środa, 5 kwietnia 2017

... a tymczasem, zobaczmy, co słychać w "Polsce Niepodległej"


Od dziś w kioskach jest do nabycia kolejny numer „Polski Niepodległej”. Tymczasem u nas na blogu kawałki z poprzedniego numeru, dla tych, którzy, albo nie zdążyli sobie kupić, albo mieszkają w miejscach, gdzie się nic lepszego od tygodnika „W Sieci” nie dociera. Polecam i życzę dobrej refleksji.


Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein nie daje o sobie zapomnieć. Z okazji zorganizowanego w Parlamencie Europejskim, nie wiedzieć czemu i wedle jakiej pokręconej logiki, Dnia Osób z Zespołem Downa, poseł Platformy Obywatelskiej strzeliła sobie selfie się z dwojgiem dzieci, którym swego czasu udało się wyrwać z rąk aborterów. Kiedy mówimy o selfie i dwojgu dzieciach, nie mamy oczywiście na myśli jednego selfie z dwójką dzieci. Grafina von Thun und Hohenstein jest oczywiście zawsze chętna do tego by się odpowiednio zaprezentować, jednak bez przesady. Jeden „mongoł” dla kogoś, kto ma w nazwisku słowa „von” oraz „und”, to już wyczyn nie lada, jednak gdyby wrażliwość Thun miała zostać zaatakowana jednocześnie z dwóch stron, grafina mogłaby tego nie przeżyć, a my byśmy stracili okazję do cotygodniowej inspiracji. A więc życzymy długich lat życia, pani Różo, w obłędzie i zakłamaniu.

*

Nie musimy się jednak niepokoić. Nawet jeśli Różę Thun wezmą diabli, zawsze zostaną nam sędziowie i ich tak wybitni przedstawiciele, jak choćby rzecznik Krajowej Rady Sądowniczej Waldemar Żurek. Ów ciekawy człowiek ostatnio wrócił na czołówki doniesień medialnych dzięki ujawnionej informacji, że zagroził swojej córce kryminałem, jeśli ta nie zwróci mu nadpłaconych alimentów. Wiadomość ta zrobiła wrażenie nawet na samej Monice Olejnik, która z miejsca zaprosiła Żurka do swojego programu „Kropka nad i” i zapytała go, czy nie jest mu wstyd pokazywać się na oczy kolegom. Dziwna jest ta Olejnik. Z jednej strony ma w sobie to coś, co by wskazywało na resztki czegoś co przypomina poczucie przyzwoitości, a z drugiej zadaje pytania tak głupie, że aż dziw bierze, że ona w tym TVN-ie robi za ważną redaktorkę, a nie panią ze ścierką. A niby dlaczego kolegom Żurka miałoby to co on zrobił spędzać sen z powiek? To już naprawdę lepsze wrażenie robi Zbigniew Hołdys, który to jak Olejnik potraktowała Żurka określił na Twitterze jednym słowem: „Obrzydliwe”. Hołdys – człowiek bez przyzwoitości i bez rozumu.

*

W ogóle ostatnio obserwujemy ciężki deficyt jednego i drugiego. Jak donosi portal tvn24.pl, 21 letni Sebastian, któremu premier Szydło brutalnie zniszczyła ukochane seicento, ma w tym roku zdawać maturę, ale niestety atak ze strony skorumpowanego państwa doprowadził go do stanu, gdzie istnieje obawa, że nawet jeśli tym razem on jakimś cudem ów egzamin zda, to z wynikiem dużo poniżej swoich ambicji i oczekiwań. Jak relacjonuje reporter TVN-u, Sebastian „mówi, że był w szoku i że efekty tego szoku do dziś u siebie odczuwa. Ma kłopoty z nauką, nie uczy się tak sprawnie, jak wcześniej”. W pierwszej chwili miałem podejrzenie, że tu chodzi o rozum i przyzwoitość, jednak teraz myślę, że jest bardzo prawdopodobne, iż ten nasz cały Sebastian może być jeszcze bardziej cwany, niż nam się od początku wydawało.

