piątek, 7 kwietnia 2017

O talentach jak diament i czarnym coachingu

     
      Zanim przejdę do właściwej części dzisiejszego tekstu, muszę opowiedzieć historię jeszcze z minionej niedzieli. Otóż kiedy się już skończyły targi, wsiadłem do pociągu do Katowic i kiedy wszedłem do przedziału, okazało się że na moim miejscu siedzi dziewczyna w wieku studenckim. Siadłem na wolnym miejscu naprzeciwko niej, a ona grzecznie zapytała, czy mnie przypadkiem nie podsiadła. Odpowiedziałem, że owszem, podsiadła mnie jak najbardziej, jednak póki nikt mnie z mojego miejsca nie wyrzuci, nie mam nic przeciwko temu, byśmy sobie siedzieli tak jak siedzimy. Już chwilę później okazało się, że ona też jedzie do Katowic, tyle jednak że nie dość, że nie ma biletu, to jeszcze pędząc na pociąg zgubiła gdzieś portfel z pieniędzmi, dokumentami, kartami i w ogóle wszystkim, co człowiek trzyma w portfelu. W tej sytuacji zdeklarowałem, że kiedy przyjdzie konduktor, ja jej ten bilet kupię, a my się jakoś w Katowicach spotkamy i ona mi te pieniądze jakoś odda. Dziewczyna się ucieszyła i obiecała, że mi forsę odda jeszcze na dworcu, bo tam będzie na nią czekał narzeczony z kasą. No a potem już sobie tylko rozmawialiśmy. Rozmowa stała się tym ciekawsza, kiedy okazało się, że dziewczyna ma na imię Patrycja, mieszka w Warszawie, natomiast w Katowicach studiuje wokalistykę jazzową na Akademii Muzycznej, a we mnie się natychmiast obudziła ambicja, by ją zacząć odpowiednio muzycznie edukować. Ponieważ tak się złożyło, że w przedziale z nami jechali jeszcze nieco tylko ode mnie młodsi państwo ze Szczekocin, którzy mieli kompletnego fioła na punkcie tak zwanego classic rocka, to dziecko już do końca podróży nie miało z nami najmniejszych szans.
     Te niemal trzy godziny minęły jak z przysłowiowego bicza trzasnął, narzeczony po Patrycję jak należy przyszedł, kasę mi również jak należy oddał, a na odchodnym owa Patrycja zaprosiła mnie jeszcze bym przyszedł na jej występ w najbliższy czwartek w Akademii. No a ponieważ to było bardzo miłe dziecko, ja się tam wczoraj wybrałem i o tym właśnie chciałem dziś napisać. Otóż jest tak, że ponieważ ja mam tu w Katowicach dość dużo znajomych muzyków, w pięknej sali koncertowej Akademii Muzycznej w Katowicach byłem wielokrotnie, natomiast dotychczas nie widziałem najmniejszego powodu, by się tam pokazywać przy okazji popisów studentów miejscowego wydziału wokalistyki jazzowej. No a wczoraj jak najbardziej tam poszedłem i od razu muszę powiedzieć, że to co tam przeżyłem, do dziś mnie nie opuszcza. Otóż proszę sobie wyobrazić, że poza „moją” Patrycją, występowała tam cała kupa innych muzyków i wokalistów, a ja nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem okazję uczestniczyć w koncercie, który zrobiłby na mnie takie wrażenie. Oni wszyscy byli tak nieprawdopodobnie znakomici, że ja nie jestem w stanie wskazać na współczesnej polskiej muzycznej scenie nikogo o choćby zbliżonej klasie. To co miałem tam okazję wysłuchać, to był poziom europejski bez jakiejkolwiek dyskusji. Te dziewczyny – bo to były głównie dziewczyny – były tak dobre, że przy nich nikną nie tylko współczesne gwiazdki polskiego popu, ale też tacy klasycy jak Krystyna Prońko, Ewa