poniedziałek, 27 marca 2017

Peter Sutcliffe, człowiek którego zdradził diabeł

Już wkrótce ukaże się kolejny numer miesięcznika „Polska bez cenzury”, w którym przyszło mi regularnie zamieszczać różne kryminalne kawałki, a zatem dziś może tu na blogu umieszczę tekst, który znalazł się w wydaniu poprzednim, o takim jednym Sutcliffe’ie. Bardzo się starałem, żeby to nie była jeszcze jedna okazja do głupich dreszczy. Polecam.


      Niejednokrotnie zastanawialiśmy się, czemu jedna piosenka, znacznie lepsza i ciekawsza od drugiej, nie budzi tak wielkiego zainteresowania, jak tamta? Czemu film zdecydowanie wybitniejszy od innego nie jest tak nagradzany, jak tamten? Czemu książka naprawdę znakomita nie jest tak popularna, jak jakieś oczywiste badziewie? Czemu historyczne wydarzenie o naprawdę wielkiej mocy nie może się równać z czymś zupełnie nieważnym, natomiast z jakiegoś powodu popularnym? Czemu wreszcie człowiek naprawdę wybitny w swojej dziedzinie pozostaje całkowicie nieznany w porównaniu z kimś, kto owszem, coś tam w życiu zrobił, jednak naprawdę nic choćby w połowie tak znaczącego?
      Przypomniałem sobie ów dylemat przy okazji historii Brytyjczyka nazwiskiem Peter William Sutcliffe, który zapisał się w historii, jako tak zwany Rozpruwacz z Yorkshire. Ów przydomek „Rozpruwacz” zdobył Sutcliffe z tej oto okazji, że w latach 1975-1980 z niezwykłą brutalnością zamordował co najmniej 13 kobiet i co najmniej siedem zamordować usiłował. Ponieważ większość z jego ofiar trudniła się prostytucją, a brutalność, z jaką Sutcliffe działał, bardzo przypominała to, co znamy z historii słynnego Kuby Rozpruwacza, media natychmiast skojarzyły go z owym prawdziwym bohaterem nie tylko wiktoriańskiej Anglii.
      Tymczasem wydaje się, że to czego dokonał tamten człowiek, nie może się nawet równać z dokonaniami Petera Sutcliffe’a. Przede wszystkim musimy pamiętać, że ów do dziś nie zidentyfikowany człowiek grasujący po Londynie w roku 1888, zamordował te pięć biednych kobiet w ciągu jednego tylko roku, a potem rozpłynął się w londyńskiej mgle i świat o nim już nigdy nie usłyszał. Sutcliffe natomiast nie pozwolił o sobie zapomnieć przez pięć długich lat, no i na sumieniu miał znacznie więcej ofiar, niż jego słynny rodak. A zatem skąd ta niesprawiedliwość w traktowaniu obu. Czyżby poszło o to, że każdy z nich miał piar na innym poziomie?
      Ja mam tu oczywiście swoją teorię, która sięga znacznie dalej i głębiej niż tylko do odwiecznych praw rządzących rynkiem kultury popularnej, które z całą pewnością miały tu coś do powiedzenia, a więc choćby i te związane z podejrzeniem, że owe pięć tak zwanych „kanonicznych” morderstw z roku 1888, nie stanowiły indywidualnego gestu jednego pomyleńca, lecz tworzyły część ogólnego rytuału satanistycznego, którego nieodłączną częścią była ówczesna Anglia. I moim zdaniem to właśnie te same siły, które wydały wyrok na tamte kobiety, dbają o to, by ich dzieło tworzyło również współczesną historię człowieka. Inna sprawa, że sposób w jaki brytyjska policja owemu Sutcliffe’owi dała wręcz wolną rękę, by robił co mu przyjdzie do głowy też nie stanowi powodu do szczególnej dumy. A zatem, nawet jeśli Sutcliffe będzie nazywany dalej Rozpruwaczem z Yorkshire, nigdy nie zostanie bohaterem ludzkiej świadomości. Dziś więc zrobimy ten wyjątek i porozmawiamy o nim.
      Urodzony w roku 1946, dorastał w typowej angielskiej robotniczej rodzinie. Jak wielu jego kolegów, kiedy skończył 15 rok życia, rzucił szkołę i potem, przez kolejne lata, trochę pracował, trochę był z pracy wyrzucany, a trochę się snuł po mieście bez celu. W 1974 roku poślubił dziewczynę nazwiskiem Sonia Szurma. Dzieci nie mieli, natomiast Sonia pracowała jako nauczycielka i to właśnie dzięki jej pracy, Sutcliffe’owie kupili dom i nikt ani przez chwilę nie przypuszczał, że oto tuż obok rodzi się coś tak strasznego. Wedle relacji ludzi, którzy go znali, w żadnym momencie swojego życia nie wysyłał Sutcliffe jakichkolwiek sygnałów, że dzieje się z nim coś złego.
