ludzie, którzy coś robią dla Polski, dla nas, nie mogą liczyć na długi żywot. Aleksander Jagiellończyk, Batory. Dużo by pisać.
Testament p. Zyty: "A Wy piszcie", czego i sobie i wszystkim życzę. "... piszcie ..."
@Magazynier
UsuńNawet mnie zaskakuje intensywność jej słów.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDobra, nie ma co się nakręcać. To jest zwyczajna konkurencja. Tzn. niezwyczajna bo miernoty siłą rzeczy muszą się czepiać układów z systemem.
Walka nawet nie między firmami, ale między rynkami. JK postawił na kiepściejszy rynek, ale lepiej ustawiony. Nie musiał, mógł improwizować. Po prostu gapol zrobiła z Kliniki rynek, a nie firmę. I JK dał się w tę koncepcję wpuścić.
To nie jest konkurencja. To jest brak uznawania za konkurencję. Jeśli o czymś nie mówimy, to tego nie ma. Nie ma tu specjalnego znaczenia jakość. To trochę jak z szacownymi periodykami naukowymi - jakość artykułu napisanego przez kogoś spoza "środowiska" nie ma najmniejszego znaczenia, i tak nie zostanie opublikowany. To jest też zresztą pułapka w drugą stronę - łatwo wpaść w schemat: "nie mówią o nas, bo jesteśmy za dobrzy, jesteśmy zagrożeniem". To w ogóle nie ma znaczenia, nie mówią, bo nie jesteście z towarzystwa. Albo spróbujecie wejść do towarzystwa, albo mówić nie będą. Chyba, że zbudujecie coś na miarę TV Trwam.
UsuńRAZ powiedział, i z pewnością już pożałował.
Str. 90: "Drogi Panie Krzysztofie! Tak jest, tak trzymać! Nicować tę nicość aż do kości! Bo to jest nicość. Kupiłam to dzieło [mowa o książce Bronisława Wildsteina "Dolina Nicości' - przyp. mój] i przeczytałam. W pierwszej chwili pomyślałam, no cóż -wprawdzie grafomania ale dobrze motywowana. Jednak tylko w pierwszej chwili, przez kilka minut."
OdpowiedzUsuńNo a potem jeszcze ta paskudna historia z bratem Roberta Mazurka.
Nie, nie - to nie przejdzie, nie będzie nam tu "blogerska tłuszcza" niczego nicować!
Wiesz, jakby np. Magda Ogórek czy inny Zaremba dostali od ś.p. Zyty Gilowskiej życzenia świąteczne i na tej podstawie wydali by łzawe wspominki - o, no to co innego - na konferencji mieliby specjalny panel "in memoriam" a potem pędziliby do Warszawy, by wieczorem wspominkować w programie u Rachonia.
Wszystko sprowadza się do pilnowania miejsca przy korycie.
@Kozik
OdpowiedzUsuńI słusznie. Gdyby oni mieli co wspominać, powinni być zapraszani wszędzie.
Nie mają co wspominać. Ty, owszem, ale nicowanie nicości nie przejdzie. Cały czas też pamiętam twoją wizytę u Pospieszalskiego, tę ich bandycką protekcjonalność.
UsuńWojenka wśród "naszych" się zaostrza się tymczasem:
http://m.niezalezna.pl/97921-prawicowy-zamach-na-macierewicza-zaskakujaca-powtorka-z-2010-roku
@Kozik
UsuńWciąż żałuje, że wtedy nie miałem jeszcze tego doświadczenia, by powiedzieć: "Przepraszam, jeszcze jedno zdanie". I powiedzieć pięć.
Co do Sakiewicza, życzę mu jak najgorzej. To jest potwór. Karnowscy to anioły.
@Toyah
OdpowiedzUsuń"Nawet mnie zaskakuje intensywność jej słów."
To chyba przywilej damy Jezusowego dworu, przywilej prorokini. Słowa, które mają wagę nieprawdopodobną.
