W
reakcji na moją wczorajszą notkę, jeden z czytelników przysłał
mi tekst napisany przez Rafała Ziemkiewicza jeszcze w roku 2015, a
więc, o ile dobrze pamiętam, mniej więcej w tym czasie, kiedy ów
mędrzec przestrzegał „Gazetę Wyborczą” przed prawdziwą
prawicową zarazą, która już tylko czeka aż on z kolegami stracą
swoją pozycję. Zapoznałem się z refleksjami Ziemkiewicza
https://dorzeczy.pl/6791/Turboniepokorni.html
i z prawdziwym zaciekawieniem zauważyłem, że on już wtedy,
walcząc z tym, co my nazywamy myślą niezależną, a oni
„oszołomstwem”, podpierał się argumentem w osobie Jarosława
Kaczyńskiego, którego rzekomo owo „oszołomstwo” chce
zniszczyć. Uderzył mnie ów argument, ponieważ wrócił on z
prawdziwym przytupem właśnie w tych dniach w tekście omawianym
przeze mnie na tym blogu ledwie co wczoraj. Tu również, atakując
mnie i Coryllusa, zarzucił nam Ziemkiewicz, że to co my dziś
głosimy to zaledwie wstęp do „wieszania” Jarosława
Kaczyńskiego. Oto, zdaniem Ziemkiewicza, mamy w Polsce od dawna
upragnioną wolność oraz Jarosława Kaczyńskiego, który nam
utrzymanie owej wolności gwarantuje, podczas gdy takie „świry”
jak ja czy Coryllus próbują ową
gwarancję zniszczyć.
Oczywiście, każdy kto czyta nasze blogi, doskonale wie, w jaki
sposób my tu patrzymy na Jarosława Kaczyńskiego i jak bardzo boimy
się nadejścia chwili, kiedy on w końcu odejdzie i Ziemkiewicz z
kumplami wreszcie poczują, jak wieje wiatr historii… pozostaje
jednak w tym wszystkim sam Ziemkiewicz. No a skoro on, to ja może
zaproponuję byśmy dziś poczytali sobie pierwszy w ogóle tekst,
jaki opublikowałem na tym blogu, poświęcony jak najbardziej
Rafałowi Ziemkiewiczowi. Mamy zatem luty 2009 roku, o
niepokornych, a co dopiero o „turboniepokornych” jeszcze ptaki
nie śpiewają, natomiast Rafał A. Ziemkiewicz już jest. Cały on.
Zapraszam.
Zwykle
z dużą przyjemnością i satysfakcją czytam opinie Rafała
Ziemkiewicza. Niestety w „Rzeczpospolitej” z 27 lutego p.
Ziemkiewicz napisał coś, co uważam za błąd zaskakujący swoją
trywialnością i tym bardziej zasługujący na polemikę.
Otóż
w swoim komentarzu "Grochem o ścianę" Redaktor pisze, że,
próbując się głupio
tłumaczyć
z serii porażek, prezes Kaczyński przecenia wpływ mediów na
opinię publiczną, bowiem: „gdyby
media miały aż taki wpływ, jaki im prezes PiS przypisuje, nigdy by
nie doszło do Sierpnia '80, ani upadku komunizmu - ludzie wciąż by
wierzyli, że Polska rośnie w siłę, a im żyje się dostatniej”.
A
ja się dziwię, jak można być tak naiwnym. Przede wszystkim
historycy i inni komentatorzy wciąż nie ustalili wspólnej opinii,
co do tego, dlaczego komunizm upadł. Jakkolwiek by jednak patrzeć,
poziom tak zwanego społecznego sprzeciwu nie zajmuje w tych
spekulacjach pierwszego miejsca. I to akurat nie dziwi, bo kto
pamięta tamte lata, pamięta też dobrze, że społeczeństwo
ogólnie rzecz biorąc komuny nie lubiło, ale to nie-lubienie nie
zmieniało ani na chwilę faktu, że gen. Jaruzelski był zawsze
bardziej popularny od Wałęsy, nie mówiąc już o Kuroniu, czy
Michniku. I że jak przyszło do wyborów w roku 1989, to ponad 30%
społeczeństwa uznała, że nie ma się czym przejmować „tym
całym cyrkiem”.
Nawet
gdyby jednak uznać, że to ludzie wbrew całej propagandzie i
psychicznej opresji unieśli się mocą zdrowego rozsądku i
moralnego sprzeciwu, to ani ja, ani red. Ziemkiewicz, ani nikt inny
nie może mieć pewności, czy gdyby nie ciężka, codzienna
propaganda, to system nie runąłby dużo wcześniej.