Bem, Hanna Banaszak… można wymieniać. Był też chłopak, który wykonał całkowicie autorską, elektroniczną wersję przeboju Beatlesów „Norwegian Wood” na takim poziomie, że gdyby mi to puściło moje dziecko i powiedziało że to jest jakiś Belg, czy Duńczyk, to ja bym oszalał z wrażenia. Była też dziewczyna z Białorusi z piosenką Młynarskiego „Polska miłość”, a ja tam siedziałem wciśnięty w fotel i nie wiedziałem, co się dzieje. A działo się mianowicie to, że najprawdopodobniej to, co ja zobaczyłem tam, na tym w gruncie rzeczy prowincjonalnym koncercie studentów Wydziału Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach, stanowi znakomity symbol ogólnej sytuacji na rynku tak zwanej kultury w Polsce. Ja jestem pewien, że ogromna większość tych muzyków i tych piosenkarzy, jeśli zachowają swoje dotychczasowe ambicje i w pewnym momencie zorientują się, że wszystkie drogi do kariery są zamknięte, to albo się zgodzą pójść na jakieś nędzne kompromisy z cwaniakami z branży, albo zwyczajnie wyjadą za granicę i tam będą się realizować w jakiś klubach. A my tu zostaniemy z Patrycją Markowską, Justyną Steczkowską, no i oczywiście Agnieszką Chylińską. Z mężczyzn będzie nam śpiewał Dawid Podsiadło.
      No ale przecież nie chodzi tylko o muzykę. Wszyscy tu znamy mój stosunek do wszystkiego co powstaje w Polsce, gdy chodzi już nie tylko o ową muzykę, ale również o teatr, film, czy literaturę, a ja dziś mam wrażenie, że jest bardzo prawdopodobne, że to czego doświadczyłem wczoraj w sali koncertowej Akademii Muzycznej w Katowicach to tylko część tego, co się wyprawia w całej tej przestrzeni nadzorowanej przez ministra Glińskiego i wszystkich tych co pod nim. Dziewczyna którą poznałem w pociągu z Warszawy do Katowic w ubiegłą niedzielę, nie jest może kimś, kogo płyty bym chciał kupować, ale z całą pewnością prezentuje bardzo wysoki europejski poziom sztuki estradowej. Muzycy, którzy towarzyszyli piosenkarkom, nie są pewnie jakoś szczególnie wybitni, niemniej jednak jestem pewien, że oni by się mieścili w każdej poważnej ofercie, czy to w Amsterdamie, w Paryżu, czy w Wiedniu. W odróżnieniu od tego, czego się nam tu każe słuchać na co dzień. Niedawno ktoś mnie spytał, dlaczego ja nie próbuję się ze swoimi książkami przebić do czegoś, co nazywamy głównym nurtem. A ja odpowiadam zawsze tak samo, czyli że aby liczyć na tak zwany komercyjny sukces, musiałbym się w pierwszej kolejności ukorzyć przed gorszymi od siebie, a tego robić nie chcę. I tak się sprawy mają na każdym etapie i w każdym miejscu owego rynku.
      Biedna Patrycja. Wystąpiła swego czasu w telewizyjnym programie Voice of Poland i niemal go wygrała. Oceniały ją Patrycja Markowska i Justyna Steczkowska. Obie słuchały tego występu i bardzo uprzejmie pokazały, jak bardzo im się podobało. Oglądam ów występ na youtubie i dostaje autentycznej cholery. Ja na jej miejscu bym przede wszystkim się tam nie pokazywał, no ale skoro już coś mnie tam poniosło, to bym powiedział tym dwóm, że gdybym miał śpiewać tak jak one, to bym się zatrudnił na kasie w Biedronce, odwróciłbym się na pięcie i wyszedł. Co od lat regularnie czynię. Odwracam się na pięcie i wychodzę. I wszystkich do takiego właśnie podejścia zachęcam.