@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się. To jest przemilczenie przyjęte z rozpaczliwą satysfakcją przez Raza i gapola. Rozpaczliwą, dlatego to jest rozpaczliwe konkurowanie.
@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńRaz nie napisał jeszcze swojej książki o Marszałku a już musi spuszczać jej cenę.
U Raza może i jest rozpaczliwe, ale generalnie nie. Reszta jest najwyżej poirytowana, że nie respektujecie się tu reguł gry.
OdpowiedzUsuń@Magazynier
OdpowiedzUsuńOn nie ma wpływu na jej cenę. To jest człowiek do wynajęcia.
@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńNo to jednak pan zgadza się ze mną. Dziękuję.
Co do RAZa i w jakimś sensie gapola tak. Oni, częściowo przynajmniej, konkurują na tym samym rynku, co do swej istoty i tak "pobocznym". Ale to nie dotyczy przemilczenia książki Toyaha w kontekście rocznicy ZG - nie.
Usuń@Toyah
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze lepiej.
No właśnie. Ten dziwny, nieprawdziwy, przytłumiony przekaz dla gawiedzi o ś.p. Zycie Gilowskiej. Wczoraj odebrałam na poczcie "Palimy licho, czyli ...". W skupieniu przeczytałam przedmowę i od autora(świetne)i parę rozdziałów. Jestem pod wielkim wrażeniem, zaraz naładuję kominek i wracam do lektury. Nie ma mnie. A piszę o tym, bo jestem przekonana, że książka "O samotnej wyspie ..." również zrobi na mnie piorunujące wrażenie. Jej tytuł już robi. Takie książki są drogowskazami, nie pozwalającymi się pogubić w tym przedziwnym chaosie. Tak trzymać panie Krzysztofie. Dzięki.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńMoże oni by chcieli takiej wybiórczości, ale prawa propagandy i rynku są inne. Nie da się jednego segmentu rynku konkurencyjnego wziąć w nawias.
Prawa rynku i propagandy nie są stałe. To tylko psychologia stosowana. Sęk w tym, że rynek propagandy funkcjonuje w ramch odgórnie ustalanych reguł. Nie da się na nim funkcjonować bez ich akceptowania. Teren, na którym zachodzi podgryzanie gapola, to nie jest ani główny nurt propagandy, ani ten sam rynek, co konferencja na KULu. Dla tego rynku ani Coryllus, ani Toyah nie istnieją. I nie zaistnieją. Mogą się najwyżej zmienić proporcje tych terytoriów. Ale one nadal będą funkcjonować równolegle, dosyć długo jeszcze, jak sądzę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałem, może mam niedosłuch, o fakcie ogłoszenia Zyty Gilowskiej święta. Zasług poniektórych odmówić jej nie można ale też nie można zapominać o całej jej drodze, o "zasługach" jakie położyła w tworzeniu PO.
OdpowiedzUsuńPanie i panowie, kadzenie przynależne jest ministrantom w kościele, a wasze kadzenie autorowi spowodować może, że zakrztusi się tym smrodkiem i padnie.
Książka jak książka, jedna z wielu- d... nie urywa!
@lustereczko
UsuńNie, nie masz niedosłuchu. Cierpisz jak większość z nich na zupełnie inny rodzaj deficytu. Nie będę Ci tłumaczył, bo i tak nie zrozumiesz.
Wybaczy pan ale podnoszenie larum, że w rocznicę śmierci pani Gilowskiej cicho jest o pańskiej książce, to zakrawa trochę na śmieszność.
OdpowiedzUsuńPrzecież na pańskim blogu, pokazywał pan listy i z tego co czytałem, wielkiego zainteresowania nie było.
Ani pani Gilowska nie była pępkiem świata, ani pan nie jest pisarzem na miarę, dajmy na to Ziemkiewicza.
@lustereczko
UsuńPełna zgoda. Ani Gilowska nie była pępkiem świata ani ja nie jestem pisarzem na miarę Ziemkiewicza. Tylko jaki jest sens przychodzić tu i wrzucać takie oczywistości?