Myślę
jednak, że pan redaktor Rafał Ziemkiewicz wie to co ja zupełnie
dobrze i moje słowa nie są mu do niczego potrzebne. Po prostu
chciał napisać, że Jarosław Kaczyński się zaplątał w polityce
i żeby to udowodnić użył argumentu, którego nie przemyślał.
Moim
zdaniem on to wie, bo wskazują na to inne jego słowa, w innym jego
artykule w tej samej Rzepie, gdy pisze: „Lęk
zawsze idzie w parze z niechęcią, więc jeśli przekonamy ludzi, że
nasz rywal jest dla nich groźny, sami wyciągną właściwe
wnioski”.
I dalej: „Ponieważ
szyderstwo idzie w parze z pogardą, jeśli uczynimy naszego rywala
obiektem kpin, także wtedy odbiorca wyciągnie wnioski na jakich nam
zależy".
Jakże
to celna refleksja. Nikt by tego lepiej od red. Ziemkiewicza nie
ujął. Może nawet i prezes Kaczyński. On jednak przynajmniej to
wie. I o tym mówi. I ma do tego prawo. Bo to fakt, nie obsesja.
Tak
to się działo 8 lat temu. Wprawdzie Ziemkiewicz pozostał dokładnie
taki sam, jednak myśmy zdecydowanie wydorośleli i spoważnieli.
Może jeszcze nie do końca, ale na tyle skutecznie, by czytając
powyższe słowa wiedzieć, że mamy do czynienia nie z błędem,
lecz charakterem, lub co gorsza metodą.
Gdyby
ktoś się zastanawiał nad tym, co by tu sobie kupić do czytania,
polecam ksiegarnie pod adresem www.coryllus.pl.
Tam można znaleźć nie tylko moje książki.
RAZ w takim razie nie ma wyboru. Musi walić w was z moździerza, bo ujawniliście jego cyrograf. Albo pokajać się za pakt z piekłem i za ... odtrącenie pierwszej małżonki, co znaczyłoby zejście ze "sceny literackiej". Musiałby zająć się jakąś uczciwą ciesiółką, np. hodowla tulipanów.
OdpowiedzUsuńTyś, Toyahu, napisał ten tekst w 2009 a on zaraz chyba w tym samym roku zrobił tę szopkę z donosem na Coryllusa i GB.
Charakter i metoda, to dużo wyjaśnia, ale i tak trudno mi to pojąć. Tę jego "opozycję udawaną", to jest przecież oksymoron. Łatwiej mi zrozumieć miszcza Adama, bo ten był zawsze trockistą, wyszedł spod ręki miszcza Słonimskiego i zawsze był w opozycji w ramach czerwonej międzynarodówki wobec rewolucjonistów narodowych. Może kiedyś się dowiem, jak miszcz Adam wygenerował RAZa.
@Magazynier
UsuńJaką szopkę z donosem?
Ubermensche nie biorą swoich słów do siebie. Piekło/zło to inni. Ale lustro jest bezwzględne nawet dla wzroku bazyliszka. I jak teraz wygląda p. Rafał Aleksander Ziemkiewicz, kiedy jego słowa wracają do niego jak bumerang?
OdpowiedzUsuń@Tropiciel
UsuńOn ma dziś tyle powodów żeby wyglądać źle w lustrze, że z całą pewnością od dawna o nich nie myśli.
Jednak na wszelki wypadek stłukł wszystkie lustra.
OdpowiedzUsuńJeszcze nick: Tropiciel.
Usuń@Tropiciel
UsuńWiesz co. Może zostaw to Unknown. Będę wiedział że to Ty.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTę po spotkaniu w Hybrydach 10 09, nie pamiętam którego roku. Coryllus pisze o niej: "po pamiętnym spotkaniu w Hybrydach, 10 września, pan Rafał poleciał donieść na nas do największych wrogów prawicy patriotycznej czyli do swoich kolegów z gazowni. Potem zaś wszyscy jeździliśmy na przesłuchania do prokuratury na Ochocie." Wykorzystał ten sam scenariusz sfabrykowany wcześniej domowym sposobem o tym, że chcecie powiesić na latarniach całą lewicę razem z Prezesem i cywilizowaną prawicą.
@Magazynier
UsuńTo było wiele lat później i on nie doniósł na Brauna i Coryllusa, ale na blogerów, którzy tam wystąpili. Na mnie i Julka też.
@Tropiciel
OdpowiedzUsuńZwłaszcza dla wzroku bazyliszka. Bazyliszek zatem musi nauczyć się uników przed powracającymi bumerangami. Ale i tak błędów nie jest w stanie uniknąć. Któryś go trafi.
@Tropiciel.