      Pierwszego ze swoich wielu ataków Sutcliffe dokonał już w roku 1969, kiedy to uderzył napotkaną przypadkowo prostytutkę w głowę zawiniętym w skarpetkę kamieniem. Policja bardzo łatwo wpadła na trop Sutcliffe’a, ponieważ jednak kobieta nie chciała się angażować w sprawy karne, sprawa została natychmiast zamknięta. Po sześciu latach, Sutcliffe zaatakował niejaką Annę Rogulską uderzając ją młotkiem w głowę i rozcinając jej nożem brzuch. Kobieta przeżyła, jednak już nigdy nie odzyskała zdrowia. Krótko potem, dokładnie w ten sam sposób, zaatakował Olivię Smelt, bijąc ją młotkiem w głowę i kalecząc nożem, jednak i ona szczęśliwie przeżyła. Kolejną ofiarą Sutcliffe’a została przypadkowo napotkana dziewczynka, 14-letnia Tracy Browne, która mimo, że pięciokrotnie uderzona w głowę młotkiem, zdołała uciec i przeżyła. Co ciekawe, podała też policji wręcz fotograficzny rysopis Sutcliffe’a, którego policja jednak ani wtedy, ani nigdy później, nie uznała za godny zainteresowania i mimo że Sutcliffe przez długie pięć lata kręcił się im niemal pod nogami, pozwoliła mu bezkarnie działać.
      Dopiero za czwartym razem Sutcliffowi udało się doprowadzić swoje czarne dzieło do końca. Wilma McCann została najpierw dwukrotnie uderzona w głowę młotkiem, a następnie ciężko okaleczona, w wyniku czego zmarła. W roku 1976 Sutcliffe zamordował kobietę nazwiskiem Emily Jackson, najpierw tradycyjnie pozbawiając ją młotkiem przytomności, następnie wielokrotnie raniąc śrubokrętem w szyję, piersi i brzuch. Parę miesięcy później ofiarą Sucliffe’a padła 20-letnia Marcella Claxton. Sufcliffe uderzył ją w głowę młotkiem, jednak z niewiadomego powodu, zostawił żywą. W lutym roku 1977 Sutcliffe najpierw zatłukł na śmierć niejaką Irene Richardson, a następnie rozczłonkował jej ciało. Dwa miesiące później jego ofiarą padła Patricia Atkinson, prostytutka z Bradford.
      Po kolejnych dwóch miesiącach Sutcliffe zamordował 16-letnią Jayne MacDonald z Leeds i to wydarzenie miało znaczenie szczególne z dwóch względów. Przede wszystkim dlatego, że Jayne była młodą dziewczyną, w żaden sposób nie związaną z prostytucją, strach padł już na wszystkie kobiety. Druga natomiast rzecz to ta, że Sutcliffe zabił Jayne przez pomyłkę i, jak sam wielokrotnie twierdził, tu jest mu z tego powodu „cholernie przykro”. Jayne MacDonald pracowała jako sprzedawczyni w sklepie, a w sobotę 25 czerwca, jak zwykle, poszła ze znajomymi do baru. Tam poznała 18-letniego chłopaka, z którym się zaprzyjaźniła. Wspólnie spędzili resztę wieczoru, około 1.30 rozstali się, chłopak poszedł do domu, a Jayne na postój taksówek. Ponieważ akurat taksówek nie było, zdecydowała, że wróci do domu na piechotę. No i tam właśnie wytropił ją Sutcliffe i sądząc, że widzi jakąś późną dziwkę, zaszedł ją od tyłu, uderzył młotkiem, kiedy upadła, zaciągnął ją i na pobliski plac zabaw, tam uderzył ją jeszcze raz, zdarł z niej ubranie, kilkanaście razy ranił nożem w pierś i w plecy, a następnie poszedł do domu.
      Miesiąc później Sutcliffe ciężko poranił Maureen Long, jednak czymś spłoszony, zostawił ją, by zmarła. W październiku ofiarą Sutcliffe’a padła prostytutka z Manchesteru, Jean Jordan. Los tej biednej kobiety jest dla nas szczególnie poruszający i to nawet nie przede wszystkim dlatego, że tego, co jej uczynił Sutcliffe, nie powstydziłby się nawet Rozpruwacz londyński, ale przez to, że ta właśnie historia niesie ze sobą przekaz tak głęboki, że ona sama starczyłaby za osobną opowieść. I choć, jak już wspomnieliśmy, w przypadku Sutcliffe’a nie mamy w żadnym wypadku do czynienia z zabójstwami rytualnymi, tu akurat pojawia się coś, co być może przez swego rodzaju magiczność, robi jeszcze większe wrażenie i daje jeszcze więcej do myślenia.
      Jak już wspomnieliśmy, sposób, w jaki Sutcliffe potraktował ciało Jean, w niczym nie przypominało, owszem, bardzo brutalnych, jednak wciąż pozostających w owym szczególnym standardzie, wcześniejszych czynów. A wszystko zaczęło się tak że Sutcliffe wynajął prostytutkę, najpierw wręczył jej nowiusieńki banknot pięciofuntowy, następnie wsadził ją do swojego samochodu, wywiózł w odludne miejsce i tam zadał jej kilkanaście ciosów młotkiem w głowę, zwłoki zaciągnął w krzaki i wrócił do Leeds. Po pewnym czasie uświadomił sobie, że zapomniał zabrać banknot, który jako całkowicie nowy i pochodzący z najświeższej wypłaty, jeśli wpadnie w ręce policji, łatwo doprowadzi go do zguby. Przestraszony czekał na wiadomości, a kiedy minął tydzień i nie pojawił się ślad informacji o zamordowanej prostytutce, postanowił wrócić do ciała Jane i odebrać swój banknot. Przyjechał więc na miejsce, odnalazł Jane i pierwsze co zrobił, to przeszukał jej torebkę. Niestety banknotu nie znalazł. Zaczął więc przeszukiwać ubranie, no i tam oczywiście również pięciu funtów nie było. Czy to w wyniku niespotykanego aktu opętania, czy tylko strachu przed czymś, czego zrozumieć nie potrafił, uznał, że znajdzie swój banknot nawet jeśli będzie musiał rozerwać ciało Jane na strzępy, co zresztą uczynił. Na koniec jakimś znalezionym w pobliżu kawałkiem szkła odciął Jane głowę i tam również nie znalazłszy banknotu, cały roztrzęsiony, wrócił do Leeds. Oczywiście w końcu policja znalazła owe pięć funtów, który Jane starannie schowała w małej bocznej kieszonce torebki, okazało się przy tym, że Sutcliffe przecenił profesjonalizm policji i mógł działać dalej.