@lustereczko
UsuńPełna zgoda. Ani Gilowska nie była pępkiem świata ani ja nie jestem pisarzem na miarę Ziemkiewicza. Tylko jaki jest sens przychodzić tu i wrzucać takie oczywistości?
W celu uświadomienia niejako, nie panu oczywiście bo pan wie, tym biednym ludziom wypisującym rzeczy nie przystające do rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń@lustereczko
UsuńZapewniam Cię, że jedyną tu osobą, dla której informacja, że Gilowska nie była pępkiem świata, a miary Ziemkiewicza i moja to dwie różne miary, stanowi odkrycie, jesteś Ty.
@lustereczko, powiedz przecie ...
UsuńJa, biedny ludź wypisujący, pozdrawiam i dziękuję za uś-uświadomienie.
Uś!
I żeby było jasne, nie obchodzą mnie walki buldogów pod dywanem /Gapola z innymi/- pełna neutralność czyli realna ocena rzeczywistości na podstawie przeczytanych informacji.
OdpowiedzUsuń@lustereczko
UsuńNo i jeszcze to. Co mnie obchodzi Twój stosunek do Gazety Polskiej?
@lustereczko
Usuń"realna ocena realności" brzmiałoby dobitniej.
Uś!
@Orjan
OdpowiedzUsuńrzekłbym nawet: makata os!
@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńZgadzam się ale tylko częściowo. Konferencja o Gilowskiej ze względu na obecność JK i donośny komunikat o jej rzekomym liberalizmie należy do rynku Gapol-springer. Rynek Kliniki jest równoległym, ale zarazem ma lepszą ofertę i wykazuje braki rynku Gapol-springer. Tego nie można nazwać podgryzaniem, jak to ujął pan lub ujęła pani @lustereczko. To jest dyskretna demolka. Terytoria są równoczesne, ale zachodzą na siebie, mają zbiory wspólne i tam będzie się kotłować. Socjalizm umiera najpierw w umysłach konkretnych ludzi.
Rynek Kliniki i rynek Gapol-Springer nie mają wiele wspólnego. Oni o tyle są zainteresowani Kliniką, o ile jest to marka na internetowym rynku propagandy. Rynek książki tradycyjnej funkcji propagandowej nie pełni już praktycznie wcale, zanikają tam budżety, a pisarze są już potrzebni tylko jako aktorzy, coś a'la Skrzynecki opisywany niedawno. Stąd książka Toyaha jest z punktu publicznej dyskusji i ew.wykorzystania postaci ś.p.Zyty Gilowskiej w celach propagandowych bez jakiegokolwiek znaczenia. To że Coryllus znalazł rynkową przestrzeń i to rozwojową, z punktu widzenia dużych graczy jest nieistotne - oni i tak nie zamierzają tej przestrzeni więcej eksplorować, zwijają się stamtąd, bo nie ma tam szans na budżety - można tylko sciągać z rynku gotówkę, a to dużych graczy nie interesuje. Klinika nie konkuruje więc z nimi.
Usuń@orjan,
OdpowiedzUsuńWybacz ale dla mnie, dyskusja to niejako gimnastyka myśli, która daje często obopólną korzyść służąc sprawdzeniu własnego rozumowania, a także powstawaniu nowych poglądów. Jednakże obaj dyskutanci muszą być miej więcej równi sobie pod względem erudycji i inteligencji. Jeżeli jednemu z nich brakuje pierwszej, to nie zrozumie wszystkiego, nie będzie au niveau. Brak inteligencji natomiast doprowadzi go do rozgoryczenia, które go skłoni do nieuczciwości i do podstępów, w końcu zaś do grubiaństwa. W tym konkretnym przypadku, Twoje zacietrzewienie oraz brak doświadczenia "politycznego" jest powodem, że piszesz nie na temat. Odnieś się do mojego komentarza, a nie piszesz ad personam.