OdpowiedzUsuńKtóryś bumerang go dosięgnie. Np. problemy z promocją Złowrogiego cienia Marszałka, książką wirtualnie wirtualną, której jeszcze nie napisał a już musi spuszczać cenę.
Celna riposta.
OdpowiedzUsuńPewnie,co gorsza, metoda.
Szkoda, bo co najmniej 1 x wyprowadził mnie z błędu.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDla pamięci, w którym roku to było?
@Magazynier
UsuńZaczęło się w 2012, skończyło w 2013.
@Toyah
OdpowiedzUsuńO, już znalazłem - http://forum.gazeta.pl/forum/w,13,138837177,138837177,Radykalna_prawica_uczy_sie_strzelac.html
jest nawet film z tego 10 września 2012: https://www.youtube.com/watch?v=gRIMAi6A8Gk
OdpowiedzUsuńI nawet Andrzej Nowak tam był, profesor rzecz jasna.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDystans 3 lat od twojego tekstu do donosu z 2012 sprawia, że po drodze jest niejaka zgroza, wyróżnienie cię jako Blogera Roku w 2009. Jak to się mogło stać? Musi że jak raz red RAZ zagapił się. "Nie miał" już potem "wyjścia", musiał donieść na was w 2012, a teraz musiał znowu napisać donos.
Dla dokładności, czy jesteś pewien że w 2012 nie doniósł na GB? Jeśli na pewno, to coś to mówi o poziomach i rejestrach układu medialnego Hyde Park.
Przed chwilą oglądałem te wasze zdjęcia w tym jego alfabecie w tym towarzystwie, w którym je umieścił. Metoda. Chętnie bym ci odradził oglądanie ich, jeśli by moja odrada poskutkowała. Bardzo mi przykro, że donoszę o tym tobie, one są rodem z krainy grzybów.
@Magazynier
UsuńTo wszystko było trochę inaczej, ale nieważne. Nie ma czego wspominać.
@Toyah
OdpowiedzUsuńOk. Poplotkujemy o tym przy okazji, jeśli ci to nie sprawi przykrości.
@Magazynier
UsuńNie ma mowy o jakiejkolwiek przykrości.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@lech
UsuńMnie do czarnej rozpaczy natomiast doprowadzało to, co w sprawie Misiewicza robił minister Macierewicz.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@lech
OdpowiedzUsuńZe mnie spowiednik jak z koziej dupy trąba.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze o Misiewiczu. 5 min temu w Wiadomościach poseł PIS Marek Suski. Redaktor pyta "Pan Misiewicz nie jest już członkiem rządu ani PiS. Czemu tak późno?" Suski "Nie późno, tylko szybko, w środę dowiedzieliśmy się o (...) a dzisiaj już jest decyzja. A poprzednicy ... a my wypalamy zło gorącym żelazem.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
UsuńA co miał odpowiedzieć? Że tak to już jest?
Nie, nie to. Ale przynajmniej ludzie wystawiani do mediów powinni wiedzieć, że od tej tzw. dobrej zmiany oczekuje się, że w takiej sytuacji powie "Tak, późno, daliśmy ciała, ale już naprawiliśmy to. I postaramy się dużo szybciej na przyszłość usuwać takie problemy". To miał powiedzieć. Dla mnie najbardziej zaskakujące i groteskowe zarazem jest to, że przez takie kuriozum jak Misiewicz PiS pozwalał sobie na psucie wizerunku.
UsuńPan Rafał pisze jak mu wiatr zawieje. Tak więc, albo jest niekonsekwentny albo manipulant. Wybór należy do odbiorcy jego tekstów. Czytam go czasami i zdziwienie wielkie mnie ogarnia, że dorosły człowiek może mieć różne zdanie na konkretny temat, w zależności dla kogo i kiedy pisze. Tak więc kim pan jest, panie RAZ? Nie wszyscy mają krótką pamięć, a jeśli nawet to coś niektórym nieprzyjemnie zgrzyta. Warto? Pewnie tak.
OdpowiedzUsuń@Jola Plucińska
UsuńKażdy orze jak może. A ponieważ on może tak, więc mamy co mamy.
No orze jak może, ale ja od zawsze jestem idealistką i niekoniecznie taka orka mi odpowiada. A jakieś granice gdzieś są, czy to zależy wyłącznie od indywidualnych cech osobnika i jego wyobrażeniu o sukcesie? Jakaś namiastka ostracyzmu w środowisku dziennikarskim funkcjonuje? Pytam abstrahując od RAZ-a. Niby nie jestem naiwna, ale dla własnego dobra powinnam zwiększyć dystans i nie cieszyć się z byle czego.
Usuń@Jola Plucińska
OdpowiedzUsuńNie. Nie funkcjonuje.