Już jutro w Warszawie rozpoczyna się dwudniowy kongres prawdziwej prawicy, czy jakoś tak, organizowany przez środowisko związane z „Najwyższym Czasem”. Z tej okazji w Bibliotece Rolniczej obok kościoła św. Anny będziemy sprzedawać nasze książki. Wszystkich serdecznie zapraszam. W sobotę od 10 do 18, w niedzielę od 10 do 16. Może być wesoło.

46 komentarzy:

  1. Ten Podsiadło to jest wyjątkowy wprost syf. Jechałem kiedyś samochodem i on w radio leciał...nie dało rady. To jest zarządzanie kulturą za pomocą dekretów. A oni się potem z Łukaszenki śmieją....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Lucyna
      Pewnie że syf. Jak Twardoch, Smarzowski i reszta.

      Usuń
    2. @Lucyna

      Jest pewna, moim zdaniem silna, analogia problemu wokalistów estradowych z problemem rynku książki tak jak Ty go ujmujesz.

      W mojej bowiem opinii, absolutnie na nic jest choćby najbardziej niezwykły talent wokalny, jeśli jego posiadacz nie potrafi sam tworzyć dla siebie. Wtedy, o ile ma szczęście, zostaje mu zależność od kogoś, kto dla niego tworzy. Ten z kolei, odpowiednio dostosowując swój utwór, może dać status gwiazdy nawet jakiejś miernocie wokalnej.

      Mimo wszystko, w odróżnieniu od czasów młodości mojej i Toyaha, są teraz jakieś tam kanały przebicia się poza układem, ale trzeba mieć repertuar swój, albo dla siebie. To tu jest pies pogrzebany.

      Kto wie, czy na rynku twórczości muzycznej nie należałoby pragnąć przede wszystkim rynku utworów.

      Usuń
    3. Oczywiście, że tak, dlatego tak mnie wkurza, że Julek nie pisze piosenek. Co to jest znaleźć wokalistę i nagrać płytę? Pierdnąć w mąkę. Tylko co on ma śpiewać?

      Usuń
  2. O jejku Wy starzy ludzie mnie zasmucacie. Żyliscie w tej komunie beznadzieji itp. Kiedy rzeczywiscie wszystkie talenty byly tutaj zabijane w zarodku.

    A ja sam nie wiem czy nie mam jeszcze gorzej. Bo nie ma tego "lepszego swiata". Za moich czasow wszystkie talenty sa zgniatanie, cala kultura film, muzyka, teatr. U nas i na zachodzie to dno dna i wodorosty.

    Pani Patrycja ma ciężkie wybory przed sobą, niech ją Bóg prowadzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @parasolnikov
      Następnym razem spróbuj pisać jaśniej. Ja jestem na takie sztuki za głupi.

      Usuń
    2. Po prostu, kto z talentem zadebiutował w szoł biznesie w tym tysiącleciu? I mam na myśli cały świat.

      Usuń
    3. @parasolnikov
      W Polsce - nikt. Tam - choćby Adele.

      Usuń
    4. Zastanawialem sie czy pisac, ze nie liczac Adele, bo ona jedna sie przecisnela i wszyscy nia machaja. A ja sobie słucham od jakiegos czasu popu z lat 80-90 i to jest przepasc w porownaniu z tym barachlem co jest teraz.

      Usuń
    5. @parasolnikov
      To prawda. Z mojego punktu widzenia jednak lata 90 to był już raczej upadek.

      Usuń
    6. Zgoda, dla mnie 90s dobre o tyle, że to pamiętam z młodości :)

      Usuń
    7. @parasolnikov
      Aż tak źle nie było. Bjork, Radiohead, Portshead, Placebo, to jednak lata 90, no ale później to już tylko Adele.

      Usuń
  3. Dokładnie tak jest. Tzn "wszystkie drogi do kariery są zamknięte". Ludzie w ogóle tego nie zauważają. Tzn tego swoistego "układu zamkniętego" w tzw szołbiznesie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeżyją/będą występować/ najsprytniejsi, najodważniejszy,idący po trupach - such is life!
    Ktoś te podsiadły i inne markowskie kreuje.Wątpię żeby to było UFO

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio kupiłem na wyprzedaży wydawnictwo " "Legendarne przeboje rocka"- 300 stron pięknych zdjęć i historii rockowych singli. No graficzne cudeńko, ale teksty w środku tak płaskie, jak biust Wojewódzkiego.
    Więc dla równowagi chciałem do tych pięknych obrazków poczytać sobie teksty z Twojego świetnego "Podwójnego nokautu", ale nie mogłem go znaleźć.
    Nie wiem, czy mi któreś dziecko nie poprowadziło.
    Więc trwam w swoistym niespełnieniu jak wokalistka na kasie w Biedronce.