@lustereczko
UsuńAleż wy trolle jesteście bezczelni! Przychodzisz tu i ni z gruszki ni z pietruszki mówisz, że Ziemkiewicz miał rację. Kiedy Cię grzecznie pytam, w czym Ziemkiewicz miał rację, zamiast odpowiedzieć, piszesz, że Gilowska nie została ogłoszona przez Kościół świętą, a moja książka "nie urywa dupy". Kiedy ja nadal grzecznie wyjaśniam, że wiem o tym, że Gilowska nie została kanonizowana, Ty mi nadal tłumaczysz, że ona nie jest pępkiem świata, a Ziemkiewicz jest ode mnie lepszym pisarzem. Ja nadal próbuję z Tobą grzecznie rozmawiać, no i wtedy Ty mnie informujesz, że Twoje komentarze nie są do mnie, ale do czytelników tego bloga. Kiedy wreszcie zostajesz potraktowany nieuprzejmie, zaczynasz się unosić z powodu rzekomego grubiaństwa i sugerujesz nam, że nie jesteśmy Tobie równi pod względem inteligencji.
W tej sytuacji nie pozosaje mi nic innego, jak Cię poprosić, żebyś spieprzał, dziadu.
@lusterecko (piescotliwie zmazurzone)
UsuńPod względem erudycji i inteligencji, to ja wymiękam. Uś!
Poza tym, nie znam niemieckiego i moja nie potrafić auf höchstem Niveau discutieren. Uś!
@orjan
UsuńAleż Ty jesteś nieinteligentny.
Jeżeli tak, to nie pozostaje mnie nic innego jak strawestować Bursę:
OdpowiedzUsuń"Życzę toyahowi, żeby toyah miał krótkie ręce!
A na głowie, żeby miał toyah świerzb. Nic więcej.
Świerzb na głowie. I niewielki zasięg łap.
Świerzb zaświerzbi… No a ty się drabie toyah drap!
@lustereczko
OdpowiedzUsuńCzy to możliwe, że Ty należysz do tej samej grupy modlitewnej co komentator Onager? No wiesz, ten co się codziennie modlił Koronką do św. Faustyny.
@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńTo znaczy że Springer będzie likwidował swoje tytuły w Polsce? Nie sądzę. Dostaje wszak poparcie z City za propagandę pojednania żydowsko-niemieckiego. Springer jest tworem ideologicznym. Tak jak Agora. Jak wiemy z listu Dekana kalkulacje rynkowe nie są jedyną podstawą do podejmowania decyzji w tych korporacjach. Są one zideologizowane i upolitycznione jak jasna cholera.
Co więcej. Springer ma w Gapolu ludzi promowanych wcześniej przez niego. Jeśli projekt Agora słabnie, to znaczy że makulatura musi nieść więcej treści podobnych treściom patriotycznym. Jeśli Dziennik, Fakt itp. nie będzie przynosił zysku, powstanie endecka i piłsudczykowska prasa z kapitałem niemieckim. Klinika też zajmuje się, ale z innego punktu widzenie niż ten oparty o fałszywą legendę Zamoyskich, Wybickiego, Kołłątaja, Staszica i KEN.
Oby się duzi gracze nie interesowali rynkiem Kliniki, ale jeśli Raz jest tylko najemnikiem, to sponsor jego książki o Marszałku już się zainteresował "Socjalizmem i śmiercią" i już się zmartwił jej powodzeniem.
Nie będzie, ale będzie przesuwał ciężar propagandy do internetu i brukowców (już przesuwa). Książka i periodyki "poważne" to tylko wisienka na torcie.
UsuńObstawiam, że RAZ zrobił to spontanicznie, już oberwał i więcej nie powtórzy.
@Magazynier
UsuńPodobno będzie likwidował. Papier jest passe.
Myślę, że wątpię :)
OdpowiedzUsuńJa z tych co posiadają dwóch wrogów śmiertelnych: głupota to i chamstwo. Głupotę ośmieszam, chamstwo piętnuję. Z determinacją. Niewiele tolerancji dla wykastrowanego rozumu.