*

To jest naprawdę bardzo możliwe, zwłaszcza gdy rzucimy okiem na człowieka, który prowadzi go przez te zeznania, czyli redaktora Macieja Kuciela. Otóż ów Kuciel cztery lata temu został skazany za nagranie rozmowy z jakąś sędzią bez jej wiedzy, a następnie opublikowanie owego nagrania. Broniąc się przed zarzutem złamania prawa oświadczył: „Podtrzymanie wyroku spowoduje u mnie blokadę przed podejmowaniem pewnych działań i po prostu nie będę ich wykonywał. Dla mnie będzie to koniec uprawiania dziennikarstwa śledczego”. Czy ostatecznie była apelacja, czy nie, tego ani nie wiemy, ani nas to w najmniejszym stopniu nie interesuje, natomiast z całą pewnością widać, że Kuciel blokadzie się nie dał i nie dość, że wciąż walczy, to nawet został tak zwanym caoachem.

*

Jak wiemy już wszyscy, premier Beata Szydło w imieniu Polski podpisała tak zwaną Deklarację Rzymską. Uroczystość była poprzedzona wieloma tygodniami negocjacji, gdzie z jednej strony mieliśmy ciężko skorumpowaną europejską biurokrację, a z drugiej interesy państw stowarzyszonych, głównie działających w Grupie Wyszegradzkiej. Negocjacje, jak słyszymy, były trudne i bardzo wyczerpujące, jednak udało się Polsce wywalczyć to, na czym zależało nam najbardziej, a więc gwarancję, że tak zwana Europa dwóch prędkości pozostanie póki co wyłącznie ponurą teorią. Jak się okazuje, również do samego końca walczył Grzegorz Schetyna, który posunął się do tego, by w jednym z wywiadów, wręcz rzutem na taśmę, oświadczyć, że Polska powinna podpisać tekst deklaracji „niezależnie od treści dokumentu”. Ktoś kiedyś przy jakiejś okazji sformułował opinię: „To nie polityka, to charakter”. Czyż to nie piękne?

*

Gdyby jednak ktoś z nas liczył na to, że ten rodzaj upadku to coś, co nam akurat się nie przydarza, wystarczy rozejrzeć się, czy gdzieś w pobliżu nie kręci się minister Gowin i posłuchać, cóż takiego ma nam do powiedzenia ów ciekawy człowiek. Otóż nie opadł jeszcze kurz po słynnym brukselskim przekręcie, w publicznej przestrzeni funkcjonującym pod nazwą „Wybory Przewodniczącego Rady Europejskiej”, kiedy to wspomniany Gowin udał się do mediów i oświadczył, że jego zdaniem Polska w Brukseli poniosła zawstydzająca porażkę. A on może to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, ponieważ jest człowiekiem, który zawsze woli politycznie zwyciężać, nawet jeśli te zwycięstwa przypłacone są moralną porażką. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak wyrazić satysfakcję z faktu, że duch profesora Gieremka jest wiecznie żywy.

*

Jak doniosły tak zwane zaprzyjaźnione media, nie gasnąca od roku 1970 gwiazda polskiego dziennikarstwa, Marek Lehnert, spotkał się na prywatnej audiencji z papieżem Franciszkiem i zarówno na piśmie, jak i w formie ustnej, poskarżył się na faszystowski rząd Beaty Szydło, który pozbawia pracy dziennikarzy dotychczas uczciwie i wiernie służących każdej władzy. Nie omieszkał również Lehnert opowiedzieć papieżowi, jak to rząd PiS-u również i jego wyrzucił z pracy, pod rzekomym pretekstem osiągnięcia przez Lehnerta wieku emerytalnego. Relacjonując swoje spotkanie z papieżem, Lehnert poinformował, że papież na jego opowieść nie zareagował jednym słowem, natomiast „minę miał smutną”. Chyba trzeba nam będzie zaapelować do Franciszka, by jeśli znów trafi na Lehnerta, wybuchał na tyle głośnym śmiechem, by redaktorowi do głowy nie przyszło, by naturalną uprzejmość papieża potraktować jako pretekst do kolejnych kłamstw.