    Nie ważne jak kretyńsko ta reklama zabrzmi:

    Każdy, kto nie jest z rockiem na opak, niech sobie fundnie podwójny nokaut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @betacool
      To kup sobie drugi. To jest zaledwie parę kliknięć.

      Usuń
    2. Jak obiecasz, że będzie z autografem, to kupię od razu dwa.

      Usuń
    3. Ja jestem z rockiem na opak i kupiłem, i nie pożałowałem, i bardzo sobie chwalę.

      Usuń
  6. Dobrze wiedziec ze w tym temacie, czyli muzyki, jesteśmy dalej on the top.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okay. To już tylko ode mnie: toyah@toyah.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak czytam komentarze i zastanawiam się co jest przepustką do świata szoł biznesu. Jaka to waluta? Nie znam się...Bo przecież nie d...! Tych jest za dużo. Więc co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ogrodniczki
      Tych co sprzedają bilety jest jeszcze więcej.

      Usuń
  9. Panie Krzysztofie, jeżeli Pan pamięta różne filmy Barei, to (jeden z elementów, który tam ładnie się przewija) kulturą, zwłaszcza estradową oraz filmową rządziła esbecja. Nie sądzę, by w wyniku tzw. transformacji systemowej z 1990 r. w tej dziedzinie zaszły jakieś zmiany. To barachło, które jest nam serwowane w tzw. mediach komercyjnych, i nie tylko, jest tego najlepszym dowodem. To jest sowiecki gnój, ma charakterystyczny zapach. Można go, również znaleźć w parlamencie. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Józef Bąk
      U Barei mnie najbardziej fascynowało to, że kulturą filmową zawsze sterowało SB, tylko jego oszczędzili. Cud? Jasne.

      Usuń
    2. Grzegorz Braun ma teorię, że "Miś" Barei powstał na zlecenie "zielonych" aby walić w "niebieskich". I z nich Bareja faktycznie dość często się nabija. "Zielonych" w tym filmie nie ma.

      https://www.youtube.com/watch?v=_gR7GDrW2uk

      Usuń
  10. Z nowych twarzy w Polsce wymieniłbym Adama Fularę. Gitarzysta o umiejętnościach zjawiskowych na skalę światową. Gdy Paul Gilbert z Mr. Big zobaczył go na yt powiedział, że aby tak grać trzeba ćwiczyć sto godzin dziennie przez sto lat:). Poza mainstreamem nie jest i nigdy nie było źle w muzyce. Nie jesteśmy skazani tylko na Szczepanika;).

    To mówię ja, Marazm z Rotterdamu (jak tu się można podpisać?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Marazm
      Szczepanik nie był wcale najgorszy. On się pnie nadaje na symbol tej nędzy.
      Podpisywać się możesz w tym samym miejscu, gdzie robisz to teraz, tylko zaznaczając opcję "nazwa".

      Usuń
  11. Marazm z Rotterdamu7 kwietnia 2017 17:59

    "Jak będziemy konsekwentni, to zostanie nam tylko Szczepanik" - do tego nawiązałem:). A pana Szczepanika oczywiście szanuję i poważam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Marazm z Rotterdam
      Bo to fakt. Jeśli będziemy konsekwentni zostanie nam tylko on. No i Johnny Cash.

      Usuń
    2. Marazm z Rotterdamu7 kwietnia 2017 19:12

      E tam,Natalii Niemen też da się słuchać, Józefa Skrzeka (vide płyta "surge propera"). No i nawróconych, a przynajmniej nawracających się grzeszników (Niebo z takich też się cieszy:)) np. Dave Mustaine z Megadeth, który w pewnym momencie swego życia powiedział, że gra dla Stwórcy, Zakk Wylde (były gitarzysta Ozziego) - mimo okresu ciężkiej choroby nazwał się rycerzem Chrystusa. Tudzież nieżyjący Peter Stelee z Type O'Negative, który w ostatnim okresie swego życia czytał Biblię, chodził do Kościoła itd. Ze swojego polskiego pochodzenia był bardziej dumny niż większość "naszych", no i publicznie deklarował nienawiść do lewactwa:). Jest i było trochę porządnych (w gruncie rzeczy) ludzi w muzyce popularnej. A nieomylny nie jest nikt z nas. Co innego artyści, którzy otwarcie stanęli po stronie zła i trwają w nim do końca jak np. McCartney czy Jimmy Page.