      14 grudnia Sutcliffe zaatakował prostytutkę z Leeds nazwiskiem Marilyn Moore. Szczęśliwie ofiara przeżyła i przekazała policji jego rysopis, wciąż bez efektu. W styczniu roku 1978 Sutcliffe znów zaatakował. Tym razem jego ofiarą padła Yvonne Pearson, 21-letnia prostytutka z Bradford. Jej ciało zostało znalezione dopiero po dwóch miesiącach pod wyrzuconą na śmietnik kanapą. Również w styczniu, Sutcliffe zamordował 18-letnią prostytutkę nazwiskiem Helen Rytka. W roku 1978 uderzył jeszcze tylko raz, zabijając niejaką Verę Millward.
      Minął rok zanim zaatakował ponownie. W kwietniu 1979 roku zamordowana została 19-letnia urzędniczka Josephine Whitaker, stając się jednocześnie pierwszą z ostatnich sześciu ofiar Sutcliffe’a, nie prostytutek, lecz zwyczajnych kobiet. 1 września zamordowana została Barbara Leach, 20-letnia studentka. W kwietniu 1980 roku Sutcliffe został zatrzymany za jazdę po pijanemu. Czekając na rozprawę, zabił kolejne dwie kobiety, 47-letnią Marguerite Walls oraz 20-letnią studentkę Uniwersytetu w Leeds, Jacqueline Hill. Przypuścił jeszcze trzy kolejne ataki, na szczęście wszystkie trzy kobiety przeżyły.
      Wreszcie, 2 stycznia 1981 roku, Sutcliffe został zatrzymany, kiedy jechał samochodem w towarzystwie 24-letniej prostytutki, Olivii Reivers. Ponieważ okazało się, że tablice samochodu są sfałszowane, Peter Sutcliffe został ostatecznie aresztowany i wreszcie sprawdzony bardziej dokładnie.
      Czy to przez wyrzuty sumienia związane z wręcz skandalicznymi zaniedbaniami policji, czy też z naturalnego poczucia oburzenia ogromem tych zbrodni, mimo wielokrotnie potwierdzonego faktu, że Sutcliffe jest jednoznacznie obłąkany, brytyjski sąd uznał go za osobę w pełni świadomą swoich czynów, skazał go na wielokrotne dożywocie i wpakował prosto do więzienia. Już na samym początku swojego pobytu w Parkurst na wyspie Wight, niejaki James Costello wbił Sutcliffe’owi w policzek potłuczony kubek, oszpecając go do końca życia. Jednak już w roku 1984, kiedy okazało się, że nie da się dłużej ukrywać prawdy, ostatecznie Sutcliffe trafił do legendarnego szpitala psychiatrycznego Broodmoor. Jednak nawet i tam, nie mógł się czuć bezpiecznie. Najpierw niejaki Paul Wilson próbował Sutcliffa udusić kablem od słuchawek, niestety jego krzyki usłyszało dwóch innych pacjentów i Sutcliffe przeżył. Krótko potem, człowiek nazwiskiem Ian Key zaatakował Sutcliffe’a zwykłym długopisem marki Pelikan, wybijając mu jedno oko i uszkadzając drugie. Zapytany, czemu to zrobił, powiedział: „Jemu te dziewczyny podobno kazał zabić Bóg. Ja go chciałem zabić na życzenie Szatana”.
      22 grudnia 2007 roku Sutcliffe został ponownie zaatakowany, kiedy to niejaki Patrick Surdeda rzucił się na niego z kuchennym nożem, próbując wydłubać mu drugie oko. I tym razem jednak Sutcliffe miał szczęście i nóż jedynie rozciął mu policzek. 17 lutego 2009 roku lekarze dali się przekonać opinii publicznej, że Sutcliffe już jest całkowicie zdrowy i może opuścić szpital, co oczywiście oznaczało powrót do więzienia i na co sam zainteresowany nie miał najmniejszej ochoty. Po wieloletniej jednak batalii, w roku 2016, Sutcliffe został ostatecznie przewieziony do więzienia Frankland w Durham i z tego co wiemy, dziś, poza normalnymi dolegliwościami wieku starczego, martwi go głównie to, że to drugie oko mu ostatnio niebezpiecznie nawala i że kiedy zupełnie oślepnie, nie będzie mógł oglądać telewizji, co pod koniec życia stało się dla niego podstawową rozrywką.
      A my kończąc to wspomnienie możemy już tylko się po raz kolejny zadumać nad potęgą tak zwanego pijaru. W końcu, nie oszukujmy się: to że sława takiego Kuby Rozpruwacza zdążyła przyćmić kogoś takiego, jak Peter Sutcliffe, stanowi rażącą niesprawiedliwość. I tego faktu nie usprawiedliwia nawet fakt, że londyńskiemu rozpruwaczowi nie dane było pójść do więzienia i przeżyć tam aż tyle ciekawych przygód.