Modlić się nie powiem modlę, codziennie rano i wieczorem.
@lusterecko
UsuńO której godzinie to wystawię w oknie ogarek.
@lustereczko
UsuńO tak! Głupota i chamstwo jako główny wróg to jest dobre. Ja pamiętam ten tekst z dawnych magazynów dla młodzieży: "Nienawidzę chamstwa i głupoty". Precz z faszyzmem!
A propos chamstwa, I tak najlepiej mi się podoba Twój komentarz na termat mojej książki o listach od Zyty Gilowskiej "Dupy nie urywa".
Powtórzę raz jeszcze: "Spieprzaj dziadu". Podnieca Cię to?
Logika nie jest pana silną bronią. Żeby coś zdefiniować, trzeba używać przynajmniej spójki definicyjnej, pan tego nie umie. I jeszcze coś: Z trzech gałęzi semiotyki, jak wiadomo (nie wszystkim, nie wszystkim...) syntaktyka zajmuje się formalnymi stosunkami między wyrażeniami lingwistycznymi, semantyka - stosunkiem tych wyrażeń do ich desygnatów, pragmatyka zaś stosunkami pomiędzy tymi wyrażeniami a ich twórcami i użytkownikami.
Usuńps
Podniecam się w łóżku...dziadku :)
Ciekaw jestem czy to zostawisz?
Swoją drogą Śp. Pani Zyta przewraca się w grobie!!!
Usuń@lustereczko
UsuńPani Zyta? Ojej! Jestem pod wrażeniem. Ta miłość do nieprzyjaciół. Z Ciebie jednak dobry człowiek.
@toyah
UsuńJa pamiętam ten tekst z dawnych magazynów dla młodzieży w wersji: "Nienawidzę chamstwa, głupoty i góralskiej muzyki".
To może przeszlibyśmy wreszcie do ulubionych Golców na Toyotach?
@orjan
UsuńNiestety na to nawet nie próbuj liczyć.
@orjan,
OdpowiedzUsuńAle tak milo popatrzeć, jak się ośmieszasz przed publiką brakiem merytoryki, brakiem umiejętności czytania ze zrozumieniem, brakiem logicznego myślenia...i nie tylko.
Jak w swym nieuctwie i nieudacznictwie slowno-merytorycznym nie potrafisz sensownie sklecić zdania
Jak miło takie "zachowanie" wytknąć palcem (choć ty i tak tej drwiny nie łapiesz). Pokazać innym, normalnym, to ich buractwo.
Prostych ludzi cenię i nie tykam, z prostaka zawsze będę drwił!.
@lusterecko
UsuńJa się nie ośmieszam. Ja się uśmieszam.
Uś!
No i pamiętaj, że w słowie "merytoryka" akcent jest na o.
OdpowiedzUsuńO!
@Jaroslaw Zolopa
OdpowiedzUsuńNo to tylko zmniejszy się ilość makulatury. Brukowce zostaną, być może o profilu niby narodowym. Internet czy papier to kwestia kalkulacji rynkowej, ale kit dalej trzeba wciskać w tej czy innej formie. Rynek który nie dopuszcza kitu to inna nisza. Nie uniknie się spięć między ryneczkiem-niszą bez kitu a rynkowiskiem.
@Jaroslaw Zolopa
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać wyrazy wdzięczności za polemikę i okazję do mądralowania. Polemika nieskończona, nadto nie roszczę sobie tytułu do ostatecznej mądrości, ale nie potrafię inaczej interpretować tych przesłanek.
@Jaroslaw Zolopa
OdpowiedzUsuń"Książka i periodyki "poważne" to tylko wisienka na torcie."
Zapomniałem nadto nie zgodzić się z tą tezą. Zgadzam się jeśli wisienka ma oznaczać produkty luksusowe dla poważnych graczy z górnej półki. Względnie dla niewolników czytających książki. Nie zgadzam się, jeśli wisienka oznacza zbędny luksus.