      Usuń
    3. @Marazm z Rotterdamu
      Nie mówimy o porządnych, ale o ambitnych, utalentowanych i pełnych autentycznego entuzjazmu. Jeśli czytałeś Herberta, to wiesz, że artyści zajmują najczęściej najniższy krąg piekła. Johnny Cash to wyjątek. Zdecydowanie Ci polecam moją książkę o muzyce. Możesz ja zamówić u mnie tu: toyah@toyah.pl. Dostaniesz z dedykacją.

      Usuń
    4. Marazm z Rotterdamu7 kwietnia 2017 20:14

      Ale ja przecież piszę o ambitnych i utalentowanych, a przy okazji porządnych (w gruncie rzeczy:)). Okay, książkę zamówiłem (razem z Korwinem Milewskim). Dzięki za dedykację. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Marazm z Rotterdamu7 kwietnia 2017 18:27

    No i nie zgadzam się,że w XXIw to tylko Adele. Bo i Queens of the Stone Age, płyty Devina Townsenda i Strapping Young Lad, Fair To Midlands (zwłaszcza płyta "Arrows & Anchors"), Muse... Ludzie zdolni byli i są zawsze. Nawet z dzisiejszej notki to wynika.

    A przebić się... Najmłodsze pokolenie nie nauczyło się, a starsze oduczyło płacić za płyty, bilety itd. No i jak tu utrzymywać się z poważnego grania autorskiej muzyki? Nie da się tak przecież "po robocie", tylko weekendami. Zostaje złożyć pokłon Systemowi, by łapać się na dotowane koncerty typu dni miast, czy emisje (częste) w mediach.
    Trzeba wrócić do tego, co oczywiste, czyli że za "dobro" się płaci. Za darmo jest tandeta albo propaganda (albo jedno i drugie). Chyba, że nie jest nam to potrzebne..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Marazm z Rotterdamu
      On pytał o autentyczne przeboje. Ani Muse ani QOTSA tu się nie mieszczą. Poza tym to jest jednak przełom wieku.

      Usuń
  13. Nic dodać nic ująć. To jak unicestwiono rynek muzyki w Polsce to jest coś strasznego(właściwie to każdy rynek zniszczono, ale dlaczego uparli się też na coś tak "błahego" jak muzyka?). Szkoda tych wszystkich utalentowanych ludzi.
    Myśle, że w małej cząstce uchował się przed zaoraniem rap w Polsce, nie wiem dlaczego, ale nie udało im się zgnieść rapu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mateusz G
      Moim zdaniem tu nie było żadnego planu.

      Usuń
  14. Mam tylko jedno życzenie. Ty napisz następny tom "o zespołach", tak do wakacji. I zaplanuj trzeci, do wydania na gwiazdkę. Głupi będziesz jak tego nie zrobisz.

    OdpowiedzUsuń
  15. @don esteban
    Nie jestem wydawcą.

    OdpowiedzUsuń
  16. @don esteban
    Nie jestem wydawcą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech do esteban wykupi to co leży w magazynie to się zastanowię nad kolejnym tomem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hough! Do poniedziałku macie ze mną spokój. Jestem w Warszawie na wspomnianych wyżej targach. Kto może niech wpada.

      Usuń
    2. Hough! Do poniedziałku macie ze mną spokój. Jestem w Warszawie na wspomnianych wyżej targach. Kto może niech wpada.

      Usuń
  18. Panie Krzysztofie, a propos np.pani Markowskiej jako corki swego taty: jakie jest Pana zdanie o projekcie Piotr Nalepa Breakout tour? Czy jest Panu znane ? Jesli tak- jestem ciekaw Pana opinii. Pozdrawiam .ps ksiązka o muzyce godna polecenia - unikat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ivy
      Nie podoba mi się. Muzycznie Breakout nie był niczym szczególnym i gdyby nie Nalepa w ogóle nie byłoby o czym mówić. A on sam też stał się historią nie z powodu jakiegoś wyjątkowego talentu, ale przez ów szczególny wizerunek. Z nim jest trochę tak jak z Cybulskim. Marny aktor i wielka legenda. Tego się nie da powtórzyć i powtarzać nie ma sensu.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...