Przypominam że już w najbliższą sobotę pojawię się w Warszawie na Targach Wydawców Katolickich, organizowanych każdego roku w Arkadach Kubickiego. Najprawdopodobniej będę tam tylko w sobotę, no ale jeśli porządnie powieje, kto wie czy nie zostanę do niedzieli. Proszę wypatrywać szczegółowych informacji, no i korzystać z oferty naszej księgarni pod adresem www.coryllus.pl

5 komentarzy:

  1. Masz rację, to rażąca niesprawiedliwość. Obawiam się jednak, że w starej dobrej Anglii taki wariat jak Sutcliffe na nikim nie robi szczególnego wrażenia, stąd to zdawkowe potraktowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jarosław Zolopa
      No a Kubę Rozpruwacza traktują z szacunkiem.

      Usuń
    2. Bo go nie złapali. Zatem zawsze można zrobić film, że był homoseksualnym arystokratą zdeprawowanym przez katolickich księży i zmuszonym do małżeństwa przez opresyjną matkę polskiego pochodzenia.

      Usuń
  2. Masz rację. Toyahu jest najlepsze z określeń.

    Historia szokująca, ale z drugiej strony, czy nie mógł on mieć zleceń od stręczycieli, którzy mieli problemy ze swoimi niewolnicami i tak na postrach zamawiali u niego kolejne mordy. Może nie wszystkie, ale niektóre teoretycznie mogły być z takich zleceń.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Magazynier
    Jak wiesz, ja wręcz uwielbiam rozmawiać o spiskach, jednak czuję się ograniczony przez rozsądek.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...