*

Nie wiem doprawdy, czy oni wiedzą co czynią. I naprawdę nie chodzi już o te kłamstwa, ale o ich wiarygodność. Publikujący bowiem wypowiedź Lehnerta Onet, w sam środek owej relacji wbija reklamę jakichś rzekomo rewelacyjnych kursów językowych, gdzie oczywiście każdy z nas może się nauczyć języka angielskiego w parę tygodni. Reklama zamieszczana jest pod hasłem: „Wcześniej nawet się angielskiego nie uczyłem, a dziś mówię po angielsku, jak rodowity Brytyjczyk”. I to jest moim zdaniem coś wręcz fantastycznego, w jaki sposób Onet potrafi ocenić swój target. Chcesz znać idealnie angielski, nie mogłeś trafić lepiej, ale najpierw posłuchaj, co ci mamy do powiedzenia na temat obecnej sytuacji w Polsce. Jestem pewien, że to jest właściwa droga. Adamowi Michnikowi i spółce radzimy inwestowanie w sprzedaż wiązaną: tu informacja, a tuż obok reklama cudownych kursów językowych. Ciemny lud to kupi.

*

Na szczęście nie wszystko jest takie proste. Lud najciemniejszy można wodzić za nos długo i nadzwyczaj skutecznie, są jednak kwestie, których nawet najbardziej naiwny umysł nie przetrawi. Oto w związku z odbywającą się w pobliżu uroczystością podpisania Deklaracji Rzymskiej papież Franciszek przyjął u siebie premierów uczestniczących w imprezie rządów. I proszę sobie wyobrazić, że w Watykanie pojawił się również, jak to figlarnie określiły media, „szef rządu Luksemburga Xavier Bettel z mężem Gauthierem Destenayem”. Ja rozumiem nowoczesność, tolerancję, walkę z uprzedzeniami, a nawet wszelkie zło płynące z mowy nienawiści, ale apelowałbym do lokalnych ośrodków liberalnej propagandy, by się jednak ogarnęły. Ten numer nie przejdzie. To już niech oni lepiej produkują te swoje nalepki z godłem Unii Europejskiej, wpisanym w nie wynikiem 27:1 i hasłem: „Wpieprzyliśmy Polsce”.


Przypominam, że moje książki są w stałej ofercie w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Proszono mnie też o wspomnienie innych miejsc, gdzie Klinika Języka umieszcza swoje książki, a zatem: w Warszawie księgarnia Przy Agorze, księgarnia Tarabuk, oraz sklep FOTO MAG, antykwariat Tradovium w Krakowie, oraz sklep Gufuś w Bielsku Białej. Bardzo polecam.






3 komentarze:

  1. Mnie ostatnio najbardziej podobał się fragment wiadomości tvp - odcinek typu "wyśmiewamy opozycję". Widać Petru, mówiącego kwestię do mikrofonu jakiegoś dziennikarza, którą zakończył słowami "(Ja) tego nie rozumiem". Podsumowanie opozycji jak znalazł :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Ogrodniczka
    Albo ja też widziałem to samo, albo oni częściej używają argumentu, że czegoś nie rozumieją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego się nie upilnuje chyba, że pilnują specjaliści z Moskwy. Tymczasem dochodzi do mnie z opóźnieniem jakaś plotka, że od końca roku moję faworytę rędaktor Pochankę (ęęę!) pilnują już nie z telepromptera, ale właśnie stamtąd?

    Cóż to za ohydne plotki! Przecież kapitał nie ma narodowości, ani moskiewskości.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...